Turystyka egzaminacyjna kwitnie

W Polsce egzamin na prawo jazdy za pierwszym razem zdaje niespełna 40 procent kierowców. Pozostali próbują wielokrotnie, czasem nawet po kilkanaście razy. Najbardziej zdeterminowani decydują się na robienie kursów za granicą. Czasem nielegalnie. Ale skutecznie.

Jedni korzystają z turystyki egzaminacyjnej na zorganizowanych turnusach, inni jadą na własną rękę i szukają za granicą szkoły, która im pomoże. Najczęściej dotyczy to mieszkańców regionów przygranicznych. Jeżeli uda im się zdać egzamin i dostaną prawo jazdy w kraju Unii Europejskiej, jest ono ważne także w Polsce. Ci, którzy zdają np. na Ukrainie, muszą po prostu iść do polskiego urzędu i wymienić dokument.

W Niemczech drożej. Ale (zwykle) za pierwszym razem

Egzamin na prawo jazdy w Berlinie co miesiąc zdaje kilkudziesięciu Polaków. Część z nich mieszka w Niemczech na stałe. Ale wielu jest też przyjezdnych, praktycznie z całej Polski. Wolą zapłacić więcej, ale zdać za pierwszym razem.

– Mam bardzo dużo kursantów, którzy przyjeżdżają z Polski, gdzie nie zdali kilka razy – mówi Waldemar Korycki, właściciel szkoły nauki jazdy Schimbke w Berlinie. – Muszą zrobić kurs od nowa, lecz zazwyczaj zdają za pierwszym razem. Na dziesięciu moich uczniów zdarza się, że obleje jeden albo dwóch. Bo się zestresują, bo nie zauważą znaku. Ale w Polsce na dziesięciu zdaje jeden. Nie potrafię tego zrozumieć, że egzaminatorzy są tak zawzięci. Pod tym względem Polska jest ekstremalna, nigdzie za granicą tak nie ma.

Jeżeli chcemy zrobić kurs i zdać egzamin w Niemczech, będzie to kosztowało od 900 do 1,5 tys. euro w zależności od tego, ile dodatkowych godzin zdecydujemy się wykupić (jedna godzina to koszt ok. 20 euro). W tej cenie są materiały do egzaminu teoretycznego, badanie lekarskie, kurs pierwszej pomocy, dwadzieścia godzin jazdy praktycznej, w tym po autostradzie i sam egzamin oraz wyrobienie prawa jazdy.

Podczas kursu przyszły kierowca musi się nauczyć płynnej jazdy po mieście, niezbędnej wiedzy o budowie samochodu, jazdy ekologicznej i długodystansowej.

– Zdanie teorii jest znacznie łatwiejsze niż w Polsce – mówi Korycki. – Tu jest 900 pytań, w Polsce kilkanaście tysięcy. Po co to komu? Chyba właśnie po to, żeby utrudniać ludziom życie i ich oblewać. Wtedy przyjdą kolejny raz.

Żeby zdać egzamin w Berlinie, nie trzeba znać języka niemieckiego. Instruktor, który uczy nas jeździć, przez cały egzamin siedzi na fotelu pasażera. Egzaminator z tyłu.

– Egzaminator wydaje komendy – proszę skręcić w lewo, w prawo – zazwyczaj kursanci rozumieją, ale ja w razie potrzeby tłumaczę – wyjaśnia Korycki. – Nie trzeba być zameldowanym w Niemczech. Trzeba umieć jeździć. To wszystko. A zapewniam, że ludzie po niemieckich kursach potrafią jeździć. I robią to z zupełnie inną kulturą niż w Polsce.

Autokar kursantów jedzie do Czech

W Czechach też jest dużo łatwiej niż w Polsce. Za pierwszym razem zdaje 95 proc. osób. Ale problemem mogą być formalności. Żeby przystąpić do egzaminu, trzeba mieć poświadczony przez urząd i policję tymczasowy meldunek w tym kraju. Musi on obejmować przynajmniej 185 dni. Honorowane jest też zaświadczenie o tym, że legalnie pracujemy w Czechach. Jeżeli nie mamy żadnego z tych dokumentów, nie można się zapisać na egzamin. Ale pośrednicy turystyki egzaminacyjnej deklarują, że załatwią sprawę za nas.

