Zakochany w volkswagenach

motocyklista

– Miałem już okazję przetestować m.in. passata B8, teraz jeżdżę CC. Kocham jego sylwetkę, to bardzo piękne auto, do tego sprawne i wygodne. Pod maską ma 200 koni mechanicznych, jest bardzo żywe, a wciąż mało pali. Jestem z tego auta bardzo zadowolony! – zdradza w rozmowie ze „Szkołą Jazdy” Rafał Maślak, Mister Poland 2014.

Jakub Ziębka: Wygląda na to, że pomysł przeprowadzenia z panem wywiadu zrodził się w odpowiednim czasie…

Rafał Maślak: Jeśli chodzi o to, że jestem w trakcie kursu na prawo jazdy kategorii A, to zdecydowanie tak! Szkoda tylko, że wszystko nie toczy się tak szybko, jak bym chciał. Kurs rozpocząłem jeszcze w zeszłym sezonie motocyklowym. Problem w tym, że brakuje mi czasu na wyjeżdżenie wszystkich godzin. Wszystko przez dużą ilość obowiązków zawodowych. Z kolei jeśli mam wolne, często nie sprzyja pogoda.

Moje pierwsze motocyklowe kroki śledziły nawet kamery „Dzień Dobry TVN”. Towarzyszyły mi zarówno na placu manewrowym, jak i na mieście. Nie zabrakło oczywiście niespodziewanych zdarzeń. Najpierw, jak po raz pierwszy poszedłem na plac, ćwiczyła tam dziewczyna. Wykonywała slalom między pachołkami. W pewnym momencie strąciła jeden z nich, straciła równowagę i się przewróciła. Pomyślałem sobie: „ładnie się zaczyna moja przygoda…”. Potem, już podczas jazdy na mieście, o mało nie zrobiłbym krzywdy mojemu instruktorowi. W pewnym momencie zbyt gwałtownie przyspieszyłem, ale siedzący z tyłu instruktor był szybki i czujny. Na szczęście nie spadł z motocykla, nic mu się nie stało.

Teraz pozostaje mi tylko skończyć kurs, udać się na egzamin, zdać go i zacząć się cieszyć samodzielną jazdą na motocyklu!

Skąd wziął się u pana ten pociąg do jednośladów?

– One zawsze mnie kręciły… Chodzi o tę prędkość, przyspieszenie, uczucia inne niż wywołuje jazda samochodem. Wcześniej miałem okazję się o tym przekonać, ale tylko jako pasażer. A przecież to nie to samo…

Choć nie, miałem już wcześniej pewne przetarcie. Zdarzało mi się przecież wsiadać na simsona, komara, trzybiegowego charta oraz javę 350, ale jeśli chodzi o tę ostatnią, to tylko na placyku.

Bardzo podobają mi się yamahy R6, bo na R1 jest jeszcze za wcześnie. Ale nie ma co wybiegać w przyszłość, trzeba skupić się na ukończeniu kursu i zdaniu egzaminu na prawo jazdy!

Dobrze, w takim razie porozmawiajmy teraz o samochodach. Słyszałem o tym, że już od dawna pała pan miłością do volkswagenów. Czy to prawda?

– Jak najbardziej! Miałem już okazję m.in. przetestować passata B8, teraz jeżdżę CC. Kocham jego sylwetkę, to bardzo piękne auto, do tego sprawne i wygodne. Pod maską ma 200 koni mechanicznych, jest bardzo żywe, a wciąż mało pali. Jestem z tego auta bardzo zadowolony!

Zapewne wie pan, że volkswageny są autami najbardziej popularnymi wśród polskich złodziei?

– No tak. Wynika to pewnie z tego, że bardzo dużo samochodów tej marki jeździ po naszych ulicach. Ale… ja też miałem pewną przygodę związaną z volkswagenem i kradzieżą, która okazała się starannie wyreżyserowanym spektaklem.

Właśnie do tego zmierzałem, zadając poprzednie pytanie. Proszę o tym opowiedzieć.

