Robert Adamczewski, pokonując rywali w większości konkurencji, okazał się najlepszym instruktorem 2011 roku
Już po raz 12. instruktorzy z całego kraju rywalizowali o tytuł najlepszego instruktora roku. W tym roku finał tej najważniejszej dla branży imprezy odbywał się 10-11 czerwca w Pile, gdzie ponad trzydziestu kandydatów rywalizowało ze sobą w sześciu konkurencjach.
Gospodarze na podium
W tym roku, podobnie jak w latach ubiegłych, tytuł najlepszego instruktora zdobył reprezentant gospodarzy Robert Adamczewski, instruktor w pilskiej szkole jazdy „Lech”. Obok niego, zajmując drugie i trzecie miejsce w klasyfikacji głównej, na podium stanęli również pochodzący z Piły Dawid Dudziak oraz Ireneusz Tausz. Konkurencje tradycyjnie nie należały do łatwych. W pierwszej kolejności należało się zmierzyć z testem teoretycznym, gdzie jak przyznają uczestnicy trzeba było wykazać się olbrzymią wiedzą z zakresu ruchu drogowego. – Te pytania zawsze są trudne – mówi Zbigniew Hyży, który reprezentował Regionalne Stowarzyszenie Ośrodków Szkolenia Kierowców i Instruktorów Regionu Piotrkowskiego. – Tu nie spotkamy klasycznych, prostych pytań o skrzyżowania, tylko same wyjątki i niuanse. To jest to wszystko, co mówiąc w przenośni jest w przepisach i kodeksach zapisane drobnym drukiem.
Kolejną konkurencją była pomoc przedlekarska, gdzie również łatwo nie było. – Najczęstszym błędem, który popełniają zawodnicy, jest mylenie kolejności poszczególnych czynności na miejscu wypadku – mówi Tomasz Chyliński, ratownik medyczny, który sędziował tej konkurencji. – Przykładowo zamiast wezwać pomoc, to reanimują. Nie sprawdzają, czy są drożne drogi oddechowe. Problem mają również z położeniem poszkodowanego w bezpiecznej pozycji. W skali jeden do pięciu poziom przygotowania instruktorów mogę ocenić na czwórkę z minusem, albo nawet na trzy z plusem.
Zdaniem uczestników wszystkiemu winien jest stres. – Przy tej konkurencji bardzo łatwo jest o pomyłkę na szczegółach – mówi Hyży. – Chociaż jesteśmy przygotowani, to i tak popełniamy błędy. Te sytuacje nas też potrafią zaskoczyć. Kolejność myli się ze względu na stres wynikający z oceniania. Wszystko robi się gorzej, gdy ktoś patrzy na ręce.
Pozostałe konkurencje sprawdzały, jak instruktorzy radzą sobie za kierownicą samochodu szkoleniowego. Jedną z najtrudniejszych konkurencji była jazda na trolejach. – Poziom jest dość wysoki, to niektórzy przesadzają z gazem i samochód łamie się zbyt mocno – mówi sędziujący w tej kategorii Ryszard Bilski. Wielu z uczestników wspominało też, że pierwszy raz jeździło na trolejach najazdowych, które – jak przyznaje Bilski – są nieco stabilniejsze od klasycznych trolejów zakładanych w miejsce koła.
Kolejną zręcznościową konkurencją była próba sir Lancelota, czyli przejazd samochodem z zamontowaną lancą i zbieranie zawieszonych na specjalnych statywach kółek. Tu zdaniem sędziów ważne było nastawienie do konkurencji. – Ci, którzy traktowali to jako zabawę, osiągali dobre czasy – mówi Małgorzata Mila, sędzia i jednocześnie egzaminator w WORD-zie Piła. – Natomiast ci, którzy bardzo chcieli wygrać, robili to zbyt szybko. Tu potrzebna jest precyzja, ponieważ trzeba jednak w odpowiednim czasie dojechać i trafić w te pięć kółek. Najlepiej udało się to Robertowi Adamczewskiego, podobnie zresztą jak w próbie „taca stewarda”, której celem jest przejechanie slalomem miedzy pachołkami samochodem z piłeczką umieszczoną na przyczepionym do maski talerzu. Jak podkreślają uczestnicy, przy tej konkurencji najgorszym momentem było ruszanie i zmiana kierunku, chwila nieuwagi i trzeba było biec z uciekającą z talerza piłeczką, tracąc przy tym cenne sekundy. Swoich sił próbowano również w jeździe tyłem po torze z przeszkodami, gdzie najlepszy wynik zdecydował o wygranej Dawida Dudziaka. Sędzią głównym konkursu był Witold Kędziora.