– Papierkami zajmujemy się my, nie trzeba się tym martwić – mówi właściciel szkoły nauki jazdy w Katowicach, która oferuje zdawanie egzaminu w Pradze. Nie chce ujawniać nazwiska. – Wszystko odbywa się legalnie, bez żadnych przekrętów i kosztuje 2,5 tys. zł. W tym jest kurs, zarówno praktyczny jak i teoretyczny, grupowy wyjazd autokarem do Pragi, egzamin i wyrobienie dokumentu oraz załatwienie wszystkich niezbędnych formalności.

Jak twierdzi Edward Płonka, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Bielsku-Białej, proceder zdawania egzaminu w Czechach dotyczy głównie tych, którzy stracili prawo jazdy w Polsce i szukają możliwości, by zdobyć je ponownie, chociaż jest to niezgodne z prawem.

– Ludzie jadą do Czech, bo tam jest taniej i dużo łatwiej zdać – mówi Płonka. – Jednak zazwyczaj wiąże się to ze złamaniem prawa. W przypadku osób, które zdają po raz pierwszy, jest to fałszowanie dokumentów, które mówią, że legalnie przebywają w Czechach przynajmniej 185 dni. Nie wiem, jak się załatwia takie zaświadczenie, ale z pewnością nie jest to legalne. Jeżeli ktoś stracił prawo jazdy w Polsce, a zaraz potem jedzie zdawać do Czech, to dodatkowo jeszcze wprowadza urząd w błąd. To, czy ktoś ma odebrane prawo jazdy, czy nie, zwykle nie jest sprawdzane w bazie. Mimo że UE powinna taką bazę mieć. I na to liczą zdający.

Ludzie decydują się na ten proceder licząc także na to, że kiedy zatrzyma ich policja, to nie sprawdzi nazwiska w polskiej bazie.

– Nie zawsze w radiowozie jest połączenie, nie zawsze policjanci sprawdzają – tłumaczy Płonka. – Dlatego takim nieuczciwym zdającym się udaje. Ale w końcu, wcześniej czy później, wszystko się wydaje. I pojawia się problem.

Na Ukrainie najłatwiej

– U nas to zjawisko dość marginalne, ale jednak występujące – mówi Marek Mazurek, dyrektor WORD-u w Przemyślu. – Polacy jeżdżą na Ukrainę, bo twierdzą, że tam zdaje się z marszu. Chociaż z drugiej strony, trudno mi w to uwierzyć. Ukraińcy ze stałym pobytem w Polsce zdają u nas, a nie siebie.

Jedynym problemem jest to, że ukraińskie prawo jazdy nie jest honorowane i trzeba je w urzędzie wymienić na europejskie.

Okazuje się, że żeby zdobyć prawo jazdy we Lwowie, trzeba zapłacić pośrednikowi około 5 tys. zł. W tej cenie jest kurs, formalności i dwa wyjazdy do Lwowa. Pierwszy po to, żeby podpisać odpowiednie papiery, w tym poświadczenie zameldowania na Ukrainie, tak samo jak w przypadku Czech, przez okres przynajmniej 185 dni. Po raz drugi wyjeżdża się do lwowskiego ośrodka ruchu drogowego, gdzie, jak zapewniają pośrednicy, zdaje każdy. Kilka lat temu, po interwencji straży granicznej, skończył się proceder kupowania prawa jazdy na Ukrainie. Jeszcze w 2010 roku za 4 tys. zł można było, dzięki pośrednikom, dostać ukraińskie prawo jazdy nawet nie przekraczając granicy.

Anna Łukaszuk

 

zdjęcie:http://commons.wikimedia.org/wiki/File%3APrague_Castle_and_St._Vitus_Cathedral_(6077601869).jpg/Edgar Jiménez from Porto

29 komentarzy do “Turystyka egzaminacyjna kwitnie”

  1. Biznes musi się kręcić i wszyscy jesteśmy już zakładnikami tej sytuacji. Jeśli egzamin nagle byłby prosty jak w USA to co najmniej połowa pracowników WORD musiałby być zwolniona. Mniej urzędasów to oczywiście lepiej dla wszystkich prócz samych urzędasów. Ale łatwy egzamin sprawiłby, że wielu kursantów nie musiałoby kupować dodatkowych godzin przed kolejnymi próbami. A to już spory kawałek tortu wielu OSK z niską ceną kursu i żyjących na jazdach dodatkowych.

