Grzeczny jak… Polak za granicą

O zachowaniu polskich kierowców na polskich drogach napisano już chyba wszystko i najczęściej używanymi określeniami są: głupota, brak wyobraźni, brawura, lekceważenie przepisów.
Zmiana zachowania kierowców to proces trudny i czasochłonny – edukacja nowego pokolenia użytkowników dróg zajmuje wiele lat.

Są jednak pewne okoliczności, które powodują natychmiastową przemianę i bezwzględne dostosowanie się do przepisów obowiązujących w ruchu drogowym – te okoliczności to przekroczenie granicy i wjazd do innego kraju. Chodzi przede wszystkim o kraje, które na kierowców oddziaływują „magicznie”, jak np. Czechy, Niemcy, Austria. Co jest w nich takiego szczególnego, że korzystając właśnie z ich sieci dróg przykładnie stosujemy się do przepisów ruchu drogowego, a przynajmniej staramy się uważać, aby ich nie łamać? – nieuchronność i często nieznana wysokość kary za ich złamanie.
Po zatrzymaniu przez policję np. w Niemczech kierowca nawet nie próbuje dyskutować o popełnionym wykroczeniu i wysokości mandatu, ponieważ niemiecki policjant w dyskusje się nie wdaje. No bo o czym tu dyskutować? A jak jest u nas? U nas powód do dyskusji zawsze znajdziemy… niestety.
Co jakiś czas media informują nas o wypadkach powodowanych przez polskich kierowców w innych krajach i bardzo surowych karach jakie otrzymują za ich spowodowanie. Z tego właśnie powodu wielu z nas postrzega kraje ościenne jako bezlitosne dla piratów drogowych i zmienia zachowanie na drodze po przekroczeniu granicy. Smutne jest jednak to, że jesteśmy grzeczni głównie ze strachu przed nieuchronnymi i surowymi konsekwencjami za jazdę „jak w domu”.