Instruktor – to brzmi dumnie?

egzamin na prawo jazdy

Jak zawód instruktora nauki jazdy ma być prestiżowy i poważany, skoro trafiają do niego ludzie, którzy mają mniejszą wiedzę niż niejeden kursant?

Zamieściłem w internecie ogłoszenie. Napisałem w nim, że moja firma poszukuje pracownika na stanowisko instruktora nauki jazdy kategorii B. Postawiłem kandydatom kilka warunków i wymagań, które osoba chcąca pracować w kierowanym przeze mnie ośrodku musi spełnić. Napisałem również, że nie wymagam doświadczenia w branży. W razie co mogę taką osobę przeszkolić. Kilka osób zaprosiłem na rozmowy kwalifikacyjne. Myślałem, że w naszej branży nic mnie już nie może zaskoczyć. Jak bardzo się myliłem…

Szybka selekcja

Żaden z kandydatów nie przesłał takiego CV, w którym choć krótko by się przedstawił. Większość odpowiedzi na ogłoszenie brzmiała mniej więcej tak: „Ja chcieć pracować. Ile dostanę za godzinę? Czy mogę elką do domu jeździć?”. Do tego absolutne anonimy. Osoby zainteresowane ofertą nawet nie podpisały się, nie zostawiały numeru kontaktowego.

Jednak na każde z tych zgłoszeń odpisałem. Prosiłem o podanie danych, przesłanie krótkiej charakterystyki oraz informacji, czy dana osoba pracowała lub cały czas pracuje w branży szkolenia kierowców. Odpowiedziały cztery osoby, To właśnie z nimi postanowiłem się spotkać.

Na spotkanie nie stawili się jednak wszyscy. Otóż jeden pan poinformował mnie telefonicznie, że jest zawodowym kierowcą z dwudziestoletnim stażem. Wobec tego nie powinienem sprawdzać jego znajomości przepisów ani umiejętności jazdy autem. Zaproponował mi, żebym zatrudnił go bez żadnego sprawdzania. Grzecznie podziękowałem. Na placu boju zostało już więc tylko trzech instruktorów nauki jazdy.

„W internecie wyczytałem, że…” 

Wszyscy mieli przynieść na spotkanie ważną legitymację. Okazało się jednak, że każdy z nich jest instruktorem od sierpnia zeszłego roku, wszyscy chodzili na kurs na instruktora do tej samej szkoły jazdy, potem w niej pracując do końca roku. W pierwszej chwili pomyślałem: to jakiś spisek, bardzo dziwna sytuacja. Wszyscy wybrali akurat moją szkołę jazdy i w tym samym czasie napisali podanie o pracę. Wątpliwości zostały rozwiane podczas rozmowy. Dlaczego wybrali się na kurs instruktorski? Bo słyszeli, że w branży można zarobić łatwe pieniądze. Tak przynajmniej wyczytali w internetowym ogłoszeniu.

Szkoła jazdy, w której robili kurs, również utwierdzała ich w przekonaniu, że instruktorzy bardzo dobrze zarabiają. Ich szkolenie wyglądało następująco: przepisy prawa o ruchu drogowym z płyty dla kursantów kategorii B lub e-learningowo, reszta zajęć w bardzo okrojonym czasowo formacie, po czym egzamin państwowy. Przyznali się, że nie zdali go za pierwszym razem. Musieli podchodzić do egzaminu dwa razy lub więcej. Solidarnie przyznali również, że był on bardzo trudny.

Bagnet, migacze i walka z zagłówkiem

Prosiłem, żeby rozwiązali test na kategorię B. O zgrozo, nie zdali go! Jeden z nich uzyskał 53 punkty, pozostali ponad 60, ale to nie wystarczyło… Opadły mi ręce. Postanowiłem jednak się nad nimi poznęcać i zaprosiłem do samochodu.

Każdy z nich dostał inne polecenie, m.in. omówienie świateł w pojeździe, sprawdzenie płynów eksploatacyjnych oraz instrukcję prawidłowego ustawienia foteli. Co się okazało? Królują światła krótkie, mgielne długie oraz migacze. Drugi z panów stwierdził, że bagnet olejowy zanurzamy we wlewie do oleju, bo tak szybciej się sprawdzi jego poziom. Trzeci kandydat walczył dzielnie, ale zaliczył wpadkę z zagłówkiem. Twierdził, że nie ma potrzeby jego prawidłowego ustawienia, bo to nie ma wpływu na bezpieczeństwo kierowcy i pasażerów.

Dlaczego szkoła jazdy, w której chodzili na kurs, zdecydowała się ich zatrudnić? Mieliśmy przecież do czynienia z boomem, więc instruktorzy spadli prawie jak gwiazdka z nieba. Na początku myślałem, że właściciel autoszkoły zwolnił ich, jak tylko dostał sygnał o ich braku kompetencji. A jednak było inaczej. Po prostu płacił za mało, bo 11 zł za godzinę. Instruktorzy pomyśleli więc, że zrobią karierę u mnie.

