Kurs na wszelki wypadek

  • Czy oferowanie w 100% finansowanych kursów na prawo jazdy ma sens?
  • Czy kursanci szanują i na poważnie podchodzą do wiedzy i wysiłku wkładanego przez ośrodki szkolenia kierowców w zorganizowanie i przeprowadzenie szkolenia, gdy nie muszą za nie płacić?

Marek Rupental, ekspert e-kierowcy nie wierzy, że dofinansowane kursy na prawo jazdy pozytywnie wpływają na ilość kierowców zawodowych na rynku. Uważa także, że uczestnicy kursów finansowanych np. przez urzędy pracy z programów unijnych nie przykładają się do nauki.

Najbardziej szanujemy to, co nas kosztuje trochę trudu. Jeśli coś kupujemy za zarobione pieniądze, na pewno taka rzecz będzie przez nas szanowana. Jeśli przychodzi nam lekko, jeśli nie musimy nic zainwestować, lekceważymy to. Znam wiele osób, które uczestniczyły w kursach tylko dlatego, że były one za darmo”.

Ekspert e-kierowcy twierdzi, że często motywacją jest po prostu uzupełnienie pustych rubryk w dokumencie prawa jazdy. W związku z tym dochodzimy do sytuacji, w której kierowcy posiadają uprawnienia we wszystkich kategoriach, ale nawet przez myśl im nie przejdzie zajęcie miejsca za kierownicą autobusu lub ciężarówki.

Do tego dorobili nawet kurs dźwigowego lub operatora sztaplarki, a i tak zasiadają w biurach i „przewalają papiery”.

Maciej Kulka, OSK Kulka z Lublina, zgadza się z taką diagnozą sytuacji, natomiast dodaje, że wielu uczestników traktuje możliwość skorzystania z darmowych kursów jako zabezpieczenie miejsca pracy, wzmocnienie swojej pozycji ze względu na szeroki wachlarz posiadanych uprawnień.

Ci, którzy mają komplet uprawnień- od dźwigowego do kierowcy ciężarówki z przyczepą lub autobusu, mają poczucie bezpieczeństwa na obecnym trudnym rynku pracy”.