Burza wokół jednego artykułu. Dyrektor WORD-u pisze do naczelnego

Tabliczka " wejście na teren placu manewrowego wyłącznie dla osób egzaminowanych w obecności egzaminatora "

W połowie miesiąca w „Dzienniku Gazecie Prawnej” ukazał się tekst na temat rozważanych zmian w egzaminowaniu kierowców. Mimo tego, że nie można było w nim przeczytać niczego nowego, artykuł wywołał wielkie poruszenie. Informowały o nim największe serwisy informacyjne w Polsce, odnieść do niego postanowił się także Henryk Waluda, dyrektor WORD-u w Sieradzu.

Co takiego można było przeczytać w „Dzienniku Gazecie Prawnej”? Ano m.in. to, że Prawo i Sprawiedliwość chce, żeby pieniądze z egzaminów trafiały do budżetu państwa, nie do samorządów. Wtedy WORD-y mogłyby być finansowane przez resort infrastruktury i budownictwa lub wojewodów na podstawie przedłożonych budżetów. Miałoby to zagwarantować, jak czytamy w „Dzienniku Gazecie Prawnej”,  „większą kontrolę nad finansami ośrodków oraz ostateczne zerwanie z zasadą, że większa liczba niezdających równa się większym wpływom jednostki egzaminującej”. W tekście można było przeczytać także o tym, że rozważana jest także propozycja przeprowadzania egzaminów w oparciu o infrastrukturę ośrodków szkolenia kierowców.

Odgrzewane kotlety

Artykuł wywołał duże poruszenie, o planowanych zmianach informowały największe serwisy informacyjne w Polsce. Ale co najciekawsze, w tekście nie przeczytaliśmy nic nowego. Bowiem takie informacje zaczęły się pojawiać dużo wcześniej. A konkretnie pod koniec sierpnia ubiegłego roku. Wtedy to na stronie internetowej „Szkoły Jazdy” pojawił się tekst „Poseł Mosiński chce zmienić system egzaminowania. To byłaby rewolucja!”. Jak w szczegółach wyglądałby system zaproponowany przez Mosińskiego w interpelacji poselskiej z 2016 r.? Nadzór nad egzaminami miałaby sprawować Centralna Komisja Egzaminacyjna (działająca na podstawie ustawy o systemie oświaty), współpracująca z Okręgowymi Komisjami Egzaminacyjnymi. Tym ostatnim podmiotom bezpośrednio podlegaliby egzaminatorzy. Wedle posła, rotacja egzaminatorów byłaby ustalana centralnie przez niezależny system. Nie byłoby wtedy możliwości ręcznego ustalania egzaminatorów dla poszczególnych uczestników egzaminu.

Na tym proponowane przez Mosińskiego zmiany się nie kończą. Wpływy z egzaminów powinny jego zdaniem trafiać do budżetu państwa. „Rozdział finansowania egzaminów oraz prowadzenia egzaminów pomiędzy dwa różne podmioty zwiększy możliwość wzajemnej kontroli oraz utrudni przychodów z egzaminowanych poprzez zaniżanie zdawalności, ponieważ dysponentem pieniędzy będzie inny podmiot niż ten, który odpowiada za prowadzenie egzaminów. Przychody z egzaminów powinny stanowić przychód państwa, a WORD-y mogą być finansowane na podstawie przedłożonych budżetów przez ministerstwo transportu lub wojewodę. Taka zmiana rozerwie proste i bezpośrednie przełożenie: większa liczba niezdających równa się większe wpływy jednostki egzaminującej” – czytamy w interpelacji. Poseł chciałby także, żeby egzaminy „powróciły do powiatów” i były organizowane w oparciu o infrastrukturę ośrodków szkolenia kierowców, spełniających określone wymagania.

Zaniżanie zdawalności? To nie miałoby sensu ekonomicznego

Jeśliby porównać propozycje Prawa i Sprawiedliwości (tak wyraził się autor artykułu w „Dzienniku Gazecie Prawnej”) oraz posła tego ugrupowania – niczym się one nie różnią. Nie dowiedzieliśmy się zatem ostatnio niczego nowego.

