Drzazga: nie zapominajcie o instrukcji egzaminowania

Władysław Drzazga

Nie wyobrażam sobie prowadzenia nauki jazdy bez posiadania przy sobie instrukcji egzaminowania – pisze Władysław Drzazga, szef OSK Driver w Gorzowie Wielkopolskim.

Po przeczytaniu artykułu „Zmowa czy przepisy? Kursanci kontra WORD w Bydgoszczy” na portalu Szkoły Jazdy, a także kilku komentarzy zamieszczonych pod tym artykułem, w szczególności tego:„Kiedy do WORD-ów wkroczy prokuratura? Przecież to oblewanie jest celowe, tu tylko chodzi o kasę. Przecież to jakaś patologia” nie mogę pozostawić tych ostrych słów bez chociażby kilku uwag, spostrzeżeń, a nawet pytań. O co w tym wszystkim chodzi?

Chcę zapytać: co w WORD-zie miałaby robić prokuratura? Prokurator wkracza wówczas, jeżeli dojdzie do naruszenia prawa. Musi jednak zostać złożone doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Niska zdawalność egzaminów na prawo jazdy jest wynikiem nie jednego, lecz wielu czynników.

Po pierwsze, dokładne przestrzeganie instrukcji egzaminowania przez egzaminatorów (o to chyba chodzi, bo przymykanie oka na zapisy instrukcji byłoby naruszeniem prawa). Nagrania z prowadzonych egzaminów podlegają kontroli przez egzaminatora nadzorującego (wyrywkowo, a w sytuacji wątpliwej oraz po złożeniu skargi, kontrola jest szczegółowa). Nasuwa się zatem pytanie: jaki interes miałby egzaminator, który nie przestrzega instrukcji? W szczególności, jeśli pozytywnie ocenił zdającego, przy dużych wątpliwościach jego umiejętności w prowadzeniu samochodu? W środowisku instruktorów nauki jazdy, także dyrektorów WORD-ów istnieje przekonanie, że instrukcję egzaminowania należałoby zmienić na rzecz suwerennej oceny egzaminatora.

Po drugie – zdających cechuje totalna nieznajomość instrukcji egzaminowania. To właśnie stąd bierze się wiele nieporozumień oraz przekonanie, że został nieuczciwie potraktowany. Jednak zapewniam: sami są sobie winni. Nie spełniają wymogów zapisanych w instrukcji. A mówi ona o obowiązkach, jakie należy spełnić, żeby ocena była pozytywna, także prawach, jakie posiada zdający.

Po trzecie – słabe przygotowanie oraz zaskakująco niska odporność na stres zdających egzamin. Zwracam się do wszystkich prowadzących szkolenie kandydatów na kierowców: zapoznawajcie swoich kursantów z instrukcją egzaminowania! Pokazujcie jak ona wygląda, co i gdzie trzeba wpisać. Ja zawsze robię to na ostatnich pięciu godzinach zajęć praktycznych. Stąd mój kursant nie mówi, że został nieuczciwie potraktowany przez egzaminatora. Ponadto nie wyobrażam sobie prowadzenia nauki jazdy bez posiadania przy sobie instrukcji egzaminowania.

Piszę o tym wszystkim na podstawie własnych obserwacji i doświadczeń. Uczestniczę w egzaminach jako instruktor prowadzący, nie słucham opowieści zdających i instruktorów.

 

Władysław Drzazga

16 komentarzy do “Drzazga: nie zapominajcie o instrukcji egzaminowania”

  1. nic dodać, nic ująć. Ja więcej przykładam wagi do tzw: taktyki zdawania egzaminu, ale nie da się tego zrobić bez znajomości instrukcji egzaminowania. Myślę, że p. Drzazga znajdzie ludzi, którzy myślą tak, jak on. To nie wina WORD, że jest niska zdawalność, lecz wina systemu i urzędników w MTiGM. Proszę z tymi
    walczcie o zmianę przepisów na bardziej przyjazne dla zdających.

    1. Hmm zabawne… A mi się zdawało że musieli byśmy najpierw wyburzyć i przebudować wszystkie drogi żeby było gdzie zdawać te egzaminy – są niejednokrotnie wręcz słynne skrzyżowania na których ani jeden kursant nie zdał – więc co? W tym wypadku „instrukcja egzaminowania” też ma słuszność? Bo nie oblanie kursanta będzie nie zgodne z instrukcją a z drugiej strony kursant postawiony na takim skrzyżowaniu przed światłami do lewoskrętu musiał by stać pół dnia aby w pełni „legalnie” przejechać rpzez takie skrzyżowanie. Mam nadzieję ze chociaż nie dziwi Was że jeździmy tak, a nie inaczej gdyż w tym kraju inaczej jeździć się nie da.

      1. Jeżeli są takie sytuacje, to należy zgłaszać do WORD w celu uzgodnienia zachowania egzaminatora. Egzaminator ma wyższe wykształcenie i jak sądzę potrafi osądzić, czy oznakowanie i sposób zachowania
        jest zgodne z przepisami. Jeżeli widzi sprzeczności winien zgłosić to odpowiednim władzom. Jeżeli wykorzystuje tą sytuację przeciwko zdającemu, jest to naruszenie etyki egzaminatora, a to wiąże się z tym,
        że nie powinien być egzaminatorem.

