Rowerowe problemy, czyli NIK bije na alarm

rowerzystka

W najnowszym raporcie Najwyższa Izba Kontroli bije na alarm. Obecny system zarządzania bezpieczeństwem ruchu nie umożliwia skutecznej ochrony rowerzystów, a tempo budowy tras dla jednośladów nie nadąża za rosnącą popularnością ruchu rowerowego.

Ogólny stan bezpieczeństwa na polskich drogach w ostatnich pięciu latach wyraźnie się poprawił. Liczba wypadków spadła o 15 proc., a poszkodowanych o 19 proc. NIK zauważa jednak, że wskaźniki wypadkowości wśród rowerzystów wykazują tendencję odwrotną. W latach 2010 – 2015 liczba zdarzeń wzrosła o 18,3 proc., a poszkodowanych o 16,9 proc. Najwyższa Izba Kontroli podkreśla, że – wbrew obiegowym opiniom – ofiarami nie są pijani czy niewidoczni rowerzyści, a do wypadków często dochodzi za dnia, na nowych lub zmodernizowanych drogach.

Brak ścieżek poza miastami

Sieć tras dla rowerów pozostaje szczątkowa. Stanowi ok. 3 proc. łącznej długości dróg publicznych i znajduje się głównie w dużych miastach. Tempo rozwoju infrastruktury (dróg i pasów, przejazdów, śluz, kładek i tuneli) jest powolne. Za dobry przykład uznano Gdańsk, gdzie trasy rowerowe były budowane w formie wydzielonych dróg i pasów. W wielu miejscach uspokojono ruch i ograniczono prędkość do 30 km/h, co pozwoliło na zintegrowanie ruchu rowerowego i samochodowego na wzór rozwiązań sprawdzonych na zachodzie Europy.

Kontrole większości zarządów dróg wykazały nieprawidłowości dotyczące projektów organizacji ruchu, stanu technicznego i sposobu kontrolowania tras, a także odstępstwa od obowiązujących norm technicznych. Suma zaniedbań wpływa na bezpieczeństwo. Oględziny na odcinkach, na których odnotowano największą liczbę wypadków z udziałem rowerzystów, wykazały, że na 90 proc. z nich organizacja ruchu istotnie odbiegała od zatwierdzonej. Niestety, do analiz i ocen organizacji ruchu dochodziło sporadycznie lub wykonywano je w oparciu o niewiarygodne dane.

Rower jako synonim dziwactwa i nieudacznictwa

Najwyższa Izba Kontroli zarekomendowała usprawnienie prac instytucji działających na rzecz bezpieczeństwa ruchu drogowego, zapewnienie stałego finansowania utrzymania i rozwoju infrastruktury pieszo-rowerowej oraz dostosowanie tejże infrastruktury, zarówno pod względem stanu technicznego, jakości, długości, ilości, jak i oznakowania, do zwiększających się potrzeb bezpieczeństwa niechronionych użytkowników.

Opracowania statystyczne nie oddają w pełni złożoności problemu. Wielu wypadków z pewnością udałoby się uniknąć, gdyby kierowcy samochodów i rowerzyści… zrozumieli siebie nawzajem. Nie będzie to łatwe. O tym, jak wiele jest do zrobienia, świadczą komentarze pod internetowymi artykułami na tematy związane z rowerami (np. inwestycje w ścieżki). Pojawiają się wręcz opinie, że rowery są synonimem „nieudacznictwa, dziwactwa i biedy”. Tymczasem spory odsetek używanych do codziennych dojazdów do pracy rowerów ma większą wartość od kilkunastoletnich samochodów. Na świecie nie brakuje rozwiniętych i bogatych krajów, w których rowery cieszą się ogromną popularnością – wystarczy wspomnieć o Belgii, Danii, Holandii czy Szwecji. Ich użytkownicy nie płacą za paliwo, wjazd do centrów miast czy parkowanie. Nie do przecenienia są też zyski czasowe – rower nie stoi w korku i można go zostawić pod samymi drzwiami do pracy.

Polacy kochają swoje samochody

Jak sytuacja wygląda nad Wisłą? Popularność jednośladów stale rośnie, a ich efektywności w ruchu miejskim nie sposób kwestionować. Wprawny rowerzysta jest w stanie pokonać 13 – 15 km w 30 – 40 minut. Analogiczna podróż samochodem może zająć przeszło godzinę. W pakiecie – frustracja wywołana powolną jazdą w korku. Mimo to wiele osób nie wyobraża sobie przesiadki na rower. Nasze niemalże ślepe przywiązanie do środków indywidualnego transportu świetnie obrazuje opracowanie kanadyjskiego Instytutu Polityki Transportowej. Prezentuje ono liczbę pojazdów na tysiąc mieszkańców w odniesieniu do PKB na osobę. Raport powstał w oparciu o dane z krajów całego świata, co pozwoliło na nakreślenie wzorcowej krzywej nasycenia samochodami oraz zakresów prawdopodobnych odchyleń. Polska jako jedyny kraj wykracza poza obszar ograniczający.

