Odcinkowy pomiar do poprawy?

Mimo kolejnych inwestycji i coraz nowocześniejszych samochodów poziom bezpieczeństwa na polskich drogach zaczął spadać. Dlaczego? Najprawdopodobniej przez poczucie bezkarności wśród kierowców.

  • Od czasu odebrania fotoradarów strażom miejskich i wprowadzenia obowiązku wyraźnego oznaczania fotoradarów czy miejsc prowadzenia odcinkowego pomiaru prędkości trudno o bycie przyłapanym na przekroczeniu dozwolonej prędkości.
  • Grozi to nieuważnym kierującym oraz osobom, które świadomie ignorują fotoradary.
  • Ogólnodostępne aplikacje ostrzegające sprawiły ,że ryzyko otrzymania mandatu od patrolu policji również jest niewielkie. 

Okazuje się jednak, że na tym nie koniec. NIK opublikował raport na temat o funkcjonowania odcinkowych pomiarów prędkości. Dane są zatrważające.

Z powodu niedoborów kadrowych w GITD 204 tys. zarejestrowanych i zweryfikowanych wykroczeń popełnionych w latach 2015-2017 na odcinkach dróg objętych odcinkowym pomiarem prędkości doszło do przedawnienia aż 115 tys. spraw (57%). Oznacza to, że nie wyegzekwowano kar w kwocie sięgającej ok. 26,3 mln zł. NIK podał, że w przypadku całego systemu automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym przedawniło się aż 1,6 mln wykroczeń, o wartości kar wynoszącej ok. 371 mln zł. 
Dodatkowo ponad 67 tys. (12%) wykroczeń zarejestrowanych przez urządzenia do odcinkowych pomiarach prędkości odrzucono z procedowania z powodu nieczytelności zdjęć, której przyczyną było brak użycia odpowiedniego oświetlenia. W efekcie stojące przy drogach urządzenia nie były skutecznym narzędziem do nadzoru nad ruchem drogowym w porze nocnej. Szacunkowa wartość nienałożonych kar z tego tytułu wyniosła 14,7 mln zł.

Jak informuje NIK, GITD mają świadomość, że nie jest w stanie „obsłużyć” wszystkich wykroczeń, znacząco ograniczał ich rejestrację poprzez programowanie urządzenia nawet o 30 km/h powyżej prędkości dozwolonej na danym odcinku. Istotnie wpływało to na prawdopodobieństwo stwierdzenia. Co najmniej 71% kierujących pojazdami poruszało się na 27 z 29 odcinkach z dozwoloną prędkością, a średnio co pięćsetny kierowca przekraczał na nich dopuszczalną prędkość o ponad 20 km/h. W ocenie NIK decyzje o podniesieniu progu rejestracji mogły aż ośmiokrotnie zmniejszyć liczbę procedowanych spraw oraz uniemożliwić nałożenie kar za przekroczenie prędkości, wynoszących w latach 2015-2018 co najmniej 2,8 mld zł, w tym 410 mln zł na odcinkowych pomiarach prędkości.

W raporcie zwrócono także uwagę na inne nieprawidłowości. Wybór lokalizacji 29 urządzeń do odcinkowych pomiarów prędkości trwał dwa i pół roku, jednak nie był pozbawiony wad. W ocenie NIK osiem systemów do odcinkowego pomiaru nie zostało zainstalowanych na niebezpiecznych odcinkach dróg (rozumianych jako te, na których w latach 2011-2014 nie było wypadków z ofiarami śmiertelnymi). Ponadto urządzenia do obsługi trzech kolejnych odcinkowych pomiarów prędkości (Rybitwa-Polesie, Pawłowo, Szymaki) zlokalizowano w bliskiej odległości od siebie na 10-kilometrowym fragmencie drogi krajowej nr 7. Odcinki te zastąpiły planowany wcześniej jeden dłuższy. Zdaniem NIK, było to niecelowe i niegospodarne. Uniemożliwiło bowiem objęcie dwóch innych odcinków dróg krajowych nadzorem urządzeń zakupionych w ramach projektu i zwiększyło koszty nadzoru nad fragmentem drogi krajowej nr 7 o ponad 575 tys. zł.

Różne niedociągnięcia i nieprawidłowości w ocenie NIK zmniejszały poczucie nieuchronności kary wśród kierowców i negatywnie wpływało na oczekiwaną redukcję liczby wypadków i ich skutków. Niestety mamy w tym zakresie bardzo dużo do zrobienia. Wypadki drogowe pozostają jedną z najczęstszych przyczyn śmierci Polaków. W latach 2010-2018 średnio co dwie i pół godziny na naszych drogach ginął człowiek. NIK przypomina, że tym samym należeliśmy do krajów Unii Europejskiej o jednym z najwyższych wskaźników ofiar śmiertelnych w przeliczeniu na milion mieszkańców. W 2018 roku zajmowaliśmy 25. miejsce – większa liczba ofiar śmiertelnych była jedynie w Chorwacji, na Łotwie, w Bułgarii i Rumunii.

Łukasz Szewczyk