Artykuł poruszył jednak dyrektora sieradzkiego WORD-u Henryka Waludę. W piątek postanowił on wysłać do redaktora naczelnego „Dziennika Gazety Prawnej” swoje stanowisko w sprawie wydrukowanego tekstu. Co w nim możemy przeczytać? Na początku swojego listu Waluda odnosi się do przytaczanego w tekście raportu Najwyższej Izby Kontroli, który ujrzał światło dzienne w 2015 roku. W artykule wydrukowanym w gazecie znajduje się bowiem fragment: „PiS nie podoba się system nadawania uprawnień, zgodnie z którym ośrodkom wręcz opłaca się oblewać kandydatów (…)Jak w 2015 r. podała Najwyższa Izba Kontroli, blisko 90 proc. przychodów wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego, gdzie egzaminuje się kandydatów na kierowców, pochodzi z opłat egzaminacyjnych. To według NIK 60 mln zł w przypadku tylko siedmiu skontrolowanych ośrodków, a jest ich w kraju 49. Aż trzy czwarte ogółu wpływów WORD-ów to pieniądze, jakie ośrodkom zagwarantowały opłaty za egzaminy poprawkowe. Do tego zdawalność w Polsce jest dużo niższa niż np. w Niemczech, gdzie dochodzi do mniejszej liczby wypadków drogowych”.

Waluda, odnosząc się do tych słów, pisze, że raport NIK nie dotyczy nieprawidłowości polegających na celowym zaniżaniu zdawalności przez WORD-y. „Zgodnie ze statystykami, brak jest korelacji wysokości przychodów WORD-ów z niską zdawalnością egzaminów. Wynika to z faktu, iż każdy z kandydatów na kierowców ma prawo zdawać egzamin na prawo jazdy w wybranym przez siebie ośrodku egzaminowania. Kandydaci najczęściej wybierają ośrodki o najwyższej zdawalności” – pisze dyrektor WORD-u w Sieradzu. I kończy ten wątek stwierdzeniem, że proceder opisywany w artykule byłby dla wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego nieopłacalny, bo zaniżanie zdawalności spowodowałoby odpływ kandydatów na kierowców do innych miejsc egzaminowania.

Słaba zdawalność? A autszkoły nie są przypadkiem winne?

Waluda przypomina także w liście o dwóch ważnych rzeczach. Pierwsza to taka, że WORD-y są zobowiązane do przeznaczania swoich przychodów na działalność związaną z bezpieczeństwem ruchu drogowego. Idą na to wielomilionowe środki. A druga? Chodzi o to, że WORD-y powstały we odpowiedzi na patologie związane z procesem egzaminowania.

Waluda dodaje także, że artykuł wydrukowany w „Dzienniku Gazecie Prawnej” pomija rzeczywisty wniosek płynący z raportu NIK. A jaki on, według dyrektora, jest? Przyczyną niskiej zdawalności ma być niewystarczający poziom wyszkolenia kandydatów na kierowców

„Dlatego analizując, tak jak czyni to autor artykułu, zdawalność na egzaminach na prawo jazdy w Niemczech czy innych krajach europejskich, w porównaniu do sytuacji w Polsce, należy porównać cały system nadawania uprawnień – szkolenie kierowców, nadzór sprawowany przez samorządy oraz dopiero na końcu proces egzaminowania” – pisze Waluda.

Zmanipulowana treść raportu NIK

Zdaniem dyrektora sieradzkiego WORD-u, treść raportu NIK została użyta w sposób sprzeczny z jego zasadniczymi wnioskami. Zastanawia go też przekonanie o konieczności przekazywania wpływów z egzaminów do państwowej kasy. Czy to będzie korzystne dla zdających? Dyrektor uważa, że nie. Zmieni się tylko miejsce, gdzie pieniądze będą trafiały. Waluda wytyka też autorom koncepcji, że jest nieprzemyślana. Bowiem jego zdaniem urzędy wojewódzkie nie mają odpowiednich kadr i narzędzi do nadzoru procesu egzaminowania.

