Wychowywać czy karać?

Musimy wspólnie przezwyciężyć marazm i jak najszybciej, bez podziału na rządzących i rządzonych, rozpocząć udoskonalanie metod i sposobu kształtowania postaw niezbędnych do zmniejszenia liczby ofiar wypadków.

Nie tak dawno w Warszawie odbyło się VI Forum Bezpieczeństwa Transportu. Tematyka spotkania, które zorganizował ITS, poświęcona była systemowi szkolenia i egzaminowania kandydatów na kierowców w Polsce. Utrzymująca się od kilku lat niekorzystna pozycja Polski w zestawieniach krajów członkowskich UE, dotycząca zagrożeń w ruchu drogowym, najwyższa liczba ofiar śmiertelnych na 1 mln mieszkańców, powszechna krytyka medialna, fragmenty raportu NIK zaprezentowane przez Marka Bieńkowskiego, dyrektora departamentu porządku i bezpieczeństwa wewnętrznego Najwyższej Izby Kontroli o stanie bezpieczeństwa na polskich drogach, uzmysłowiły nam wszystkim, że reforma ustawy o kierujących pojazdami nie przynosi tak bardzo oczekiwanej poprawy. Statystyki wypadków nie pozostawiają złudzeń. Dodajmy, że w swoim wystąpieniu dyrektor departamentu transportu drogowego MIiR Łukasz Twardowski stwierdził, że oprócz dotychczasowych działań, mających na celu poprawę wyników szkolenia i egzaminowania, rząd widzi potrzebę i konieczność zaostrzenia kar wobec kierowców prowadzących pod wpływem alkoholu. Mówił także o zaostrzeniu warunków uzyskiwania praw jazdy przez osoby, które popełniły przestępstwo w stanie nietrzeźwości.

Cztery propozycje

Nie powinno więc dzisiaj nikogo dziwić, że sygnalizowana przez urzędnika linia zaostrzania kar finansowych, nie tylko wobec kandydatów na kierowców i kierowców, ale co dla nas bardzo istotne, przedsiębiorców – właścicieli OSK, jest już procedowana w Sejmie i Senacie RP. Widać wyraźnie, że wobec braku spadku liczby śmiertelnych wypadków na drogach rząd postanowił sięgnąć po odważne rozwiązania. Właśnie swoimi spostrzeżeniami i obawami co do skuteczności tego typu działań chciałbym się podzielić z czytelnikami „Szkoły Jazdy”. Przygotowując materiał, śledziłem bardzo uważnie opinie pojawiające się na forach internetowych, komentarze do bieżących wydarzeń zamieszczanych w mediach i – co chyba najważniejsze – szukałem wypowiedzi oraz opinii przedstawicieli stowarzyszeń i organizacji reprezentujących środowisko szkoleniowe. Pozwólcie więc, że tak jak w wielu poprzednich opracowaniach, przedstawię i skomentuję trzy wywołujące ostatnio najwięcej kontrowersji pomysły legislacyjne, nad którymi pracują rząd, Sejm i Senat. Mam tu na myśli zaostrzenie sankcji finansowych w stosunku do OSK za odstępstwa od obowiązującego programu szkolenia, nietrzeźwych i nieprzestrzegających ograniczeń prędkości kierowców oraz zmianę zasad obowiązujących na i w pobliżu przejść dla pieszych.

Drakońskie kary

Na początek zacytuję propozycję resortu w pierwszej poruszonej przeze mnie kwestii. „Przedsiębiorca prowadzący szkolenie, o którym mowa w art. 23, kurs, o którym mowa w art. 35 ust. 1 – kurs dla instruktorów lub inne czynności związane z tymi szkoleniami, kursami lub warsztatami, z naruszeniem obowiązków lub warunków dotyczących ich prowadzenia, podlega karze pieniężnej w wysokości od 50 zł do 5 tys. zł za naruszenie. Suma kar pieniężnych nałożonych za naruszenia stwierdzone podczas jednej kontroli nie może przekroczyć kwoty 10 tys. zł”. 

Dalej stwierdza się, że postępowania nie wszczyna się lub je umarza, jeśli przedsiębiorca nie miał wpływu na naruszenia, nie mógł przewidzieć zdarzeń, które je spowodowały albo kiedy od momentu ujawnienia nieprawidłowości minęły dwa lata. Biorąc pod uwagę fatalną sytuację finansową większości OSK i oceniając przychody na podstawie liczby zdawanych po raz pierwszy egzaminów pomiędzy 50 a 100 rocznie (piszę o ośrodkach prowadzących szkolenia wyłącznie na kategorię B, czyli większości), stworzenie możliwości nakładania na drodze administracyjnej tak wysokich kar jest całkowicie nieuzasadnione i może być wykorzystywane do zwalczania konkurencji.

