Patrz w lewo, patrz w prawo

Zielona Góra jest kolejnym miastem, w którym na przejściach dla pieszych pojawiły się napisy „patrz w lewo” i „patrz w prawo”. Ma to ograniczyć liczbę potrąceń w obrębie takich miejsc.

Z inicjatywą wyszli policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze. Wiosną do tamtejszego magistratu złożyli wniosek, w którym postulowali namalowanie na przejściach dla pieszych napisów ,,patrz w lewo i ,,patrz w prawo”. Urzędnicy przychylili się do pomysłu funkcjonariuszy. W efekcie w pierwszej dekadzie czerwca na przejściach dla pieszych w Zielonej Górze powstały pierwsze napisy. Jak dotąd namalowano je na ul. Konstytucji 3 Maja, Wyszyńskiego czy Wojska Polskiego.

Cel? Spadek liczby potrąceń

– Takie działania mają na celu zwrócenie szczególnej uwagi pieszych przy przechodzeniu na drugą stronę ulicy – wyjaśnia Kamila Wydrych z KMP w Zielonej Górze. – Liczymy, że spowoduje to zmniejszenie liczby potrąceń w rejonie przejść. Każdy pieszy zbliżając się do przejścia może przeczytać napisy, co zwiększy jego czujność. Również dla kierujących samochodami będzie to dobry sygnał do zachowania szczególnej ostrożności w rejonie przejść dla pieszych.

Zielonogórscy policjanci z drogówki już od ubiegłego roku prowadzą systematyczne działania, podczas których monitorują przejścia dla pieszych na głównych ciągach komunikacyjnych i drogach dwujezdniowych. Bo to właśnie tam natężenie ruchu jest bardzo duże. Zwracają uwagę na zachowanie pieszych przy przechodzeniu na drugą stronę ulicy oraz kierujących w stosunku do osób znajdujących się na pasach. Jak wynika z policyjnych statystyk, wielu użytkowników dróg lekceważy przepisy. Kierujący samochodami często nie ustępują pierwszeństwa pieszym, a ci z kolei przebiegają przez jezdnię w niedozwolonych miejscach lub też wchodzą na przejście na czerwonym świetle.

Wszystko zaczęło się w Radomiu

Zielona Góra nie jest jednak jedynym miastem, gdzie pieszym przypominana jest zasada „patrz w lewo lub prawo”. Na takie rozwiązanie jako pierwszy zdecydował się Radom. Pierwszym oznakowanym w ten sposób przejściem była zebra u zbiegu ulic 11 Listopada i Struga. Działo się to już w zeszłym roku. Takie niestandardowe oznakowanie pojawiło się też wkrótce na innych ulicach, w tym przy szkołach przy ul. 25. Czerwca, Chrobrego, Kościuszki, a także przy jednym z kin.

Przedsięwzięcie jest elementem realizowanego przez mazowiecką policję programu profilaktycznego „B&N – czyli B jak Bezpieczny i N jak Niechroniony”, przygotowanego przez wydział ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu. Podobnie oznakowanie przejście dla pieszych powstało jeszcze m.in. w Białobrzegach.

Mieszkańcy biorą sprawy w swoje ręce

Okazuje się, że takie nietypowe oznakowanie przejść dla pieszych podoba się mieszkańcom miast, w których nie zostało jeszcze zastosowane. Przykładem może być choćby Stalowa Wola. Kilka dni po upublicznieniu informacji o powstaniu przejść dla pieszych z napisami w Zielonej Górze tego samego rozwiązania domagają się mieszkańcy miasta położonego w województwie podkarpackim. Zawiązała się tam grupa, która skierowała do zarządców dróg oraz policji listy z prośbą o zrealizowanie takiego pomysłu. „Zrodził się on w związku z serią tragicznych potrąceń pieszych w Stalowej Woli. Z tego powodu montuje się progi zwalniające, więc tym samym karani są tylko kierowcy. Jednak wypadków da się uniknąć, gdyby piesi byli bardziej ostrożni i stosowali zasadę, której uczono w szkole. Ciekawym i tanim pomysłem jest namalowanie haseł na asfalcie, podobnych do tych, które powstały np. w Zielonej Górze z inicjatywy tamtejszej policji” – czytamy na profilu facebookowym, stworzonym przez mieszkańców Stalowej Woli.

Indyjski przykład

Z problemem wypadków, do których dochodzi na przejściach dla pieszych, zmagają się władze praktycznie każdego kraju na świecie. Różnica polega tylko w sposobach ograniczenia liczby niebezpiecznych zdarzeń. Ciekawy przykład pochodzi z Indii. W marcu tego roku dwie artystki: Saumya Pandya Thakkar i Shakuntala Pandya, zaprojektowały nietypową zebrę. Z perspektywy przechodnia wygląda jak każda inna. Jednak kierowcom, którzy zbliżają się do przejścia, wydaje się, że na drodze przed nimi ustawiona jest blokada.

Rozwiązanie zostało już przetestowane w Ahmadabadzie.

Jakub Ziębka

 

Dodaj komentarz