Nowi kierowcy będą się doszkalać. Szefowie ODTJ-ów zacierają ręce

ODTJ

Od początku następnego roku każdy świeży kierowca będzie musiał nauczyć się, jak nie wchodzić w poślizg, hamować na śliskiej nawierzchni czy prawidłowo siedzieć za kierownicą. Posłużą do tego specjalne ośrodki, które na odegranie swojej roli czekają już trzeci rok.

Przepisy zmuszające nowych kierowców do odbycia kursu doszkalającego miały wejść w życie już w 2012 roku. Wtedy WORD-y zaczęły budować ośrodki doskonalenia techniki jazdy. Bo tego wymagała ustawa. Przepisy w życie nie weszły, ODTJ-oty zostały. Teraz rząd zapowiada powrót ustawy. Nowe wytyczne mają wejść w życie 6 stycznia.

Poślizgi, zakręty, awaryjne hamowania

Co się zmieni? Szkolenie trzeba będzie odbyć między czwartym a ósmym miesiącem od zdania egzaminu na prawo jazdy. Podzielono je na dwie części: teoretyczną i praktyczną.

Podczas zajęć z teorii młodzi kierowcy poznają czynniki mające wpływ na bezpieczeństwo ruchu drogowego, problematykę wypadków drogowych oraz psychologiczne aspekty prowadzenia samochodu i uczestnictwa w ruchu drogowym. Dowiedzą się, jak na sprawność kierowcy wpływają alkohol, zmęczenie czy stan emocjonalny.

Po kursie teoretycznym kierowca będzie musiał wykonać zadania praktyczne na specjalnej płycie poślizgowej w autoryzowanym ośrodku doskonalenia techniki jazdy. Takie szkolenie ma się odbywać w specjalnych samochodach. Kierowca będzie musiał m.in.: zahamować awaryjnie, wejść w zakręt, spróbować sił na śliskiej powierzchni i nie wpaść w poślizg.

Ćwiczenia będą wykonywane przy zróżnicowanych prędkościach z wyłączonymi, a następnie włączonymi systemami bezpieczeństwa, takimi jak ABS i ESP. Szkolenie ma uświadomić kursantom, jak duże znaczenia ma dostosowanie prędkości do warunków na drodze.

Zajęcia będą dodatkowo płatne. Koszt to 300 zł, z czego 100 zł to szkolenie teoretyczne w wojewódzkim ośrodku ruchu drogowego. Z kolei 200 zł zapłacimy za praktykę na torze.

Szefowie ODTJ-ów zacierają ręce. Ma być bezpieczniej

Ośrodki doskonalenia techniki jazdy czekają na wprowadzenie nowych przepisów, które uporządkują sferę szkoleń kierowców. Zdaniem Norberta Szwarca z Polskiego Stowarzyszenia Motorowego Ośrodków Doskonalenia Techniki Jazdy, ośrodki skupione w stowarzyszeniu zapewniają odpowiednio wysoki poziom do prowadzenia tego typu szkoleń. Do tej pory klientami ODTJ-ów były firmy dysponujące dużymi flotami samochodów.

Od kilku lat prowadzone były programy szkoleniowe, dzięki którym szkolenia z zakresu doskonalenia techniki jazdy przeszło kilka tysięcy kierowców. Jeden z nich to program „Bezpieczna flota”.

– Kurs doskonalenia techniki jazdy powinien przejść każdy kierowca – mówi Szwarc. – Niezależnie od tego, czy ma prawo jazdy cztery miesiące, czy piętnaście lat. Na takim kursie uczy się odpowiedzialnego zachowania na drodze, co bezpośrednio wpływa na poprawę bezpieczeństwa. Jak zapytamy polskich kierowców, jacy są za kierownicą, to zdecydowana większość odpowie, że najlepsi. A na drodze okazuje się, że jednak wygląda to zupełnie inaczej. Kursy doskonalenia techniki jazdy są potrzebne, żeby uświadamiać, jakie są zagrożenia, jak na nie reagować, a przede wszystkim jak jeździć odpowiedzialnie i z wyobraźnią. O stanie wiedzy niektórych kierowców może świadczyć fakt, że szkolenie zaczyna się od zwrócenia uwagi na odpowiednią pozycję za kierownicą. Zapomina o tym wielu kierowców, a ma to niebagatelne znaczenie. I często dopiero na takim szkoleniu kierowcom otwierają się oczy, jak niewiele potrafią, jakie czyhają na nich zagrożenia. Taki kurs powinien przejść każdy, nie tylko kierowcy zawodowi. Samo karanie mandatami nie rozwiąże kwestii bezpieczeństwa, ponieważ trzeba zacząć od szkolenia.

