Politycy Prawa i Sprawiedliwości przygotowali projekt ustawy, który powinien wyeliminować proceder usilnego zwiększania liczby egzaminów poprawkowych w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego.
Według raportu z 2015 przeprowadzonego przez NIK oraz Forum Obywatelskiego Rozwoju aż 80% przychodów WORD-ów to pieniądze z poprawkowych egzaminów na kategorię B.
Wnioski nasuwają się same. Im więcej osób nie zda egzaminu tym więcej pieniędzy trafia do WORDu. Taka kolej rzeczy powoduje czyhanie, szukanie błędów wręcz na siłę u osoby zdającej egzamin.
Główne zmiany jakie przewiduje projekt ustawy to:
- Egzaminatorzy zatrudniani przez wojewodę a nie przez WORD,
- zmiana podległości WORDów z marszałka województwa do wojewody,
- przesunięcie środków finansujących działalność WORDów z budżetu państwa do nowo powstałych działów budżetu wojewody
Mamy najniższy w Europie wskaźnik zdawalności egzaminów na prawo jazdy
Polska 30%
Niemcy 70%
- Najczęściej egzamin kończy się jeszcze na placu manewrowym pod WORDem.
Egzaminatorzy zbyt surowo oceniają przyszłych kierowców. Wystarczy drobny błąd, jak delikatne najechanie kołem na linię czy dotknięcie pachołka, a egzamin jest niezaliczony. Projekt jest już w Kancelarii Prezesa rady Ministrów. Jeżeli analiza będzie pozytywna w 2019 roku to być może w 2020 roku ustawa wejdzie w życie. Miejmy nadzieję, że nie wszędzie i nie zawsze osoba, która zdaje po raz ,,nty” to główne źródło przychodu WORDu.
Artykuł na podstawie FaktyKaliskie.pl LINK do materiału.
Albin Sieczkowski, bloger motoryzacyjny.
Czyli jednak ktoś przyznaje oficjalnie że patologia istnieje? A nie wpadł na pomysł ktoś ze glowna patologia to plac manewrowy? Wykluczenie go z egzaminu podniesie zdawalnosc i urealni warunki egzaminu.
Jak ktoś nie ogarnia placu nie powinien wsiadac do auta. Tyle w temacie
hahahahahaha
Dokładnie!!!
Patologią jest to, że absolwent kursu wjeżdża w słupek w Wordzie tuż po ukończeniu kursu. Wjeżdża w niego pomimo, że słupek stoi nieruchomo, w przewidzianym dla zdającego miejscu na krawędzi pasa ruchu szerokiego jak na drodze normalnej drodze. Wjeżdża w ten słupek chociaż może zatrzymać się przed nim i podjąć drugą próbę. 90 procent kursantów da się bez problemu wyszkolić. Nawet wyszkolić omijanie tych słupków nawet „na małpę”. Kulas czy wjechał Ci ktoś w nogę jak cofał na placu manewrowym? „Główna patologia”, skąd Ty to wziąłeś ? Uważaj na siebie.
Polska 30% Niemcy i wiele innych krajów UE 70% natomiast wypadki łagodnie mówiąc odwrotnie! Chyba najwyższy czas na daleko idące zmiany.
Gdyby w Polsce były takie drogi jak w innych krajach, gdyby Polaków było stać na kupno nowych samochodów i ich serwisowanie to i statystyki wypadków były porównywalne.
Ile trzeba wylać atramentu? Ile trzeba wysłuchać narad ,przeczytać publikacji by zrozumieć prawdy oczywiste? Czemu trzeba tak długo czekać na ich naprawienie? Z polskiego prawa jazdy cała Europa się śmieje i podziwia polską głupotę.Mówią że po polskim egzaminie można startować w Formule1 bo taką mają wiedzę.
W Polsce są też OSK, które mają wyniki na poziomie 70%, ale są i takie co mają tylko 20%. Czyli jednak można dobrze szkolić.
Faktycznie. Drobny błąd – najechanie delikatnie na linię to tak jak delikatnie najechanie na inny pojazd. Naprawdę to prawidłowo? Pamiętajcie mądrale, że w każdym pojeździe egzaminacyjnym są cztery kamery i nie można przymykać oczu na nieprawidłowości bo mogą być wyciągnięte konsekwencje służbowe. A prawda jest niestety taka, iż zdający są generalnie słabo przygotowani i kiepsko radzą sobie że stresem. Egzaminuję od wielu lat, nie lubię oblewać a muszę.
