Niekończąca się historia. Właściciele ODTJ-ów komentują decyzję Ministerstwa Cyfryzacji

Tor Modlin

Znowelizowano ustawę , zbudowano ODTJ-oty, a młodzi kierowcy wciąż nie biorą udziału w kursach doskonalenia techniki jazdy. Temat jest zawieszony od 2012 roku. Powodem mają być trudności ze wdrożeniem systemu CEPiK 2.0.

Każdego dnia media donoszą o tragicznych wypadkach, eksperci mówią o konieczności poprawy systemu szkolenia, a policjanci zapowiadają, że bliżej przyjrzą się nieodpowiedzialnym zachowaniom zmotoryzowanych. Tymczasem w ostatnich latach blisko pół miliona osób rocznie zdobywało po raz pierwszy uprawnienia, jednak w bezpiecznych warunkach nie przekonało się, czym jest poślizg i jak ogromne znaczenie dla możliwości opanowania bądź zatrzymania samochodu przed przeszkodą może mieć kilka dodatkowych kilometrów na godzinę. Dla osoby, która nigdy nie brała udziału w kursie doskonalenia techniki jazdy, problemem bywa skuteczne operowanie kierownicą w kryzysowej sytuacji. Podczas szkoleń, np. dla kierowców flotowych, instruktorzy z przerażeniem obserwują, że nawet osoby z wieloletnim stażem na drogach w przypływie paniki nie wiedzą, w którą stronę kontrować lub puszczają kierownicę bądź stwierdzają, że w trakcie hamowania awaryjnego pedał hamulca kopie prądem… Na poprawę systemu szkolenia kierowców musimy jeszcze poczekać.

Ziścił się czarny scenariusz

Jak właściciele ODTJ-otów widzą tę sytuację? O opinie postanowiliśmy zapytać ośrodki z całej Polski. Nie wszystkie zdecydowały się na udzielenie wypowiedzi, pozostawiając nasze pytania bez komentarza. Czyżby nie chciały się wychylać słowami krytyki? Nie nam to oceniać.

– Kolejne przesunięcie wejścia w życie przepisów dotyczących jazd doszkalających ma ogromne znaczenie dla całego środowiska osób związanych z doskonaleniem techniki jazdy – uważa Michał Kościuszko z krakowskiej Szkoły Jazdy Michała Kościuszko. – Bardzo wiele osób w Polsce zainwestowało dużo energii, czasu i oczywiście pieniędzy, żeby wybudować ODTJ-oty, sądząc, że kolejne przesunięcie terminu wejścia przepisów jest praktycznie niemożliwe. Niestety, ziścił się czarny scenariusz. Najpierw mówiono, że infrastruktura jest niewystarczająca, jest za mało ośrodków, żeby przeszkolić wszystkich chętnych. Teraz, kiedy jest ich już wystarczająco dużo, niektóre świecą pustkami, bo ustawodawca zmienił plany. Budowa ośrodka to zbyt poważny projekt, żeby decyzja mogła być podjęta z dnia na dzień. Moim zdaniem w tym momencie powstanie kolejnych ośrodków mija się z celem z biznesowego punktu widzenia. Jednakże ośrodki doskonalenia techniki jazdy pełnią również bardzo ważną funkcję społeczną. Gdzie kierowcy mają nauczyć się prawdziwego panowania nad samochodem, jeśli nie na zamkniętym torze? Bardzo liczę na to, że ustawa wejdzie w życie najszybciej, jak to możliwe. Wpłynie to wyraźnie na spadek liczby wypadków i zwiększy świadomość młodych kierowców, a przecież to jest naszym głównym celem.

Skutki (nie)wdrożenia przepisów

Zdanie byłego rajdowca, a obecnie szkoleniowca, podziela Rafał Zięba, prezes Toru Modlin.