  2. Dopóty dopóki w Polsce będą istniały WORD-y nic się ze zdawalnością nie poprawi, ktoś musi łożyć na utrzymani tej instytucji a przy zdawalności 80% takiej jaka jest w UE owe instytucje nie mają szans na utrzymanie się.

  3. Waldemar Korycki, właściciel szkoły nauki jazdy Schimbke w Berlinie mówi, że nie potrafi zrozumieć, że egzaminatorzy w Polsce są tak zawzięci. A później mówi że zapewnia, że ludzie po niemieckich kursach potrafią jeździć. I robią to z zupełnie z inną kulturą niż w Polsce. Czyli wniosek jest taki, że ludzie po polskich kursach nie potrafią jeździć, dlatego nie ma się co dziwić, że egzaminatorzy tak rzadko zaliczają egzaminy.

        1. jeśli ktoś nie potrafi cofnąć po niewielkim łuku i prostej, to sorry,aleza chwilę uszkodzi czyjś samochód wyjeżdżając z parkingu. Jak są uczeni kręcenia na dziwne tyczki, anie myślenia to niestety oblewają place. Jeśli są nieprzygotowani,ale idą sprobować zdać, bo może się uda, to też wygląda to, jak wygląda.

      1. Plac manewrowy wymyślał urzędnik na pewno nie praktyk zwietrzył dobry interes dla WORD od i cała prawda o tym placu,. popełnić błąd to takie ludzkie ale przyznać się do błędu dla urzędnika to jest już nieludzkie i nie przystoi urzędnikowi. Panie Chroń mnie i Polskę od takich URZĘDNIKÓW

      2. Bardzo dobrze, że jest plac manewrowy na egzaminie. Dzięki temu egzaminator może ocenić czy jako takie pojęcie ma zdający o jeździe, czy nie uszkodzi samochodu ruszając pod górkę z ręcznego, czy potrafi utrzymać pojazd na swoim pasie ruchu, czy jak na egzaminie wystąpi sytuacja, że trzeba wyjechać z ulicy, parkingu tyłem to że da radę, pzt zdający dzięki jeździe po placu może obyć się z samochodem i jak raz nie wyjdzie ruszanie pod górkę to może wziąć poprawkę i ma drugą szansę, na mieście skończyło by się to interwencją egzaminatora i wynikiem negatywnym, czyż nie?

        1. srututupęczękdrutu 🙂 w każdym normalnym kraju nie ma takiej efemerydy jak plac manewrowy nak kat.B !!!! Czy ktoś słyszał o tym w GB, NL czy De ? Jeśli egzaminator nie potrafi ocenić czy osoba nie rozwali auta ruszając pod górkę to niech siedzi w kapciach przy fotelu i TV sobie ogląda.

      3. Po drugie, jeśli chodzi o turystykę egzaminacyjną, to proszę zwrócić uwagę ile osoby są w stanie zapłacić za kurs by zdać za pierwszym razem. Nie jest to 999, 1100,a nawet 1300. Jeżeli mogą szarpnąć się na parę tysiaków to dlaczego nie możemy zrobić tej ceny minimalnej za prawko, np 1800-2000zł. Wtedy na rynku zostałyby tylko rzetelne firmy, które potrafią w 30 godzin przygotować do egzaminu. Rozpoczęła by się w końcu konkurencja jakością a nie ceną, co chyba dla wszystkich było by z pożytkiem, nawet brd by na tym skorzystało. Prawo jazdy robi się raz w życiu więc raz można i jak się okazuje że można wydać trochę więcej za solidne szkolenie. Przejrzyjcie na oczy.

        1. Jak będę chciał uprawiać gimnastykę cyrkowa na motocyklu, będę zdawał w Polsce. Ale że póki co chcę tylko bezpiecznie podróżować na 2 kółkach, wybieram Czechy. Tam jest normalnie: płacisz, zdajesz to, co trzeba (a nie to co Ci nawiedzony urzędas wymyśli) i jeśli zrobisz, co trzeba – masz prawko. U nas tylko chodzi o to żeby zdawać, zdawać, zdawać x razy, WORD-om na uciechę… Mam pomysł: niech minister zarządzi, że 1-szy egzamin kosztuje te 180 złotych, ale każdy poprawkowy – 10. Zobaczycie, jak szybko skończy się oblewanie ludzi na siłę !