Żałuję, że już nikt mnie nie krytykuje za „drobne błędy”. Jak człowiek sobie odpuści jeden drobiazg, to potem idzie jak z górki… i mamy na drogach to, co mamy…
Pamiętaj mądralo,że można wybrać trasę na egzaminie którą kursant przejedzie i zda a można inną której nie zda egzaminator z innego miasta.Nadmienię Ci mądralo że są egzaminatorzy na których widok i ich sposób zachowania zestresuje się najlepszy kierowca.Odniosę się do najechania na inny pojazd,trzeba być bardzo opiekuńczym żeby się martwić o to że przyszły kierowca zarysuje na parkingu inne auto.Najczęściej jak już ma prawo jazdy a nie jest pewny czy wjedzie to wybiera inne miejsce.
No właśnie słabo radzą sobie z stresem ale egzaminujacy egzamin powinien być troszkę świadomy jaki to stres sam napewno pamięta jak zdawał egzamin i to napewno nie było tak kolorowo jak teraz egzaminatorzy tak sztywni jak by za karę egzaminowali
Linia to nie pojazd Panie egzaminatorzy. Z ręką na sercu uważa Pan że plac manewrowy jest potrzebny w naszym systemie szkolenia i egzaminowania? Naprawdę nie widzi Pan bezsensu tego manewru? Cała Europa od tego odeszła…
A co powiesz na celowe chamskie uwagi na temat jazdy w czasie egzaminu?
Ten Albin Sieczkowski to kto to jest? Przeprowadził w życiu chociaż jeden egzamin? A może przygotował choć jednego kandydata do egzaminu? Bo wygląda na to, że nie. Szkoła Jazdy spada całkiem na psy, że publikuje takie bzdury.
Mogę postawić miliony na to, że jesli te zmiany wejdą, zdawalnosc nie wzrośnie.
Najwyższy czas zacząć rozliczać ze zdawalnosci instruktorów.
Zachwycacie sie Niemcami? Tam egzamin trwa 1,5 godziny nieoznakowanym pojazdem i zdający musi jechac autobana 130 km/h a jezeli nie zda trzy razy, to instruktor jest wzywany do wyjaśnień dlaczego tak sie stało. Jak podajecie fakty, to rzetelnie…
Brawo. Zapowiada się przesuwka kasy za dodatkowe egzaminy. Tym razem do budżetu.Ktoś tu ma ukryte intencje.
jak tak wszyscy się na Niemczech wzorują to nie tylko egzamin ale nauka jazdy w Niemczech odbywa się bez L na dachu.Proponuje to wprowadzić też w Polsce to może będzie koniec z zajeżdżaniem drogi pojazdom nauki jazdy.Bo jak inni widza L na dachu to tylko chcą przed taki pojazd wjechać.Co do egzaminów to nie egzaminator wymyślił te tabelki za co kursanci są oblewani.To politycy wymyślają tabelki !!!!!A wordy wcale tak kolorowo nie mają z finansami bo by nie bawili się w podnajem placu do nauki jazdy ośrodkom szkolenia kierowców.Niech politycy likwidują zieloną strzałkę całkowicie.Tylko pojazdy L muszą do tego się stosować
Chyba największym problemem jest to że egzamin ma się nijak do jazdy w ruchu miejskim. Tak więc szkoły jazdy uczą jak zdać egzamin a nie jak jeździć samodzielnie.
W końcu. Żaden normalny kierowca nie cofa w uliczce wąskiej na 3 metry i długiej na 50 metrów w tym zakręt i to przez prawie ramię w którym nic nie widać. 95% kierowców nawet nie rozpocznie takiego manewru i zaparkuj w innym miejscu. Po co więc męczyć młodych kierowców czymś tak trudnym
Czas najwyższy wprowadzic jeszcze następujące zmiany: obniżyć koszt badania lekarskiego do 100zl. Wprowadzić obowiązek wykonywania badań w przychodni lekarskiej przez lekarza pierwszego kontaktu, który ma wgląd w historię pacjenta.