– Nie ma co ukrywać, to bardzo poważna zmiana. Nie tylko, jeśli chodzi o kwestie finansowe ośrodka, lecz – a może przede wszystkim – wpływająca na wszystkich użytkowników dróg. Przecież przepisy o doskonaleniu techniki jazdy początkujących kierowców miałyby wpływ na podniesienie poziomu bezpieczeństwa ruchu drogowego. Opóźnienie wejścia w życie tych przepisów z pewnością wpłynie na Tor Modlin, na przykład jego modernizowanie i ciągłe rozwijanie. Sądzę, że decyzja dotycząca tych regulacji prawych będzie miała podwójne znaczenie, również w skali kraju. Nie tylko spowolni już trwające inwestycje tego typu, ale również postawi pod znakiem zapytania planowanie nowych, na czym ponownie ucierpimy wszyscy. Ośrodki, takie jak nasz, to przede wszystkim szkolenia, które mają przekładać się na bezpieczeństwo na drogach. To sprawa dotycząca każdego z nas – przekonuje Rafał Zięba.

ODTJ-oty, jako obiekty o dużej powierzchni i zróżnicowanej infrastrukturze, można wykorzystać do wielu zadań, co pozwala im utrzymać płynność finansową.

– Z biznesowego punktu widzenia przesunięcia nie są dla nas żadnym problemem. Na bieżąco prowadzimy szkolenia doskonalenia techniki jazdy. Wręcz mamy obawy co do zakresu i czasu trwania przyszłych ustawowych szkoleń – mówi Tomasz Kaszuba, wiceprezes Toru Łódź.

Ośrodki sobie radzą, bo muszą

Cieszy jedno. Właściciele ODTJ-otów nie czekają jedynie na klientów, którzy zostaną przepisami przymuszeni do wzięcia udziału w szkoleniu, ale na własną rękę podejmują – zgodne z duchem całego przedsięwzięcia – działania na rzecz bezpieczeństwa i krzewienia kultury motoryzacyjnej.

– Tor Modlin dostosuje się do zmienionego otoczenia prawnego poprzez promocję oferty szkoleniowej dla osób indywidualnych i zwracanie uwagi na potrzebę zwiększania świadomości kierowców, którzy sami podejmują decyzję o doskonaleniu swoich umiejętności – podkreśla Rafał Zięba. – W drugiej kolejności będziemy promować naszą ofertę szkoleniową wśród instytucji i firm dysponujących flotami samochodowymi. Ponadto rozbudowana infrastruktura naszego ośrodka – a więc dwa tory: szkoleniowy oraz sportowo-treningowy, wielofunkcyjny budynek i centrum konferencyjne w zabytkowej prochowni – umożliwia prowadzenie działalności w szerszym zakresie niż tylko doskonalenie techniki jazdy. Jesteśmy doskonałym miejscem do organizacji wolnych jazd i eventów motoryzacyjnych. Potwierdza to zresztą rosnąca popularność tych wydarzeń, odbywających się na Torze Modlin coraz częściej.

Sporo dzieje się też w krakowskiej SJMK.

– Do czasu wejścia w życie przepisów planujemy szkolić kierowców indywidualnych oraz flotowych, tak jak do tej pory – zdradza Michał Kościuszko, prowadzący szkolenia na terenie Moto Parku Kraków. – Współpracujemy z wieloma firmami i dzięki naszym szkoleniom liczba wypadków i kolizji naprawdę mocno spada. Obiekt szkoleniowy wykorzystujemy również do organizacji dni otwartych dla mieszkańców województwa oraz imprez sportowo-rekreacyjnych dla dzieci i młodzieży. Współpracujemy z lokalnymi władzami i służbami w celu propagowania bezpieczeństwa wśród kierowców, motocyklistów oraz pieszych. Jest dużo do zrobienia w temacie bezpieczeństwa na polskich drogach i chcemy maksymalnie wykorzystywać nasz ośrodek do realnego prezentowania zagrożeń w ruchu drogowym oraz ćwiczenia prawidłowych zachowań podczas jazdy. Cieszy nas również duże zainteresowanie młodzieży naszą akademią kartingową. Chcemy wspierać młodych kierowców i dać im możliwość zrobienia pierwszego kroku w kierunku kariery w sportach motorowych poprzez udostępnianie miejsca, w którym rozwijają swoją pasję.

