Mity o egzaminach i egzaminatorach

nauka jazdy

Nie da się ukryć, że egzamin na prawo jazdy jest powszechnie uważany za jeden z najtrudniejszych egzaminów, do których przystępujemy. I rzeczywiście tak jest. Przyczyn niezdawania egzaminów jak już wiemy jest wiele, ale nie da się też ukryć, że zagadnienie związane z egzaminem na prawo jazdy przez lata obrosło w mity, które krążą pomiędzy kandydatami na kierowców.

Nie da się też ukryć, że najwięcej takich opowieści można usłyszeć, oczekując w poczekalni na swoją kolej egzaminu. To, czego się wtedy dowiadujemy, przypomina jakąś straszną bajkę.

Użytkownicy forum www.prawojzady.com.pl postanowili na podstawie opisów relacji z egzaminów zebrać najciekawsze „mity”. Za co to nasi „kochani egzaminatorzy” potrafią nas oblać.

Czy naprawdę egzaminator musi być w naszych oczach potworem, który o niczym innym nie myśli, tylko o tym, żeby w jakiś sposób nas oblać? Uwierzmy, że tak nie jest.

Jednym z najczęściej powtarzanych mitów jest ten, że pechowe trzynaste podejście do egzaminu jest darmowe. Niestety tak nie jest.

Z innych opowieści kursantów możemy usłyszeć o takich historyjkach jak:

– mierzenie linijką położenia auta w kopercie na łuku,

– egzaminator specjalnie trzyma wciśnięty hamulec nożny, by nie dało się ruszyć i samochód gasł kilka razy pod rząd,

– są egzaminatorzy, u których młodzi kandydaci nigdy nie zdają za pierwszym razem,

– nie można ruszyć, póki pieszy całkowicie nie opuści przejścia,

– za wszelką cenę nie można zatrzymać się na przejściu dla pieszych,

– za wygląd też można oblać, np. włosy na żel, albo jak chłopak ma kolczyk,

– jak na ciebie zatrąbią w trakcie egzaminu, to automatycznie wynik negatywny,

– egzaminatorzy otwierają w czasie jazdy drzwi, żeby oblać za jeżdżenie z niezamkniętymi drzwiami,

– jak chcą, żebyś oblał, to specjalnie ci włączają dodatkowe wspomaganie; wtedy jak wykonujesz jeden obrót, to tak jakbyś wykonał półtora!;

– jak ktoś przed tobą zdał, masz mniejsze szanse na pozytywny wynik.

 

Nawet nasze WORD-y doczekały się swoich ciekawych opowieści:

– po Warszawie krąży mit, że jak się trafi na kobietę-egzaminatora, to nie ma szans zdać;

– w Szczecinie również jest kobieta-egzaminator, u której „ponoć” za pierwszym razem żadna kobieta nie zdaje; natomiast młodzi panowie owszem, jak jej jeszcze „posłodzą” trochę komplementów, to za pierwszym podejściem mają egzamin z wynikiem pozytywnym, nawet jeśli na drodze nie wyszło im całkiem dobrze;

– w Lublinie jak z WORD-u egzaminator każe wyjechać w lewo, tzn. że chce uwalić, a jak w prawo, to że jest szansa na zdanie;

– w bielskim WORD-zie egzaminatorzy oblewają prawie za wszystko; były przypadki, że kazali komuś zmieniać nawet koło;

– w kaliskim WORD-zie np. wczoraj zdało dużo osób, więc dla równowagi dzisiaj musi dużo oblać albo limit zdanych egzaminów na dany dzień się wyczerpał, więc reszta oblewa,

– w WORD-zie Chełm krąży mit o egzaminatorze, który w czasie egzaminu naciska hamulec podczas ruszania, żeby zgasł samochód,

– w Suwałkach jest taka babka, która codziennie każdemu zdającemu na pasy wchodzi, żeby oblał,

– w gdańskim WORD-zie „punciaki” mają skręcony gaz, żeby ciężko było ruszyć, ale jakoś nie przeszkadza im to palić gum i sprzęgła i paru innych rzeczy na wzniesieniu,

– w Olsztynie jeżeli dwa egzaminy na różne kategorie ma się w tym samym dniu, to jednego się nie zdaje – dla zasady.

 

Pora chyba skończyć z wyolbrzymianiem okropności egzaminacyjnych. Egzaminator to najzwyklejszy człowiek na świecie, a dobrze przygotowanego do egzaminu kursanta nie odważy się oblać nikt, zwłaszcza że każdy egzamin rejestrują kamery i zawsze można się od tego wyniku odwołać.

Uwierzcie, że egzaminatorowi naprawdę nie zależy na tym, żeby zrobić nam na złość. On tylko ma ocenić, czy jesteśmy przygotowani do samodzielnego poruszania się samochodem po drogach. To tylko od nas samych zależy wynik egzaminu, a nie od humoru egzaminatora. Jeśli wykonacie wszystkie zadania poprawnie, to bez względu na to, czy egzaminator wydaje się nam miły, czy też nie, na pewno zdacie ten egzamin.