Urzędnik wie najlepiej

Wiara, że dotychczas prawie bezradni urzędnicy nadzoru za pomocą mandatów zlikwidują znane od dawna większości czytelników patologie, wpływające na ogólnie fatalny stan naszego szkolenia, jest tak samo iluzoryczna, jak walka z przekraczającymi dopuszczalną i maksymalną prędkość wyłącznie za pomocą radarów. Tajemnicą poliszynela jest nagminne łamanie obowiązkowej, ale nieżyciowej i zdaniem większości nikomu niepotrzebnej sprawozdawczości, czerpanie dodatkowych zysków z jazd doszkalających, zabronionych przez ustawę.

Obecnie MIiR kontynuuje rozpoczętą przed paru laty reformę i przebudowę systemu szkolenia i egzaminowania. Wszystkim nam zależy na stworzeniu bazy i warunków, w których uzyskanie uprawnień do prowadzenia pojazdów nie odbiegałoby rażąco od norm i standardów obowiązujących w krajach UE. Nie wolno nam jednak nigdy zapomnieć, że naszym wspólnym i oczywiście nadrzędnym celem musi być zawsze troska o zmniejszenie liczby tragicznych ofiar na polskich drogach. Oceniając decyzje rządu, biorę zawsze pod uwagę dobre intencje naszych legislatorów i decydentów. Uważam też, że w sytuacji, w której już blisko połowa istniejących od wielu lat OSK zniknęła z list przedsiębiorców, MIiR powinno bezzwłocznie podjąć energiczne działania i rozwiązać  zaległe, ciągle irytujące środowisko problemy. Wprowadzenie nowych zadań trzeba odłożyć na półkę. To jednak zbyt piękne marzenie, o którym na razie trzeba zapomnieć.

Przeciwko pijanym

Senat wprowadził czternaście poprawek do nowelizacji kilku ustaw, które oczywiście jak zawsze zmierzają do poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz zadośćuczynienia ofiarom wypadków. Projekt rządowy zakłada zmiany zaostrzające kary i środki administracyjne wobec kierowców prowadzących pojazdy w stanie nietrzeźwości, pod wpływem środków odurzających lub w inny sposób stwarzających zagrożenie w ruchu lądowym. Bardzo szlachetny cel, jednak pozwolę sobie na pewną dozę sceptycyzmu. Dlaczego? Prowadziliśmy już wiele podobnych bezskutecznych akcji.

Cóż więc nowego czytamy w przytaczanym projekcie? Kierowcy, którzy prowadzili w stanie nietrzeźwości, będą obowiązkowo pozbawiani przez sąd prawa jazdy. Gdy zostaną złapani po raz pierwszy, utracą dokument na okres od trzech do piętnastu lat, a recydywiści – dożywotnio.

Ponadto woebc takich kierowców sąd będzie orzekał obowiązek wpłaty na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej od 5 do 10 tys. zł. Kierowca, który po alkoholu spowodował wypadek ze skutkiem śmiertelnym lub gdy spowoduje czyjeś kalectwo, dożywotnio straci prawo jazdy. Już dzisiaj słychać głosy, że skazujemy nie tylko tych ludzi, ale również i ich rodziny, w tym dzieci, na duże problemy.

Osoby z orzeczonym zakazem prowadzenia pojazdów będą mogły, o ile sąd uzna, że nie zagrażają one bezpieczeństwu w komunikacji, po pewnym czasie usiąść za kierownicą samochodu. Pod warunkiem jednak, że będzie on wyposażony w tzw. blokadę alkoholową. Urządzenie to ma uniemożliwiać włączenie silnika, gdy poziom alkoholu w powietrzu wydychanym przez kierowcę wyniesie 0,1 mg alkoholu w 1 dm3. Oglądając sprawozdania z posiedzeń podkomisji nie znalazłem nigdzie uzasadnienia, dlaczego nie można już dzisiaj obowiązkowo wyposażyć w takie blokady samochody używane w transporcie, taksówki, pojazdy komunikacji masowej. Przeprowadzane kontrole trzeźwości wykazują, że problem dotyczy praktycznie wszystkich kierowców i stanowi potencjalne zagrożenie dla innych uczestników ruchu.

Zatłoczone więzienia

Również jazda bez uprawnienia do kierowania pojazdami, które zostało wcześniej odebrane przez sąd, została uznana za przestępstwo. Karą za jego popełnienie będzie grzywna, ograniczenie wolności lub spędzenie do dwóch lat w więzieniu. Z kolei wobec osób złapanych na prowadzeniu samochodu bez tego uprawnienia możliwe ma być orzeczenie zakazu prowadzenia pojazdów. Już dzisiaj strach pomyśleć, o ile zwiększy się liczba osadzonych w więzieniach. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że istnieje wielotysięczna rzesza kierowców poruszających się po drogach bez uprawnień z powodu trudności związanych z uzyskaniem prawa jazdy. Ustawa przewiduje, że za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h prawo jazdy będzie zatrzymywane na trzy miesiące. Taka sama sankcja ma grozić za przewóz w pojazdach większej liczby osób niż określona w dowodzie rejestracyjnym pojazdu. Nowelizacja wprowadza badania psychologiczne osób, którym odebrano prawo jazdy w wyniku ponownego przekroczenia dozwolonej liczby punktów karnych. Senat zaproponował głównie poprawki doprecyzowujące i redakcyjne. Jedna z nich umożliwia stosowanie przepisów dotyczących rozkładania na raty – mówimy o sumie od 5 do 10 tys. zł – i umarzania nawiązek na rzecz Skarbu Państwa, także do nawiązek orzekanych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