Może warto spróbować inaczej?

Przepisy dotyczące szkoleń dla początkujących kierowców zmieniły w Polsce motoryzacyjną rzeczywistość. Pojawiło się dużo niewielkich, ale dopracowanych torów, na których coraz częściej odbywają się zawody dla amatorów i profesjonalistów. Istniejące od lat obiekty w ramach przekształcania się w ODTJ-oty zyskały nową infrastrukturę, a ich socjalne zaplecze zostało „ucywilizowane”. Nie mamy powodów do wstydu na w porównaniu z zachodem Europy. Wręcz przeciwnie. Podobne, ale leciwe już obiekty w Niemczech czy Szwecji wcale nie wyglądają lepiej.

– Przesunięcie terminu wejścia w życie przepisów dotyczących młodych kierowców spowolni kolejne inwestycje i podważa zaufanie do państwa. Ponadto naraża na straty podmioty, które już oddały do użytku ODTJ, odpowiadając na zapotrzebowanie ze strony administracji rządowej – bez owijania w bawełnę mówi Henryk Waluda, dyrektor WORD-u w Sieradzu.

Nie można bowiem zapominać, że każdy etap procesu szkolenia kierowców jest też działaniem biznesowym, które z założenia nie powinno przynosić strat. Niedotrzymywanie terminów i zmienianie zasad gry w trakcie jej trwania to najgorszy z możliwych scenariuszy dla przedsiębiorców. W niektórych regionach kraju wciąż brakuje ODTJ-otów, ale trudno wyobrazić sobie podmiot, który obecnie chciałby wykupić kilka hektarów gruntu i wyłożyć przynajmniej 6 mln zł na stworzenie obiektu. Efekt? Kiedy przepisy wejdą w życie, w mediach znów pojawią się głosy, że minęło tyle czasu, zaplecze szkoleniowe nie jest gotowe, kierowcy muszą dojeżdżać, a istniejące ODTJ-oty z trudem obsługują zapotrzebowanie.

– Znaleźliśmy się w kropce i nie jesteśmy z tego powodu szczęśliwi – mówi Rafał Gajewski, dyrektor zielonogórskiego WORD-u. – Nie jest to czarna rozpacz, ale sytuacja nie wygląda dobrze. Brak kursów ograniczy wpływy, a więc i środki na dalsze inwestycje. ODTJ w Tomaszowie był budowany pod kątem wymaganych ustawą szkoleń dla zawodowych i początkujących kierowców – także po to, by mieszkańcy województwa lubuskiego mieli w miarę blisko do ODTJ-otu. Wejście w życie przepisów dotyczących szkoleń zostało już po raz piąty przesunięte i mamy wrażenie, że nad tym tematem nikt nie chce się pochylić. Wystarczy spojrzeć na rozporządzenie, które wymaga posiadania przez ODTJ szarpaka lub skidcarów, jednak nie przewiduje żadnych zadań z nimi związanych. Nie patrzy się też na pozytywne skutki, jakie mogą dać kursy doskonalenia techniki jazdy. A przecież w wielu krajach zostały wprowadzone i szybko wpłynęły na zmniejszenie liczby najtragiczniejszych wypadków w grupie wiekowej 18–24. Jeżeli nie udaje się z CEPiK-iem, warto spróbować inaczej, na przykład włączając program doskonalenia techniki jazdy w kurs przygotowujący do zdobycia uprawnień.

Jest o co zabiegać!

