Moralność egzaminatora

Naczelny Sąd Administracyjny oddalił w lipcu kasację byłego już egzaminatora, któremu zostało odebrane prawo do wykonywania zawodu, ponieważ podczas egzaminu, widząc osobę leżącą na jezdni, nie udzielił jej pomocy, tylko polecił kandydatce na kierowcę jechać dalej.

Sprawa miała początek kilka lat temu. Wówczas pracownicy katowickiego WORD-u przeglądali filmy z egzaminów praktycznych, rejestrowane przez kamery zainstalowane w pojazdach. Natknęli się na nagranie, na którym widać, jak kandydatka na kierowcę zauważyła leżącego na drodze człowieka.

– Zatrzymać się, czy raczej nie? To jest pan o kulach chyba. Pijak – mówiła kobieta.

– No właśnie, pijany jest, jedziemy powoli – orzekł egzaminator, który nawet nie wysiadł z auta.

Egzamin był kontynuowany.

Człowiek pod wpływem alkoholu nie potrzebuje pomocy?

Widząc nieodpowiednie zachowanie egzaminatora, dyrektor katowickiego WORD-u postanowił zwolnić go dyscyplinarnie z pracy, ponadto skierował do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, a do kancelarii urzędu marszałkowskiego wysłał pismo wraz z płytą DVD, na której znalazło się nagranie.

Urząd wszczął postępowanie. Zanalizował nagranie, ponadto przesłuchał egzaminatora oraz uczestniczkę egzaminu. Egzaminator twierdził, że jego postępowanie było słuszne. Jak to argumentował? Powiedział, że osobę, która leżała na drodze, wielokrotnie spotykał i była ona pod wpływem alkoholu.

Urząd marszałkowski był jednak innego zdania. Postanowił skreślić mężczyznę z ewidencji egzaminatorów.

Utrata zaufania skutkuje skreśleniem z ewidencji

Na jakiej podstawie? Wedle urzędu, mężczyzna wykonujący obowiązki egzaminatora, będąc funkcjonariuszem publicznym, nie udzielił pomocy człowiekowi, któremu groziło bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia czy też ciężki uszczerbek na zdrowiu. Zgodnie z kodeksem karnym, grozi za to pozbawienie wolności do trzech lat. Z kolei w ustawie o kierujących pojazdami możemy przeczytać, że egzaminatorem jest osoba, która daje rękojmię należytego wykonywania swoich obowiązków.

Zdaniem urzędu, nieudzielenie pomocy człowiekowi, któremu groziło bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu, spowodowało utratę zaufania do egzaminatora. Innymi słowy, mężczyzna nie daje rękojmi należytego wykonywania swoich obowiązków.

„Nie jest dopuszczalne pozostawienie osoby w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia dlatego, że domniemuje się, iż pozostaje ona w stanie nietrzeźwości. Osoba leżąca na jezdni nie może być pozostawiona sama sobie i jej stan psychiczny lub fizyczny nie może mieć w tym momencie znaczenia. Obowiązkiem jest udzielenie pomocy takiej osobie jako osobie potrzebującej” – argumentował urząd marszałkowski. I doszedł do przekonania, że nagrane zachowanie dyskwalifikuje egzaminatora. Nie można mu zatem powierzyć oceny adeptów sztuki kierowania pojazdami.

Odwołanie. „Nieobiektywna ocena dowodów”

Mężczyzna nie potrafił pogodzić się z decyzją urzędu, więc postanowił się odwołać do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Zarzucił naruszenie ustawy Prawo o ruchu drogowym, gdyż, jego zdaniem, zebrany materiał dowodowy w żaden sposób nie pozwala na stwierdzenie, jakoby utracił rękojmię należytego wykonywania obowiązków egzaminatora. To jednak nie wszystko. Zgłoszone zostało też naruszenie art. 7 kodeksu postępowania administracyjnego, polegające na dokonaniu dowolnej oceny dowodów, sprzecznej z zasadą prawdy obiektywnej. Chodziło m.in. o nieuwzględnienie przy wydawaniu decyzji zeznań kandydatki na kierowcę, która stwierdziła, że osoba jadąca za pojazdem egzaminacyjnym zatrzymała się, wysiadła z samochodu, żeby udzielić poszkodowanemu pomocy. Jak się z tego tłumaczył urząd? „Osoba egzaminowana nie mogła potwierdzić czy też zanegować tego faktu, gdyż po około 15 sekundach odjechała pojazdem egzaminacyjnym”.

Egzaminator powinien dawać przykład!

Samorządowe Kolegium Odwoławcze odwołania jednak nie uwzględniło. Organ drugiej instancji stwierdził co prawda, że w ustawie o kierujących pojazdami nie pojawia się prawna definicja pojęcia „rękojmia należytego wykonywania obowiązków”, ale należy je odnosić do sfery moralno-etycznej. Zatem na rękojmię egzaminatora składa się całokształt cech charakteru, takich jak: szlachetność, prawość, sumienność czy bezstronność, a także zdarzenia i okoliczności z nimi związane. Taki właśnie wizerunek powinien dać gwarancję, że dana osoba będzie wykonywała swoje obowiązki rzetelnie i bezstronnie, bezwzględnie przestrzegając prawa.