Na koniec Waluda zwraca także uwagę na fakt, że w powołanym w zeszłym roku zespole doradczym ds. szkolenia i egzaminowania nie ma żadnego przedstawiciela WORD-ów. „Fakt całkowite pomijania wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego w pracach zespołu zajmującego się między innymi przepisami, które uregulują ich dalsze funkcjonowanie powinien być rozpatrywany łącznie z zauważalną próbą przypisania WORD-om nieprawdziwych motywacji finansowych związanych z przeprowadzeniem egzaminów, poprzez manipulowanie treścią raportu Najwyższej Izby Kontroli” – podsumowuje Henryk Waluda.

Jakub Ziębka

38 komentarzy do “Burza wokół jednego artykułu. Dyrektor WORD-u pisze do naczelnego”

  1. Najzabawniejszy jest tekst dyrektora WORDu z Sieradza:

    „….
    Zgodnie ze statystykami, brak jest korelacji wysokości przychodów WORD-ów z niską zdawalnością egzaminów. Wynika to z faktu, iż KAŻDY z kandydatów na kierowców ma prawo zdawać egzamin na prawo jazdy w wybranym przez siebie ośrodku egzaminowania. Kandydaci najczęściej wybierają ośrodki o najwyższej zdawalności…..”
    ———————————————

    1. Samofinansowanie WORDów napewno jest patologią, którą należy zlikwidować. Podobnie zresztą jak organizowanie egzaminów przez OS z kwalifikacji wstępnej za 1000 pln.
      Dużo taniej i szybciej byłoby je organizować w Urzędzie Wojewódzkim podobnie jak dla instruktorów.

      1. Najprostszą metodą rozwiązania bieżącej sytuacji jest jedna, jedyna prosta zmiana. Najtańsza i najłatwiejsza we wprowadzeniu. Oczywiście, dla rządzących tanie rozwiązania nie są korzystne więc nie mam nawet cienia wątpliwości, że nikt z decydentów nie pochyli się nad tym projektem. Jakim? Wystarczy wprowadzić odpłatność tylko za ZDANY egzamin. Wyobrażacie sobie konsekwencje takiego rozwiązania? 😀

        1. Idealny system do którego powinno się dożyć to kursant zdający za PIERWSZYM RAZEM. (Nie)stety oznaczałby to śmierć finansową WORDów. Dlatego WORDy należy likwidować.
          Kolejną skrajna patologią w tej branży jest zakładania przez WORDy własnych OSK…co niestety ma miejsce

          1. OJ. Oj. Bajdy na dobranoc. A kto kursantowi dzisiaj broni zdać za pierwszym raze,

        2. „Waluda przypomina także w liście o dwóch ważnych rzeczach. Pierwsza to taka, że WORD-y są zobowiązane do przeznaczania swoich przychodów na działalność związaną z bezpieczeństwem ruchu drogowego. Idą na to wielomilionowe środki.”

          Ciekawe na co idą te wielomilionowe środki: konkursy dla dzieci gdzie do wygrania jest rower, rozdawane kamizelki odblaskowe w kilku klasach,itp ???

          1. Piszesz złośliwie, a przecież widać, że nic nie wiesz o działaniach BRD robionych przez WORD-y.
            W zakresie BRD jesteśmy na końcu caaaaaaaaałej listy w Europie.
            Trzeba działać na rzecz BRD, przecież OSK tak przygotowują, że zdawalność jest taka jak tu wszyscy piszą.
            Co proponujesz dla poprawienia BRD w kraju ????

        3. tak co do zdawalności to wiecie Państwo dlaczego jest tak niska w porównaniu do np Niemiec i innych krajów UE? prosta sprawa tam nie ma łuku ,wystaczy spojrzeć ile osób statystycznie na zadaniu 2 i 3 odpada i często wcale nie za sprawą umiejętności tylko stresu, ale przecie zlikwodować łuk ? kurę znoszącą złote jajo (tzn 140zł za 6 min) ,kurczę nie wiem jak Ci Niemcy, Portugalczycy ,Dunćzycy, Czesi itd robią to prawko bez łuku, ba nawet je zdają i ba nawet mają mniejsze statystki w wypadkach niż my hmm dziwne.

