Okiełznać prędkość

droga poza miastem

W Komisji Europejskiej trwają prace nad przepisami nakazującymi, żeby wszystkie nowe samochody wyprodukowane po 1 stycznia 2020 roku były wyposażane w inteligentny tempomat ISA (Intelligent Speed Assistance). Zadaniem ISA będzie poinformowanie kierowcy, że przekracza dozwoloną prędkość.

Istnieje duża szansa, że ten ubiegły rok zapisze się w annałach jako najbezpieczniejszy na polskich drogach. Jeśli porównamy analogiczny okres (styczeń-wrzesień) w 2016 i 2017 roku, okaże się, że spadki notujemy we wszystkich kategoriach. Liczba wypadków drogowych? O 1455 mniejsza. Ranni? Mniej o 1807 osób. Liczba ofiar śmiertelnych? Mniejsza o 212. Brzmi to bardzo optymistycznie, jednak nie można spocząć na laurach. W kwestii poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego zawsze jest coś do zrobienia.

Plastyk uczy przepisów

Na bezpieczeństwo wpływ mają trzy podstawowe czynniki. Chodzi o człowieka, drogę i pojazd. Zacznijmy od czynnika ludzkiego. Choćby dlatego, że często mówimy o odpowiedzialności, wyrozumiałości czy też świadomości uczestnictwa w ruchu drogowym. Zapominamy jednak, że kraje wiodące pod względem bezpieczeństwa edukację BRD prowadzą już wśród najmłodszych. U nas jest z tym dużo gorzej. Trudno bowiem nazwać edukowaniem godzinną wizytę policjanta w przedszkolu czy szkole. Oczywiście takie spotkania są jak najbardziej wskazane, bo tak naprawdę dla młodych ludzi to jedyna okazja do poznania podstawowych przepisów. Jednak są to działania doraźne i nie mogą przynieść pożądanych efektów. W szkołach wychowanie komunikacyjne traktuje się jak zło konieczne. Często zajęcia prowadzone są przez nauczycieli plastyki albo muzyki. Oczywiście nie jest to ich wina, tylko systemu, który wymusza, by prowadzili zajęcia bez żadnego przygotowania.

Przetrwać w miejskiej dżungli

Dorosły człowiek trafia w końcu do szkoły nauki jazdy. Wcale nie musi się tam uczyć przepisów, gdyż może to zrobić samodzielnie. Niech będzie. Nie doczyta, coś przeoczy, nie będzie w stanie zdać egzaminu teoretycznego. W trakcie trzydziestu godzin jazdy zapoznaje się z trasą, na której później jego umiejętności oceni egzaminator. I to jest koniec edukacji komunikacyjnej uczestnika ruchu, który zasiądzie w niedługim czasie za kierownicą samochodu mającego nawet kilkaset koni mechanicznych. Uważam, że braki edukacyjne sprzed kursu na prawo jazdy będą skutkowały tym, że po zdaniu egzaminu świeżo upieczony kierowca będzie uczył się przetrwania w miejskiej dżungli. Podczas różnego rodzaju spotkań pytam młodych ludzi posiadających prawo jazdy, kto z nich czytał ustawę Prawo o ruchu drogowym albo rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych. To dwa podstawowe akty prawne, które powinien znać każdy kierowca. Niestety, nie widziałem jeszcze wielu rąk w górze. To potwierdza tylko regułę, że kursant uczy się, jak zdać egzamin, a nie tego, jak w sposób zgodny z przepisami i bezpieczny korzystać z drogi.

Nie ilość, lecz jakość

No właśnie. Doszliśmy do drogi, czyli kolejnego elementu wpływającego na bezpieczeństwo. Gdybym ten artykuł tworzył ponad pięć lat temu, pisałbym o zupełnie innych realiach. Tymczasem niedawno byliśmy gospodarzami dużego turnieju piłkarskiego, dzięki któremu – bo przecież kibice musieli jakoś dotrzeć na stadiony – przybyło nam dróg szybkiego ruchu. Choć oceniając ich długość, która wynosi niewiele ponad 3 tys. km, można czuć pewien niedosyt. Ale nie o długość dróg chodzi, tylko o ich jakość. Zdecydowana większość, bo ponad 200 tys. km, jest w zarządzie gmin. A one utrzymują się przede wszystkim z podatków płaconych przez mieszkańców i mają do wykonania bardzo dużo różnorodnych zadań. Budowa i utrzymanie dróg to tylko dwa z nich. Na pewno nie ważniejsze niż związane z oświatą czy służbą zdrowia. Dlatego te drogi, których jest najwięcej, są w najgorszym stanie.

Pozostałości ze średniowiecza

Drogi często przebiegają między szpalerami drzew. To pozostałości po dawnych szlakach komunikacyjnych. Wytyczono je jeszcze w średniowieczu. Żeby zapewnić zmęczonym rycerzom chłód i bezpieczeństwo, trakty obsadzane były drzewami. Dzisiejsze drogi przebiegają w tych samych miejscach, a drzewa są dużym zagrożeniem dla zmotoryzowanych.

Najczęściej (81 proc. przypadków) do wypadków drogowych dochodzi na drogach jednojezdniowych dwukierunkowych. Mało z nich jest ograniczonych barierami energochłonnymi. Sposób ich oznakowania również pozostawia wiele do życzenia. A w miastach nad bezpieczeństwo uczestników ruchu przekłada się zyski z billboardów. To właśnie one rozpraszają kierowców. Są znacznie większe od znaków drogowych, ich treść przykuwa uwagę, szczególnie jeśli jest skierowana do mężczyzn. A to właśnie mężczyźni są sprawcami 75 proc. wypadków!