– Wykres zdaje się potwierdzać wyjątkową pozycję „modelu rozwojowego” Polski: mimo niezajmowania wysokiego miejsca w rankingach PKB na mieszkańca, jesteśmy na względnie (w stosunku do krajów o podobnym poziomie ogólnego rozwoju) wysokiej pozycji w poziomie rozwoju motoryzacji indywidualnej. Samochód w hierarchii ważności posiadanych dóbr materialnych zajmuje w Polsce jakoby względnie dużo wyższe miejsce niż we wszystkich pozostałych badanych krajach – komentuje wyniki dr Piotr Kuropatwiński w serwisie www.polskanarowery.sport.pl.

Zrozumienie – rzecz bezcenna

Gdyby kierowcy – nawet sporadycznie – wsiadali na rowery, zrozumieliby, jak nieprzyjemne i potencjalnie niebezpieczne może być wyprzedzanie rowerzysty z niezachowaniem wymaganego przepisami odstępu 1 metra czy wykonywanie tego manewru tuż przed planowanym prawoskrętem bądź zatrzymaniem pojazdu. Z kolei rowerzyści powinni pojeździć samochodem, by przekonać się, jak wielkie niebezpieczeństwo powoduje zaczynanie skrętu z przeciwległej krawędzi jezdni, szybka jazda w obszarach o ograniczonej widoczności czy pokonywanie skrzyżowania po przejściu dla pieszych bez nawiązania kontaktu wzrokowego z kierowcami (pomijając konflikt manewru z obowiązującym prawem).

Na koniec anegdota z życia wzięta. Trzypasmowa ulica o sporym natężeniu ruchu, przejście dla pieszych bez sygnalizacji i radiowóz, który zatrzymuje się, by przepuścić rowerzystę (bynajmniej nieplanującego przeprowadzenia roweru). Przed oczyma natychmiast pojawia się scenka z egzaminu na prawo jazdy, pytanie „w tej sytuacji rowerzysta powinien” i trzy hipotetyczne odpowiedzi do wyboru… Najbliższy prawdy wydaje się wariant „myśleć za siebie i za innych”, bez względu na to, czy porusza się rowerem, czy samochodem.

Łukasz Szewczyk

 

5 komentarzy do “Rowerowe problemy, czyli NIK bije na alarm”

  1. Zanim zdałam na prawko, spędziłam na rowerze 10 lat, jeżdżąc po 20 km dziennie. Znam temat. Wolno mi korzystać z chodnika w uzasadnionych przypadkach: np. gdy prędkość dopuszczalna na drodze przekracza 50 km/h w terenie zabudowanym. Większość kierowców jeździ 70 – 90 – 100? Nie mówiąc o motocyklistach. Mam sie dac zabić?

  2. Za jazdę rowerem po chodniku Straż Miejska karze mandatem i poucza, że należy jechać po jezdni.
    Wszelkie tłumaczenia rowerzysty, że na jezdni jest niebezpiecznie i dlatego jedzie po chodniku są traktowane jako próba uniknięcia odpowiedzialności, kara musi być bo przecież najważniejsze jest wyrobienie normy. A my rowerzyści jesteśmy spychani na margines społeczeństwa, jesteśmy zmuszani do podejmowania ryzyka utraty życia lub pozostania na całe życie kaleką. Jest to nieludzkie, to rosyjska ruletka w którą każe nam grać ustawodawca, a podobno gry hazardowe w tym kraju są zakazane. Myślę, że dopóki nie ma odpowiedniej liczby dróg rowerowych to jazda po chodniku oczywiście w sposób bezpieczny dla pieszych powinna być dozwolona, zdrowie i życie człowieka jest wartością najwyższą. Ilu rowerzystów musi jeszcze zginąć żeby wprowadzić taką poprawkę do przepisów.

    1. Przepraszam bardzo ! A ile pieszych (szczególnie tych starszych) ma jeszcze zostać potrąconych na chodniku przez pędzących rowerzystów ? CHODNIKI SĄ DLA PIESZYCH , a ścieżki rowerowe dla rowerzystów. I w tym jest problem !!!

    2. W artykule pada pytania „Jak sytuacja wygląda nad Wisłą?”
      W Małopolsce wygląda to tak https://www.youtube.com/watch?v=5Px_Sz6Ttd4
      Do 2016 r. powstało tu ok. 200 km takich idealnych dróg roweroych w ramach tras Velo Małopolska , wkrótce ta sieć będzie bardziej spójna i całość ma liczyć ok. 2000 km (w roku 2020r.).
      Więcej informacji na http://www.velomalopolska.pl
      A co do anegdoty – przeżyłem taką na własnej skórze, koszt 100 zł na mandat po 20 minutach bezzsensownej dyskusji z policjantami o tym że tak naprawdę dostaję mandat za złą infrastrukturę a nie swoją nieuwagę, w międzyczasie obserwując jak przez to przejście dla pieszych na czerwonym świetle przejeżdżą jakieś 5 samochodów…. Jedyna dobra rzecz – po o. 2 latach może w końcu wywalczyłem, żeby w tym miejscu powstał w końcu przejazd rowerowy.

Dodaj komentarz