          1. Druga kwestia to dlaczego kursanci są tak często patologicznie przygotowani do egzaminu ? otóż prosta sprawa w naszym systemie egzaminowania panuje anonimowość w porównaniu do np Niemieckiego tzn tam instruktor jedzie z kursantem do egzaminatora i świeci za niego oczami więc wie że musi go dobrze wmiarę przgotować bo wyjdzie na idiotę a tutaj PKK sru i nara, najwyżej wróci i dokupi dody co mnie to!,
            wsytarczy przybliżyć nasz system do normalego takiego jak panuje w EU i odrazu bedzie ponad 50% zdawolności.

            1. PS. droga redakcyjo myślę że fajnie by było zrobić artykuł porównujący systemy szkolenia i egzaminowania na terenie EU łącznie z cenami do średniej krajowej za kurs, może troszkę otworzyło by oczy na nowe pomysły bo narazie to jest u nas konserwa która doprowadza do patologii w każdej kwestii naszej profesji.

              1. Chcielibyśmy zauważyć, że dwa takie teksty już zostały opublikowane. Chodzi o Słowenię i Wielką Brytanię. W kwietniowym numerze „Szkoły Jazdy” pojawi się artykuł o państwach skandynawskich i Niemczech.

                1. Czarno widzę przyszłość WORD przy takich adwokatach jak pan dyrektor.WORD jako przedsiębiorstwo ,którego byt ufundowany jest na niezdawalności to rozwiązanie bezczelne i przeciw skuteczne jeżeli chodzi o brd.Bardzo proszę redakcję o dane porównawcze dotyczące liczby wyroków za korupcję z czasów przed WORD i od czasów kiedy wprowadzono to antykorupcyjne pacaneum.Jednak nie wylewajmy dziecka z kąpielą.Uważam ,źe po rzetelnie przeprowadzonej reformie na bazie WORD-ów można oprzeć państwowy system brd.Państwowy a nie lobbystyczno – kolesiowski.Nie ma sprzeczności między państwem a samorządem ,ale to państwo dla bezpieczeństwa obywateli jest bytem nadrzędnym.

                  1. System egzaminowania w którym zarobki -pensja egzaminującego jest zależna od jego wyników to typowy wynalazek naszych poprzedników! Już cztery lata temu podczas posiedzenia sejmowej podkomisji kiedy podobnie jak kolega E. Kubiś zwróciłem uwagę ,że brak jest materialnych dowodów na zwiększoną korupcję w słusznie minionym okresie na sali zapadło kłopotliwe milczenie.Uczestniczący w obradach przedstawiciel WORD stwierdził ,że co prawda media wielokrotnie donoszą o bieżących potężnych aferach w ośrodkach egzaminowania ale dzięki kontroli wewnętrznej ostatnio jest ich zdecydowanie mniej.

                  2. Nie trzeba mocno angażować zwojów w mózgu żeby sobie przypomnieć jak kiedyś zdobywało się uprawnienia do kierowania. Takie były czasy że wszystkim to odpowiadało i nikt służbom tego nie zgłaszał ale był to pewien „standard”.

                    1. Jakoś moja szwagierka zdajac w Berlinie tego luku nie miala. Tam nawet OSK nie mają wlasnego placu manewrowego do szkoleń motocyklowych. Zadania ćwiczą na drogach wyłaczonych z duzego ruchu.

