Kursanci wrobili instruktora? A może na odwrót?

nauka jazdy

Kursanci: – To my zostaliśmy oszukani, a nie instruktor. Nie było ani żadnych jazd, ani zajęć teoretycznych. Spór między instruktorem ze Zduńskiej Woli a klientami szkoły nauki jazdy ostatecznie rozstrzygnie sąd.

We wrześniowym numerze „Szkoły Jazdy” („Kursanci wrobili instruktora?” nr 9/2010) opisaliśmy sprawę doświadczonego instruktora ze Zduńskiej Woli, który został oskarżony o sfałszowanie dokumentów i wyłudzenie pieniędzy od kursantów. Instruktor ze Zduńskiej Woli twierdzi, że wypisywał kursantom zaświadczenia o ukończeniu kursu zanim rozpoczęli szkolenie, by nie musieli czekać długie miesiące na egzamin w WORD-zie (jeszcze kilka lat temu okres oczekiwania na egzamin wynosił nawet dwa, trzy miesiące). Umowa między nim a kursantami zakładała, że szkolenie w zakresie kategorii B odbędzie się w następującej kolejności: potwierdzenie odbycia szkolenia w odpowiednich dokumentach, wystawienie zaświadczenia ukończenia kursu nauki jazdy, ustalenie terminu odbycia egzaminu państwowego w WORD-zie w Sieradzu, faktyczne przeprowadzenie szkolenia. Według instruktora kursanci po otrzymaniu zaświadczenia o ukończeniu kursu zażądali zwrotu pieniędzy. Wersja wydarzeń przedstawiona przez kursantów, którzy czują się oszukani, jest zupełnie inna.

– Ten pan przyszedł do gimnazjum, w którym uczył się mój syn, i namawiał, aby zapisać się na kurs na prawo jazdy. Trzeba było wpłacić 1100 zł. Odbyły się chyba dwa spotkania. Syn dostał jakieś pomoce i płytki CD – mówi mama jednego z kursantów. – Później i ja zapisałam się na kurs. Ale nie odbyła się żadna lekcja. Ani teoria, ani praktyka. W kwietniu…

CZYTAJ DALEJ na dev.szkola-jazdy.pl

Dodaj komentarz