Rowerem przez miasto

kobieta jadąca rowerem, ulicą w centrum miasta

Musimy wspólnymi siłami dotrzeć do osób poruszających się na rowerach. Chociażby przez waszych kursantów, którzy będą swego rodzaju przekaźnikami dobrych zasad. Jeżeli doprowadzimy do sytuacji, w której rowerzyści zaczną przestrzegać przepisów, również my będziemy mogli jeździć bezpieczniej i spokojniej, nie obawiając się co chwila konsekwencji kolizji z rozpędzonym rowerzystą.

Każdy może jeździć rowerem. To umiejętność, którą już w dzieciństwie opanowuje zdecydowana większość osób. Niektórzy w dorosłym życiu w ogóle nie wsiadają na jednoślad, inni wręcz przeciwnie, robią to coraz częściej. Obecnie w dużych polskich miastach jeżdżenie rowerem stało się wręcz modne. Włodarze aglomeracji, np. mojego rodzinnego Poznania, budują w każdym możliwym miejscu drogi rowerowe. Zachęcają tym samym do używania jednośladów. Pomysł wydaje się ze wszech miar godny pochwały, jest jednak kilka kwestii, które warto byłoby poruszyć.

Kursant jako przekaźnik wiedzy

Warto zwrócić uwagę, że jako instruktorzy kandydatów na kierowców w jakiejś mierze szkolimy też rowerzystów. Po kursie prawa jazdy z pewnością będą orientować się w przepisach i zasadach ruchu drogowego. Niestety, często porzucą rower na rzecz jazdy samochodem. Mamy jednak możliwość wykorzystać ich jako swego rodzaju przekaźniki wiedzy. Jestem przekonany, że warto podczas praktycznej nauki jazdy poświęcić kilka minut zagadnieniom związanym z relacjami pomiędzy rowerzystami a kierowcami aut. Wpłynie to na poprawę bezpieczeństwa i wzajemne zrozumienie obu tych grup.

Ubezpieczony rowerzysta czuje się bezpieczniej

Jestem przekonany, że każdy rowerzysta powinien dla własnego bezpieczeństwa wykupić polisę OC. Po co? Żeby chroniła go przed ewentualnymi skutkami kolizji, do której może doprowadzić. Większość towarzystw ubezpieczeniowych oferuje taką polisę za mniej więcej 50 zł. To koszt roczny z kwotą ubezpieczenia na poziomie 50 tys. zł. Wystarczy ona, żeby w razie nieszczęścia pokryć koszty uszkodzonego samochodu lub innego mienia albo koszty leczenia osoby poszkodowanej przez jadącego rowerem. Wszyscy doskonale wiemy, że o wypadek w gęstym ruchu drogowym nie jest trudno. A rowerzyści odpowiadają za swoje czyny tak samo, jak wszyscy inni uczestnicy ruchu drogowego. Posiadacze samochodów obowiązkowo muszą zawrzeć umowy OC dla pojazdów mechanicznych. Rowerzyści takiego obowiązku nie mają, ale w mojej ocenie koszty rzędu 50 zł rocznie nie należą do wysokich.

Konsekwencje braku wiedzy

Nie wiem, dlaczego większość rowerzystów twierdzi, że ma bezwzględne pierwszeństwo przed innymi pojazdami i nie musi stosować się do ogólnie panujących zasad. Gdzieś to usłyszeli, przeczytali? Warto o tym przypomnieć, bo rowerzyści nie są przecież niezniszczalni! Dlaczego w Polsce nikt nie zdecydował się na wprowadzenie akcji informacyjnej, dzięki której rowerzyści mogliby nauczyć się kilku podstawowych zasad ruchu drogowego? Trudno powiedzieć, ale bardzo by się przydała. Nie można słuchać tych, którzy mówią, że podstawy zna każde dziecko. Niestety, nie zna. I dochodzi wtedy do sytuacji, kiedy wpuszcza się wielu rowerzystów między jadące samochody. Cóż można powiedzieć? Chyba tylko to, że niektórym kierowcom także brakuje wiedzy.

Przykład? Dla wielu kierowców zasada pierwszeństwa dla nadjeżdżających z prawej strony na skrzyżowaniach równorzędnych (wprowadzonych w Poznaniu blisko dwa lata temu) do dzisiaj nie jest zrozumiała. Wydaje im się, że jeśli jadą szeroką i prostą ulicą, to muszą mieć pierwszeństwo. Co ma począć rowerzysta egzekwujący swoje prawo w stosunku do pojazdu, który w nieuprawniony sposób wjeżdża na skrzyżowanie równorzędne? A co wydarzy się, gdy to rowerzysta wjedzie na skrzyżowanie równorzędne nie ustępując pierwszeństwa pojazdom nadjeżdżającym z jego prawej strony? Oby skończyło się tylko na bólu pleców, łokci i kolan.