                    1. Nauka jazdy bez placu? Przeciez to filar naszej pionierskiej walce w poprawie bezpieczenstwa ruchu drogowego. Od 26 lat luk jest perelką naszych szkokeniowcow(bo gdzie jak nie na placu mogą z kolegą pogadac lub oddychnac od ruchu miejskiego). Poza tym bez placu manewrowego źaden WORD nie pociągnie dluzej jak rok. Statystyki sa bezlitosne. Sorry ale łatwiej PJ zrobic w Czechach czy Niemczech nawet nie znajac jezyka…

                    2. Nauka jazdy bez placu? Przeciez to filar naszej pionierskiej walce w poprawie bezpieczenstwa ruchu drogowego. Od 26 lat luk jest perelką naszych szkokeniowcow(bo gdzie jak nie na placu mogą z kolegą pogadac lub oddychnac od ruchu miejskiego). Poza tym bez placu manewrowego źaden WORD nie pociągnie dluzej jak rok. Statystyki sa bezlitosne. Sorry ale łatwiej PJ zrobic w Czechach czy Niemczech nawet nie znajac jezyka…

                  3. Pan Waluda będzie bronił WORDów bo gdzie dostanie taką pensję i nagrody, które są uzależnione od wyników egzaminów (czytaj ilości przeprowadzonych egzaminów). Wiadomym jest że dyrektorzy WORDów zarabiają po 15-18 tys + nagrody 25tys i więcej. Dodatkowo cała administracja tych ośrodków opłacana jest dużo więcej niż odpowiednie stanowiska w innych instytucjach, a są to głównie znajomi, rodzina, działacze partyjni itp. Dlatego używając słabych argumentów Waluda broni „paśnika”. Flagowym argumentem jest złe szkolenie przez OSK, co nie jest prawdą bo poziom szkolenia rośnie a zdawalność spada. Raport NIK obnażył całą prawdę o WORDach które stały się „maszynkami do zarabiania szybkiej kasy”.

                    1. Poziom szkolenia rośnie? A jak poznać ten wysoki poziom szkolenia? Bo jak żyję to wynikiem szkolenia zawsze był sprawdzian a nie dobre samopoczucie nauczającego. Po tylu latach przejrzystych zasad egzaminowania, wypunktowanych zasad jego przeprowadzania ( aż do przesady) , możliwości uczestniczenia instruktora w egzaminie ( pamiętam że bój o to był niezwykle zacięty – zainteresowanie znikome), możliwość podstawiania samochodów OSK na egzamin bo to miało mieć zasadniczy wpływ na samopoczucie zdającego i niezależność OSK od word-kich przetargów ( zainteresowanie- znikome). Teraz pora zabrać się za same wordy bo zarabiają na niedouczonych. Nauczcie ich jeździć to i stres będzie mniejszy i wordy wykończycie raz dwa .

                      1. !00% racja. Brawo. Sądzę tak samo. Leśne dziadki którym ciągle coś nie pasuje a pasa ruchu nauczyć nie potrafią.Będę musiał teraz pół dnia w WORD spędzać na egzaminach moich kursantów bo dla leśnych wozaków tfu, reprezentantów branży całym złem są egzaminatorzy i WORD-y i trzeba tak ich pilnować a nie tfu ich podejście do szkolenia i szmaciarskie ceny kursów i stawek instruktorów.”Bo tak było kiedyś” to ich tłumaczenie. PRL wita!

                      2. Tadeuszu tabelkowy. Instruktor na egzaminie z tylu na fotelu jest potrzebny jak kotu szabla. Egzsmin na aucie OSK to ekonomiczny niebyt bo jaki jej sens podstawiac auto na egz.a kursant płaci pelna stawke za tenze egz.plus koszta OSK. Skonczmy z obłudą egzaminacyjną i zlikwidujmy niepotrzebny plac manewrowy i przeniesmy egzaminy do starostw przeksztalcajac Word y w cos na miare miasteczek ruchu drogowego tak jak to jest w Niemczech.

