Przerwana kariera instruktorki

Maria Gwadera i Aleksandra Gwadera

Choroba córki przerwała karierę jednej z pierwszych instruktorek nauki jazdy w regionie piotrkowskim. Dziś walka o zdrowie dziecka nie pozwala jej wrócić do zawodu.

Pani Maria Gwadera swoją przygodę z nauką jazdy zaczęła jesienią 1995 roku, kiedy to zobaczyła w prasie ogłoszenie o naborze na instruktorów. Stwierdziła, że skoro mężczyźni mogą, to dlaczego nie mogłaby i kobieta. Jak sama wspomina, praca ta była wtedy tym bardziej ciekawa, że kobiet szkolących było bardzo niewiele. Przez długi czas pani Maria, jako jedna z pierwszych kobiet- instruktorek w regionie piotrkowskim, przemierzała ulice, szkoląc młodych kierowców w ośrodku, którego właścicielem do dziś jest Krzysztof Szymański, obecnie prezes Polskiej Federacji Stowarzyszeń Szkół Kierowców: – Pani Maria jako instruktorka miała naprawdę dobre wyniki. Dziś, pomimo że jej dziecko wymaga wzmożonej troski, cały czas pomaga nam przy organizowaniu wielu przedsięwzięć. Ma ogromną potrzebę pomocy społecznej i zawsze znajdzie dla nas trochę czasu.

Choroba córki

Pierwsza przerwa w karierze pani Marii miała miejsce w 1997, gdy na świat przyszła jej córka Aleksandra. Do pracy wróciła dopiero po urlopie wychowawczym, gdy w opiece nad dzieckiem pomagał dużo starszy syn. Jednak, jak się okazało, ciężko jest pogodzić bycie mamą z pracą instruktorki. – Jak wszyscy wiedzą, zawód instruktora jest głównie dla ludzi, którzy mają pasję i są gotowi na pełne zaangażowanie – mówi pani Maria. – Nie da się tego zawodu wykonywać na pół gwizdka. Dla mnie praca instruktorki była i jest bardzo pasjonująca, nawet gdy pojawiły się obowiązki związane z urodzeniem się chorego dziecka, próbowałam to pogodzić. Niestety okazało się to niemożliwe.

Pani Maria swoją pracę musiała przerwać w 2007, gdy okazało się, że stan zdrowia Oli zaczął się pogarszać. Jak wspomina – zaczęło się od telefonów ze szkoły z informacjami, że córkę boli brzuch . Okazało się również, że ma dużą lekooporność, pozostały do leczenia tylko trzy antybiotyki i to z górnej półki . Pojawiły się w związku z tym problemy z pozyskaniem leków i dopilnowaniem, żeby Ola dokładnie wypełniała zalecenia lekarzy. Mukowiscydoza to nadal nieuleczalna ciężka choroba genetyczna.

Choroba w tym przypadku objawia się częstym zaleganiem gęstego śluzu w płucach i Ola, aby normalnie funkcjonować, musi codziennie być poddawana rehabilitacji . Drenaże, inhalacje i leki doustne muszą być podawane do końca życia.

– Pogorszenie stanu zdrowia córki i przejście na indywidualny tok nauczania to był moment, kiedy stwierdziłam, że nie mogę dalej godzić obowiązków zawodowych i rodzicielskich – mówi pani Maria. – Szef zachęcał mnie, żebym spróbowała jakoś poukładać sobie czas i nie rezygnowała. Jednak przy tej chorobie jest to niemożliwe. Obecnie stan Oli oceniam jako dobry, choć Nowy Rok 2011 witała w szpitalu w Łodzi.

Pomoc branży

Chociaż pani Maria była zmuszona opuścić szeregi szkoleniowców, to oni nie pozostawili jej bez pomocy. Środowisko było bardzo przychylne i – jak zaznacza instruktorka – zawsze byli zainteresowani tym, jak się czuje chora córka. Po względem materialnym swoją pomoc okazało Stowarzyszenie Ośrodków Szkolenia Kierowców i Instruktorów Regionu Piotrkowskiego. – Pani Gwadera była i ciągle jest członkiem naszego stowarzyszenia – mówi Janusz Kuśmierek, prezes SOSKiI Regionu Piotrkowskiego. – Ze względu na swoją sytuację decyzją zarządu została zwolniona z płacenia składek. Najważniejszym elementem pomocy było jednak przekazanie przez naszych członków jednego procenta na Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą (Ola posiada tam specjalne subkonto – przyp. red.), którego pani Maria jest czynną działaczką. Z informacji, które mamy, wynika, że była to kwota około pięciu tysięcy złotych.

Jak zapewnia pani Maria – wszystkie przekazane na rzecz PTWM środki są przeznaczane na pomoc podopiecznym towarzystwa. – Głównie to leki, ponadto pokrywa się z tych pieniędzy koszty dojazdów na leczenie oraz zakup odżywek, gdyż osoby chore na mukowiscydozę muszą stosować dietę wysokokaloryczną i wysokobiałkową. Mimo dofinansowań ze strony NFZ, nasze towarzystwo nie jest w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb.

Marzenia

Dziś największym marzeniem Marii Gwadery jest oczywiście to, żeby medycyna pozwoliła przywrócić córce zdrowie. To jeszcze nie jest możliwe, za to istnieją bieżące potrzeby, z którymi pani Maria musi się uporać. Oprócz środków na leki -z każdym rokiem więcej – potrzebny jest również własny samochód (pani Maria jako instruktorka nigdy nie posiadała własnego samochodu!). Przebywanie w dużych skupiskach osób to dla córki pani Marii ciągłe narażenie na infekcje. Stąd potrzeba posiadania pojazdu. Dziś pani Maria musi korzystać z pomocy rodziny i znajomych, co na dłuższą metę jest bardzo uciążliwe.

Pani Maria nie ukrywa również, że marzy jej się powrót do zawodu instruktora. Jak sama mówi, szansa na to pojawiła się niedawno, kiedy córka poszła do gimnazjum, jednak ciągłe infekcje spowodowały, że musiała znów podjąć indywidualny tok nauczania. Praca pozostaje więc ciągle w sferze marzeń.

Maciej Piaszczyński

———–

Wszyscy chętni do wsparcia pani Marii oraz podopiecznych Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą w walce z chorobą mogą kontaktować się z nią pod adresem: [email protected] lub poprzez stronę www.oddychaj.pl.