Łodzianie pożegnali się z Federacją. Bo nie wspiera małych, rodzinnych biznesów

Łódzkie Stowarzyszenie Właścicieli Ośrodków Szkolenia Kierowców i Kandydatów na Kierowców „Autos” zrezygnowało z członkostwa w Polskiej Federacji Stowarzyszeń Szkół Kierowców. – Uważam, że taka organizacja powinna wspierać małe, rodzinne biznesy, nie wielkie ośrodki – tłumaczy Krzysztof Kołodziejczak, prezes łódzkich szkoleniowców.

Decyzja o odpuszczeniu szeregów PFSSK została podjęta na drodze uchwały, jednogłośnie przegłosowanej podczas walnego zebrania delegatów Stowarzyszenia Właścicieli Ośrodków Szkolenia Kierowców i Kandydatów na Kierowców „Autos”. Spotkanie odbyło się 1 marca. Uczestniczyło w nim 31 osób.

Przemyślana decyzja

–  Nie działaliśmy jednak pod wpływem impulsu, wszystko dogłębnie przemyśleliśmy – zastrzega Krzysztof Kołodziejczak, prezes stowarzyszenia „Autos”. – W naszej opinii taka branżowa organizacja jak PFSSK powinna dbać o małe, rodzinne biznesy, a nie o wielkie ośrodki.

Jako przykład podaje zapis, który pojawił się w opublikowanym przez „Szkołę Jazdy” nieoficjalnym projekcie zmiany ustawy o kierujących pojazdami. Można było tam przeczytać m.in., że OSK musiałaby posiadać „infrastrukturę odpowiednią do zakresu szkolenia użytkowaną wyłącznie na potrzeby tego przedsiębiorcy”. Czyli? „Salę wykładową, która jest wyposażona w sprzęt i urządzenia umożliwiające prowadzenie zajęć, lokal biurowy, który umożliwia przyjmowanie interesantów, przechowywanie dokumentacji związanej ze szkoleniem oraz jest wyposażony w  sprzęt i urządzenia biurowe, plac manewrowy, który jest zabezpieczony przed dostępem osób postronnych, w szczególności wydzielony dla potrzeb danego ośrodka z wyjątkiem ruszania na wzniesieniu oraz co najmniej jeden pojazd w zakresie danej kategorii prawa jazdy, który jest wyłączną własnością tego przedsiębiorcy lub stanowi składnik jego wspólnego majątku małżeńskiego albo jest przedmiotem umowy leasingu”. A taki właśnie postulat został zgłoszony przez Polską Federację Stowarzyszeń Szkół Kierowców, której przedstawiciele debatowali z ministerialnymi urzędnikami o zmianach w systemie szkolenia i egzaminowania.

Stowarzyszenie dalej działa, tylko lokalnie

– Gdyby taki zapis zaczął obowiązywać, uderzyłoby to w rodzinne szkoły, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie placów manewrowych jest mało, a działki niebotycznie drogie – argumentuje Kołodziejczak.

Prezes łódzkiego stowarzyszenia ma rację. Na przykład w Szczecinie działają 54 firmy szkoleniowe, które prowadzą szkolenie kursantów na… 27 placach manewrowych znajdujących się na terenie miasta. W Poznaniu działalność prowadzi 59 szkół jazdy. Z ilu placów na terenie miasta korzystają? Z 28.

– Moim zdaniem szkolenie na placach manewrowych powinno w ogóle zniknąć, jeśli wprowadzone zostaną przepisy pozwalające jeździć kandydatowi na kierowcę w asyście doświadczonego kierowcy, np. rodzica – uważa Kołodziejczak. – Kiedyś już to postulowaliśmy. Zamiast tego proponowałbym naukę jazdy po autostradach i drogach ekspresowych.

Prezes mówi o jeszcze jednym zapisie z nieoficjalnego projektu nowelizacji ustawy o kierujących pojazdami. Chodzi o to, że ośrodki upoważnione do prowadzenia kursów instruktorskich i warsztatów doskonalenia zawodowego wskazywać miałoby biuro do spraw szkolenia i egzaminowania, stworzone przy wojewodzie.

– Żeby podnieść poziom instruktorów i egzaminatorów, należałoby stworzyć państwową instytucję, która zajęłaby się ich szkoleniem – uważa Kołodziejczak. – Bo na jakiej podstawie biuro miałoby wskazywać, kto jest godzien tego, żeby prowadzić warsztaty?

Kołodziejczak zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz, która skłoniła łodzian do opuszczenia szeregów Polskiej Federacji Stowarzyszeń Szkół Kierowców.

– Niektórzy członkowie PFSSK są także zrzeszeni w dwóch branżowych izbach gospodarczych. Uważam, że tak być nie powinno. Powstaje bowiem pytanie, w czyim interesie oni działają: Federacji czy izb? – pyta Kołodziejczak.

Decyzja członków łódzkiego stowarzyszenia Autos (zrzesza aż  40 z 60 autoszkół działających w mieście) nie oznacza wcale, że organizacja zawiesza swoją działalność. Bynajmniej, nie ma ku temu żadnego powodu. Organizacja jest ceniona w Łodzi, z jej zdaniem liczą się tamtejsi decydenci. Potrafi też bardzo sprawnie organizować imprezy. Przykładem jest choćby zeszłoroczny ogólnopolski konkurs Instruktor Roku. Stowarzyszenie jest także prężnie działającą grupą zakupową, otrzymującą korzystne ceny na książki i programy szkoleniowe, paliwo, opony i ubezpieczenia.

Zebranie bez łodzian

  Nie jest też tak, że odchodzimy z Federacji w niemiłej atmosferze, kolegom z innych regionów Polski podziękowałem już za wieloletnią współpracę – mówi Kołodziejczak.

