Forma czy treść?

Znów zrobiliśmy krok w stronę normalności. Jak wielki to był wysiłek i ile czasu nam to zabrało, wiemy już dzisiaj wszyscy. Wystarczy prześledzić sprawozdania z prac specjalnej podkomisji sejmowej, aby ocenić wagę dorobku zawartego w druku 1957.

Na temat wieloletnich wysiłków całej machiny administracyjnej, dziesiątków spotkań konsultacyjnych na wszystkich możliwych szczeblach, w tym również kuluarowych rozmów, narad w ministerstwie, Sejmie, Senacie, radzie bezpieczeństwa ruchu drogowego zużyto już ryzy papieru i wylano hektolitry atramentu. Nie milkną komentarze internautów dzielących się swoimi opiniami zarówno na portalach branżowych, jak i w wielu innych poświęconych szkoleniu i egzaminowaniu.

Wszystko jasne?

Media, o czym pisałem w poprzednich komentarzach, również biorą w tym udział. W naszej branżowej prasie, dzisiaj już dobrze rozbudowanej, wielu komentatorów od dawna śledziło i komentowało na gorąco jakość proponowanych rozwiązań. Postępy, zawirowania w legislacji, wady i zalety lub ich brak. Wielokrotnie zwracałem uwagę czytelników na błędy w procedowanych rozwiązaniach. Proponowałem, razem z innymi uczestnikami debaty, powrót do sprawdzonych w ościennych krajach metod szkolenia i egzaminowania. Zwiększenia wysiłków w celu dostosowania naszego jakże ułomnego i niesprawnego systemu do od dawna stosowanego, a co najważniejsze ? sprawdzonego ? modelu naszych sąsiadów. Należy brać pod uwagę nie tylko wyniki egzaminów państwowych, ale jakże wymowne statystyki wypadków drogowych.

Dzisiaj już znamy proponowane rozwiązania. Wiemy, które z sugerowanych i z wielkim trudem wynegocjowanych poprawek trafią do dalszych prac legislacyjnych. Wydaje się, że nie powinno już być jakichś nieoczekiwanych i zaskakujących zmian.

Szkolenie na odległość

To dobrze. Większość z ogólnej liczby ponad stu poprawek dotyczy prostych, ale bardzo dotkliwych błędów legislacyjnych. Co prawda nie powinny się zdarzyć, ale jednak na skutek pośpiechu w pracach powstały. Są też oczekiwane przez prawie całe środowisko, konieczne z punktu widzenia OSK, rozwiązania problemów, na które chcę dzisiaj ponownie ? choć z nieco innego punktu widzenia ? zwrócić uwagę.

E-LEARNING! Właściwie powiedziano już chyba wszystko na temat zalet lub wad tej nowatorskiej metody, praktycznie niestosowanej jeszcze powszechnie w szkoleniu podstawowym kierowców. Ale czy na pewno stosowana praktyka, niemająca prawie nic wspólnego z e-learningiem, polegająca na odsłuchiwaniu materiału z nośników elektronicznych do doszkalania kierowców zawodowych na kursach podnoszących kwalifikacje jest rozwiązaniem mogącym zastąpić wykłady? Czy dotychczasowe wyniki tych szkoleń mogą być podstawą do wyciągnięcia ogólnych wniosków, które pozwoliłyby na określenie niezbędnych modyfikacji, potrzebnych do zastosowania w szkoleniu kandydatów na kierowców?

Oczywiście odpowiadając na postawione pytania muszę stwierdzić, że przeprowadzona debata nie daje odpowiedzi, a wręcz przeciwnie ? pomija je całkowitym milczeniem. Stąd chęć zainteresowania i skierowanie państwa uwagi na kluczowe, moim zdaniem, problemy, których rozwiązanie może być decydujące dla podjęcia strategicznej decyzji o zgodzie lub zakazie wprowadzenia w życie szkolenia na odległość. W rozważaniach pominę ważne dla wszystkich problemy finansowe, wysuwane przez większość wypowiadających się podczas debaty. Jest oczywiste, że firmy wydawnicze chcą zarabiać na produkcji i dostarczaniu materiałów szkoleniowych. Zwracam uwagę, że tocząca się niemal równolegle dyskusja na temat podręczników szkolnych wskazuje na wiele patologii dotyczących rynku wydawniczego na o wiele większą skalę.

