Koniec marzeń o cenie minimalnej?

pieniądze

– Resort infrastruktury i rozwoju nie zamierza wprowadzać ceny minimalnej za godzinę szkolenia. Mogłoby to ostatecznie pogrążyć przedsiębiorców – stwierdza sekretarz stanu Zbigniew Rynasiewicz, odpowiadając na interpelację posłanki Moniki Wielichowskiej (PO).

O wprowadzeniu ustawowej ceny minimalnej za kurs nauki jazdy w środowisku związanym ze szkoleniem kierowców mówi się już od dawna. Nie szły jednak za tym żadne konkretne działania, więc sprawa ucichła. Do czasu. Niedawno na stronie internetowej Polskiej Federacji Stowarzyszeń Szkół Kierowców pojawiła się ankieta. Poprzedzał ją następujący wstęp: „Pogarszająca się sytuacja finansowa wielu ośrodków szkolenia kierowców z przyczyn niezależnych od nich sprawia, że coraz więcej podmiotów szkolących zastanawia się nad sensem dalszego prowadzenia swoich małych przedsiębiorstw. Jednak jako główną przyczynę poważnych problemów ekonomicznych OSK wymienia się często problem zbyt niskich cen kursów, spowodowany nieuczciwą konkurencją”. A właściwe pytanie brzmi: „Czy jesteś za wprowadzeniem ceny minimalnej za kurs nauki jazdy?”. Zdecydowana większość ankietowanych odpowiedziała na pytanie twierdząco.

Jeśli szkoleniowcy zaczęli myśleć, że postulat w końcu uda się zrealizować, mogą czuć się mocno zawiedzeni. Dlaczego? Pod koniec stycznia wypowiedział się na ten temat wiceminister resortu infrastruktury i rozwoju Zbigniew Rynasiewicz. I nie są to słowa dla zwolenników wprowadzenia ceny minimalnej krzepiące…

Wolność nade wszystko

Rynasiewicz poczuł się wywołany do tablicy, gdyż o jego pogląd w tej kwestii zapytała w swojej interpelacji poselskiej Monika Wielichowska. Co możemy wyczytać w odpowiedzi sekretarza stanu?

„Od wielu lat, a tak naprawdę od samego początku wprowadzenia wolnej gospodarki rynkowej, w Polsce w ramach tej działalności gospodarczej pozostawiono przedsiębiorcom wolność w ramach kształtowania ceny za oferowane kursy i szkolenia. Idea ustanowienia ceny minimalnej za godzinę szkolenia, która miałaby być panaceum na poprawę jakości szkolenia, wydaje się jedynie rozwiązaniem zmierzającym do podwyższenia dochodów przedsiębiorców prowadzących przedmiotową działalność gospodarczą”.

Zbigniew Rynasiewicz przyznaje, że rzeczywiście istnieją na rynku podmioty, które oferują niską cenę i oszczędzają na jakości szkolenia. Ale – jak podkreśla wiceminister – nie zawsze oznacza to oszukiwanie klientów. Dlaczego? Bo w ramach wolnej gospodarki rynkowej każdy ma prawo dostosować cenę do ponoszonych kosztów lub zakładanego obrotu. Zdaniem Rynasiewicza, takie działanie jest prokonsumenckie, ponieważ pozwala większej liczbie osób ubiegać się o uzyskanie uprawnień do kierowania pojazdami.

Gwóźdź do trumny?

Sekretarz stanu odniósł się także do problemów finansowych, z którymi borykają się szkoły jazdy. „Są związane ze znacznym spadkiem (w odniesieniu do lat ubiegłych) zainteresowania uzyskaniem uprawnień do kierowania pojazdami. Przyczynia się do tego przede wszystkim niż demograficzny. Liczba podmiotów prowadzących dotychczas szkolenia kandydatów na kierowców znacząco przewyższa popyt na szkolenia, co automatycznie prowadzi do intensywnej i niekiedy samoniszczącej walki o klienta. W ocenie resortu tak właśnie działa wolny rynek. Podmioty, które nie potrafią lub nie mogą rywalizować na rynku, po prostu są z niego eliminowane”.

Rynasiewicz uważa także, że wprowadzenie ceny minimalnej za godzinę szkolenia nie przyczyni się do wzrostu liczby klientów zainteresowanych uzyskaniem prawa jazdy. „Zgodnie z propozycją należy założyć, że obecna średnia cena rynkowa za godzinę szkolenia jest za niska, a więc proponowana cena minimalna będzie wyższa. Już teraz nie ma zainteresowania odbywaniem szkoleń. Podwyższenie ceny za szkolenie poprzez określenie ceny minimalnej za godzinę szkolenia paradoksalnie może doprowadzić do sytuacji, w której jeszcze mniejsza liczba osób będzie mogła sobie na to szkolenie pozwolić, co ostatecznie pogrąży przedsiębiorców. Określenie ceny minimalnej faktycznie spowoduje, że wszystkie podmioty prowadzące szkolenie będą oferowały szkolenia w tej samej cenie, ale raczej nie wyeliminuje sytuacji patologicznych, na które powołują się pomysłodawcy. Ci przedsiębiorcy, którzy dzisiaj oszczędzają, skracając czas szkolenia, wydając zaświadczenia bez przeprowadzenia szkolenia czy oferując dodatkowe korzyści za zapisanie się na kurs, będą to robili nadal, tylko zaoszczędzą więcej pieniędzy” – czytamy w odpowiedzi Zbigniewa Rynasiewicza.

