Anioł stróż w naszym samochodzie

zaparkowane samochody na parkingu

Nadeszła jesień i a za nią prędko zjawi się zima, więc powodów i okazji do przypadkowego uruchomienia systemu ESP w naszym aucie będzie więcej. Warto, aby każdy początkujący kierowca wiedział, do czego służy ten system.

Od kilku lat w branży nauki jazdy panuje dość niespokojna atmosfera. Nikomu nie trzeba tłumaczyć z jakich powodów. Niepostrzeżenie jednak w tym czasie do obiegu wkroczyły samochody szkoleniowe coraz częściej standardowo wyposażane w system ESP. Mało się o tym mówi i niestety mało czyta.

Marna wiedza

Prowadząc szkolenia i warsztaty dla instruktorów nauki jazdy zauważyłem pewne niepokojące zjawisko. Mianowicie poziom wiedzy o systemie ESP jest jeszcze – delikatnie mówiąc – przeciętny. Najczęściej na pytanie, czym jest ESP odpowiedź brzmi, że to coś z kontrolą trakcji… A na pytanie co to jest trakcja – nastaje cisza na sali. Cóż, kto by się tam przejmował fizyką ruchu pojazdu w czasach, gdy najważniejsze jest zdanie egzaminu. A tak poważnie, to jednak niepokojące, że coś wiemy na temat systemów, ale nie tyle, ile powinniśmy. Zawsze jednak trafia się pasjonat motoryzacji, który słusznie określa ESP jako system stabilizacji toru jazdy. Jednakże i w tym miejscu często zaczynają się kolejne enigmatyczne tłumaczenia. Jako naród uwielbiamy wierzyć w mity. Jak nie ma systemów to jest dobrze, bo nic nam nie „przeszkadza”. Szczególnie u tych osób, które mają ABS „w nodze”. Jak są systemy to też dobrze, bo to gwarancja, że nie wpadniemy „nigdy” w poślizg. A jak wpadniemy to przede wszystkim winny jest samochód, bo za pewne system jednak się zepsuł. Wśród opinii polskich kierowców jest mnóstwo skrajności. Rozsmakowujemy się w potyczkach na tzw. racje. Albo system ESP jest cudowny, albo zupełnie niepotrzebny. Najwięcej opinii pochodzi od tych kierowców, którzy jednak nie mieli okazji sprawdzić, jak działa system ESP w praktyce.

Duma kontra bezpieczeństwo

Często odnoszę wrażenie, że kierowcy najchętniej by ten system wyłączyli, bo mają niesamowicie wysokie mniemanie o swoich umiejętnościach – niekiedy nawet dziennikarze motoryzacyjni tłumaczą, że ESP odbiera im wyczucie i lepiej im się jeździ bez tego systemu. To dość przerażające… To tak jakby duma była ważniejsza od bezpieczeństwa.

A jak to w końcu jest? Zastanawialiście się kiedykolwiek, co powinien wiedzieć kierujący pojazdem wyposażonym w system ESP?

Większość kierowców przechodzących szkolenie bezpiecznej jazdy w ODTJ jest zdumionych jakością działania systemu stabilizacji toru jazdy. Proste ćwiczenie ominięcia przeszkody przy 50 km/h samochodem osobowym bez systemu ESP ukazuje smutną prawdę – zdecydowana większość kierowców ląduje tyłem do kierunku jazdy kilka pasów ruchu dalej. Przerażenie w oczach, silnik zgasł, samochód się zatrzymał, wszystko działo się błyskawicznie, w zasadzie kierowca nic nie zrobił. Ambitnie próbuje kolejny raz. Znów zaskoczenie i podobny finał. I kolejny raz i kolejny…

Nawet ci, którzy starają się zareagować na utratę toru jazdy nie są w stanie precyzyjnie odzyskać panowania nad pojazdem. Poddają się – pytają o jakieś magiczne sposoby na opanowanie poślizgu. Zatem włączamy system ESP. Prędkość ta sama, warunki identyczne. Nagłe ominięcie przeszkody,  samochód staje się niestabilny, czujemy tendencję do gubienia toru jazdy. Błyskawiczna reakcja ze strony systemu zanim kierujący zepsuje całą zabawę niepotrzebnymi odruchami. Samochód wraca na tor jazdy. Wielkie zdumienie rysuje się na twarzy delikwenta z jednocześnie pojawiającym się nieśmiałym uśmiechem. „To działa! ale numer! Niesamowite! Jakie to pomocne! I szybsze ode mnie”. Owszem systemy bywają szybsze od kierującego. W dodatku są tak programowane, aby działać w oparciu o przewidywalne, następujące po sobie błędne reakcje kierowcy.