Decyzja członków łódzkiego stowarzyszenia została podjęta miesiąc przed zebraniem sprawozdawczo-wyborczym, które odbyło się w Łowiczu. Przyjechali tam delegaci z całej Polski. Po raz pierwszy od dawna zabrakło branżowców z Łodzi.

Jakub Ziębka

14 komentarzy do “Łodzianie pożegnali się z Federacją. Bo nie wspiera małych, rodzinnych biznesów”

  1. Smutne i przykre wydarzenie ,które nigdy nie powinno się zdarzyć! Wielka szkoda ,że dla kolegów z Łodzi nie ma już miejsca nie tylko w władzach federacji ale również wśród członków.Decyzja Zarządu w roku wielkiego jubileuszu 20 lecia założenia PFSK powinna być dla wszystkich a szczególnie władz ważnym sygnałem alarmowym i podstawą do podjęcia koniecznych zmian w sposobie traktowania swoich członków.Jestem pewien ,że o działalności Łódzkiego Stowarzyszenia i jego członkach jeszcze wiele dobrego usłyszymy.
    ps Bo do tanga trzeba dwojga……..

    1. Niestety ale krzyżują się tu interesy różnych grup a MI jest na rękę na rozczłonkowanie środowiska OSK bo dzięki temu nie musi się liczyć z ich głosem. Projekt zmian miał się ukazać ale jakoś wszystko ucichło..

        1. No to ewidentnie widać jak są traktowani. powołani zostali jako tzw. konsultant społeczny, żeby ministerstwo miało usprawiedliwienie dla swoich działań. Żeby mogli powiedzieć, że przecież rozmawialiśmy ze środowiskiem i ich przedstawicielami. Pożytecznie jak to się o takich mówi.

      1. No to się narobiło. Takie duże i prężnie działające stowarzyszenie rezygnuje z członkostwa w PFSSK, jest dla mnie dużym zaskoczeniem. Tym bardziej, że Kol. prezes Kołodziejczak pełnił funkcję wiceprezesa PFSSK. Pomijam argumentację, która przyczyniła się do rezygnacji z członkostwa, ale uważam za wielki błąd wystąpienia przed zjazdem kwietniowym ZDS. Ja na Twoim miejscu Krzysztofie wziąłbym udział, a na zjeździe i podzieliłbym się argumentami z delegatami oraz wysłuchał dyskusji oraz wówczas podjął bym decyzję. O zapisach w projekcie ustawy było wiadomo już dawno i tu próbowałbym budować koalicję na rzecz zmiany tego, co MI zamierza zapisać w ustawie.

        1. Treści artykułu wynika, że łodzianie wystąpili z Federacji ponieważ przeczytali artykuł w „Szkole jazdy” o zmianach w ustawie, nad którą jeszcze chyba pracuje się. Lecz „Szkoła jazdy” napisała powyżej, że mieli rację. Jeśli faktycznie byłby to powód to może FAKTYCZNIE po opublikowaniu PROJEKTU tej Ustawy, a nie po doniesieniach prasowych. Tymczasem nawet nie ma oficjalnego projektu. Zamknijmy koło. Autor napisał, Łodzianie wystąpili z PFSSK. Autor napisał – mieli rację, pochwalił przecież. Autor reprezentuje wydawnictwo, a interes tego wydawnictwa to dużo malutkich OSK, będzie przecież lepsza sprzedaż. SUPER manipulacja. Łodzianie brawo emocje wielkie, a rozum ….

            1. Interpretacja? Jest przyczyna i skutek. Pkt 1. Artykuł nr. 1 Jest plotka, że będzie projekt. Ma zdarzyć się to COŚ.
              Pkt 2. W wyniku artykułu 1 Łodzianie podejmują DZIAŁANIE, bo zdarzy się to COŚ.
              Pkt 3. Artykuł nr 2. Łodzianie podjęli DZIAŁANIE , bo to COŚ przyniesie takie a takie skutki. W artykule 2 autor napisał „Prezes łódzkiego stowarzyszenia ma rację” lub autor zacytował prezesa „Nie działaliśmy jednak pod wpływem impulsu, wszystko dogłębnie przemyśleliśmy”. Ktoś jeszcze nie zrozumiał (-;

              1. No dobra, zostawmy Winfor, tu nikt nic mądrego jeszcze nie napisał, zgoda. Ale proszę powiedzieć konkretnie, co jeden z drugim z PFSSK zrobił w kwestii np. RODO. Pytam konkretnie. Bandos nie nadaje się do strzyżenia owiec ani do ugniatania kapusty bo mu nogi śmierdzą.

                1. Super chamstwo

                  …. bo mu nogi śmierdzą… Ty chcesz z kimś rozmawiać ? Po co ? Nawet Twoja krytyka przy tym dnie nieistnieje. Idź skąd przyszedłeś.

              2. Rozum jest , chodzi o swoją kasę, łodzianom głównie. A tak naprawdę Ci sami / wszyscy, na pewni enie ?/ łodzianinie z „rodzinnymi i małymi OSK” działają w kilka ośrodków na jednym placu. Jednak Ci sami domagają się cen regulowanych za szkolenie tj, minimalnych za kursy. Cena kursu regulowana to konkurencja cenowa równa a warunki funkcjonowania podobne. Nie koniecznie my możemy przecież w Łodzi możemy działać w kilka OSK na jednym placu. Tym razem MORALNOŚĆ W DWÓCH STANDARDACH. O Kalim i jego krowach wszyscy słyszeli. Jak Kali ukraść to dobrze, ale jak Kalem to już nie. Nie ma co ubolewać Panie W.Sz. zna Pan to środowisko od lat

              3. Pingback: u31 com

Dodaj komentarz