      4. Marny jest z ciebie instruktor i egzaminator ja mam 30 letnie doświadczenie w szkoleniu i potrafię ocenić już po pierwszych ruchach i zachowaniu czy będę miał z kursantem lekko czy męki piekielne taką umiejętność powinien mieć i egzaminator ale potrzebne jest doświadczenie UWAŻAM że plac manewrowy jest niepotrzebny potrzebny jest natomiast dla tych po politologji, teatrologji itp. i dla tych egzaminatorów którzy nigdy nie szkolili, proszę się przyjrzeć jak jest to w innych krajach głupszych od POLSKI

        1. Czy jestem marnym instruktorem to ciężko siebie oceniać ale zdawalność w pierwszym podejściu mam ok. 70%, a pozostali zdają przeważnie za drugim razem, maksymalnie za trzecim. Jeśli chodzi o moją praktykę egzaminatorską to skończyła się na praktykach podczas kursu w word dlatego podpisuje się instruktor z up. egzaminatora, a nie egzaminator z up. instruktora geniuszu.

        2. Jako instruktor pracuję od dopiero od trzech lat ale wcale nie przeszkadza mi to w ocenie kursanta, czy będzie wymagał dużo pracy czy nie.. Na egzamin posyłam tylko gotowych ludzi by się nie kompromitowali, egzaminów sam w życiu wiele przeszedłem i wiem, że stres egzaminacyjny potrafi każdego wybić z rytmu, dlatego dalej uważam, że plac jest potrzebny choćby i dlatego by kursant w spokojnych warunkach zaprzyjaźnił się z pojazdem. Nawet kolejny artykuł jest na ten temat by kursantom dać 3 minuty próby. Wydaje mi się że przez te 30 lat już się wypaliłeś i nie potrafisz zrozumieć młodych kierowców. Zbyt duża różnica pokoleń.

      5. Kolejny wpis utwierdza mnie w przekonaniu iż można mieć wątpliwości co do Pana kwalifikacji które są niesprawdzalne twierdzi Pan że łuk to 3 min. dla kursanta w którym kursant ma czas na zapoznanie się z samochodem, jest to nieporozumienie gdyż na tym zapoznaniu można nie zdać egzaminu zdawalność moja w/g rankingu za rok 2014 wynosi 76,4% i nie czuję się wypalonym wręcz przeciwnie to dopiero teraz na emeryturze odczuwam większą przyjemność i satysfakcję z szkolenia mam więcej czasu i spokoju i nie muszę walczyć o byt .

        1. Skoro zapoznanie się z samochodem nie ma znaczenia dla kursanta na egzaminie to dlaczego wszystkie ośrodki w branży płaczą jak wordy zmieniają flotę samochodów? Dlaczego nie szkolą na punto a wysyłają na egzamin na yariske? Przecież wg Pana to nie ma znaczenia. Skoro jest Pan już na emeryturze to może czas dać sobie spokój i zwolnić rynek dla młodych, ewentualnie wspierając ich na wykładach, coś czuję, że skoro emeryturka jest, ryb łowić nie potrafimy to pewnie i cena kursu u Pana jest super.. 999:-)

          1. Panowie Instruktorzy: a co powiecie o moim przypadku, gdy zostalam nie dopuszczona do egz. praktycznego bo mialam zalozone soczewki kontaktowe a w zaswiadczeniu mialam okulary zaznaczone? Dodam ze był lipiec i niemilosierne slonce razace w oczy, stad koniecznosc okularow przeciwslonecznych. Pozdrawiam WORD w Cz-wie i pomysly egzaminatorow na „oblanie” kursanta