Fizyki nie oszukasz

 Najlepiej nie doprowadzać do poślizgu i trzymać się z daleka od granicy przyczepności, tak jak od każdych innych awaryjnych sytuacji. Jednakże nawet bardzo ostrożnym kierowcom mogą przytrafić się nieprzyjemne okoliczności na drodze.  Dla przykładu, gdy kierowca musi ominąć pijanego pieszego na środku zakrętu wykona gwałtowny ruch kierownicą. Załóżmy, że wówczas samochód wpadnie w podsterowność (tendencja do poszerzania zakrętu, niechętnego skręcania). Naturalnym odruchem kierowców jest dokręcenie kierownicy do kresu możliwości. Oczywiście nie mając żadnych systemów wspomagających tym sposobem dodatkowo sobie zaszkodzimy. Ale teoria teorią, a w praktyce, gdy dzieje się to bardzo szybko i tak wszyscy dokręcają. W takiej sytuacji system ESP zbiera informacje z wielu czujników i podejmuje działania zmierzające do skierowania pojazdu w stronę, w którą kierujący usilnie wskazuje położeniem kierownicy. Im bardziej skręci tym dramatyczniej będzie to odebrane przez sterownik systemu ESP i samochód hamując odpowiednimi kołami postara się mocniej zacieśnić zakręt. Rzecz jasna w tym samym czasie odetnie nam moment obrotowy na kołach, żeby przypadkiem spanikowany kierujący nie przyspieszył przypadkiem bezwiednie prostując nogę na gazie. Praw fizyki nie da się oszukać, ale systemy skutecznie zarządzają pewnymi właściwościami pojazdów, których sam kierowca nie jest w stanie wykorzystać. Kierujący nie może przyhamować tylko jednego koła, aby zmienić zachowania samochodu, a system ESP wykorzystuje wiele takich kombinacji, żeby błyskawicznie korygować tor jazdy. Wyższość systemów bezpieczeństwa czynnego nad kierującym jest taka, że jednostka sterująca analizuje dane z wielu czujników i podejmuje „decyzje” zanim kierowca poczuje problem.

W wielkim skrócie

 Podczas działania systemu ESP kierujący może usłyszeć pracę poszczególnych sekcji układu hamulcowego na poszczególnych kołach (charakterystyczne dźwięki), a także poczuje tendencję do wyhamowania samochodu i podążania za ruchami na kierownicy. W międzyczasie na tablicy rozdzielczej za pewne wyświetli się kontrolka systemu ESP czyli z reguły symbol samochodu w poślizgu.

Co powinien zrobić kierujący podczas działania systemu ESP? Przede wszystkim nie może „przereagować”. Powinien wbrew pozorom zachować się zgodnie z przeciętnymi odruchami kierowców.  Takie sytuacje warto przećwiczyć pod okiem fachowców, bo zachowanie współczesnych samochodów może zdziwić niejednego doświadczonego szofera. A młodzi kierowcy powinni mieć szansę zrozumienia działania systemów. W dużej mierze taką szansę upatruję w szkoleniach obowiązkowych w ODTJ.

 Więcej o funkcjonowaniu systemu ESP i prawidłowych reakcjach kierującego dowiecie się Państwo z następnego numeru miesięcznika.

Adam Knietowski, instruktor techniki jazdy, koordynator szkoleń w ODTJ Toruńska Akademia Jazdy. Specjalista systemów Mobileye

1 komentarz do “Anioł stróż w naszym samochodzie”

  1. Pingback: ทีเด็ดฟุตบอล

Dodaj komentarz