Branżowcy nie zapłaczą po Szmicie

Po niecałych dwóch latach pracy jako wiceminister z resortem infrastruktury i budownictwa pożegnał się Jerzy Szmit, odpowiedzialny m.in. za transport, czyli obszar obejmujący również kwestie szkolenia i egzaminowania kandydatów na kierowców. Niestety, bilans jego działań w tej branży nie wypada korzystnie. Ciekawe, co za jakiś czas będzie można napisać o jego następcy, Marku Chodkiewiczu…

Podsekretarzem stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa Jerzy Szmit został w listopadzie 2015 roku. Stało się to niedługo po objęciu w Polsce władzy przez Prawo i Sprawiedliwość. Jego nominacja wywołała wtedy spore kontrowersje. Dlaczego? Okazało się, że dwukrotnie tracił prawo jazdy.

Co Jerzy Szmit robił wcześniej? Udzielał się w Niezależnym Stowarzyszeniu Studentów, w stanie wojennym został internowany. Po zmianie ustrojowej działał m.in. w Porozumieniu Centrum, Unii Polityki Realnej, Ruchu Społecznym AWS i Przymierzu Prawicy, z którego przeszedł do Prawa i Sprawiedliwości. W 1999 roku był pierwszym marszałkiem województwa warmińsko-mazurskiego, wybranym przez koalicję AWS-UW-PSL. Z kolei w wyborach parlamentarnych w 2005 roku z ramienia Prawa i Sprawiedliwości uzyskał mandat senatora w okręgu olsztyńskim. W Senacie był przewodniczącym komisji samorządu terytorialnego i administracji publicznej. Z kolei w 2011 roku z powodzeniem wystartował do Sejmu. W ostatnich wyborach parlamentarnych Jerzy Szmit nie brał udziału. Nie było to jednak przeszkodą do objęcia stanowiska wiceministra infrastruktury i budownictwa, odpowiedzialnego m.in. za transport, czyli obszar, obejmujący również szkolenie i egzaminowanie kandydatów na kierowców.

Rezygnacja, która skłoniła media do spekulacji

Swoją funkcję Jerzy Szmit sprawował przez niecałe dwa lata. Pod koniec września tego roku, dosyć niespodziewanie, złożył rezygnację ze stanowiska na ręce premier Beaty Szydło. Ta ją przyjęła. Były już wiceminister tłumaczył, że powodem podjęcia takiej decyzji były kwestie osobiste. Ale media zaczęły spekulować. Na przykład dziennik „Fakt” sugerował, że dymisja była związana z działaniami podjętymi wobec niego przez agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Miały one dotyczyć budowy portu lotniczego w Szymanach. Szmit zareagował bardzo szybko. Wydał oświadczenie, w którym napisał, że zwrócił się do wydawcy dziennika o wycofanie artykułu ze strony internetowej oraz umieszczenie stosownych przeprosin. Jeśli to nie odniosłoby skutku, sprawa miałaby być skierowana do sądu. W mediach pojawiały się też inne wątki. Pisano m.in., że decyzja Szmita ma być początkiem reorganizacji Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa.

W oświadczeniu, o którym już wspominaliśmy, Jerzy Szmit podsumowuje swoją pracę w resorcie następująco: „Miałem zaszczyt pełnić funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa. Miałem pełną świadomość, jak trudne i odpowiedzialne zadania powierzył mi Pan Minister Andrzej Adamczyk, dlatego w relacjach ze środowiskami, z którymi dane mi było współpracować, kierowałem się zasadami otwartości, dialogu, szacunku, wsłuchiwania się w stanowiska tych, na których działalność podejmowane decyzje mają wpływ. Zawsze jednak kierowałem się interesem publicznym zgodnie ze swoją wiedzą, doświadczeniem, dobrą wolą, która jest najlepszym gwarantem uczciwości”.

Gdzie są rozporządzenia?

Zdając sobie sprawę, że sprawy związane ze szkoleniem i egzaminowaniem kandydatów na kierowców stanowiły jedynie mały wycinek pracy wykonywanej przez Jerzego Szmita w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa, postanowiliśmy jednak pokusić się o ocenę jego działań. Niestety, nie może być ona pozytywna. Dlaczego? Choćby z tego powodu, że przez prawie trzy lata resort zaliczył co najmniej kilka poważnych wpadek.

Pierwsza miała miejsce już w lutym 2016 roku. Właśnie wtedy ministerstwo nie zdążyło z publikacją aż… czterech rozporządzeń! Jedno z nich, które nie weszło na czas w życie (czyli 25 lutego – przyp. red.), dotyczyło egzaminowania przyszłych kierowców. Efekt? Część dyrektorów wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego stanęła na stanowisku, że skoro nie ma podstaw prawnych do przeprowadzania egzaminów, to nie będą tego robić. Ministerstwo, ustami ówczesnej rzeczniczki Elżbiety Kisiel, próbowało się tłumaczyć. Usłyszeliśmy m.in., że „przepisy ustawy o kierujących pojazdami szczegółowo regulują to, w jaki sposób i na jakich zasadach powinny być przeprowadzane egzaminy na prawo jazdy”. Ale jeszcze w tym samym dniu rozporządzenie się pojawiło. Pewnie dlatego, że sprawą zajęły się media ogólnopolskie.

Także 25 lutego miały zostać ogłoszone dwa kolejne akty prawne, tym razem dotyczące szkolenia oraz w sprawie nadawania numeru ewidencyjnego ośrodka szkolenia kierowców. Nic takiego się nie stało. Szkoleniowcy zadawali więc sobie pytanie, czy w ogóle mogą prowadzić szkolenie kandydatów na kierowców. Ministerstwo twierdziło, że tak, choć wśród prawników zdania na ten temat były podzielone. W końcu rozporządzenie w sprawie szkolenia ukazało się, ale dopiero 4 marca. Kolejne dwa pojawiły się jeszcze później.