Kierowców nie trzeba zmuszać?

W Lublinie decyzja o budowie ośrodka doskonalenia techniki jazdy zapadła już w 2011 roku, niedługo po pojawieniu się pierwszych informacji o planowanej zmianie przepisów. Otwarto go w połowie ubiegłego roku. Inwestycja warta była 12 mln zł, z czego 2 mln pochodziły z funduszy unijnych.

– Oczywiście byliśmy zaskoczeni i zaniepokojeni, że zapowiadane zmiany w kwestii wprowadzenia dodatkowych, obowiązkowych szkoleń dla młodych kierowców zostały odroczone, jednak rzeczywistość pozytywnie nas zaskoczyła – mówi Artur Banaszkiewicz, wicedyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Lublinie, odpowiedzialny za zarządzanie ODTJ-em. – Od kiedy rozpoczęliśmy działalność, cały czas mamy wielu klientów. Okazało się, że świadomość kierowców jest coraz większa i chętnie korzystają z dodatkowych szkoleń, które poprawiają ich bezpieczeństwo na drodze.

Obecnie ośrodek doskonalenia techniki jazdy w Lublinie oferuje specjalistyczne kursy dla osób prywatnych, które pozwalają im podnieść swoje umiejętności, na przykład w skrajnych warunkach pogodowych. Koszt takich zajęć waha się od 150 do 550 zł za godzinę. Z usług ODTJ-u korzystają również ośrodki szkolenia kierowców, prowadzące tzw. kwalifikację wstępną, a także kierowcy pojazdów uprzywilejowanych i przewożących wartości pieniężne, którzy muszą przejść dodatkowe szkolenia.

– Nasze obiekty są też wynajmowane na szkolenia i eventy – wylicza wicedyrektor Banaszkiewicz. – Mieliśmy nawet jeden wieczór kawalerski, oczywiście bez alkoholu! Jak najbardziej czekamy na młodych kierowców, którzy zaczną się pojawiać od 2016 roku. Jednak przy obecnym zainteresowaniu będzie to wymagało od nas dużej mobilizacji, ponieważ już teraz nie narzekamy na brak zajęć. Szczególnie jeśli sąsiednie województwa nie będą dysponowały odpowiednimi obiektami, możemy spodziewać się napływu kierowców również stamtąd. Choć i teraz przyjeżdżają szkolić się u nas osoby między innymi z podkarpackiego.

Szczecin nie buduje. Chce współpracować z prywatnym ODTJ-otem

Z kolei Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Szczecinie na razie własnego ośrodka budować nie zamierza.

– To bardzo duża inwestycja, a my dopiero skończyliśmy poprzednią – tłumaczy Cezary Tkaczyk, dyrektor szczecińskiego WORD-u. – Wyliczenia pokazują, że zbudowanie ośrodka to koszt od kilku do kilkunastu milionów złotych. I nie ma pewności, że przepisy wejdą w życie. A jak już wejdą, to nie wiadomo, ile będą działały. W Skandynawii np. odchodzi się od tych kursów, ponieważ kierowcy czują się po nich zbyt pewnie i zaczynają szarżować. Wydaje im się, że skoro umieją wychodzić z poślizgu, to mogą się bawić. Może i u nas te przepisy długo się nie utrzymają.

Co zatem czeka szczecińskich kierowców, którzy będą musieli odbyć kurs? Opcji jest kilka. Jedną z możliwości jest wyjazd na kurs do ODTJ-u pod Poznaniem lub pod Zieloną Górą. Ale Szczecin też ma alternatywę.

– Janusz Witkowski, właściciel ośrodka kształcenia kierowców, chce zbudować w Szczecinie ODTJ – wyjaśnia Tkaczyk. – Wtedy szkolenia teoretyczne będą się odbywały u nas, a na praktykę będziemy wysyłali kursantów tam. To dla nas najlepsza opcja.

