Nowy tabor WORD, czyli postrach kursanta

nauka jazdy

Uczysz się jeździć na samochodzie jednej marki, a zdajesz egzamin na innej – tak może być już od wiosny w Warszawie. O sprawie donosi Dziennik Metro.

Stołeczny WORD chce wymienić Toyoty Yaris na Suzuki Swift. Szkoły jazdy ostrzegają, że nie zdążą z wymianą swojego taboru. A kursy na prawko zapewne podrożeją W ciągu ostatniej dekady warszawski WORD zmieniał samochody egzaminacyjne czterokrotnie. 10 lat temu kierowcy zdobywali prawko na fiacie Punto, później na oplu Corsie. Przez ostatnie trzy lata egzaminowano na Toyotach Yaris. Ale jeszcze tylko do końca lutego, gdy wygasa umowa na wynajem toyot. – Liczyliśmy, że zostaniemy przy Yarisach, jednak w przetargu musiała wygrać najtańsza oferta. Taką złożył dealer Suzuki Swift – mówi Andrzej Szklarski, dyrektor warszawskiego WORD Dealer konkurencję wręcz znokautował, bo zaproponował, że za wynajem jednego auta (wszystkich ma być 40) weźmie co miesiąc tylko złotówkę. Do tego po roku wymieni samochody na nowe. Druga pod względem ceny była Skoda Fabia, toytota była najdroższa. Ponieważ skoda zaskarżyła przetarg, w ciągu miesiąca rozstrzygnie się, kto ostatecznie wygrał. Częste zmiany aut to praktyka ogólnopolska. Z Fiata Punto na Yarisy przesiedli się pod koniec roku kursanci w Katowicach. Dwuletnie umowy z Toyotą kończą się w tym roku w Gdańsku i Toruniu. Pięcioletni kontrakt, jaki na Peugeota 207 zawarł Koszalin, który w skali kraju jest wyjątkiem. Kursant Swifta nie zna Zmiana ma poważne konsekwencje: wymiana aut czeka też szkoły jazdy, bo kursanci chcą się uczyć w takich samochodach, w jakich zdają egzamin. – Jeśli ktoś myśli o prawku, to radzę jak najszybciej. Zmiana samochodów będzie szkoły słono kosztować, do tego wciąż ostro drożeje paliwo. Ceny kursów będą musiały iść w górę – ostrzega Wojciech Szemietyłło, przewodniczący Warszawskiego Stowarzyszenia Ośrodków Szkolenia Kierowców, członek komisji przetargowej w WORD. Nieznane auto to dla młodych kierowców dodatkowy stres. Agata, 26-latka z Warszawy, musiała wziąć miesiąc dodatkowych jazd, gdy po poprzedniej zmianie aut okazało się, że jej wyszkolenie na Corsie nie wystarczy, by zdać egzamin na Yarisie. – Nie mogłam wyczuć sprzęgła, samochód gasł mi na wzniesieniu – opowiada. – Podczas egzaminu jest 5 minut na wskazanie poszczególnych punktów kontrolnych pojazdu, takich jak: wlew płynu do spryskiwaczy, miernik poziom oleju w silniku, włączniki świateł. Ktoś, kto pierwszy raz widzi zupełnie obcy wóz, może nie zdążyć – ocenia Przemysław Pogorzelski, dziennikarz serwisu PortalNaukiJazdy.pl. WORD-y tłumaczą, że wymieniając często auta, zapewniają najbezpieczniejsze samochody i nadążają za zmianami w technologii. Kłopotami kursantów się nie przejmują. – Kierowca musi umieć prowadzić każdy samochód – mówi Andrzej Szklarski ze stołecznego WORD. I nie wiadomo kiedy pozna Warszawscy kursanci mogą mieć jeszcze jeden problem, bo szkoły jazdy mogą nie zdążyć kupić odpowiednich samochodów. – Dowiadywałem się u delaerów i okazało się, że najnowszych Swiftów jeździ po Polsce zaledwie 200. Są produkowane na Węgrzech i szkoły jazdy będą musiały poczekać na import – mówi Mariusz Papuga ze szkoły ALFA. Poza tym szkoły zwykle kupowały używane (roczne i dwuletnie) auta, za które płaciły połowę tego, ile muszą wydać na nowy samochód. W przypadku Swifta z wyposażeniem opisanym przez WORD to wydatek rzędu 45-50 tys. zł. Zawirowania wokół samochodów egzaminacyjnych chciała niedawno ukrócić część senatorów. Ich projekt, by kursant mógł zdawać egzamin na dowolnym aucie, został jednak odrzucony. Pomysł podobał się szkołom, ale krytykowali go egzaminatorzy. – Nasze samochody mają kamery, poza tym gwarantujemy, że są sprawne i bezpieczne. Dowolność sprawiłaby, że po oblanym egzaminie można by zarzucić ośrodkowi, że auto było np. niesprawne – mówi dyrektor warszawskiego WORD. – Problemu nie byłoby, gdyby poza niską ceną, ośrodki egzaminacyjne kierowały się w przetargach także innymi względami, np. kosztami serwisu i dostępnością na rynku wtórnym – konkluduje Pogorzelski

