Dzisiaj spoko, jutro ko, ko

Janusz Ujma

Na trzy dni przed Euro 2012 zapanowała cisza, jak przed burzą. Wszyscy się wyciszyli. Nawet przycichł zwycięski zespół Jarzębin i coraz rzadziej słychać piosnkę „Koko, Euro spoko” – pisze Janusz Ujma.

Jest więc spoko i poważne poszukiwanie czarnego konia turnieju. Co rozmówca, to widzi czarnego konia w innej stajni, a są też tacy, co upatrują go w naszej reprezentacji. Media nawołują, abyśmy przez całą dobę byli uśmiechnięci – bo już jest sukces. Dzięki współpracy z ościennymi sojusznikami udało nam się dokonać przejazdu autostradą A2 na Euro 2012. Sukces goni sukces. Do akcji włączył się minister rolnictwa Siwicki i zapewnia, iż polska żywność jest smaczna i ekologiczna, a właściciele hoteli nie stali się tak pazerni, jak zapowiadano. Szkoda tylko, że ten festiwal piłkarski będzie trwał tak krótko. Kiedy ukaże się ten artykuł, będzie już po wszystkim. Obawiam się, że po Euro 2012 wszystkie dotychczasowe nioski, które znosiły złote jajka, podniosą raban i zaczną gdakać wniebogłosy! Ujawniać będą przeróżne afery i niedoróbki przy budowie stadionów i autostrad. Skarżyć się będą, że były molestowane przez kogutów i w nieludzki sposób wykorzystane. Na polu walki zostaną tyko ci, którym bez finansowego zaplecza będzie trudno się odrodzić i w ten sposób tzw. średnia klasa po obcięciu im skrzydełek zostanie nielotami. Nasz naczelny kur i jego przyboczne koguty zaczną piać o świcie z zachwytu, jaki to Polska osiągnęła sukces, a media doniosą, jak niektórzy zasilili swoje konta bankowe.

Kury podniosą alarm, a śpiący dotąd nadzorcy i kontrolerzy zaczną wyliczać, jak wielkie straty poniosło nasze społeczeństwo. O spoko będzie już trudno, bo do kurnika powróci zaraza, czyli kibole. Koguty zaczną ciszej piać, a Euro, ko, ko i spoko przejdzie do historii. Będzie więc jeszcze trochę czasu, aby podnieść larum odnośnie wprowadzenia w życie po dwuletnim vacatio legis ustawy o kierujących pojazdami. Ustawy, do której od samego początku byłem sceptycznie nastawiony, gdyż nie wnosiła rewolucyjnych zdrowych zmian, a to, co wprowadzano, było banalne, podnosiło koszty uzyskania prawa jazdy, rozbudowywało już i tak wyolbrzymioną administrację. Petenta ustawa wpycha do kąta, a przedsiębiorców segreguje na lepszych i gorszych. Choć mówi się, że zapis o superautoszkołach jest niekonstytucyjny, to rzecznik praw obywatelskich milczy. Wystarczy przeczytać, jak uzasadniano te zmiany, nad którymi debatowano i debatowano przez siedem lat, a jak teraz czytam w „Dzienniku Gazecie Prawnej”, prawdopodobnie nie uda się jej wprowadzić z nowym rokiem i ma być jeszcze przesunięta o dalszy, trzeci rok! Jeśli ja się nie mogę połapać w tym wszystkim, a przecież ostrzegałem, że ta ustawa nosi znamiona nieuleczalnej choroby, to jak może zrozumieć to przeciętny zainteresowany obywatel? Dziesięć lat tworzenia kilku zmian dotyczących szkolenia i egzaminowania kandydatów na kierowców w państwie w środku Europy to kompromitacja. Nikt nie jest zdolny obliczyć poniesionych kosztów i nikt nie zrozumie, czemu to ma służyć i kto za tym stoi. Powiecie, że nikt… Nie bądźmy naiwni, chodzi nie o interes społeczny czy dyrektywy unijne, które nie zawsze trzeba przyjmować w ciemno, ale o pieniądze. Już teraz przekonuje się naszych wybrańców, aby w tempie ustawy hazardowej wprowadzić zmiany do ustawy o zamówieniach publicznych, która nałożyła zbyt ciasny gorset na naszych „przedsiębiorczych” decydentów i paraliżuje im ruchy. Propozycja o dalsze przesunięcie terminu obowiązywania naszej ustawy ma wynikać niby z zaabsorbowania się ministra transportu w Euro 2012 i niezdążenia z ogłoszeniem przetargu odnośnie wprowadzenia systemów technik teleinformatycznych do starostw i WORD-ów. Próbuje się odebrać ten szmal ITS i bezprzetargowo wrzucić, jak prawa jazdy i dowody rejestracyjne, jakiejś już wyprofilowanej spółce w Wytwórni Papierów Wartościowych. O ośrodkach szkolenia kierowców nawet się nie wspomina i jak na razie nikt nie ma bladego pojęcia, jak ma wyglądać egzamin wewnętrzny przy utajnionych testach. Proponuję więc, aby wzorem likwidacji jazd dodatkowych po trzech niezdanych egzaminach zlikwidować również egzamin wewnętrzny, gdyż również można uzasadnić, że to tylko czysta fikcja tworzona przez OSK.