Co się stało z kursami dla instruktorów?

Co jest w tym wszystkim najgorsze? Kandydaci na pracownika nawet nie dostrzegli, że nie reprezentowali odpowiedniego poziomu wiedzy oraz umiejętności. Wypada jednak zapytać, jak wyglądał kurs na instruktora nauki jazdy. Bo pamiętam swój. Wszystkie zajęcia były obowiązkowe, wśród uczestników krążyły listy obecności. No i te testy… Z prawa o ruchu drogowym, psychologii, metodyki, techniki jazdy… Musieliśmy także przeprowadzać zajęcia teoretyczne i praktyczne. Najpierw wewnątrz grupy kandydatów. Potem, gdy wykładowcy stwierdzili, że coś już potrafimy, z kursantami. Było to stresujące, ale procentuje do dzisiaj.

Pamiętam, jak obserwowałem pracę instruktora nauki jazdy. Został mi przydzielony pan Zbigniew, profesjonalista w każdym calu. Byłem pod takim wrażeniem jego podejścia do kursanta, wiedzy, pasji w uczeniu ludzi oraz umiejętności dotarcia do każdego indywidualnie, że jeździłem sobie z tyłu przez więcej godzin, niż było to ustalone. Dzisiaj pan Zbigniew jest egzaminatorem w poznańskim WORD-zie i myślę, że nadal profesjonalnie podchodzi do kursanta.

Jak zawód instruktora nauki jazdy ma być prestiżowy i poważany, skoro trafiają do niego ludzie, którzy mają mniejszą wiedzę niż niejeden kursant?

 

Marcin Zygmunt, instruktor nauki i techniki jazdy

 

18 komentarzy do “Instruktor – to brzmi dumnie?”

  1. Poziom panów instruktorów dokładnie opisany-dno i wodorosty .Jednak ci ludzie zdali państwowy egzamin i otrzymali państwowe uprawnienia. Co jest nie tak z tymi państwowymi egzaminami na instruktora ?Nikt nie jest w stani zapłacić instruktorowi dobrych pieniędzy, bo nie ma z czego.Cena za godzinę szkolenia jest ceną rynkową,ustanowienie ceny urzędowej niczego nie zmieni.Popyt i podaż rządzą.Gdyby była praca lepiej płatna ,mało kto decydowałby się na pracę instruktora za 10 zł a decydują się zarówno bardzo dobrzy instruktorzy jak i bardzo kiepscy.Sprawy nie są tak oczywiste jak byśmy chcieli.Nie ma znaczenia kto pierwszy krzyknie ” łapać złodzieja’ ,to nie rozstrzyga o winie i wyższości moralnej a w tym wypadku nie dostrzegam wskazówek prowadzących do polepszenia sytuacji ,nie mówiąc o rozwiązaniu problemu.

  2. Mnie już od dawna nie dziwi ,że instruktorem nauki jazdy może być każdy kto z pozytywnym wynikiem potwierdzonym przez wojewódzką komisją skończy kurs. Znamy wszyscy programy szkolenia umożliwiające uczestniczenie w nim bez żadnych ograniczeń wszystkim chętnym! Wiemy ,że nie wymaga się nawet potwierdzenia praktycznej umiejętności w prowadzeniu pojazdu etc, etc. Są to dobrze i wielokrotnie omawiane i sygnalizowane w tym również i na łamach Szkoły Jazdy problemy trawiące nasz system szkolenia i egzaminowania. Uważam ,że dzisiaj trzeba domagać się jak najszybszej zmiany już nie tylko fragmentów UoKP ale całkowitej odbudowy wszystkich elementów : szkolenia , egzaminowania i nadzoru. Podczas konferencji Bezpieczny kursant OSK zorganizowanej w dniach 27i 27 02 b r. w Warszawie przez Fundację SOS Odpowiedzialne szkoły Jazdy wszyscy prelegenci jednomyślnie prezentowali właśnie takie stanowisko!

  3. Panowie uczeni działacze są kraje w których rodzic , brat przygotowuje do egzaminu bez przygotowania pedagogicznego i wszyscy mają się dobrze, to tylko w Polsce podpuszcza się kursantów na egz. instruktorów na instruktorów i walka trwa a tam jest cisza i spokój, wypadków mniej inna kultura jazdy Panowie szukacie rozwiązań tam gdzie jest węzeł gordyjski który należy przeciąć, problem jest głębszy, trzeba rozpocząć PRACA OD PODSTAW inaczej tego się nie da zrobić w Polskich warunkach

    1. To chyba nie jest takie proste – wspaniały Zachód ,Ameryka a tu żle i niemądrze ,bo wschód , zacofanie itd. ,itp. W USA , w Europie zachodniej ludzie też są okkaleczani i giną na drogach mimo że sieć drogowa , jakość pojazdow ,nadzór nad ruchem drogowym nieporównywalne z polskim. Proszę porównać od ilu pokoleń motoryzacja w USA jest zjawiskiem powszechnym a od ilu w Polsce.Żeby nie było ,że uczy Marcin Marcina, system z profesjonalnymi instruktorami w Polsce jest celowy.W Polsce od początku intensywnego rozwoju motoryzacji zdecydowanie i systematyczni poprawiają się wszystkie wskażniki świadczące o wzroście kultury ruchu drogowego,które to zjawisko jest tożsame z polepszaniem się bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego.Trzeba i można bezpieczniej i lepiej ,ale nie ufam płomiennym rewolucjonistą , w dodatku zakompleksionym.