        2. Panie instruktorze i egzaminatorze nie umie pan czytać ze zrozumieniem i tu jest problem Pan nie rozumie co to jest zapoznanie się z samochodem egz. Ja uważam że jest to czas w którym kursant sprawdza mechanizmy auta sam z własnej woli i nie podlega to oceniane a nie jak jest obecnie z chwilą trzaśnięcia drzwiami egzamin się zaczął, w dalszym ciągu twierdzę w odróżnieniu od Pana że plac manewrowy to nie czas zapoznania się kursanta z autem, gdyby była taka możliwość zapoznania to byłby krok właściwy w dobrym kierunku. A emeryci są po to w szkoleniu aby pokazać że doświadczenie to kapitał

        3. Witam, jestem Polakiem od dawna mieszkającym na Ukrainie i zauważyłem
          zwiększone zainteresowanie zdobywaniem różnorakich uprawnień na Ukrainie,
          tak więc, jeżeli „zdałeś” lub w jakikolwiek inny sposób uzyskałeś prawo
          jazdy lub ukończyłeś jakieś inne kursy na Ukrainie i masz wątpliwości
          czy nie zostałeś oszukany a nie chcesz tego sprawdzać w Polskim urzędzie
          gdzie będzie już za późno i niestety możesz być narażony na niepotrzebne
          nieprzyjemności, mogę bez problemu zweryfikować oryginalność takiego
          dokumentu i jego ważność bez negatywnych następstw w wypadku ich
          podrobienia lub nieważności, zaoszczędzisz dzięki temu stres oraz czas.
          Jeżeli jesteś w trakcie realizowania i jesteś niepewny co do drugiej
          strony, mogę ci towarzyszyć podczas takich transakcji i w razie potrzeby

          zdemaskować naciągaczy.
          00380964936489

        4. Jeżeli są państwo w posiadaniu Ukraińskiego prawa jazdy i wynika uzasadnione podejrzenie jego legalności i ważności, mogę wykonać taką usługę dla państwa gwarantując anonimowość. Mieszkam na stałe w Ukrainie i pracuję w firmie jurydycznej świadczące usługi Polskim przedsiębiorstwom i chętnie pomogę w weryfikacji wszelkich dokumentów, praw jazdy, zaświadczeń, zameldowań, sprawdzenia osób oraz firm. 0038 0689059159 Michał

        5. Witam współpracuje ze szkołą jazdy na Ukrainie. I organizuje kursy na prawo jazdy. Odbiór dokumentów wraz z wpisem i meldunkiem jest osobisty. Płatność Przy Odbiorze – BEZ ZALICZEK ! Krótkie terminy i czas oczekiwania. Duża zdawalność.Pozdrawiam Mikolaj

          Tel: (+48) 725364804 / (+38) 03220507890

          mail: [email protected]

        6. Legalne ukrainskie prawo jazdy ! nie ma oszustwa i żadnych podróbek .To nie jest prawo jazdy kiedy płaciś i dajesz tylko zdjęcie i nazwisko . Robimy wszystko legalnie o po przepisach! .I Dla tego robimy to za 2 miesęcy .
          Dla ciebie to zrobi firma „Ukrprawo”, która zapewnia Państwu profesjonalne usługi doradcze dla legalnej produkcji prawa jazdy i wszystkich powiązanych dokumentów w rozsądnej cenie!Po wyrobieniu prawa jazdy ,jego można spokojnie wymienic na Polskie .• Czas: 2,5-3 miesięcy.• Jedna trzydniowa wizyta na Ukrainie, w miejscowości turystycznej Lwowa.• komplet wymaganych dokumentów do uzyskania prawa jazdy.• Profesjonalne doradztwo i wsparcie u kolwiek jakich pytanich.Pełny koszt wszystkich usług i dokumentów jest 3200 zł. Kwota podzielona jest na dwie płatności gotówkowe podczas pierwszej wizyty na Ukrainie 1600zl , druga płatność po otrzymaniu pełnej dokumentacji 1600. Tel. 576 172 371Proszę o kontakt mailowo lub telefonicznie .

        7. A co z sześciomiesięcznym meldunkiem w Ukrainie i udowodnionym pobytem np: praca,studia…jak mam wymienić prawko jak wyjdzie na jaw po sprawdzeniu że byłem tam tydzień…i co,sprawa w sądzie,osiem koła w plecy i nadal bez prawka co wy na to specjaliści od załatwiania??? Wiem że załatwić się da ale czy wymienić na Polskie??? Czekam na sugestie

Dodaj komentarz