Cały ten artykuł to jeden wielki fake-news. W Polsce opisywana przez Albina zdawalność to faktycznie publikowane 33 proc, natomiast Niemcy 50 proc, lecz najniższą w „starej UE” mają Włochy 25 proc. Kompletnie niewiadomo czy autorowi chodziło o kat. B – praktykę, i zdawalność całkowitą. Koślawo poskładano to wszystko, aby udowodnić tezę o patologii w WORD. Nikt jednak nie twierdzi, że zmiany nie są potrzebne. Pomylono także lub celowo przekłamano pierwszą zdawalność, zawsze z natury wyższą, ze zdawalnością całkowitą. W Polsce zdawalność pierwszego podejścia wynosi w kat. w B na egzaminie praktycznym 41 proc. Jeśli jednak uśrednimy wszytko tj. wszystkie kategorie na egzaminie teoretycznym i praktycznym to w naszym kraju to wskaźnik zdawalności wynosi około 53 – 56 proc. Natomiast różne kraje różnie te dane podają Albinie. Kolejna nieprawda. Zapowiedź Rządu jest jest zupełnie inna niż w kolejny fake-newsy blogera Albina. Na mównicy Sejmu wiceminister odpowiedzialny za transport ogłosił niedawno założenia zmian i nazwał je projektem zmian w Ustawie o kierujących. W największym skrócie Word-y zastają pod samorządem, egzaminatorzy do Wojewody. OSK większe wymagania, także wyższe wymagania dla instruktorów i egzaminatorów. Nieprawdą jest także, że wypracowali ten projekt „politycy PiS”, projekt ten został wypracowany w MIiB. Uwaga entuzjaści zmian: przychody z egzaminów dla WORD zastąpi się przychodami z tych samych egzaminów do Skarbu Państwa. Spokojnie Panie i Panowie, nie znaleziono żadnego złotego grala na domniemany problem „oblewania dla kasy”. Polska – Niemcy proponuje ciekawszy mecz. Wskaźnik średniej miesięcznej płacy do ceny kursu kat.B w Niemczech to około 0,8 . W Polska około to samo zestawienie kwot to około 0,5 czyli „tanio jak w Bierdonce”. REDAKCJO Szkoły Jazdy nawet w Waszych wcześniejszych artykułach są treści, które to w większości zaprzeczają Albinkowi Fake-newsowi. REDAKCJO wydawnictwa branżowego, po co publikujecie te głupoty blogera? Kiedyś Wasz publicysta pisał, że nie wie kto wymyślił w szkoleniu kierowców jazdy z osobą towarzyszącą . Pół Europy tak jeździ. Trzymacie poziom, gratulować, gratulować.
Jeśli wypadnie łuk z egzaminu (a takie są ponoć zakusy MI) to zdawalność automatycznie podskoczy o 20/30%. Przesuniecie środków finansowania WORD to pic na wodę.
Ale przesunięcie środków do budżetu i wypadnięcie łuku z egzaminu da zamierzony efekt. Kasa na 500+ będzie, zdawalność skoczy no bo skoczy a ministerstwo będzie wniebowzięte bo szumnie będą wszyscy krzyczeć że zdawalność skoczyła dzięki przesunięciu opłat. A wiemy że samo przesunięcie opłaty do budżetu nic nie da. W tej chwili to egzaminatorzy powinni czuć się upodleni jak słyszą że ich praca to patologia.
Moim zdaniem wjezdzajac w pachołek powinna byc druga próba a nie odrazu wynik negatywny trzeba spojrzec na to z innej syrony stres przy egzaminie tez duzo daję. Ale już totalna przesada jest to ze trzymaja az tak dlugo na miescie dopatrzajac sie najmniejszego bledu nawet jesli blad nie jest tak naprawde z twojej winny a z winy innego kierowcy Ale ty oblewasz powinni patrzeć ma to czy kursant potrafi jeździć na drodze o czy radzi sobie. W jeździe autem z innymi kierującym na drodze.
A jak Cie samochód potraci, orzejedzue oi stopie ale sie nie przewrócisz, to też niec sie nie stanie?