  4. Na zachodzie rozwiązania są w większości proste ,zrozumiałe i pisane dla człowieka tak jak te amerykańskie gdzie szkolić może członek rodziny w przeciwieństwie do Polski urzędnik tworzy prawo pokazując kto tu rządzi, Rozumując jak Pan Kubiś to amerykanie będą jeździli samoch. elektrycznymi a my na gazie oby nie podwójnym i nigdy ich nie dogonimy Trzeba zmienić nastawienie nie tylko urzędników ale i instruktorów ma zapanować zgoda w działaniu, władzy właśnie chodzi o niezgodę gdyż nie zależy jej na wizerunku bo skupiła uwagę na kasie, łatwiej kierować skłóconym narodem czy branżą, oto przykład : co ma zrobić władza by istrukt. byli zadowoleni? jestem pewien że do konsensusu nie dojdzie z winy inst. A mądrzy ludzie mawiają że w jedności siła, gdzie tu jedność?, gdzie tu siła?

    1. Ależ w Polsce ludzie potrafią osiągać jedność. Ludzie zorganizowani wokól pana Stencla ,pana Szymańskiego ,pana Jarząbka ,pana Bogdanowicza osiągnęli jedność w sprawie SUPER OSK ,poparli ich koledzy z organizacji ,głównie ci ,którzy najwięcej na tym tracili ,panowie Stencel ,Szymański ,Jarząbek nadal walczą za pieniądze środowiska i nikt nie pyta co wywalczli przez lata znojnej oracy i są gotowi walczyć tak do końca świata a nawet jeden dzień dłużej.Po zdjęciach na słynnych schodach widać że są użyteczni dla każdej władzy i nikt nie jest w stanie sprawić , żeby się obrazili , zabrali zabawki i poszli do domu.Życie pokazało a pan dyrektor departamentu potwierdził, że są to nasi legalni i niezastąpieni reprezentanci.Mnie zaszczycili dwukrotnym wyrzuceniem z OIGOSK , więc ja nie muszę się wstydzić za tę reprezentację zjednoczonego środowiska.

  5. Tak jest a nie inaczej jak Panie Kubiś i koledzy wybrańcy poczuli się urzędnikami pozorując walkę dla dobra środowiska owoce są widoczne aż nadto ale dlaczego i tam niema zgody przecież ktoś ich wybrał i rozlicza, komu oni służą ja tego nie rozumiem

  6. Dziś instruktorem może być osoba bez średniego wykształcenia, a dzisiejszy kurs instruktorski robi się teraz tak, aby był zapłacony (nie liczy się obecność) i zaliczony egzamin wewnętrzny.

  7. Na zachodzie inst. może być każdy rodzic, mąż, brat itp. o ile posiada odpowiedni staż w kierowaniu pojazdem niema tam mowy o przygotowaniu pedagogicznym czy wykształceniu inst. a wypadków jakoś mniej od Polaków wymagania się więcej i wypadków też jest więcej, co jest tu grane?

  8. Dopóki kurs prawa jazdy będzie kosztował 1400zł,dopóty poziom instruktorów będzie na niskim poziomie. Dlaczego? Szkołę prowadzę od 18lat. Wielu chłopaków,świetnie nadających się do tego zawodu przeszło przez moją ffirmę. Dlaczego juz nie pracują? Odeszli do innej pracy,bo nie muszą pracować 12 godzin dziennie po 12 zł. Czy można im zaproponować coś więcej? Jeśli ktoś choć średnio ogarnia z matematyki,to szybko odpowie sobie na to pytanie. Kto zostaje w branży? Nie instruktor z pasją,nie instruktor pełen werwy i zapału. Zostają emeryci i panowie,którzy chcą sobie dorobić do pensji. Przychodzą szkolić prosto z nocnej zmiany,zmęczeni,podenerwowani. Kolejny problem to brak świeżej krwi. Zawód instruktora nie jest już prestiżowy,pieniądze nędzne jak na odpowiedzialną,stresogenną, z coraz to bardziej roszczeniową młodzieżą.

  9. Pingback: หวยไทย Lsm99live รับแทง หวยรัฐบาลไทย

  10. Pingback: LSM99 คืออะไร ทำไมถึงเป็น เว็บพนันออนไลน์ อันดับ 1

  11. Pingback: 3 เกมส์น่าสนใจของ Kingmaker

  12. Pingback: โปรแกรมจัดการตลาด

Dodaj komentarz