Czynne i bierne systemy bezpieczeństwa

Kolejny element wpływający na bezpieczeństwo to oczywiście samochód. Często o wyborze auta decyduje stan konta. Statystycznie uśredniony samochód zarejestrowany w Polsce to trzynastolatek (średnia w UE to osiem lat) o przebiegu 180 tys. km. Co oczywiste, im nowszy samochód, tym lepiej wyposażony. Nie tylko w urządzenia podnoszące komfort pasażerów, ale przede wszystkim gwarantujące maksimum bezpieczeństwa w razie zdarzenia drogowego.

Systemy bezpieczeństwa dzielą się na dwa podstawowe: bierne i czynne. Zadaniem biernych jest zmniejszenie skutków zdarzenia. Należą do nich m.in. wzmocnienia boczne, strefy kontrolowanego zgniotu, składane na przegubach lusterka, łamana kolumna kierownicy, pasy bezpieczeństwa, poduszki powietrzne, zagłówki.

Zadaniem urządzeń bezpieczeństwa czynnego jest przede wszystkim zmniejszenie prawdopodobieństwa kolizji lub wypadku drogowego. W samochodach tę funkcję spełniają systemy, takie jak: ABS, ASR, ACC, AFIL, AFL, BLIS, CITY SAFETY, DRIVER ALERT, EBD, NIGHT VISION, TPMS, TSR, i wiele innych. Do wypadków drogowych najczęściej dochodzi z powodu niedostosowania prędkości do warunków panujących na drodze oraz nieudzielenia pierwszeństwa przejazdu.

ISA poprawi bezpieczeństwo?

Wciąż podejmowane są starania o ograniczenie liczby wypadków i ich ofiar. W tym celu równoległe prowadzi się profilaktykę, prewencję i represje wobec niezdyscyplinowanych. Budowa Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym pokazała skuteczność tego systemu. Statystyki znacznie się poprawiły. Po wyposażeniu policji w wideorejestratory ostygły zapędy niektórych kierowców. Ale są to urządzenia, za pomocą których stosowana jest represja. Nie zawsze zresztą skuteczna. Komisja Europejska, która w UE jest motorem napędowym motywującym kraje członkowskie, podejmuje różnego rodzaju decyzje obligujące poszczególne państwa do wdrażania procedur ograniczających wypadki.

Na naszych drogach możemy spotkać samochody o mocy silnika wynoszącej 200 KM i wyższej. Taka moc pozwala na rozwijanie dość znacznych prędkości, co staje w przeciwności do przepisów regulujących ograniczenie prędkości na drogach. Oczywiście samochodami o niższych parametrach również można przekraczać dozwolone prędkości. W Komisji Europejskiej trwają więc prace nad przepisami nakazującymi, żeby wszystkie nowe samochody wyprodukowane po 1 stycznia 2020 roku były wyposażane w inteligentny tempomat ISA (Intelligent Speed Assistance). Zadaniem ISA będzie poinformowanie kierowcy, że przekracza dozwoloną prędkość. Jeśli nie zareaguje on na te komunikaty, ISA dostosuje prędkość do wskazanej na znakach drogowych lub nakazanej w danym obszarze. Może to rodzić pewne negatywne skutki, bo o ile nie będzie wątpliwości co do prędkości wskazanych na znakach drogowych, o tyle pojawią się one w przypadku ograniczeń administracyjnych. Dlaczego? Gdyż nie są one regulowane Konwencją Wiedeńską, która pozwala poszczególnym państwom na ustalanie własnych ograniczeń. System ISA będzie miał większe możliwości niż np. stosowane w samochodach ciężarowych i autobusach ograniczniki prędkości. Na drodze zdarzają się przecież sytuacje, kiedy kierowca, chociażby by uniknąć zderzenia, musi przyspieszyć, czy po prostu potrzebuje prędkości podczas wyprzedzania. W tym celu Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu (ETCS) rekomenduje urządzenia ISA, które na krótki czas kierowca będzie mógł dezaktywować, czego nie można zrobić przy ograniczniku prędkości.

Tempomat w fazie testów

Niektórzy producenci, nie czekając na nowe przepisy, już teraz w swojej ofercie mają samochody wyposażane w ISA. Należą do nich m.in. Ford, Mercedes, Peugeot, Citroen, Renault czy Volvo.

Prace Komisji Europejskiej nad ISA są zaawansowane. Wykonano pierwsze badania w warunkach drogowych i na symulatorach jazdy. Pokazały one, że ISA ma pozytywny wpływ na bezpieczeństwo w ruchu drogowym. Ale znalazły się również wady, wynikające z charakteru kierowców, którzy w niektórych miejscach lub po wyłączeniu inteligentnego tempomatu jechali z prędkościami większymi niż gdyby go nie mieli. To tylko testy, ale już pokazały to, z czym mamy do czynienia każdego dnia na drogach. Dowiodły, że pośpiech i jak najszybsze pokonanie trasy są ważniejsze od naszego życia i zdrowia.

Szacuje się, że dzięki wdrożeniu systemów ISA o 20 proc. zmniejszy się liczba wypadków i o tyle samo liczba ofiar śmiertelnych. Nie są to jedyne pozytywne skutki. System, dostosowując prędkość do znaków, wymusi bardziej ekonomiczną jazdę (mniejsze zużycie paliwa), przez co zmniejszy się również emisja CO2 do atmosfery.

Marek Rupental

Dodaj komentarz