Sam Janusz Witkowski potwierdza, że taki ośrodek zamierza zbudować. Złożył już wszystkie wymagane dokumenty. Nie chce mówić o szczegółach, bo ostateczną decyzję ma mieć 7 kwietnia. Wiadomo, że ośrodek ma powstać z pieniędzy unijnych i być zlokalizowany przy ul. Szczawiowej na Pomorzanach w Szczecinie. W odróżnieniu od większości ośrodków doskonalenia techniki jazdy, których obecnie w Polsce jest dziesięć, ten będzie skomunikowany z drogą szybkiego ruchu i nie będzie daleko za miastem.

Jeżeli stworzenie ośrodka w szczecińskiej dzielnicy Pomorzany się nie uda, dyrektor WORD-u rozważa jeszcze inne rozwiązanie. Zamierza wynająć plac i tam stworzyć niewielki ODTJ. Jednak to opcja awaryjna.

– Mam nadzieję, że nie będzie takiej konieczności, bo nawet niewielki ODTJ musi spełniać wymogi, a to kosztuje – mówi Tkaczyk. – Najdroższa jest infrastruktura podziemna, która obejmuje m.in. pompy do nawadniania placu i ściągania wody. Dlatego na razie czekamy.

Wraca zielony listek

Ale nowe przepisy to nie tylko obowiązkowy kurs doszkalający. To także zmiana prawa, które dotyczy świeżo upieczonych kierowców. Przez pierwszych osiem miesięcy od zdania egzaminu na prawo jazdy kierowca nie będzie mógł jeździć szybciej niż 100 km/h (ale tylko po autostradzie lub dwujezdniowej drodze ekspresowej.). W terenie zabudowanym nie będzie mógł przekroczyć 50 km/h bez względu na to, co wskazują znaki. Poza obszarem zabudowanym będzie mógł rozpędzić się do 80 km/h.

Na szyby wróci też używana kiedyś przez nowych kierowców naklejka zielonego listka klonowego. Przez pierwszych osiem miesięcy, które mają być okresem próbnym, kierowca będzie mógł prowadzić tylko samochód z takim znaczkiem przyklejonym do tylnej szyby.

Nowością będzie też przepis o karze za poważne naruszenia kodeksu drogowego. Jeżeli w trakcie trwania okresu próbnego kierowca dostanie dwa mandaty lub wyroki sądowe, starosta będzie mógł wydać decyzję o przedłużeniu tego okresu o kolejne dwa lata.

Anna Łukaszuk

 

28 komentarzy do “Nowi kierowcy będą się doszkalać. Szefowie ODTJ-ów zacierają ręce”

  1. I to wszystko ma zrobić młody kierowca w 1 godzinę obowiązkowego szkolenia w ODTJ. Zacierają ręce bo posiedzą w samochodzie godzinę instruktorzy nauczą a jakże lepszej pozycji za kierownicą. Omówią zasady bezpieczeństwa w trakcie takich jazd i podsumują o już godzina minęła. Dziękuję 200 zł się należy

      1. Panie Andrzeju w jakim akcie prawnym Pan żyje. Proszę mnie nie rozbrajać. Może nie dużo ale zajmuję się tym 11 lat. Wprowadzając kwalifikację wstępną też miało być pięknie. Jak wyszło każdy kto zna temat wie najlepiej. Pozdrawiam

    1. Zmuszanie ludzi, którzy mają już prawo jazdy do przymusowych szkoleń to prawie jakiś totalitaryzm. Albo się komuś daje prawo jazdy, albo nie. Reszta to już indywidualna sprawa czy ktoś się dokształca dalej. Wiadomo, że chodziło tylko o kasę dla ODJotów, czyli nowy podatek na obywateli.

      1. Jakoś w Szwecji i w innych cywilizowanych krajach to się sprawdza . Zawsze znajdą się mądrale którzy uważać będą że chodzi tylko o kasę . Jak nie rozumiecie sensu takiego szkolenia i nie wiecie co to jest Szkolenie z ryzyka to się zamknijcie . Bo bezpieczeństwo macie gdzieś ! Statystyki same mówią za siebie !
        Polska na przed ostatnim miejscy w Europie pod względem wypadków śmiertelnych spowodowanych w szczególności przez młodych kierowców !