 

Źródło: Dziennik Metro

 

16 komentarzy do “Nowy tabor WORD, czyli postrach kursanta”

  1. Sytuacja jest BARDZO CHORA, z prostej przyczyny WORD-y utrzymują się z opłat za egzaminy…
    Zarabiają krocie na oblewaniu kandydatów na kierowców.Za te pojazdy zapłacą OSK.
    Podobno ustawa o zamówieniach publiczynych miała wyeliminować krupcję….

  2. Dyrektor WORD-u mówi na odprawie do egzamintorów „panowie premii nie będzie ponieważ ilość osób ezgaminowanych spadła o 25%” nic wiecej powiedzieć nie musi,przecież w instrumenty wyposażył ich Minister Infrstruktury.

  3. Dochodzą mnie słuchy o podpisywaniu petycji w sprawie kar za zabijanie zwierząt. Proponuję podpisać petycję o zdecydowanym mordzie na kurze znoszącej złote jaja dla WORD. A kurnik, jakim jest MI zrównać z ziemią. Będą równe drogi.

  4. W pewnym mieście. W centrum Polski. Coś nazwa kojarzy sie z łajbą. Tam, gdzie do niedawna był dyr. WORD, pełen cudacznych pomysłów, swego czasu egazmin prowadzono na kat.B, na Żuku. Jeśli ktoś pamięta taki wehikuł.

  5. To jest rozbój w biały dzień,WORD Warszawa wynajmuje sobie auta za grosze,a ośrodki szkolenia,muszą zapożyczać się po rodzinie,brać drogie kredyty,czy podpisywać umowę leasingu,na nowe pojazdy.Jest niż demograficzny,kursantów brak.To nie są lata 90-te,ze pracy było pod dostatkiem.

    1. kursantów mniej osk dużo gdyby instruktor u mnie mógł zarobić przy 200 h 3-. 4 tys. to by nie myślał o swoim ośrodku sami sobie to zrobiliśmy chłop na budowie zarabia więcej i ma pełny zus bijcie się dalej za chwilę postawisz samochód bo zabraknie na naprawę wstyd

  6. To jest rozbój w biały dzień,WORD Warszawa wynajmuje sobie auta za grosze,a ośrodki szkolenia,muszą zapożyczać się po rodzinie,brać drogie kredyty,czy podpisywać umowę leasingu,na nowe pojazdy.Jest niż demograficzny,kursantów brak.To nie są lata 90-te,ze pracy było pod dostatkiem.

  7. Pingback: สล็อต ฝากถอน true wallet เว็บตรง 888pg

  8. Pingback: novorapid

  9. Pingback: where to buy magic mushroom spores

  10. Pingback: faceless niches

Dodaj komentarz