Jeśli jednak pojawia się podejrzenie o nierzetelność, można uznać, że egzaminator nie daje rękojmi należytego wykonywania swoich obowiązków. „Rękojmię, o jakiej mowa w przepisie, odnieść zatem można jedynie do osoby bez istotnych wad, która gwarantuje należyte wykonywanie swoich obowiązków” – uznało SKO.

A egzaminator, wskazuje Samorządowe Kolegium Odwoławcze, tego nie gwarantuje. Nieudzielenie pomocy człowiekowi leżącemu na drodze mogło spowodować utratę zaufania oraz wzbudzić obawę o wiarygodność i jego rzetelność.

Kolegium stwierdziło także bezzasadność argumentów podnoszonych w odwołaniu. Nie ma przecież znaczenia, czy pomocy osobie poszkodowanej chciała udzielić inna osoba, skoro nie kwapił się do tego egzaminator. To właśnie on powinien dawać osobie zdającej przykład, jak należy się zachowywać. „Nawet jednorazowe, ocenione jako negatywne zachowanie egzaminatora uprawniało organ I instancji do przyjęcia, że egzaminator ten nie daje rękojmi należytego wykonywania swoich obowiązków oraz obligowało do skreślenia egzaminatora z ewidencji” – czytamy w uzasadnieniu SKO.

Obrona

Były egzaminator nie dał jednak za wygraną. W skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego zarzucił SKO naruszenie przepisów ustawy o kierujących pojazdami oraz kodeksu postępowania administracyjnego. Jego zdaniem, błędnie uznano, że nawet jednorazowa negatywna ocena pracy uprawnia do twierdzenia o braku rękojmi należytego wykonywania obowiązków. Dodatkowo, w swoim zachowaniu nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości.

Mężczyzna uznał ponadto, że kolegium dokonało wybiórczej oceny materiału dowodowego i jego nadinterpretacji, wyprowadzając na tej podstawie błędny wniosek dotyczący wykonywania przez niego obowiązków. Już podczas rozprawy w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym były egzaminator dodał, że osobę leżącą podczas analizowanego egzaminu na jezdni znał i wielokrotnie interweniował w jej sprawie.

Do sprawy włączyło się także Stowarzyszenie Egzaminatorów i Rzeczoznawców Ruchu Drogowego. Broniło mężczyznę, twierdząc, że marszałek i SKO nie odniosły się do jego dotychczasowej postawy, tylko do jednego nagranego egzaminu. Zarzuciło ponadto niejednolitą ocenę egzaminatorów przez kierownictwo WORD oraz powołało się na konflikt ze skarżącym. Zdaniem stowarzyszenia, skoro egzaminator jest jedynie obserwatorem, a nie kierującym albo instruktorem, nie ciąży na nim obowiązek usunięcia zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. Wskazało także na fakt, że nie doszło do unieważnienia egzaminu, a nastąpiło odebranie uprawnień dla egzaminatora.

„Procedury nie zostały naruszone”

Wojewódzki Sąd Administracyjny stwierdził jednak, że skarga nie jest uzasadniona. Dlaczego? Organy administracji nie naruszyły reguł procedury w stopniu mogącym mieć istotny wpływ na wynik sprawy bądź skutkującym wznowieniem tego postępowania.

Przede wszystkim urząd marszałkowski nie pominął zeznań świadka, czyli osoby egzaminowanej, tylko podważył ich wiarygodność, odwołując się do nagranego materiału z egzaminu. Zdaniem WSA, dokonano też prawidłowej wykładni pojęcia „rękojmia należytego wykonywania obowiązków”. Przesłanka ta musi być spełniona w dacie wpisu do ewidencji egzaminatorów, zaś późniejsze, nawet jednorazowe naganne zachowanie może być oceniane jako utrata gwarancji należytego wykonywania obowiązków egzaminatora, skutkująca skreśleniem z tej ewidencji.

Dodatkowo WSA zwrócił uwagę na postawę byłego egzaminatora. Cały czas twierdził on, że postąpił słusznie, gdyż wcześniej widywał leżącego na jezdni mężczyznę pijanego. „Tego rodzaju postawa i brak krytycznej oceny własnego nagannego zachowania daje podstawę do stwierdzenia, że mimo jednokrotności zdarzenia winno być zakwalifikowane w kategoriach utraty rękojmi należytego wykonywania obowiązków” – ocenił WSA.

Sąd uznał także bezzasadność twierdzenia, że zaskarżona decyzja jest efektem nagonki na skarżącego, skonfliktowanego z kierownictwem WORD. Nie podzielił także poglądu stowarzyszenia dotyczącego podstaw do przerwania egzaminu. Takie stanowisko prowadziłoby do wniosku, że widząc wypadek, egzaminator nie przerywa egzaminu, jeżeli został on spowodowany przez innych kierujących. Przerwanie musi nastąpić w każdej sytuacji, gdy istnieje obawa o zdrowie i życie innych osób.

Były egzaminator walczył jednak do końca. Wniósł do Naczelnego Sądu Administracyjnego skargę kasacyjną, która jednak została w lipcu tego roku oddalona. I tak kilkuletnia batalia dobiegła końca…

Jakub Ziębka

3 komentarze do “Moralność egzaminatora”

  1. Pingback: bilaad Alrafidain

  2. Pingback: non gamstop casinos

  3. Pingback: look these up

Dodaj komentarz