Włodzimierz Zientarski to prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalny dziennikarz motoryzacyjny w Polsce. Prowadzi programy telewizyjne i radiowe, publikuje w branżowej prasie i jak podkreśla -motoryzacja to dla niego coś więcej niż praca, to przede wszystkim pasja.
Maciej Piaszczyński: Jest Pan od lat związany z motoryzacją. Jak wspomina Pan swoje początki za kółkiem?
Włodzimierz Zientarski: Początki były szokujące. Pierwszy mój pojazd to był simpson, motorower fabrycznie nowy. Kosztował 6,5 tys. zł, pamiętam jak dziś. Byłem młodym chłopakiem, chyba jeszcze przed maturą, rodzice wytrzepali wszystkie pieniądze jakie mieli i zrobili synowi przyjemność. Szokowało wtedy jego wykonanie. To był świetnie zrobiony motorower. Chociaż jeździłem nim tylko 40 km/h, to dawało to naprawdę wielką frajdę. Męczyły trochę te pedały, bowiem chciało się, żeby tam były już normalne podnóżki, jak w motocyklu.
– A co z pierwszym samochodem?
– Właściwie mogę powiedzieć, że to był samochód marki Mikrus. Pamiętam, kupiłem tego mikrusa, kiedy żona była w ciąży z moim synem Maćkiem. To był 1968 rok. Kupiliśmy ten samochód od żony pana, który niestety zmarł. W związku z tym, że dla owej żony była to pamiątka po mężu, to był stale czyszczony i chuchany. Nie zapomnę wrażenia z jazdy tym samochodem, bowiem auto jeździło do 70 km/h. Nie daj Boże przekroczyło się tę prędkość, bo np. jechało się z górki albo wiatr był w plecy, to puchły tłoki, wszyscy przed tym zawsze przestrzegali. Trzeba było wtedy się zatrzymać i dopiero kiedy tłoki odpuściły i temperatura spadła – można było jechać dalej….
Czytaj dalej na szkola-jazdy.pl
Maciej Piaszczyński
Pingback: แทงหวย
Pingback: https://tvolk.ru/interesnoe-v-gorode/blogi/interesno-znat/6706.php
Pingback: Blackberry Dream Marijuana Strain
Pingback: blote tieten
Pingback: Best universities in Africa
Pingback: ปั้มไลค์
Możliwość komentowania została wyłączona.