Taka zmiana rozwiązałaby wiele problemów, chociażby kwestię dojazdu do ODTJ-otu przez osobę, która nie posiada samochodu. Wielu początkujących kierowców wyjechałoby też na drogi krajowe, a czasami także ekspresowe lub autostrady, z którymi obecnie zapoznają się dopiero po odebraniu prawa jazdy. Możemy zaklinać rzeczywistość, ale wszyscy wiedzą, że kurs zazwyczaj ogranicza się do krążenia między placem manewrowym a ulubionymi trasami egzaminatorów. Kwestię udałoby się rozwiązać także w inny sposób – wprowadzając doszkalanie jako etap pośredni między zakończeniem kursu a egzaminem państwowym bądź uzależniając wydanie prawa jazdy od okazania dokumentu poświadczającego wzięcie udziału w kursie doskonalenia techniki jazdy. Nie byłyby to najwygodniejsze procedury, ale przecież od lat podobne funkcjonują w zakresie kwalifikacji wstępnych i szkoleń okresowych.

Atmosferze związanej ze szkoleniem początkujących kierowców nie służy wrzawa podsycana przez media. Społeczeństwo dowiaduje się, że zdobycie prawa jazdy będzie droższe. I to główny punkt przekazu. Gdyby jeszcze faktycznie chodziło o sięgnięcie do portfeli podatników… Tymczasem na szali jest bezpieczeństwo, a więc dobro wszystkich użytkowników dróg, które w ujęciu matematycznym można przeliczyć na wydatki z budżetu państwa – każda akcja ratownicza i hospitalizacja jest źródłem ogromnych wydatków. Jak na ironię osoby kończące jazdy na płytach poślizgowych zwykle twierdzą, że czas ten nie był przykrą koniecznością (obecnie wymaganą np. przez pracodawcę), tylko świetną zabawą, która przy okazji otworzyła im oczy na wiele kwestii związanych ze sposobem prowadzenia pojazdów.

Kraje, które wprowadziły okresy próbne dla początkujących kierowców, odnotowały spadek liczby wypadków z ich udziałem nawet o 50 proc. Jest więc o co zabiegać. Byłoby idealnie, gdyby problemy z CEPiK-iem 2.0 zapoczątkowały poważną dyskusję na temat całego systemu szkolenia kierowców. Mamy co poprawiać. Wiele szkół jazdy wciąż prowadzi wojnę cenową, a egzaminy wewnętrzne to formalność – gdyby kursanci mieli problem z ich zaliczeniem, w Internecie szybko powstałby ranking mniej lub bardziej przyjaznych OSK. Surowsze ocenianie kursantów zapewne przełożyłoby się jednak na mniejszą liczbę oblanych egzaminów teoretycznych, osób drżących przed wejściem na plac manewrowy WORD-ów bądź mających problemy z ruszaniem i jazdą po łuku. Egzaminatorzy, nawet jeżeli zdarzy im się złośliwy komentarz, nie odprawią z kwitkiem osoby, która potrafi jeździć – odkąd egzaminy są nagrywane, byłoby to porównywalne jedynie ze strzeleniem sobie w kolano. Kiedy przepisy dotyczące szkoleń wreszcie wejdą w życie, największym problemem staną się kierowcy, którym udało się prześlizgnąć przez egzamin. Gdy stawią się w ODTJ, zamiast szlifować technikę jazdy, nadal będą poznawali absolutne podstawy prowadzenia pojazdu.

Łukasz Szewczyk

2 komentarze do “Niekończąca się historia. Właściciele ODTJ-ów komentują decyzję Ministerstwa Cyfryzacji”

  1. To jest cała Polska !!! jest zapowiedż, są wyznaczane terminy i tu nagle wycofywanie się rakiem Jestem właścicielem OSK i współczuję dla ODTJ, jak myślicie mając taką władzę czy można inwestować w interes gdzie nikt i za nic nie odpowiada. Pytam czy firmy typu krzak mają rację bytu. Narzekanie na poziom szkolenia ,wyposażenie i estetykę Bazy szkoleniowej jest tego pochodną. Dalej tak panowie ministrowie a szkolenie zejdzie do podziemi.

  2. Pingback: College Private in iraq

Dodaj komentarz