Dlatego zwracam się do was, drodzy Instruktorzy, żebyście wprowadzili do zajęć treściwe omówienie zasad, które powinien przestrzegać rowerzysta na publicznej drodze, w szczególności dotyczących poruszania się poza drogą rowerową, i kwestii korzystania z przyznanych mu przywilejów (wyprzedzanie z prawej strony, bufory dla rowerzystów).

Kask może uratować życie

Niestety, przepisy wciąż tej kwestii nie regulują, ale gorąco zachęcam do popularyzowania używania kasków rowerowych. Atestowany kask, często kosztujący zaledwie ok. 100 zł, może uratować zdrowie lub życie człowieka w czasie zwykłej wywrotki i uderzenia głową o krawężnik. Wiem, że artykuł ten przeczyta również wielu instruktorów motocyklowych. Może nawiążecie w czasie prowadzonych zajęć do tego, że głowa rowerzysty jest narażona na takie same niebezpieczeństwa i urazy, jak głowa motocyklisty? Może to porównanie sprawi, że wielu rowerzystów zastanowi się nad swoim postępowaniem. Oby kask na głowie nigdy nie był potrzebny, ale… przezorny zawsze ubezpieczony.

Holenderski chwyt

Kierowcy z krajów, gdzie jazda rowerem jest bardzo popularna (np. w Holandii), już dawno dostosowali swoje zachowania do dużego ruchu rowerowego. Jednym z dobrych zwyczajów kierowcy może być nauka otwierania drzwi „po holendersku”. Polega ona na tym, że kierowca otwiera swoje drzwi, chwytając za klamkę prawą dłonią, a nie jak to zwyczajowo robimy, lewą. Dlaczego? Otóż podczas chwytania klamki prawą dłonią skręcamy ciało i wówczas jest większa szansa, że zauważymy rowerzystę czy nawet motocyklistę przejeżdżającego obok. Spróbujcie zastosować – to bardzo łatwe!

Zadbajmy o bezpieczeństwo!

Chciałbym, żeby wszyscy uczestnicy ruchu drogowego zrozumieli, że zasady warto znać. Nieznajomość prawa szkodzi. W przypadku rowerzystów może zaszkodzić nawet dosłownie. Bolący tyłek, plecy, łokieć czy głowa – na pewno nie jest to wymarzone zakończenie rowerowej przejażdżki.

Musimy wspólnymi siłami dotrzeć do rowerzystów – chociażby przez waszych kursantów, którzy będą swego rodzaju przekaźnikami dobrych zasad. Jeżeli doprowadzimy do sytuacji, w której rowerzyści zaczną przestrzegać przepisów, również my będziemy mogli jeździć bezpieczniej i spokojniej, nie obawiając się co chwila konsekwencji kolizji z rozpędzonym rowerzystą.

Zdaję sobie sprawę, że te problemy dotyczą głównie mieszkańców dużych miast, ale przecież prędzej czy później nawet osoba mieszkająca w zaciszu górskiego lasu tam się znajdzie, postanowi odwiedzić centrum handlowe, a wokół niego rowerzystów nie brakuje…

mgr inż. Marcin Kukawka, instruktor techniki jazdy, rzeczoznawca samochodowy

5 komentarzy do “Rowerem przez miasto”

  1. Na kurs przyszłam po 10 latach jazdy rowerem „wszędzie”. Moda na rowery i presja „ekologii” spowodowały, że rowerzyści uważają, że są przyszłością narodu, więc wszystko im wolno, a miasto (Wrocław) redukuje ciasne pasy ruchu w centrum, by wcisnąć tam pasy dla rowerów. Nieszczęście gotowe. Uważam więc, że skoro my cykliści jesteśmy równi, powinniśmy mieć wiedzę taką jak kierowca kat. B. Co do kasku: używam go od początku, a na forum dla rowerzystów tłumaczyli mi koledzy, że właśnie od kasku można zrobić sobie krzywdę. OC za 50 zł – niby mało, ale jak się doliczy OC samochodu, NNW i inne atrakcje, to nie wiem, czyja pensja wytrzyma taki socjalizm. Akurat NNW opłacam: 3 lata temu jadąc rowerem, pośliznęłam się i upadłam na plamie oleju napędowego zostawionej przez kierowcę – ostry dyżur i orteza za 600 zł.

    1. @QSQ
      Miałam bardzo doświadczonego i wymagającego instruktora, który nadal jest dla mnie autorytetem. Często dyskutowaliśmy, weryfikowałam swoje obserwacje i poglądy, i temat mnie wciągnął. Zdałam niecały rok temu. Mam jeszcze zielony liść na szybie 🙂

  2. Pingback: hizeed

  3. Pingback: casino play

Dodaj komentarz