Zgaś wyświetlacz, włącz myślenie

mężczyzna piszący wiadomość sms na telefonie komórkowym

Smartfon to niezwykle użyteczne urządzenie. Sam dość często go używam. No dobra, prawie codziennie. Korzystam z internetu, poczty, kamery, rozmawiam, wysyłam SMS-y. Okazuje się jednak, że to przydatne urządzenie może być bardzo niebezpieczne, gdy znajdzie się w nieodpowiednich rękach. Uważajcie, zanim będzie za późno.

Kierowca jest zły, niedobry i niebezpieczny. Taki jest przekaz większości kampanii, które mają służyć poprawie bezpieczeństwa na drogach. Właściwie nie rozumiem, skąd ta moda na obwinianie o całe zło kierowców. Bo winni są także piesi. Bywa, że żadne „40 mniej” (nawiązanie do kampanii „10 mniej”, sugerującej kierowcom zmniejszenie prędkości pojazdu o 10 km/h – przyp. red.) nie uratuje mu życia, jeśli nie zacznie w końcu myśleć.

Pieszy musi zrozumieć ważną rzecz. Nawet jeśli auto będzie się toczyło z prędkością 20 km/h, to i tak może zginąć. Nie ma co patrzeć na swoje racje, pierwszeństwo na drodze. Na cmentarzach nie brakuje ludzi, którzy tak myśleli. Jeśli dojdzie do wypadku, kierowca co najwyżej wymieni zderzak, szybę, lusterko, człowiek (pieszy) już takiej możliwości nie ma. Zwłaszcza że niektóre organy, np. mózg, są niewymienialne.

SmartZombi na zebrze

Szczególnie niebezpieczny jest pieszy, którego ochrzciłem mianem SmartZombi. Można go porównać do kogoś noszącego na głowie kaptur, a w uszach słuchawki. Dobiega z nich pewnie piosenka „Wszystko się może zdarzyć”. Przyczepić się do takiego delikwenta nie można, dopóki nie wejdzie na przejście dla pieszych. Wtedy się dzieje! SmartZombi hołduje stylowi „wchodzę, gdzie chcę i jak chcę, bo zawsze mam pierwszeństwo”. Ale nie zawsze tak jest. Tylko że okazuje się to dopiero po fakcie, czyli po wypadku. Bo SmartZombi wtargnął na przejście dla pieszych ze wzrokiem utkwionym w wyświetlaczu komórki. Pech chciał, że zrobił to w najmniej odpowiednim momencie. Kierowca auta nie miał czasu na żadną reakcję. SmartZombi wyszedł zza rogu albo chciał przejść na czerwonym świetle. Niestety, swojego życia, tak jak smartfona, nie uruchomi ponownie.

SmartZombi na chodniku

SmartZombi czasami przestaje denerwować kierowców. Przenosi się na chodnik, żeby do szewskiej pasji doprowadzać innych pieszych. Patrzy tylko na wyświetlacz swojego telefonu, więc idzie jak chce. Słaba sprawa, szczególnie w dużych, zatłoczonych miastach, gdzie większość ludzi porusza się zgodnie z zasadą prawej strony.

Najgorzej jest jednak, gdy nagle bezmyślny SmartZombi wyskoczy zza rogu i idzie slalomem albo zygzakiem, pomimo że nie ma do tego żadnych powodów. Reszta osób poruszających się po chodniku nie wie, jak się zachować. Niektóre się zatrzymują. Zwłaszcza matki z dziećmi w wózkach, które zastanawiają się jeszcze, czy SmartZombi do nich przypadkiem nie wejdzie.

SmartZombi za kółkiem

Stało się! SmartZombi uzyskał w końcu prawo jazdy. Teraz siać strach, śmierć i zniszczenie może także za kierownicą, nawet niekoniecznie swojego samochodu. Gdy poruszał się na dwóch nogach, stwarzał zagrożenie głównie dla samego siebie, ale na czterech kołach – niekoniecznie. Jest typowym killerem.

Często można go poznać na skrzyżowaniu. Zwłaszcza na zielonym świetle, gdy trzeba ruszyć do przodu, a ten stuka na swojej klawiaturze ,,co słychać?”. Ale może być jeszcze gorzej. SmartZombi jedzie z prędkością 100 km/h w terenie zabudowanym. Na kierownicy trzyma jedną rękę. Druga nie sięga do dźwigni zmiany biegów, tylko po smartfona. Bo musi przecież wysłać do bliskiej osoby ważne słowa: „zaraz będę”. Tylko „zaraz” w rzeczywistości może oznaczać „później” albo „wcale”.

SmartZombi lubi dużo gadać. Ale nie korzysta podczas jazdy z zestawu głośnomówiącego. Po co, skoro może pokazać innym najnowszy model telefonu? Szkoda tylko, że robi to podczas jazdy na pierwszym biegu, tamując ruch. Jednak czasy, gdy litr paliwa był droższy od minuty rozmowy, już minęły. Telefon to też żaden luksus. Nie ma co się nim chwalić.

Smartfony czy tablety są w dzisiejszych czasach bardzo przydatne, nie da się temu zaprzeczyć. Jednak trzeba ich używać z głową. Zachowujmy się zgodnie z zasadą „zgaś wyświetlacz, włącz myślenie”.

Albin Sieczkowski, autor bloga StrefaKulturalnejJazdy.pl

2 komentarze do “Zgaś wyświetlacz, włącz myślenie”

  1. Pingback: situs togel online

  2. Pingback: sahabatqq login

Dodaj komentarz