Brak jednolitej wykładni

Również zakończona z powodzeniem batalia o jednolitą i jawną bazę pytań egzaminacyjnych nasuwa wiele analogii, które powinny być brane pod uwagę podczas prac przygotowawczych, poprzedzających zakwalifikowanie e-learningu do katalogu pomocy naukowych. Koniecznym dokumentem, który pozwoliłby na właściwą ocenę przydatności omawianego rozwiązania, powinna być opinia opracowana przez ekspertów Instytutu Transportu Samochodowego. Przecież na dobrą sprawę nikt z naszego środowiska nie ma naukowych podstaw, aby autorytatywnie wypowiadać się w tej sprawie.

Wiem, na podstawie własnego wieloletniego pedagogicznego doświadczenia, że wraz z upływem czasu cele dydaktyczne pozostają niezmienne, lecz nowe pokolenia zmuszają nas do poszukiwania odpowiednich i nowoczesnych narzędzi. Zróbmy więc wszystko, aby nie wylać dziecka z kąpielą i przygotować na wiele lat rozwiązania służące podniesieniu znanego i nikogo niesatysfakcjonującego poziomu BRD. Dla mnie i wielu kolegów jest jasne, że stanu prawnego, jaki mamy obecnie, nie wolno pozostawić bez zmian. Czeka nas wiele pracy również przy rekonstrukcji treści i formy podstawowego dokumentu, jakim jest prawo drogowe. Być może już w najbliższym czasie zaistnieje potrzeba zunifikowania wszystkich przepisów w krajach europejskich i utworzenia wspólnego jednolitego dokumentu. Jeśli nawet sprawa ta wydaje się odległa i dyskusyjna, to dzisiejsze doświadczenia z interpretacją prawa drogowego wskazują niezbicie, że doszliśmy do sytuacji, w której brak jednolitej wykładni na poziomie całego państwa stwarza realne problemy nie tylko wymiarowi sprawiedliwości, ale również policji i innym władzom wykonawczym. Znamy to ostatnio również niestety z własnego podwórka.

Nowoczesny system

Dopiero kiedy znajdziemy, a wierzę, że jest to możliwe, konsensus co do treści koniecznych i wręcz niezbędnych do stworzenia programu kształcenia kandydatów na kierowców, wrócimy do poszukiwania narzędzi umożliwiających jego realizację. Wprowadzanie nowych, nie przez wszystkich do końca zrozumiałych rozwiązań nie zawsze musi powodować rewolucyjne zmiany. Taką wręcz rewolucją w systemie szkolenia i egzaminowania było zerwanie z tradycyjnym sposobem egzaminowania kierowców i stworzenie znanych po przekształceniach dzisiejszych WORD-ów.

Mija dwadzieścia lat i widać dzisiaj wady i zalety takiego rozwiązania. Toczyliśmy z różnym powodzeniem batalię nie o likwidację tych instytucji, lecz głównie o sposób szkolenia i egzaminowania kursantów. Życie pokazało, że udało się, co trzeba przyznać z wielkim trudem, wprowadzić wiele korzystnych z punktu widzenia zdających oraz OSK zmian. Kursant obywatel ma prawo być obsługiwany w ujednolicony dla całego kraju sposób. Musimy wspólnie, OSK i WORD-y, tworzyć system kształcący w nowoczesny i przyjazny na wszystkich szczeblach sposób, a jednocześnie zapewniający nam najwyższą jakość przyszłych kierowców. Szkolenie i egzaminowanie nie może być oderwaną od współczesnego realnego życia formą tworzoną wyłącznie w zaciszu gabinetów.

Niezależne OSK

Mamy przecież w federacyjnych szeregach wielu znakomitych szkoleniowców. Dotychczasowe doświadczenia, wynikające z powszechnie stosowanego w całej gospodarce systemu przetargów w celu zakupu lub wynajmu samochodów do egzaminowania kierowców, jest krytykowany i z punktu widzenia OSK całkowicie nie do przyjęcia. Wiemy od początku jego istnienia o patologiach towarzyszących temu zjawisku. Ale przecież forma zaopatrzenia w pojazdy nie ma istotnego znaczenia dla poprawnego przebiegu egzaminu.

Chcemy bez straty dla najważniejszych z punktu widzenia spraw programowych móc prowadzić własną i niezależną od nikogo działalność gospodarczą. Kształtować politykę zakupu lub wynajmu pojazdów, jednocześnie podejmując decyzje pod kontem spełniania życzeń klientów. Zmiana w ustawie na dobrą sprawę umożliwia powrót do prowadzenia swobodnej i niezależnej od nikogo działalności. Umożliwia to realizację w sposób nienaruszający istoty programu interesów szkolenia i egzaminowania.