Do pomocy w odkryciu tych rażących przewinień będziemy mieli Agencję Antykorupcyjną, która obecnie jest zajęta nieprawidłowościami w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. Przypominam, że unijni ministrowie do spraw transportu zobowiązali się wprowadzić w całej UE od stycznia przyszłego roku funkcjonowania nie tylko CEPiK-u , ale jednolitych praw jazdy. U nas jak zawsze nie zdążymy i wszystko będzie na łapu-capu. Skoro przesunęliśmy wymianę praw jazdy do 2033 roku, to postaramy się odroczyć jeszcze o dalszy rok wprowadzenia prawa jazdy na próbę bez względu na to, jaką karę nałoży Bruksela. Mamy jeszcze do pomocy Najwyższą Izbę Kontroli, która prawie cyklicznie przeprowadza szczegółowe kontrole w naszych ośrodkach szkolenia kierowców oraz w WORD-ach. Takie kontrole przeprowadzał NIK w 1996 roku, a następnie w 2001 roku, do którego to raportu nr 192/2001/P0112/KKT odniosłem się krytycznie (moje uwagi zamieszczono w materiałach konferencyjnych (zał. Nr 4) na IV Zebranie Delegatów Stowarzyszeń PFSSK 16 marca 2002 r.). Do dzisiaj w postępowaniu tej jednostki nic się nie zmieniło. NIK nadal uważa, że źle szkolimy i nie wgłębiając się w szczegóły.

W czasie kontroli we Wrocławiu NIK odkrył, że wszystkie ośrodki szkolenia kierowców w Polsce trzeba zlikwidować, bowiem dopuściły się rażących naruszeń obowiązującej ustawy (Dz.U. 217/2005). Otóż kiedy po trzykrotnym niezdanym egzaminie państwowym kursant przychodził na obowiązkowe doszkalanie z jazdy, mając zdany egzamin państwowy z teorii, OSK przeszkolił go przez minimum 5 godzin i po egzaminie wewnętrznym TYLKO Z JAZDY wydał zaświadczenie, które teraz NIK kwestionuje. Twierdzi, że należało również przeprowadzić egzamin teoretyczny. Nikt tego nie robił i podczas szeregu przeprowadzanych przez dwie dekady corocznych kontroli nikt nie kwestionował. Teraz uważa się to za rażące naruszenie przepisów, a staroście nie pozostaje nic, jak cofnąć uprawnienia do prowadzenia ośrodka. Oto Polska właśnie. Ministerstwo Transportu uspokaja – taka a nie inna jest interpretacja prawa, które przecież obecnie zmieniamy i nie będzie problemu, to szkolenie dodatkowe zostanie zlikwidowane, jako dotychczas fikcyjne, bo tak doniósł ministrowi transportu jeden z byłych dyrektorów WORD. Takie jaja z tą ustawą o kierujących pojazdami nazywamy zbukami i dobrze wiemy, że z nich już nic nie może się wykluć. Nie będzie więc ko, ko ani spoko, bo w tym układzie szkoda gdakania. Będzie bryndza.

Janusz Ujma

 

6 komentarzy do “Dzisiaj spoko, jutro ko, ko”

  1. taaaa zgadzam sie , chociaz nie przeczytalem tych bzdur do konca dalej nie miesci mi sie w glowie jak mozna byc takim cynikiem , wyrastasz na glownego publicyste-znawce tematu , moze napiszesz w koncu dlaczego ludzie zabijaja sie za kierownica , moze niektore osrodki szkolenia im to poroponuja za kase ???

  2. Pingback: crystal slots online

  3. Pingback: upx1688.com

  4. Pingback: https://www.diamondfilms.com/idioma.php?id=1&ref=https://gg4.store/calgary/

  5. Pingback: Click This Link

  6. Pingback: บทความแทงบอล lsm99

Dodaj komentarz