Wiadomo, że łatwiej jest zrzucić winę za niezdany egzamin na egzaminatora, a nie siebie. Łatwiej powiedzieć, że egzaminator był przesadnie dokładny i czepiał się wszystkiego, co się tylko dało.

Wydaje mi się, że mity o oblewaniu ludzi wymyślili ci, którym wstyd się przyznać, że nie potrafią jeździć i że sami są sobie winni, że muszą po raz kolejny przystąpić do egzaminu. Jaki to wstyd przed kolegą, który już zdał, a ja jeszcze nie.

ella

 

 

16 komentarzy do “Mity o egzaminach i egzaminatorach”

  1. to jest wszystko prawda. Egzaminatorzy robią co chcą, ponieważ są bezkarni. Najczęściej przyczyną nie zdania to jest obawa, że mogą mało zarobić i stąd mała liczba zdających egzaminy. Miały być kamerki, gdzie one są. Najgorsze jest to, że taki jebnięty egzaminator nie zastanawia się, że chłopak, który zdaje na prawko zawodowe, to często opłaca egzamin za pożyczone pieniądze a frajer od egzaminów oblewa go za błahostki. Czy taki zdający musi wiedzieć gdzie jest hamulec od przyczepy, jeżeli każda marka samochodu ma w innym miejscu, czy musi wiedzieć gdzie jest schowek na narzędzia, czy musi wiedzieć, że egzaminatora kochanka pościła w maliny i nie ma humoru? To jest paranoja. Panowie egzaminatorzy, moim marzeniem jest was przeegzaminować i wtedy by się okazało jak jesteście cieniutcy.

  2. to nie są mity-TAK SIĘ DZIEEJE!!!,dlaczego nie wierzy się tym którzy to przezyli na własnej skórze????
    Zrobicie wywiady z egzaminatorami i im wierzycie??? a kim oni są?? Przecież nie powiezą naprawdę jacy są bezduszni.Oni czują się PANAMI I WŁADCAMI!!!! Proszę o więcej wiary zwykłym uczciwym ludziom!!!!

  3. ja zdawalam pod koniec ubiegłego roku i udało sie dopiero za 5 razem. egzaminatorzy z Chełmskiego WORD-u niektórzy są naprawdę hamscy docinki na egzaminie typu ” ten samochód ma 5 biegów a nie tylko 3” dodam ze ledwo wyjadac z ośrodka i nie ma gdzie sie nawet rozpędzić, sam egzamin stresuje a co dopiero to. Jeśli ma sie ”normalnego” egzaminatora to naprawde stres jest mniejszy i jest łatwiej. Ja każdy z egzaminow mialam z innym egzaminatorem ale ten ostatni u ktorego zdałam był naprawde spoko. wszystkich których czeka egzamin w Chełmie zycze takiego egzaminatora oczywiście z wynikiem POZYTYWNYM;)

    1. wystrzegajcie sie takich egzaminatorów jak Ryszard J.,sołtysik.Ten pierwszy pan oblał mnie wczoraj tj.03.01.2013 z a to ,,,,,,,,,,,ze najechałem na pole martwe na skrzyzowaniu przy ulicy poczowej,pole to jednak istnieje tylko w głowie egzaminatora, który wie ,że ono tam jest,w rzeczywistości w takich warunkach jak ja jeżdziłem wczoraj,noc,deszcz nie sposób go zobaczyć przy wytartych pasach prawie zupełnie-tak więc oblewa się tam wiedząc ,że cos jest ,ale tego nie widząc.Drugi pan to przyjaciel pewnej pani ,która mi opowiadała o nim przed tuż moim egzaminem i że po trzecim razie nie wytrzymała i powiedziała mu na osobnosci co o nim sądzi, no i doigrała się komputer wylosował go dla nie j czwarty raz z kolei,jak się domyślacie oblała oczywiście-tak te ich komputery dbają o swoich.Mnie p .Jasinski wylosował również dwa razy po kolei-czy to przypadki?!

      1. Ja zdawalam w maju 2013 i tez trafilam na p. R.J. Chyba ma jednak czasem lepsze dni, bo zdalam za 1 razem. Atmosfera niezbyt przyjemna, ale jak sie 2 x nie zrobi tego samego bledu i nie zagraza innym, to nie oblewa. Mysle ze nie jest zly. Robi co do niego nalezy.

    2. witam wszystkich. Ja zdawałam egzamin w Chełmie w listopadzie 2012 zdałam za 5 razem niestety dopiero. wspomnienia o egzaminach mam nie najlepsze za pierwszym razem Pan egzaminator ”służbista” R.J. oblał mnie jeszcze dobrze nie wydając z ośrodka, jego zachowanie, sposób jaki się odzywa do zdającego jest nie przyjemny i stresuje jeszcze gorzej. przy następnych próbach egzaminatorzy byli bardziej ”ludzdzcy” . pamiętam ten stres jaki towarzyszy na egzaminie a jeszcze egzaminator cham to już całkiem nie możesz się skupić. najlepiej wspominam Pana A.B. spoko pan nie czepia się byle gówna jak ten na początku wspomniany, bo jest normalny i rozumie zdających że się stresują i nie są JESZCZE protekcyjni. Cieszę się że mam to za sobą i nie żałuję pomimo tyle stresu, nerwów, kasy ale to na całe życie.