                        1. Pamięć dobra ale krótka 🙂 Kto zabiegał o możliwość uczestniczenia instruktora na egzaminie i po co? Podpowiem że nie były to WORDy. Egzamin na aucie OSK- przecież jeżeli byłoby to tak oczywisty dobroczynny wpływ auta OSK na wynik to kursant jest w stanie za to zapłacić nawet po obecnych cenach. Kurs za 800 -1000 zł i płacz że się koszty podstawienia na egzamin ponosi? Przenosiny egzaminów do starostw co poprawią? Moim zdaniem oprócz dobrego samopoczucia niektórych wozaków-instruktorów to niczego. Koszty wtedy na pewno poniosą wszystkie OSK bo na czas egzaminu trzeba oddać i samochód i ewentualnie plac który trzeba by też utrzymywać i swój czas gdyby obecność instruktora była wymagana Ale nadal wynik egzaminu będzie zależał od umiejętności a nie od tego gdzie będzie przeprowadzany i kto będzie za to brał pieniądze.

                          1. Napomknę tylko, że kontrola NIK dotyczyła również nagranych egzaminów. Z każdego pojazdu przeglądanych było kilka kilkanaście egzaminów i co najciekawsze nie było ze strony kontrolujących żadnych wskazań co do uchybień w przeprowadzaniu tychże egzaminów. A że była to kontrola bardzo drobiazgowa to należy wspomnieć, że kontrolerzy posiadali np. aktualne informacje na temat natężenia ruchu drogowego na poszczególnych ulicach.

                          2. I ja to widzę tak, że pewni panowie w różnych komisjach i sejmie doznają pewnego rodzaju odjazdu tworząc różnego rodzaju teorie dotyczące rewolucji w egzaminowaniu. Już nie wystarczają kamery w samochodach egzaminacyjnych (w niektórych nawet 4), możliwość uczestnictwa w egzaminie szkoleniowca czy możliwość podstawienia auta OSK. Okazuje się, że „złotym” środkiem na podniesienie zdawalności będzie zwyczajne budźetowanie WORD-ów. A gdzie w tym wszystkim szkolenie?

                          3. Gdzie jest szkolenie? Już odpowiadam. Patrząc od kilkunastu lat na ludzi podchodzących do egzaminów uważam że szkolenie jest w czarnej, głębokiej d…. dziurze! I teraz wszyscy „mądrzy” mogą sobie pochlapać jęzorami.

                          4. „Jakość szkolenia rośnie a zdawalność spada” – wg jakich danych rośnie ta jakość, skoro nikt tego nie pilnuje? Autor tego wpisu jest totalnie oderwany od rzeczywistości. Jakość szkolenia już dawno upadła tak nisko, że dziwi mnie te 35% średniej zdawalnosci w kraju.

                        2. Ja zdawałam trzy razy. Jeżeli miałabym się uprzeć i znaleźć powód, to bym wskazała brak wiary we własne umiejętności i szybkie złożenie broni, i to mi wytknął Instruktor, a po nim ostatni egzaminator. Nagle zmieniłam nastawienie i zdałam. Bardzo potrzebne było mi pedagogiczne podejście egzaminatora – a pan S. delikatnie pomagał, w sensie: dodawał odwagi i przy okazji UCZYŁ. Egzamin jako lekcja znakomicie się sprawdził. Egzamin to jest lekcja i z niej się najwięcej pamięta. Swoje OSK potrafię ocenić dopiero jeżdżąc sama – coraz bardziej doceniam Instruktora. Łuk nieprzydatny, a górka bardzo. Co do WORD we Wrocławiu, panowie są w porządku, tylko opłata za egzamin (plus prowizja w kasie) – 143 zł…

                          1. Myśle, ze świat sie nie zawali bez WORDu,placu manewrowego,tabelek egzaminacyjnych itp.pierdoł. Tez krzyk był jak zmieniaky sie przepisy i mozna jeździc motocyklem do 125 cm.na PJ samochodowe. I co? I nic. Jakos statystyki nie skoczyly,ludzie jezdza i korzystają ze świetnego przepisu. Tak wiec wiecej odwagi i pora na rewolucyjną zmiane i w szkoleniu jak egzaminowaniu.

                            1. myślę że trup by się nie siał nawet jakby nie trzeba było się uczyć jeździć i potem zdawać egz. Myślę też że przy ogólnym dostępie do broni też byśmy się nie wystrzelali jak kaczki.

Dodaj komentarz