Oficjalnie i merytorycznie
Konkursowi towarzyszyła również bogata część konferencyjna, na którą zaproszenie przyjęli m.in. wicemarszałek województwa wielkopolskiego Tomasz Bugajski, prezydent Piły Piotr Głowski, starosta pilski Mirosław Mantaj, a także starosta czarnkowsko-trzcianecki Wiesław Maszewski. Ministerstwo Infrastruktury, które objęło nad imprezą patronat honorowy, reprezentował Tomasz Kozera, specjalista w Departamencie Transportu Drogowego. Obecny był także prezes Polskiej Federacji Szkół Kierowców Krzysztof Szymański. Podczas konferencji można było wysłuchać wykładów m.in. na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego w Polsce, systemów bezpieczeństwa w samochodach ciężarowych czy zmian w Prawie o ruchu drogowym i Ustawie o transporcie drogowym. Ponadto podsumowania projektu „Wzrost kompetencji kadry ośrodków szkolenia kierowców” dokonała Izabella Mitraszewska z Instytutu Transportu Samochodowego. Wśród znanych osób znalazł się również dziennikarz TVN Turbo Kuba Bielak, który podczas drugiego dnia imprezy, wraz z przedstawicielami wydawnictwa Winfor, brał udział w promocji Systemu SPS. Wszyscy chętni mogli otrzymać plakat z autografem Bielaka oraz zrobić sobie w jego towarzystwie pamiątkowe zdjęcie.
Będzie zmiana formuły?
Jak podsumowuje Krzysztof Skałecki, dyrektor tegorocznej edycji Instruktora Roku, w 99 procentach impreza się udała. – Przy tak dużych imprezach zawsze jakieś niedociągnięcia – dodaje Skałecki. – Zaczęliśmy chodzić wokół tej imprezy już w styczniu, czyli prawie pół roku trwały przygotowania. Impreza miała być jeszcze większa, jednak coraz trudniej jest ściągnąć sponsorów. Pomimo tego uważam, że zarówno konferencja, która miała miejsce pierwszego dnia, jak i sama rywalizacja należą do bardzo udanych.
Pojawiły się jednak pewne wątpliwości co do kontynuowania formuły konkursu, która ewidentnie sprzyja przedstawicielom gospodarzy. W roku ubiegłym dwa pierwsze miejsca przypadły drużynie z organizującego finał Białegostoku, w tym roku gospodarze zdobyli już całe podium. – Istotnie, najczęściej wygląda to tak, że wygrywają zawodnicy stąd, gdzie się odbywają mistrzostwa – potwierdza Skałecki. – Miejscowi zawsze znają swój teren i mogą tam trenować. Być może PFSSK powinna pomyśleć nad zmianą niektórych konkurencji i czymś zaskoczyć.
Zgadza się z tym również Krzysztof Szymański, prezes PFSSK, i zapewnia, że konkurencje będą zmodyfikowane, tak żeby zawodnicy nie mogli ich wcześniej wyćwiczyć. – Zrobimy wszystko, żeby w przyszłości konkurencje były bardziej wyrównane. Osobiście tego dopilnuję.
Przekonamy się o tym w przyszłym roku w Krakowie, gdzie odbędzie się kolejny finał imprezy, który jak informuje zarząd PFSSK – będzie połączony z obchodami dwudziestolecia Małopolskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Kształcących Kierowców.
Maciej Piaszczyński
Gratulacje na ręce Dyrektora Krzysztofa Skałeckiego oraz jego współpracwników!Warto więc przypomnięć ,że jest to Finał Ogólnopolskiego Konkursu Instruktor Roku 2011 organizowanego przez PFSSK od 12 lat. Pełne informacje na stronie sosk.waw.pl
Pozdrawiam W.Sz
Pingback: amazing pharmacy
Pingback: toxic ligandrol for Sale
Pingback: https://www.valuation-tribunals-wales.org.uk/fileadmin/resources/slider/page-4.html
Pingback: psilocybin mushrooms for sale colorado
Pingback: tire speed rating
Pingback: blog here
Możliwość komentowania została wyłączona.