        1. Bob przeczytaj dokładnie ten artykuPan dyrektor WORD Szczecin wręcz sugeruje że nie wiadomo jak długo jeszcze w krajach skandynawskich te szkolenia będą. Zastanawiają się czy nie zrezygnować. Ja nie mówię że pomysł jest zły ale czy to jest najlepszy sposób na jego realizację mam wątpliwości. Czas pokaże

          1. Dyrektor Wordu coś kiedyś słyszał o Norwegii i owszem kiedy uczono ludzi zbyt zaawansowanych technik jazdy miało to odwrotny skutek ale już dawno to zmieniono ! Szkolenie z ryzyka to żadna nauka wyprowadzania z poślizgów ale tylko pokazywanie w bezpiecznych warunkach jak bardzo taki poślizg może to być niebezpieczny. Wpływanie na świadomość przede wszystkim że szybkość i brawura niesie za sobą śmierć lub kalectwo. Jak sama nazwa wskazuje , Szkolenie z ryzyka drogowego . Większość jednak nie wie co to znaczy i się wymądrza ! Jeszcze raz podkreślam to żadna nauka poślizgów i to nie są szkolenia dla rajdowców.

                1. Na szczęście obecnie kursanci mają prawo sami sobie decydować jak się uczą do egzaminu z teorii, czy sami w domu z elearningu, czy w szkole jazdy. Jeszcze brakowało by tu monopolu dla jakiś pseudo ODTJowów

                  1. Idąc tropem linku do filmu można zadać pytanie. Czemu FSO to nie Volvo. Czemu autostrada A2 w Polsce i w Niemczech to nie tak samo dobra droga. Dla mnie odpowiedź jest prosta. Nie mamy takich tradycji, nie zarabiamy takich pieniędzy. Poza tym w Szwecji większy nadzór jest ze strony Państwa. Nie pozostawia się tak ważnej dziedziny zycia publicznego w samopas osobą prywatnym tylko zajmują się tym wyspecjalizowane jednostki starannie wybrane i dotowane przez Państwo

                2. Chłopaki bez kłótni. Szkolenia są potrzebne, tak samo jak działalność ODTJ.-ów w celu podniesienia poziomu BRD. W innych krajach nikt nikogo nie zmusza do dokształacania się, W Niemczech ADAC ma pełne ręce roboty a nie ma obligatoryjnych szkoleń. Wiem co powiecie ale oni inaczej zarabiają co racja to racja i tego nie przeskoczymy. Ale muszę wskazać iż na to ma też wpływ mentalność. U nas wszyscy wszystko wiedzą więc im szkolenia są nie potrzebne. W innych krajach bezpieczeństwo jest w cenie u nas niestety jeszcze nie….

                  1. Za przeproszeniem, odezwali się instruktorzy co już widzą kaskę u konkurencji. W tych szkoleniach głównie chodzi aby pokazać, co robi zwiększenie prędkości o oszałamiające 5,10,15 km/ h gdy ma się systemy lub nie. Udowodnić, że 90% młodych adeptów nie wie, co zrobić przy podsterowności. Wbić do łba, że bmw może nie uciekać tyłem. Tak aby zobaczyli, co się stanie, gdy,,,, Nikt nie będzie ich uczył eco-driftingu:) Tylko ma udowodnić, co robi fizyka.

                  2. Za przeproszeniem, odezwali się instruktorzy co już widzą kaskę u konkurencji. W tych szkoleniach głównie chodzi aby pokazać, co robi zwiększenie prędkości o oszałamiające 5,10,15 km/ h gdy ma się systemy lub nie. Udowodnić, że 90% młodych adeptów nie wie, co zrobić przy podsterowności. Wbić do łba, że bmw może nie uciekać tyłem. Tak aby zobaczyli, co się stanie, gdy,,,, Nikt nie będzie ich uczył eco-driftingu:) Tylko ma udowodnić, co robi fizyka.

                3. ah Ci ludzie tylko chciwi rzekomo 12mln poszło i 2 z unijnych czyli na całość poszło z 5 reszta dla włascicieli a teraz trzeba im oddac parodia jakaś .. tylko w Polsce są tacy ludzie. Na co wam te kursy jak ktoś ma sie rozwalić na drodze to i tak sie rozwali i nic nikt na to nie poradzi nie bawcie sie w herosów bo podstawówke już dawno skonczyliśmy 🙂

Dodaj komentarz