Jakub Ziębka

22 komentarze do “Koniec marzeń o cenie minimalnej?”

    1. i oby nikt nigdy nie wprowadził takich regulacji. Ceny regulowane to patologia. Czy na bułki w piekarni też mają mieć ceny regulowane bo ktoś sobie uzna, że za 20gr nie może być dobrej bułki. Jak piekarz chce piec bułki za pół darmo to jego sprawa. Wielu instruktorów ma emerytury mundurowe i szkoli dla przyjemności, żeby w domu nie siedzieć. Tego nie zmienicie.

        1. Dokładnie, za 5min! badania 200zł, za szkolenie MANem na kat C+E przy cenie zestawu +-300tys zł !!! – 80zł… O czym tu mówić… a godzinka na kat B często 30-50zł …

          Panu Ministrowi POdziękujemy w najbliższych wyborach.

        1. do OSK kursanci chodzą z własnej woli natomiast na 5 minutowe pseudo badania są zmuszani przez głupie prawo. Każdy płaci już obowiązkowo haracz na NFZ ciekawe dlaczego w ubezpieczeniu nie może zawierać się już to proste badanie które każdy lekarz rodzinny mógłby wykonac.

      1. Cena regulowana to oczywiście patologia?? Niech Minister zniesie cenę egzaminu państwowego. WORDy są na własnym rozrachunku zobaczymy ilu darmozjadów wyleci i jakie ceny ustalą i jak to przyczyni się do wzrostu liczby „klientów”, i czy to nie będzie zmowa cenowa.

      2. Proszę czytać ze zrozumieniem: nic nie pisałem ani o nakładach (a też mam koszty gabinetu) ani o debilach (pisałem o wymaganiach) – i czy aby państwo nie zmusza czasem człowieka do przyjścia do OSK, jeżeli chce prawo jazdy zrobić?
        Tak więc może trochę mniej zacietrzewienia, a więcej zdrowego rozsądku i zwykłej uczciwości.

      3. Z lekarzami tak się dzieje bo za nimi stoi tylko jedna izba lekarska która dobrze chce i pilnuje ich interesów a sami lekarze nie wywlekają na światło dzienne wzajemnych brudów i oskarżeń, może trzeba się od nich uczyć
        podobnie jest z zawodami prawniczymi

      4. TROCHĘ PANOWIE ODBIEGACIE OD TEMATU. NIE CHODZI O TO ILE KOSZTUJE BADANIE LEKARSKIE ( PRAWDOPODOBNIE JEST TO JAKOŚ WYLICZONE ŻEBY TYLE KOSZTOWAŁO), ALE CHODZI OTO ŻE JEŻELI JEST WOLNY RYNEK I KAŻDY BIERZE ZA SWOJĄ USŁUGĘ TYLE ILE UWAŻA, TO DLACZEGO MINISTERSTWA W JEDNYCH DZIEDZINACH USTALAJĄ TE CENY RÓWNE ( BADANIA LEKARSKIE, BADANIA TECHNICZNE POJAZDÓW) A W INNYCH DZIEDZINACH NIE TŁUMACZĄC WOLNYM RYNKIEM.

        1. Stwierdzam, że 200 zł za badanie lekarskie kandydata na kierowcę, czy kierowców to kwota nieco przesadzona. Szanuję lekarzy za ich odpowiedzialną pracę, ale uważam iż moja praca jako instruktora nauki jazdy, również jest bardzo odpowiedzialna i powinna być lepiej płatna niż 10 zł za godzinę. A odpowiedź, że trzeba było zostać lekarzem jest najbardziej prostacką nie przynoszącą chluby.

          1. Znowu problemy ze zrozumieniem. Nie pisałem, że trzeba było zostać lekarzem. Proszę tylko nie deprecjonować lekarzy, że niby mają tak fajnie – za nic biorą 200 zł.
            I jakoś nikt nie chce widzieć drugiej strony medalu. Te 200 zł to nie jest cena minimalna, tylko sztywna. Nie można wziąć więcej niezależnie od wszystkiego. A w przypadku kursu na prawo jazdy chodzi chyba o coś innego – o cenę minimalną nieograniczoną z góry, prawda? To jaki sens mają porównania do badań lekarskich, psychologicznych czy nawet technicznych? Ale o tym to nikt nie mówi, bo nie pasuje do koncepcji, nie?

        2. Hehe i dobrze ze nie ma ceny minimalnej ja mam prawko po 1390zl i jakos żyję a konkurencja ma 999zl i ledwo wiąże koniec z końcem a jak mu zwróciłem uwagę to mi powiedział że jemu wystarczy hehe a tu trzeba wymienić flotę. A tu nie ma za co kupić… Pozdrawiam tych co robią prawko za 999zl smiszni są. Co nie

        3. Lekarze mało mówili ale dużo robili i mają wszystko a instruktorzy podnoszą larum nie robią nic i nic nie mają przed wyborami jest to czas na działanie również dla działaczy związkowych którzy usnęli w swoich fotelach prezesowskich pozorujących działanie Panowie prezesi nie widać waszych owoców z działania! czas je poznać

        4. Pingback: read

Dodaj komentarz