Egzekwowanie prawa czy zwykła bezduszność?

policja, nauka jazdy

Ze względu na zły stan zdrowia małżonki Stanisław Szaja, instruktor z Kraśnika, postanowił wyjątkowo przejść wraz z nią przez drogę w miejscu do tego niewyznaczonym. Zatrzymała ich policja, chciała ukarać. – Funkcjonariuszom chodzi tylko o nabijanie statystyk – uważa Szaja. Policja się broni i wskazuje, że zachowanie pieszych na jezdni jest priorytetem ich działań.

Do wydarzenia doszło pod koniec stycznia w Kraśniku przy ul. Kościuszki. Po jednej stronie drogi znajduje się tam parking, po drugiej – przychodnia. Właśnie z tego budynku Stanisław Szaja wychodził rankiem wraz z żoną.

– Czuła się bardzo źle, musiałem zawieźć ją do szpitala – opowiada instruktor. – Samochód stał na parkingu, trzeba było do niego dojść. Nie chciałem narażać żony na dodatkowy wysiłek, więc postanowiłem, że przetniemy drogę w miejscu, gdzie było najbliżej do auta. W innym przypadku musielibyśmy pokonać kilkadziesiąt metrów do najbliższego przejścia dla pieszych. Przeszliśmy na parking, zachowując ostrożność, upewniając się oczywiście przy tym, że nie jedzie żaden pojazd.

Nieubłagana policja

Kiedy państwo Szajowie znaleźli się tuż przy swoim samochodzie, podjechał do nich radiowóz. Jeden z funkcjonariuszy oznajmił, że widział ich przechodzących przez drogę w niedozwolonym miejscu.

– Zaproponował nam przyjęcie mandatu w wysokości 50 zł – mówi Stanisław Szaja. – Tłumaczyłem mu, że nasza decyzja miała uzasadnienie. Opowiadałem o wizycie u lekarza, wymagającej opieki żonie, która zmagała się z wysoką temperaturą. Jednak funkcjonariusze byli nieubłagani. Powiedzieli, że jeśli odmówię przyjęcia mandatu, sprawa zostanie skierowana do sądu.

Jednak Stanisław Szaja postanowił mandatu nie przyjąć. Powołał się przy tym na przepis odnośnie zachowania kierujących pojazdami, kiedy po drodze przechodzi osoba niepełnosprawna ruchowo.

– Bo przechodząc przez drogę nie biegliśmy, nie poruszaliśmy się szybkim krokiem, tylko wolno kierowaliśmy się w stronę samochodu – zauważa Szaja. – Policjanci jednak nie ustąpili. Stwierdzili, że zarówno u mnie, jak i u mojej żony nie widzą oznak kalectwa, więc nie jesteśmy zwolnieni ze stosowania przepisów o przechodzeniu przez drogę w innych miejscach niż przejście dla pieszych.

Stanisław Szaja czuje się poszkodowany. Uważa, że policjanci dbają przede wszystkim o to, żeby zrealizować swój plan mandatowy.

– Jeśli w podobnej sytuacji znalazłbym się dzisiaj, postąpiłbym tak samo – deklaruje Szaja. – Funkcjonariuszom zabrakło wyobraźni i ludzkiej życzliwości.

„Wszyscy tłumaczą się tak samo”

Jak do zarzutów instruktora z Kraśnika odnosi się tamtejsza policja?

– Właściwe zachowanie pieszych na jezdni jest priorytetem działań policji – mówi Janusz Majewski, oficer prasowy komendanta powiatowego policji w Kraśniku. – Jest to wynik przeprowadzonego rozpoznania kwestii zagrożenia na drogach. Jak się okazuje, około 30 proc. zdarzeń drogowych powodują osoby piesze. A jak wiadomo pieszy, jako niechroniony uczestnik ruchu, jest narażony na największe obrażenia. Przechodzenie kilkanaście lub kilkadziesiąt metrów od przejścia to najczęstsze z przewinień. To nie jest tłumaczenie, że ktoś się spieszy, wyszedł od lekarza. Prawo jednoznacznie wskazuje miejsca, gdzie wolno przechodzić przez jezdnię i policjanci właściwie wykonywali swoje obowiązki.

Majewski twierdzi, że przejście dla pieszych przy ul. Kościuszki faktycznie położone jest kilkadziesiąt metrów od przychodni lekarskiej, a policjanci codziennie odnotowują tam przypadki łamania przepisów.

– Ponadto przejście to znajduje się w pobliżu szkoły i osoby dorosłe przechodzące poza pasami dają zły przykład dzieciom obserwującym takie zachowanie – dodaje rzecznik prasowy kraśnickiej policji. – Sprawa nie jest przypadkiem szczególnym. Wszystkie zatrzymane w tamtym miejscu osoby popełniające wykroczenia tłumaczą się w podobny sposób – wychodzą właśnie od lekarza lub spieszą się na wizytę. W przypadkach szczególnych funkcjonariusze wykazują empatię, a nawet pomoc.

Jaki finał będzie miała więc sprawa Stanisława Szai? Nie wiadomo, ale na pewno skończy się w sądzie.

 Jakub Ziębka

13 komentarzy do “Egzekwowanie prawa czy zwykła bezduszność?”

  1. Bezduszność? Chyba ze strony męża. Skoro żona była aż tak chora, że trzeba ją było zawieźć do szpitala, to mógł sam pójść po samochód, następnie podjechać pod dom i ją zabrać.
    Bardzo dobrze rozumiem policjantów, którzy są nieczuli na różne wymówki i tłumaczenia.
    Mandacik działa dyscyplinująco. Może ci państwo dłużej pożyją, bo już nie będą się narażać.

    1. (((((7. W razie przechodzenia przez jezdnię osoby niepełnosprawnej, używającej specjalnego znaku, lub osoby o widocznej ograniczonej sprawności ruchowej, kierujący jest obowiązany zatrzymać pojazd w celu umożliwienia jej przejścia.)))))
      Te adwokat.
      Jak trzymał żonę pod pachę bo słabowita była to jak najbardziej mógł przechodzić w tym miejscu !!
      Do szkoły nauki pobierać a nie robić za lewego adwokata, który czytać nie potrafi !!!!

  2. Wstyd. Jeszcze się żali w gazecie. Czlowieku trzy razy bym się zastanowila zanim bym się na kurs do Ciebie zapisała. I to nie dla tego że zlamales przepis bo wszystkim się zdarzyło przejsc w niedozwolonym miejscu ale dlatego ze próbujesz wszystkich przekonać ze policja jest winna

  3. Pingback: Casino Online

  4. Pingback: kojic acid soap

  5. Pingback: Trustbet

  6. Pingback: address

  7. Pingback: วิเคราะห์บอลวันนี้

Dodaj komentarz