Rowerzyści na cenzurowanym

rower wraz z koszem wiklinowym

Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa zastanawia się nad wprowadzeniem obowiązku posiadania kart rowerowych dla rowerzystów, którzy ukończyli 18 lat i nie mają uprawnień do kierowania jakimkolwiek pojazdem. Wywołało to dużą dyskusję w mediach.

Wszystko zaczęło się od tekstu, który na początku kwietnia ukazał się w „Dzienniku Gazecie Prawnej”. Wypowiada się w nim minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk. „Wielu cyklistów to również kierowcy, którzy ze względu na nabyte wcześniej prawo jazdy posiadają już wiedzę o tym, jakie zachowania uczestników ruchu drogowego są niebezpieczne i jakie przepisy obowiązują na drodze. Warto w taką wiedzę wyposażyć również tych, którzy nigdy takich uprawnień nie mieli, a poruszają się rowerami” – mówił minister.

Niepotrzebna biurokracja?

W jaki sposób? Otóż rozważana jest opcja wprowadzenia obowiązku posiadania kart rowerowych dla rowerzystów, którzy ukończyli 18 lat i nie mają uprawnień do kierowania jakimkolwiek pojazdem. Egzaminy (nie wiadomo czy tylko teoretyczne, czy także praktyczne) miałyby być przeprowadzane na komisariatach, gdzie pracują funkcjonariusze z drogówki. Z kolei jazda bez takiego dokumentu traktowana byłaby raczej jako wykroczenie – czytamy w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.

Jeszcze w dniu ukazania się artykułu głos na temat planowanych zmian zdecydowali się zabrać posłowie ruchu Kukiz ’15. Zorganizowali nawet konferencję prasową, zatytułowaną „W obronie cyklistów”.

– W trybie natychmiastowym zwróciliśmy się do ministra z interpelacją, w której pytamy, czy resort dysponuje jakimikolwiek badaniami potwierdzającymi, że wprowadzenie kart rowerowych zwiększyłoby bezpieczeństwo na drogach – mówił poseł ruchu Kukiz ’15 Jakub Kulesza. – Jeśli ich nie ma, a sądzimy, że nie ma, to naszym zdaniem jest to kolejna niepotrzebna biurokracja.

– Jestem rowerzystą, ale mam poczucie, że nikomu nie zagrażam, tylko czuję się zagrożony – wtórował mu jego kolega z ugrupowania Jerzy Kozłowski. – Przez kogo? Chodzi mi o kierowców tirów, tych, którzy wyprzedzają „na trzeciego”. Wprowadzenie kart rowerowych to jakiś absurd. Może niedługo będziemy myśleć o obowiązkowych kartach dla pieszych, którzy codziennie muszą pokonywać przejścia?

„Uczmy najmłodszych”!

Przeciwny wprowadzaniu obowiązkowych kart rowerowych dla pełnoletnich rowerzystów, którzy nie mają uprawnień do kierowania żadnym pojazdem, jest także Jakub Furkal, prezes Stowarzyszenia Rowerowa Gdynia.

– Naiwne jest sądzenie, że wyposażenie ludzi w dokument spowoduje wzrost bezpieczeństwa w ruchu drogowym. W pierwszej kolejności odpowiednie służby powinny zająć się egzekwowaniem obecnie obowiązujących przepisów. Chodzi mi m.in. o nagminne przejeżdżanie samochodów na czerwonym świetle oraz nadmierną prędkość, z jaką kierowcy często poruszają się po obszarze zabudowanym. Ciekawi mnie jedno. Dlaczego tacy kierowcy pozwalają sobie na takie zachowania w Polsce, a jak znajdą się w Niemczech i Czechach, to od razu łagodnieją? Odpowiedź jest prosta. Tam nikt takich kierowców nie traktuje pobłażliwie.

Drugą kwestią, o której wspomina Furkal w kontekście poprawy bezpieczeństwa na naszych drogach, powinno być zwiększenie kultury jazdy. Jak to osiągnąć?

– Tylko poprzez działania edukacyjne – tłumaczy Furkal. – Przykładem może być nasza akcja, którą zatytułowaliśmy „Rowerowa szkoła”. – Odwiedzaliśmy uczniów gdyńskich podstawówek, prowadziliśmy zajęcia teoretyczne i praktyczne. Uczyliśmy ich, jak poprawnie poruszać się rowerem po drogach. Takie nawyki trzeba kształtować już od najmłodszych lat.

Na początek „okrągły stół”?

Jedno jest pewne, od kilku lat liczba ofiar śmiertelnych wśród rowerzystów pozostaje mniej więcej na tym samym poziomie. W 2011 roku było ich 314, w 2012 roku – 300, w 2013 roku – 306, w 2014 roku – 286, i wreszcie w 2015 roku – 300. Są to dużo lepsze wyniki niż choćby jeszcze w 2005 roku (500 ofiar śmiertelnych), ale cały czas nie napawają optymizmem. Wychodzi na to, że codziennie na drogach ginie jeden rowerzysta.

Szczególny wzrost liczby ofiar śmiertelnych wśród rowerzystów można było zaobserwować między 2010 (280 osób) a 2011 rokiem (314 osób). Co mogło być tego przyczyną? W 2011 roku zalegalizowano wyprzedzanie przez rowery z prawej strony także na drogach o jednym pasie w danym kierunku.

– Próba edukowania ludzi, którzy nie znają przepisów ruchu drogowego, a wyjeżdżają na nasze ulice, nie jest złym i głupim pomysłem – uważa Maciej Banaszak, wiceprezes Stowarzyszenia KIEROWCA.PL. – Jednak wymaga to konsultacji. Jestem za tym, żeby zwołać coś na kształt okrągłego stołu, przy którym zasiedliby przedstawiciele ministerstwa, organizacji społecznych, w tym rowerowych, i eksperci od BRD. Tylko w ten sposób można wypracować rozwiązanie satysfakcjonujące nas wszystkich.

Jakub Ziębka

2 komentarze do “Rowerzyści na cenzurowanym”

  1. Szkolić należy od najmłodszych lat (przedszkole, szkoła podstawowa, gimnazjum, ponadgimnazjalna) i to w zakresie ruchu pieszych, jak i rowerzystów. Obowiązkowa rola szkół. To zadanie dla MEN. Szkolenie powinno obejmować WSZYSTKICH uczniów. W artykule podano, że organizacje inne niż szkoła wchodzą do szkół i szkolą. To bardzo dobrze. Jednak pamiętajmy, że te organizacje nie są w stanie przeszkolić uczniów ze wszystkich szkół. A co z pozostałymi szkołami. Co z tymi uczniami, których nie obejmuje w szkole żadne szkolenie. Zakres szkolenia powinien dotyczyć przede wszystkim bezpiecznych zachowań pieszych i rowerzystów, a nie tylko przepisów prawa. Jest bowiem tak, że sama znajomość prawa nie chroni przed wypadkiem. Dopiero połączenie jednego z drugim może dać efekty. I na koniec: osoby szkolące powinny rozumieć, że celem szkolenia nie jest tylko jego przeprowadzenie. Celem szkolenia jest ZERO ofiar.

  2. Pingback: short term loan

Dodaj komentarz