        1. Problem w tym że egzaminatora nikt nie weryfikuje a do nagrań my – zdający nigdy nie będziemy mieć dostępu i tak naprawdę nie wiemy co się z nimi dalej dzieje. U nas w Krakowie gdy ktoś ma pecha to zazwyczaj kończy egzamin właśnie na jednym z takich skrzyżowań a co zabawne – jedna z tras egzaminacyjnych na kat. A i A1 przebiega właśnie przez takie skrzyżowanie.

          1. a wystarczyłoby pozbyć się kamer i znowu robić egzaminy w OSK. Ale nie, bo egzaminator to człowiek, któremu jak mało komu nie wolno ufać bo jest niekompetentny i zawsze skorumpowany. Kamery, monitoring na kierowcę, z przodu, z tyłu z boku, na pedały i na kieszenie egzaminatora to już koniecznie.
            Zapojmnieli wszyscy już że ocenia człowiek nie maszyna i trzeba to przyjąć z wadami i zaletami tego systemu. Dzisiaj egzaminatorzy mają zapisane w instrukcji algorytmy jak dla maszyn czy delikwent zda czy nie zda.

            1. Szkoda tylko że 70% „egzaminów” wraca z egzaminowanym w roli pasażera, czyli statystyczny przystępujący zdaje egzamin średnio za 3’cim razem – czyli jednak zdaje, a dlaczego? Bo chwilowo jest świetnym aktorem lub zwyczajnie miał farta że: nikt mu nie wyjechał, żaden pieszy nie postawił nogi na pasach, nie trafiła się żadna dziwna sytuacja na drogach, nie zapomniał że ma jechać lewym pasem do skrętu na rondzie którego wyznaczone linie już od 3 lat stały się niewidoczne itd. Na egzaminach liczy się sztuka aktorska a nie umiejętność – za umiejętność prędzej można oblać egzamin, niż go zdać.

            2. To kierowca ma umieć przejechać tylko przez najprostsze skrzyżowanie? A co zrobi jak będzie już sam na takim skrzyżowaniu? Na naukę przepisów i ich zrozumienie jest czas na kursie!, a nie na „plecach „innych kierowców. Takie myślenie prezentuje jak twoje prezentuje zbyt wielu Polaków i instruktorów i to jest powód, że w Polsce jeździ się źle, a nie drogi. Myślenie na drodze nie boli tylko trzeba go uczyć na kursie, a nie tresować na „papugę”.

          2. Zastanawiam się czego mamy uczyć naszych kursantów ? Czy umiejętności zdawania egzaminu poprzez podporządkowanie się konkretnym warunkom w WORD i oczywiście instrukcji o egzaminowaniu czy też celem jakim jest wszechstronne wykształcenie kursanta do bezpiecznego poruszania na naszych drogach . Często widzimy sprzeczność pomiędzy tymi celami.
            O wadach obecnego systemu egzaminowania dyskutujemy od dawna.
            Pozdrawiam W.Sz
            Pozdrawiam W.Sz

              1. Miernikiem jakości szkoły jest zdawalność egzaminów a nie statystyka wypadków, niestety: w szkołach od podstawówki aż po uczelnie wyższe i w szkołąch jazdy tak samo – uczymy się poto, aby zdać egzamin, a jeździć uczymy się dopiero gdy sami siedzimy za kółkiem. Zaostrzanie przepisów dla świerzych kierowców tak samo nie rozwiąże problemu, bo coraz częściej ktoś kupuje stary zdezelowany skuter, stawia go za domem i płaci OC nabijając sobie zniżki przez pierwszysch kilka lat nawet nim nie jeżdrząc – a to jest o wiele gorsze niż puszczenie świerzaka żeby jeździł, bo ten przynajmniej nie wyjdzie z „wprawy” jeżdrząc samochodem…

                1. Wojtku! Celem kursanta jest zdobycie prawa jazdy, a więc w moim przekonaniu wszelkie sposoby nauczania są wskazane, które doprowadzą do finału, ale bez znajomości instrukcji egzaminowania może być to bardzo ciężkie. Urabianie opinii, że jakoby w tym wszystkim jest winien WORD, jest niezgodne z prawdą. Te wszystkie lotne hasła BRD, należy włożyć między półki. O wszystkim decyduje człowiek za kierownicą i na nim musimy się skupić i uświadamiać do czego prowadzi złe wyszkolenie, a także skutki źle podjętej decyzji za kierownicą. Polska ponosi ogromne szkody społeczne z tego tytułu

              2. Jest Pan chyba JEDYNYM instruktorem uczciwie i prawidłowo stawiającym sprawę!
                Instrukcja egzaminowania całkowicie ubezwłasnowolniła egzaminatora jeśli nie chce łamać przepisów. Precyzyjne kryteria zadań na plac, dwa takie same błędy i konieczność ogłoszenia oceny negatywnej po ich popełnieniu, a nie na koniec egzaminu po ocenie całokształtu zachowań osoby zdającej powoduje, że egzaminator MUSI postępować jak automat, a często jest tak, że ta osoba po ocenie negatywnej resztę programu egzaminu wykonuje bezbłędnie! Konieczność bieżącego informowania osoby zdającej o popełnianych błędach odbierana jest jako celowe rozpraszanie i dołowanie osoby zdającej.
                Każda osoba zdająca przed rozpoczęciem egzaminu oświadcza, że rozumie zasady egzaminu!
                Dyrektorzy WORDów rywalizują zdawalnością dlatego, niektórzy szykanują egzaminatorów postępujących wg instrukcji, gdyż to przekłada się na niską zdawalność.

              3. Pingback: her explanation

              4. Pingback: hookers near me

              5. Pingback: ประกันภัยโดรน

Dodaj komentarz