Małe, ale pożądane…

Duży odsetek osób przesiadających się z samochodu na motocykl decyduje się na wzięcie udziału w kursie doszkalającym. Frontem do klienta stoją wszyscy. Szkolenia pojawiły się w ofertach WORD-ów i szkół jazdy.

Nowelizacje przepisów nie zawsze utrudniają życie zmotoryzowanym. Od sierpnia ubiegłego roku osoby, które przynajmniej od trzech lat posiadają prawo jazdy kategorii B, mogą zasiąść za kierownicą lekkich jednośladów. Ograniczeniem jest pojemność skokowa (125 ccm) i moc silnika (15 KM).

Zmiany w prawie okazały się jednymi z najbardziej trafionych w ostatnich latach. Sprzedaż lekkich jednośladów wzrosła ponadtrzykrotnie! Mówimy tutaj o nowych motocyklach. W bieżącym sezonie zwiększy się także obrót używanymi – w sezonie zimowym importerzy mieli sporo czasu na przejrzenie zagranicznych ogłoszeń i przywiezienie do kraju najciekawszych egzemplarzy.

Duży obrót, nowe miejsca pracy

Statystyki ubiegłorocznej sprzedaży dobitnie pokazały, że Polacy nie są zainteresowani wyłącznie ciężkimi i mocnymi motocyklami z silnikami o pojemnościach powyżej 750 ccm. Stodwudziestkipiątki sprzedawały się lepiej. Dilerzy sprzedawali na pniu wszystkie dostępne sztuki. Aby nie odsyłać nikogo z kwitkiem, importerzy próbowali pozyskać kontyngenty jednośladów kierowanych na inne rynki. Każdy kontener był na wagę złota. Rynek został wstępnie nasycony. Wątpliwe jednak, by sprzedaż studwudziestekpiątek nagle wyhamowała.

Lekkie jednoślady doskonale sprawdzają się w mieście. Korki im niestraszne, za parkowanie nie zapłacimy ani grosza, w części miast można legalnie korzystać z buspasów, a spalanie rzędu 2 – 3 l/100 km przynosi wyraźną ulgę domowemu budżetowi. Droższe okazuje się korzystanie z komunikacji zbiorowej. Wszystko to zwiększa obrót środków w branży i daje możliwość stworzenia nowych miejsc pracy. Zyskają nie tylko salony i serwisy.

Szkolą wszyscy

Duży odsetek osób przesiadających się z samochodu na motocykl decyduje się na wzięcie udziału w kursie doszkalającym. Powody zapisywania się na nie są różne. Poza troską o własne zdrowie i życie czy presją ze strony rodziny w grę wchodzą także kwestie prozaiczne – nawet pozornie niegroźny upadek może okazać się bardziej kosztowny w skutkach od szkolenia. Zainteresowanie organizowanymi od lat zajęciami dla posiadaczy praw jazdy kategorii A dowodzi, że motocykliści chętniej od użytkowników samochodów i bez jakiegokolwiek przymusu zapisują się na szkolenia. Dla wielu z nich trening jest swoistą odskocznią od codzienności i okazją do przyjemnego spędzenia czasu na wolnym powietrzu. Pamiętajmy, że nawet najlżejsze motocykle nie uchodzą wyłącznie za ekonomiczny środek transportu. Maszyny o sportowym bądź crossowym charakterze są świadomie wybierane przez osoby szukające radości z jazdy.

Ceny szkoleń są zróżnicowane. Od 60 złotych za godzinę jazdy po placu do 600 zł za pełny 10-godzinny trening. Trudno wyrokować, która formuła jest lepsza. Najwięcej zależy od indywidualnych predyspozycji kierowcy, który podczas kursu powinien nauczyć się tajników kierowania i manewrowania motocyklem, zachowań w sytuacjach awaryjnych (z hamowaniem i omijaniem przeszkody włącznie) oraz podstaw taktyki jazdy. Frontem do klienta stoją wszyscy. Szkolenia pojawiły się w ofertach WORD-ów i szkół jazdy. Kupujący nowe maszyny z wyższej półki często otrzymują zaproszenie na trening wraz z kluczykami do jednośladu.

Przede wszystkim rozsądek

Kończący trening powinni pamiętać, że choć jazda skuterem o pojemności 125 ccm nie jest trudna, to maszyna nie wybacza błędów. Zablokowanie koła podczas hamowania, brak zasady ograniczonego zaufania na skrzyżowaniach czy niezachowanie rozsądnego odstępu od innych pojazdów może doprowadzić do tragedii. Jak na ironię, bardziej wymagające jednoślady ze skrzynią biegów i dźwignią sprzęgła w mniejszym stopniu usypiają czujność osób zdobywających pierwsze doświadczenia za kierownicą motocykla.

Łukasz Szewczyk