Rząd ma nowe plany – walka z autami zanieczyszczającymi powietrze najbardziej

W planach jest zaostrzenie przepisów dotyczących emisji spalin oraz bardziej rygorystyczne badania techniczne pojazdów.

Rząd myśli o wprowadzeniu nowych kryteriów oceny zadymienia dla aut z normą emisji spalin Euro 5 i 6 (auta rejestrowane od stycznia 2011 roku). Aktualnie dopuszczalny współczynnik wynosi do 1,5 m-1. Po wprowadzeniu zmian będzie to nie więcej niż 0,2m-1 dla pojazdów z silnikiem wolnossącym oraz 3,0m-1 dla dla pojazdów z silnikami posiadającymi turbinę.

Całkiem możliwe, że już niedługo jednym z obowiązkowych elementów okresowego badania technicznego pojazdu będzie kontrola emisji spalin. 

Dodatkowo podczas przeglądu diagnosta będzie wpinał się w EOBD by sprawdzić czy DPF istnieje. Jeżeli DPF będzie wycięty to auto nie otrzyma pozytywnego wyniku badania technicznego. Na koniec całość badania będzie archiwizowana na potrzeby przyszłych kontroli.

Jeżeli przepisy się zmienią to z pewnością łatwiej będzie wykryć niesprawny filtr cząstek stałych bądź też jego brak. W Polsce panuje moda na wycinanie filtrów cząstek stałych, które przecież mają obniżać emisję spalin. Surowsze przepisy to troska o środowisko, które otacza nas wszystkich.

W praktyce filtry DPF w niektórych modelach samochodów dość szybko się zapychają. W teorii filtr DPF powinien być wymieniany na nowy co 70-200 tysięcy kilometrów. Niestety zdarzają się przypadki, że już po upływie 40 tysięcy km DPF nie nadaje się do dalszego użytku. Ponadto jego kosztowna wymiana (od kilku do kilkunastu tysięcy złotych) z pewnością jest jedną z przyczyn dla których właściciele aut decydują się na pozbycie filtra cząstek stałych poprzez jego wycięcie.

  • Póki co polska policja jest praktycznie bezradna ponieważ drogówka nie dysponuje urządzeniami, które potrafiłyby sprawdzić stan DPF jak i sam fakt czy w ogóle jest on zamontowany w aucie. Dla przykładu w Danii, za choćby ingerencję w DPF grozi kara 2 tysiące euro. Jeżeli właściciel pojazdu nic sobie z mandatu nie zrobi to przy kolejnym zatrzymaniu do kontroli grozi mu 15 tysięcy euro.

Albin Sieczkowski, bloger motoryzacyjny.