Milczący zespół doradczy

Trudno także pozytywnie ocenić pracę zespołu doradczego ds. szkolenia osób ubiegających się o uprawnienia do kierowania pojazdami oraz przeprowadzania egzaminu państwowego na prawo jazdy. Dlaczego? Bo nic oficjalnie o niej nie wiadomo. Mimo że ciało to zostało powołane w… sierpniu 2016 roku!

Jedynym znanym opinii publicznej śladem działalności zespołu był opublikowany przez „Szkołę Jazdy” projekt zmiany ustawy o kierujących pojazdami, datowany na 29 marca 2017 roku. Jednak nikt oficjalnie się do niego nie przyznał. W kuluarach słychać, że istotnie resort pracuje nad głębokimi zmianami w systemie szkolenia i egzaminowania kandydatów na kierowców, ale kiedy zostanie przedstawiony jakiś oficjalny dokument, tego nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że nie stanie się to już za kadencji Jerzego Szmita. I to on w jakiejś mierze odpowiadał za fatalną politykę komunikacyjną (nie mówimy nic, poinformujemy, gdy będziemy mieli gotowe rozwiązania), która poskutkowała w końcu wyciekiem danych opublikowanych w naszym magazynie. Dodajmy, że część propozycji umieszczonych w projekcie jest, delikatnie mówiąc, bardzo kontrowersyjna.

Kolejne niedbalstwo i… mały plusik

Kolejna wpadka ministerstwa znowu była związana z (a jakże!) rozporządzeniem. Tym razem w sprawie kontroli OSK, które, jak się okazało, wygasło 1 stycznia. Nowe nie powstało. Resort infrastruktury i budownictwa tłumaczył, że urzędy mogą wykonywać kontrole w oparciu o ustawę o swobodzie działalności gospodarczej.

– Jednak jest to tłumaczenie nieprzekonujące – mówił w wypowiedzi dla naszego magazynu Radosław Biernat, specjalista ds. prawnych w firmie e-kierowca.

Podobnego zdania była część urzędów, które nie kontrolowały ośrodków, bo, jak uważały, nie miały do tego podstaw. W końcu nowe rozporządzenie weszło w życie. Kiedy? W pierwszej dekadzie kwietnia…

Żeby nie było, że jesteśmy czepialscy, próbowaliśmy także znaleźć jakieś działania, które podczas pełnienia funkcji przez Jerzego Szmita przysłużyłoby się branży związanej ze szkoleniem i egzaminowaniem kandydatów na kierowców. Udało nam się! Otóż we wspomnianym wcześniej rozporządzeniu w sprawie egzaminowania kandydatów na kierowców znalazł się zapis, który umożliwia przeprowadzanie egzaminów na kategorię AM poza siedzibami WORD-ów. Z takiej możliwości korzystają już ośrodki egzaminacyjne w Zielonej Górze, Gorzowie, Opolu i Olsztynie. Dzięki temu zaczyna zmniejszać się liczba młodych ludzi, którzy jeżdżą po polskich drogach bez uprawnień.

Z Orlenu do resortu

Wybrano już następcę Jerzego Szmita. W pierwszej dekadzie października nowym wiceministrem infrastruktury i budownictwa został Marek Chodkiewicz. Teraz to on jest odpowiedzialny za drogi, transport drogowy i lotnictwo.

Jak można przeczytać na stronie internetowej resortu, Marek Chodkiewicz jest absolwentem Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Koszalinie oraz podyplomowych studiów z zarządzania w administracji publicznej w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego oraz z zarządzania w Szkole Głównej Handlowej. Ma uprawnienia do wykonywania samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie. Ukończył aplikację kontrolerską NIK, szkolenia z prowadzenia inwestycji w systemie FIDIC i prowadzenia inwestycji w oparciu o metodykę PRINCE.

Chodkiewicz pracował jako dyrektor Biura Realizacji Inwestycji Majątkowych w PKN Orlen (od 2016 roku), gdzie odpowiadał m.in. za budowę dwóch elektrowni gazowo-parowych. W latach 2007-2016 pełnił funkcję dyrektora generalnego Najwyższej Izby Kontroli. W latach 2006-2007 był zastępcą szefa Służby Wywiadu Wojskowego. Wcześniej pracował jako dyrektor Gospodarstwa Pomocniczego w KPRM oraz zastępca dyrektora biura kontroli Telewizji Polskiej SA. Był także związany z firmami budowlanymi, prowadził własną działalność gospodarczą.

Jakub Ziębka

11 komentarzy do “Branżowcy nie zapłaczą po Szmicie”

    1. A za ktorym środowisko OSK płacze? Za P. Polaczkiem, p.ładnym od zegarkow? Nie mamy szczescia do dobrych ministrow. Zresztą prawda jest taka ze dbają oni o partykularne instersy zlotej kury zwanej WORD,ktora generuje dobry pieniadz, BRD to taki fajny salonowy slogan.

      1. Szanowni Państwo, pomijając zjadliwość różnych komentarzy autora – powielacie w swoim materiale informacje za gazetą fakt która została pozwana do sądu za kłamstwa. Proponujemy zaprestać

      2. Pingback: Relx

      3. Pingback: find here

      4. Pingback: browning shotguns

      5. Pingback: magic mushroom gummies

      6. Pingback: ทีเด็ดฟุตบอล

Dodaj komentarz