W żadnym kraju UE nie ma takiej efemerydy jak łuk. Jest to zbytek lat 90 tych z czasów Polonezów i Fiatów Uno. Czas z tym szajsem skończyć, ponieważ Wordy mają z tego sporo kasy będą z pewnością próbowały zatrzymać ten element za wszelką cenę.
Yapa, to nieprawda co piszesz. Efemerydą, patologią, brakiem inteligencji jest wciskanie ludziom „kitu”. Jesteś politykiem, robisz to zawodowo? Nawet nie chce mi się przytaczać źródeł. Poproś kogoś kto obsługuje komputer, jest taka wyszukiwarka Google…. Mnie też zimno na placu i nie zawsze mi chce się, ale przynajmniej mam komputer z internetem (-;
PATLOGIA. Ktos wreszcie nazwał sprawę po imeniu. Winny jest tez system egzaminowania i podporządkowany mu system szkolenia. Przeniósłbym zywcem model szkolenia niemiecki lub holenderski. Podtsawa to likwidacja WORDów, placów manewrowych , auta z OSK na egzamin i egzaminator wynocha na tylny fotel.
Jakoś entuzjazmu w podstawianiu samochodów na egzamin wśród OSK nie zauważyłem 🙂
SS Patlogia. Problem jest inny zupełnie inny. Zażarta konkurencja cenowa, która trawi branżę szkolenia. Te kursu za 1000 – 1200 zł. Nastawione, że ma być słabo i byle jak. Mocni zawodowo wykształceni specjaliści, którzy nie są właścicielami OSK odchodzą z zawodu, nie chcą zarabiać 2 tyś. za 48 h w tygodniu. Szkolenie, szkolenie, szkolenie na placach wyłączonych z ruchu, w miastach, na autostradach, w dzień i w nocy. Inteligentni, dobrze opłacani instruktorzy, którzy rozumieją coś więcej niż tylko co da się zlikwidować. Potem już tylko OSK w jednej teczce i laptopie w mieszkaniu właściciela OSK. Wiesz SS Patlogia trzeba umieć budować, nawet przebudowywać, burzyć potrafią nawet dzieci. Poczytaj, większość tych wpisów to infantylne tupanie nóżką. PS. Zacznij używać edytora tekstu, do tego nie potrzeba nawet żadnego wykształcenia / instruktor też nie potrzebuje na dzisiaj ukończyć 8 klas. Naprawdę???? – NAPRAWDĘ/
Ja trochę z innej beczki.Czemu nikt z komentujących nie zwrócił wcale uwagi na zdjęcie.Czemu ten kierowca z samochodu egzaminacyjnego najechał na linię ciąglą i za to też powinnien być przerwany egzamin.Skoro egzaminatorzy czepią się drodnych błędów u kursantów.
Nie wolno najeżdzać na linię ciągłą podwójnie ciągłą anie nawet przejeżdzać przez nie.Tak samo nie wolno najeżdżać na pachołka i linię ciągłą na egzaminie bo to tak jakby się najechało na drugą osobę,pieszego itp.Po co ten cały łuk jest na placu na egzaminie żeby dany kierowca nie miał póżniej problemów w życiu po zdaniu prawka.A następna sprawa jeśli chodzi o zdawalność to tylko i wyłącznie zależy od sprawnośći umiejętnośći kursantów.Jak są geniuszami i są na tyle zdolni nie czują stresu i są opanowani to i za pierwszym razem zdadzą nie ważne gdzie i u kogo.A są też ludzie co wcale nie chcą przystąpić do osk bo po co im to skoro czują że nie podołają temu arcy trudnemu zadaniu.A reszta jak tam uważa.Jak kto chce to idzie i płaci a jak to nie chce to nie płaci za to.Nic na siłę.Wybór należy do nas do nas klientów,ludzi.
Mistrzostwem jest to, że na egzaminie uwalają za wszystko: najechanie na linię, przekroczenie linii, zgaśnięcie silnika… A później, w życiu każdy to olewa. W USA wystarczy zdać prostą teorię i praktykę (jazda prosto, lewo, prawo, 10 minut) i koniec. Egzamin, choć to różni się w zależności od stanu, kosztuje… 10$, to tak jakby u nas kosztował 10zł.
Ale u nas się zarabia na procederze „uwalania”.