Pieszy to też uczestnik ruchu

Na zakończenie przeglądu spraw, którymi zajmują się Sejm i Senat, poruszę jeszcze wątek dyskusji nad zmianą przepisów dotyczących bezpieczeństwa pieszych na przejściach. Proponowany zapis ma brzmieć: „kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu, który oczekuje bezpośrednio przed przejściem na możliwość bezpiecznego przekroczenia jezdni lub znajduje się na przejściu”.

Cóż takiego sprawia, że zmodyfikowany w projekcie poselskim zapis obowiązującej i powszechnie znanej każdemu kierowcy zasady zachowania szczególnej ostrożności budzi tyle kontrowersji? W chwili, gdy piszę, już po raz piąty podkomisja infrastruktury nie osiągnęła konsensusu co do treści proponowanego zapisu. Najwięcej zastrzeżeń budzi fragment: „oczekuje bezpośrednio przed przejściem na możliwość bezpiecznego przekroczenia jezdni”. Posłowie zwracają uwagę, że obecna definicja przejścia dla pieszych dotyczy tylko jezdni, a nie chodnika. Dlatego sformułowanie „bezpośrednio” budzi zastrzeżenia interpretacyjne i jest nie do przyjęcia z powodu następstw prawnych. Inni zwracają uwagę na nieścisłe i rozbieżne dane statystyczne dotyczące liczby śmiertelnych wypadków na drogach z udziałem pieszych, przytaczane przez wnioskodawczynię. Jest też duża część ekspertów i posłów uważająca, że dotychczasowy zapis wynikający z ratyfikowanej przez Polskę konwencji wiedeńskiej jest całkowicie wystarczający. Trzeba go tylko bezwzględnie egzekwować.

W każdym razie wypowiadający się podczas dyskusji przedstawiciel rządu uważa, że wprowadzenie w życie tej nowelizacji, zmuszającej do bezwzględnego zatrzymywania pojazdów przed przejściem, powinno być poprzedzone kompanią informacyjną. Obowiązek przygotowania takiej akcji przypadłby KRBRD i obejmował: popularyzowanie informacji związanych z pierwszeństwem pieszego wchodzącego na przejście, opracowywanie i wydawanie publikacji na ten temat oraz stworzenie strony internetowej.

Edukacja, głupcze

Wszystko jednak powinno zacząć się od tezy, że bez zmiany mentalności komunikacyjnej, rozpoczętej w szkołach lub wcześniej, nie możemy się spodziewać szybkich rezultatów w poprawie bezpieczeństwa i kultury na polskich drogach. Doraźne działania, z jakimi mamy do czynienia, mogą jedynie odwrócić uwagę od istoty problemu, czyli niezbędnej budowy spójnego z procesami wychowawczymi młodzieży programu szkolenia i egzaminowania kierowców.

Jesteśmy mistrzami w adaptowaniu się do nowych warunków. Ostatnich dwadzieścia lat transformacji pokazało, jak potrafimy omijać wiele innowacyjnych i wręcz rewolucyjnych pomysłów po to, żeby ocalić miejsca pracy. Przy słabościach kontroli i praktycznym braku nadzoru nad systemem szkolenia tylko powszechna, jak najwcześniej rozpoczęta edukacja całego społeczeństwa wraz z budową logicznych i spójnych dla wszystkich podmiotów biorących udział w szkoleniu prostych i jasnych podstaw do prowadzenia działalności gospodarczej może przynieść oczekiwane przez wszystkich rezultaty.

Najwyższy już czas, żeby powstał zapowiadany narodowy program edukacyjny, najlepiej pod egidą premiera, koordynujący niezbędne działania. Obejmowałby zarówno najmłodszych, jak i dojrzałych uczestników ruchu drogowego. Musimy wspólnie przezwyciężyć marazm i jak najszybciej, bez podziału na rządzących i rządzonych, rozpocząć udoskonalanie metod i sposobu kształtowania postaw niezbędnych do zmniejszenia liczby ofiar wypadków.

Wojciech Szemetyłło

3 komentarze do “Wychowywać czy karać?”

  1. Pingback: more tips here

  2. Pingback: stapelstein

  3. Pingback: moroccan hash canada

Dodaj komentarz