      1. U pana R. J. zdawałam dwa razy, raz oblałam. Za drugim razem zdałam bez żadnych błędów, jak na służbistę był bardziej niż ok. Nie wzdychał, nie doszukiwał się błędów tam gdzie ich nie było, nie mruczał czegoś pod nosem. Cieszę się, że to u niego zdałam. 🙂 Jak nie zdacie za pierwszym razem to jest i drugi i trzeci i czwarty itd. Jedynie co mogę polecić to bierzcie więcej jazd dodatkowych, poprawicie swoją technikę jazdy, doszlifujecie umiejętności i przestaniecie tak panikować jak traficie na tego egzaminatora. 🙂

    3. ja zdawałam 19.04.2013r. w Chełmie po raz drugi pierwszy raz oblałam za nieuwagę , zaś drugi to był okropny . Zostałam wyczytana jako pierwsza i szczęśliwa że nie muszę się stresować już w poczekalni. Pan S. przyszedł , sprawdził dowód i na powitanie zaczął krzyczeć czy nie umiem czytać , bo za pierwszym razem egzaminator powiedział co mam sprawdzić , a ten dał kartkę i sama musiałam przeczytać . światła sprawdziłam , jak przyszło sprawdzać płyn do spryskiwaczy zaczął się drzeć, powiedziałam mu jaki powinien być poziom i powiedziałam że trzeba uzupełnić , a on czemu nie mówie do czego to zbiornik. prawie zaczęłam się z nim kłócić , na łuku nie najechałam na linie , a wciskał , że najechałam 1 cm. Mam nadzieję , że nie spotkam go więcej…

    4. Instruktorzy życzyliby sobie, aby to były bajki, i w tej dobrej wierze urabiają kursanta. Kursant naiwnie wierzy instruktorowi, jak ma farta trafia na normalnego egzaminatora, jak nie ma trafia na chama co mu władze dali. Owszem są kamery, można się odwołać, tylko trzeba to zrobić szybko, a i tak nie ma gwarancji, że zapis video z egzaminu nie ulegnie skasowaniu. Rzeczywistość niestety wygląda tak, że pierwszy zdający ma możliwość ustawić wszystko, kolejni już niespecjalnie, bo egzaminator się spieszy.

      1. Może ktoś by poruszył temat p. Justyny.To tylko w gazecie opisać ,a może ktoś by przejrzał nagrania z samochodu jak owa pani odnosi się do kursantów.Nie dosyć ,że na dzień dobry jest nie miła to w trakcie egzaminu zachowuje się jak Bóg.Z tego co wiem oblewa prawie 80%kursantów.Nie dziwne,że jest starą panną kto by z nią wytrzymał.Mam zamiar zgłosić to gdzie do wyższej instancji,bo w dzisiejszych czasach to jest karygodne.Wiem,że sprawa WORD-ów trafiła do trybunału konstytucyjnego.A na marginesie zbliżają się święta to będą kasować ,bo brak na prezenty.

    5. z oficjalnej strony WORD Warszawa..
      „Kategoria C uprawnia do kierowania:
      pojazdem samochodowym o dopuszczalnej …
      ciągnikiem rolniczym lub pojazdem wolnobieżnym,
      zestawem pojazdów, składającym …
      motorowerem (pojemność silnika spalinowego do 50 cm3 lub moc silnika elektrycznego do 4kW, prędkość maks. 45 km/h)
      czterokołowcem…”
      i to jest polskie prawo, przepisy i Polaka myślenie..
      mając dowód osobisty możemy kierować
      „motorowerem (pojemność silnika spalinowego do 50 cm3 lub moc silnika elektrycznego do 4kW, prędkość maks. 45 km/h)…”
      a posiadając prawo jazdy kat. B (aby mieć C musisz mieć B), mając B możesz kierować motocyklem o poj. do 125cm3..
      .. mam do wyboru:
      a) pierdolnę ze śmiechu
      b) wyjadę do normalnego kraju
      c) moje prawnuki doczekają się zmiany nazwy ul. wiejskiej na inteligentną(bez obrazy, marzę aby mieszkać na wsi, ale nie chce słomy w butach, a tym bardziej w głowie.).

    6. „Nie można ruszyć, póki pieszy całkowicie nie opuści przejścia” – to jest mit? To jest normalny wymóg egzaminacyjny, tyle że wczoraj jakiś instruktor śmignął mi za plecami, na pasach (widać, gdzie oni to mają). Ludzie przed egzaminem boją się mówić, co egzaminatorzy potrafią wywinąć (to, za co sami oblewają z miejsca, i słusznie!), a jak już zdadzą, nie chcą mieć z tematem WORD nic do czynienia.

Dodaj komentarz