Przejdź do treści

Wady i zalety aut egzaminacyjnych

egzamin na prawo jazdy

Wraz z każdym przetargiem organizowanym przez wojewódzkie ośrodku ruchu drogowego większość szkół jazdy wymienia swoje samochody. Które auta instruktorzy wspominają najlepiej, o jakich zaś wolą zapomnieć?

Na spotkaniach stowarzyszeń i grup zrzeszających instruktorów od jakiegoś czasu powraca temat aut, jakimi zdaje się egzaminy w poszczególnych miastach. Wbrew pozorom, jak tłumaczą instruktorzy, to, jaki samochód akurat kupią WORD-y, ma dla nich kolosalne znaczenie. Bo nie chodzi tylko o kwestię samej wymiany aut, ale też o ich eksploatację.

„Dziwne usterki w hyundaiu”

W ciągu ostatnich lat wiele WORD-ów, po przetargach, zdecydowało się na toyotę yaris. Zdają nimi kandydaci na kierowców w siedemnastu miastach, m.in. w Białymstoku, Trójmieście, Jeleniej Górze, Katowicach, Wrocławiu czy Toruniu. Są to samochody w wersji trzydrzwiowej z silnikiem 1.0.

Ośrodki w Szczecinie, Warszawie czy Przemyślu kupiły hyundaie i20. I na tych autach instruktorzy nie zostawiają suchej nitki.

– To jest auto, które przede wszystkim ma częste i dziwne usterki – mówi Agnieszka Głażewska ze szkoły jazdy Auto-Test. – To najgorszy samochód, jaki pamiętam, którym przyszło mi szkolić. Właściwie wszystkie poprzednie, nawet biorąc pod uwagę usterki, sprawowały się lepiej. Bardzo dobrze wspominam fiata pandę, który teraz jest już nieco archaiczny. Ale jako następca skody i seata, które były znacznie większe i mniej zwrotne, sprawdzał się świetnie. Części były niedrogie i łatwo dostępne. Renault było nieco gorsze i bardziej awaryjne, ale trzeba przyznać, że również nie było problemu z częściami i ich cenami. Wielu szczecińskich instruktorów trzyma kciuki, żeby w najbliższym przetargu (zostanie ogłoszony w kwietniu, wyniki będą znane w czerwcu – przyp. red.) wygrała toyota, bo koledzy z całej Polski ją chwalą.

Mniej popularne modele

Krzysztof Bąk ze szkoły jazdy „Krzysztof” z Kielc z największym sentymentem wspomina fiata uno.

– To był doskonały samochód do uczenia – mówi. – W zasadzie się nie psuł, miał elegancką widoczność z każdej strony, był zwrotny i niedrogi w eksploatacji. Toyota, którą mamy w Kielcach już od ośmiu lat, też jest niezła. Zwłaszcza jak przypomnę sobie corsę. Ta była zdecydowanie najgorszym samochodem, bo nieustannie psuło się w niej sprzęgło.

W Lublinie egzamin odbywa się mało popularną w innych miastach skodą fabią. Jak twierdzą instruktorzy – nie jest zła. Ale też nie zachwyca.

– Zdecydowanie najlepszym autem była toyota yaris – mówi Marcin Pogoda ze szkoły Aura w Lublinie. – Najmniej awaryjna i najbardziej wytrzymała. A to, przy naprawdę intensywnej eksploatacji, jaką jest nauka jazdy, było decydujące. Najgorszym samochodem, jakim szkoliłem, był chevrolet aveo. Bardzo szybko się eksploatował, był problem z dostępnością części. Od sześciu lat mamy skodę i to jest auto, które umieściłbym na średniej półce. Ani dobra, ani słaba, przynajmniej dość tania w użytkowaniu. Chociaż mam nadzieję na powrót yarisów.

Instruktorzy wasalami WORD-ów

Szkoła Aura ma też peugeota 208, którym uczy osoby chcące mieć prawo jazdy jedynie na samochód z automatyczną skrzynią biegów. Podstawia ten pojazd na egzamin.

– Nie mogę się już doczekać, kiedy my, instruktorzy, przestaniemy być niejako wasalami WORD-ów – dodaje Agnieszka Głażewska. – Bo teoretycznie my nie musimy szkolić samochodami, które akurat kupi WORD. Ale kursanci tego chcą, a my musimy się dopasować.

Anna Łukaszuk

8 komentarzy do “Wady i zalety aut egzaminacyjnych”

  1. Toyota Yaris owszem,ale nie z sinikiem 1.0. To jest trzycylindrowe nieporozumienie. Bardzo ciężko się rusza kursantom (68 KM nie pomaga), ma słabo wyczuwalny gaz i bardzo kiepskie osiągi. Plus na pewno za bezawaryjność. Moze kiedyś skończy się system wasalny – WORD kontra OSK.

  2. Wielkopolanin

    Cała wielkopolska z żalem żegna Clio samochód bezawaryjny, zwłaszcza sprzęgła przebiegi ponad 200 tyś bez wymian. Z obawą czkamy na Rio , czy będzie taki jak Clio?

    1. Z pewną dozą obawy można przypuszczać ze bedzie jak i20. Tak więc powodzenia… Gdyby była pełna swoboda podstawiania aut na egzaminie nie byłoby tylu cyrków i płaczu podczas całej tej karuzeli samochodowej.

      1. Eugeniusz Kubiś

        Rezygnuję całkowicie z samochodów WORD od 1.czerwca.Sprzedaję Toyoty i przechodzę na Punto.Właśnie sprzedałem historyczne Punto na którym we wrześniu 2012 roku odbył się pierwszy w Polsce egzamin państwowy od czasu wyprowadzenia egzaminów poza OSK.W tym miesiącu dokupiłem trzy nowe Fiaty.Z przyjemnością współpracuję z WORD ,ale nigdy nie chciałem być fundatorem samochodów dla tego przedsiębiorstwa.

  3. Panie Kubiś a kto płaci za podstawienie auta do WORD i ile to kosztuje klienta.

    1. Eugeniusz Kubiśs4d2s66

      Obecnie moi klienci nie płacą za korzystanie z pojazdów egzaminacyjnych.Jakoś daję radę od blisko pięciu lat ,chociaż nie jest to sprawiedliwe ,że całą opłatę za egzamin zatrzymuje WORD. Ale od czegoś trzeba było zacząć. Zaczynałem też od okamerowania za 7600 zł od auta a teraz koledzy w niektórych WORD płacą kilkaset zł.Jestem pewien ,że koledzy z zespołu przy Ministrze załatwią ,że część opłaty egzaminacyjnej będzie trafiała do osk z własnymi pojazdami egzaminacyjnymi.Chciałbym zobaczyć tu sto wpisów popierających takie rozwiązanie.Autentycznych a nie trolowskich.

  4. Pingback: Online medicatie kopen zonder recept bij het beste Benu apotheek alternatief in Amsterdam Rotterdam Utrecht Den Haag Eindhoven Groningen Tilburg Almere Breda Nijmegen Noord-Holland Zuid-Holland Noord-Brabant Limburg Zeeland Online medicatie kopen zonder r

  5. Pingback: noonoo.org

Możliwość komentowania została wyłączona.

Koszyk zakupowy0
Brak produktów w koszyku!
0