– Pewnego pięknego dnia, mniej więcej rok temu, byłem umówiony na spotkanie biznesowe w sushi-barze niedaleko Warszawy. Jechałem tam z moją koleżanką Magdą autem użyczonym mi przez Volkswagen Centrum Poznań-Komorniki. W końcu pojawiliśmy się na miejscu. Nikogo jeszcze nie było, więc usiedliśmy przy barze i złożyliśmy zamówienie. W pewnym momencie facet, który pracował w tym barze, spytał nas: „to państwo przyjechali passatem?”. Odpowiedzieliśmy, że tak. A on na to: „tym, co właśnie tam sobie jedzie?”. Zerwałem się i rzeczywiście widzę, jak ktoś nim odjeżdża! Przebiegłem przez parking, znalazłem się na drodze, zatrzymałem jakiś samochód. Okazało się, że prowadziła go jakaś pani, w środku siedziało jeszcze dziecko. Poprosiłem, żeby jechała za czarnym passatem. Niestety, w końcu go zgubiliśmy. Wróciłem więc na teren sushi-baru. Niedługo potem pojawiła się tam policja, którą ponoć wezwała Magda. Funkcjonariusze spytali, co się stało. Odpowiedziałem, że ktoś odjechał samochodem, który nie jest moją własnością, a w środku znajdują się moje dokumenty. Spytali mnie o numery rejestracyjne samochodu, po czym na chwilę się oddalili. Niedługo potem wrócili i powiedzieli, że z ich informacji wynika, iż auto należy do Volkswagen Centrum Poznań-Komorniki. Powołując się na jakąś procedurę powiedzieli: „zabieramy pana na komendę, jest pan w pierwszej kolejności podejrzany o kradzież”. Byłem już mocno wkurzony. To uczucie spotęgowało się, gdy postanowili założyć mi kajdanki. Gdy szliśmy w stronę ich samochodu, nagle zobaczyłem, że skradziony niedawno passat wraca na parking. Wysiadła z niego ekipa z Volkswagen Centrum Poznań-Komorniki. Okazało się, że zrobili mi kawał. Wszystko było ustawione, policjanci nieprawdziwi, a koleżanka o wszystkim wiedziała. Nie powiem, trochę nerwów mnie ta sytuacja kosztowała.

Pamięta pan swoje pierwsze auto? To też był volkswagen?

– Oczywiście, że pamiętam. Miałem wtedy 18 lat, posiadałem już prawo jazdy i kupiłem sobie forda escorta z 1991 roku. Sam na niego zarobiłem, pracując ciężko podczas wakacji. Problem w tym, że było to auto bardzo awaryjne. Trzeba było je co rusz naprawiać. Wiele rzeczy udało mi się zrobić samemu. No, może niezupełnie, bo z pomocą taty. Ale dzięki takiemu doświadczeniu nauczyłem się trochę o tym, jak działają samochody.

Ma pan jeszcze jakieś motoryzacyjne marzenie, które się dotąd nie spełniło?

– Wcześniej nigdy nie myślałem, że będę jeździł takim nowoczesnym volkswagenem, ale okazało się, że marzenie się spełniło. Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ostatnio miałem okazję przejechać się ferrari california, który należy do mojego kolegi. Nie sądziłem, że będzie aż tak przyjemnie.

Lubi pan jeździć szybko?

– Dosyć szybko – to byłoby lepsze stwierdzenie. Trzeba umieć zachować umiar. Tam, gdzie można wyprzedzać lub się rozpędzić, robię to. Ale na pewno nie jestem nierozważny, nie wciskam pedału gazu w sytuacjach, w których nie powinno się tego robić.

A jakie zachowania polskich kierowców pana najbardziej denerwują?

– I znowu wracamy do kwestii prędkości. Uważam, że niektórzy jeżdżą za wolno. A to też stwarza niebezpieczeństwo na drodze. Denerwuje mnie też blokowanie lewego pasa ruchu. No i jeszcze kwestia kultury – brakuje jej, zwłaszcza w dużych miastach. Mam tu na myśli szczególnie taksówkarzy. Przypomina mi się od razu pewna historia. Jechałem w Warszawie ulicą, przede mną taksówka. W pewnym momencie kierowca zatrzymał się na środku drogi i zaczął wypakowywać bagaże. W ogóle nie był zainteresowany tym, że ktoś za nim jedzie, choć mógł zjechać na pobocze. W końcu grzecznie zwróciłem mu uwagę, a on, patrząc na moje tablice rejestracyjne, powiedział: „idź stąd, poznańska pyro!”. Po prostu ręce opadają!

Rafał Maślak urodził się w 1989 roku w Gorzycy (gmina Międzyrzecz). Dwa lata temu wygrał wybory Mister Poland 2014, został także trzecim Wicemisterem International. W tym samym roku wystąpił w znanym programie „Taniec z gwiazdami” w parze z Agnieszką Kaczorowską. Prowadził też swój program telewizyjny „Randka z Maślakiem”. Był również jednym z bohaterów show „Agent – Gwiazdy”.

 

Dodaj komentarz