W obu omawianych przykładach widać wyraźnie, że nie odgórnie narzucona forma realizacji zadania, lecz sposób jego realizacji stanowi istotę problemu. Jak wiele zależy od sformułowania podstaw naszego działania widać na następnym przykładzie z naszej OSK łączki.

Biurokracja

Dotychczasową stuprocentową obecność na zajęciach teoretycznych zamieniono pod naszym naciskiem na 80-procentowy udział w zajęciach teoretycznych. Mamy więc sukces! Ale chyba tylko pozorny. W trakcie debaty w specjalnej podkomisji przedstawiciel Związku Powiatów Polskich, a więc organizacji sprawującej bezpośredni nadzór na szkoleniem w OSK, stwierdził, że należy odrzucić projekt wprowadzający e-learning, ponieważ powiatowe urzędy nie są w stanie sprawdzić obecności kursantów na tego typu zajęciach. Tak, jest to prawda, ponieważ obecnie OSK musi w odpowiednim terminie przesłać listę osób biorących udział w szkoleniu wraz z datą i miejscem prowadzenia zajęć. Mamy więc ponownie omawianą w tytule sytuację, w której sposób, a nie treść prowadzonych zajęć ma decydujący wpływ na losy takiego rozwiązania.

Często w omawianych dokumentach dotyczących szkolenia mamy do czynienia z zapisem mówiącym o konieczności odbycia zajęć, uczestnictwa w nich, a nie osiągnięcie podczas szkolenia odpowiedniego poziomu wiedzy. Stąd rozbudowana do nieznanych w innych krajach rozmiarów biurokracja i sprawozdawczość. Ma to ułatwić w pierwszym rzędzie kontrolę OSK pod kątem formalnych wymogów. Większość kolegów z naszego środowiska uważa, że droga do podniesienia rangi zawodu nie prowadzi przez mnożenie restrykcyjnych dla OSK przepisów, lecz przez nieustanną troskę o jakość kadry, instruktorów i wykładowców zatrudnianych pod właściwym nadzorem ze strony właścicieli lub kierowników OSK.

Niestety, ustawa deregulacyjna Jarosława Gowina poszła w przeciwnym kierunku i mamy sytuację, w której najsłabiej przygotowanym po względem intelektualnym ogniwem w łańcuchu instruktor ? kursant ? egzaminator może się okazać właśnie ten pierwszy. Ma to fatalny wpływ na przebieg szkolenia, bo przecież czym skorupka za młodu nasiąknie itd. Kształtowanie postaw, nauka pożądanych na drodze zachowań, wyrabianie u przyszłych kierowców nawyków popartych autorytetem nauczyciela jest najskuteczniejszą drogą do sukcesu, jakim życie przyszłego kierowcy.

Szlachcic na zagrodzie

Podnosząc poziom i jakość nie powinniśmy nigdy zapominać o relacji instruktor ? uczeń. Nie wolno lekceważyć podstawowych norm etycznych i moralnych, o czym wielokrotnie na łamach tej gazety przypomina pan Paweł Żuraw. Zgadzam się z autorem, że ważnym i istotnym kierunkiem działań federacji w niedalekiej przyszłości powinno być wdrażanie wśród naszych członków zasad etyki, zawartych w kodeksie postępowania instruktora i wykładowcy.

Bulwersujące przykłady z Legnicy i wiele innych podobnych wykazują całkowicie błędny i przede wszystkim nieskuteczny system sprawowania kontroli nad OSK. W wyniku takich nadużyć i zaniedbań ze strony organów kontroli osoby posiadające prawa jazdy mogą je utracić. Swoich praw będą dochodzić w uciążliwych procesach cywilnych. Myślę, że przykłady, a jest ich o wiele więcej, znacie je państwo z własnych doświadczeń, powinny skłonić do przemyśleń nie tylko nad sposobem i celem procedowania zmian, a jeszcze lepiej nad ich uniknięciem. Tworzenie przepisów pod doraźne potrzeby wielu środowisk, często luźno związanych z OSK, nie może i nie powinno być głównym celem dla załatwienia bieżących i mało istotnych problemów.

Zadaniem urzędnika państwowego jest pomaganie obywatelom, troska o dobro społeczeństwa… Zaraz, zaraz, chyba się zagalopowałem, to przecież Polska, a tu urzędnik to szlachcic na zagrodzie. Chyba nie muszę kończyć, wszyscy wiemy, jaki będzie ciąg dalszy tej historii.

Wojciech Szemetyłło

 

Dodaj komentarz