Klient nasz pan!

egzamin na prawo jazdy

Często słychać głosy oburzenia, że kursant może wymagać, ma roszczenia wobec szkoły jazdy, instruktora czy właściciela ośrodka. Bo kimże jest taki kandydat na kierowcę, że ośmiela się zwracać uwagę na nieprawidłowości, niedociągnięcia, jawne oszustwo, naciąganie i kompletny brak wiedzy merytorycznej?

Wszyscy korzystamy z usług różnych firm. Chcemy, żeby były na najwyższym poziomie. Płacimy, więc wymagamy! Zdarza się, że wybieramy produkty markowe. Bo ich posiadanie daje nam poczucie luksusu oraz poczucie wyższości nad innymi. Usługi, z których korzystamy, mają nas wprowadzić w świat dostępny tylko dla wybranych. Dlatego chodzimy do modnych restauracji, ekskluzywne wakacje kupujemy w dobrym biurze podróży. Chcemy zmienić fryzurę? Nie chodzimy do zwykłego osiedlowego fryzjera, który ma zakład w piwnicy. Od tego jest stylista. On ma atelier w zabytkowej odrestaurowanej kamienicy. Nie wypada podczas wizyty w jego salonie nie zrobić sobie selfie. Będzie ładnie wyglądało na portalu społecznościowym.

Wymagamy od usługodawcy cudów, bo jesteśmy klientami i chcemy być obsłużeni na najwyższym poziomie, zgodnie z najlepszymi standardami. A co dajemy w zamian? Hm, w tej kwestii jest już gorzej. Często oferujemy tylko chamskie odzywki. Bo przecież to od nas zależy, czy usługodawca utrzyma się w biznesie. Jesteśmy panami sytuacji.

Obraz nędzy i rozpaczy

A jak jest z nastawieniem właścicieli OSK, którzy oferują naukę jazdy, usługę dla naszych klientów ważną i potrzebną? Różnie. Często słychać głosy oburzenia, że kursant może wymagać, ma roszczenia wobec szkoły jazdy, instruktora czy właściciela ośrodka. Bo kimże jest taki kandydat na kierowcę, że ośmiela się zwracać uwagę na nieprawidłowości, niedociągnięcia, jawne oszustwo, naciąganie i kompletny brak wiedzy merytorycznej?

Naprawdę dziwicie się, że ktoś może mieć do OSK pretensje? No to spójrzcie na pojazdy, jeżdżące po ulicach polskich miast. Zdarza się, że są to brudne i poobijane samochody nauki jazdy, które wyglądają jak wraki ze złomowiska. A co w środku? Prawdziwa sortownia śmieci. Resztki jedzenia, niedopałki papierosów, kurz. No i szyby. Tak brudne od środka, że kursant ma wrażenie, iż jeździ we mgle.

Instruktor w takim aucie z reguły też wygląda niekorzystnie. Nieogolony, z tłustymi włosami, w przepoconej koszuli. Taki instruktor nie jest niestety jakimś wyjątkiem. Szkoleniowiec palący papierosa i dmuchający dymem na kursanta to wręcz przejaw instruktorskiego stylu bycia. Skarpety i sandały noszone latem to zestaw obowiązkowy. Tak jak odpięta koszula, spod której wyłania się owłosiona klatka piersiowa. Sprośne żarty serwowane kursantkom? To podstawa naszego fachu! Z kolei instruktorki piłujące paznokcie z nudów to taki pokaz siły wobec kursanta. Patrz, ledwo jedziesz, ale ja jestem mistrzynią, mogę robić, co mi się żywnie podoba!

Szatańskie wynalazki

Strona internetowa, media społecznościowe? Czarna magia! Przecież szkolimy ludzi z polecenia. Po co nam więc nam takie szatańskie wynalazki? Komunikacja z kursantem? Kończy się na dokonaniu opłaty za kurs. Jak już taki delikwent zapłaci, staje się uciążliwym problemem. Bo trzeba go wyszkolić.

Szkolenie praktyczne to utrapienie każdego prawdziwego instruktora nauki jazdy. Tyle godzin spędzonych w samochodzie z kursantem! I jeszcze wypadałoby dać coś z siebie, nauczyć go czegoś… A tu trzeba podjechać do banku, urzędu, sklepu, do domu na obiad. I jeszcze kursant zaczyna liczyć swój stracony czas! Instruktor się irytuje. Jak taki gówniarz może mu to wypominać? Niech się uczy na „dodatkach”, nie teraz!

Z moich obserwacji wynika, że cena kursu nie ma bezpośredniego przełożenia na czystość auta szkoleniowego i schludność instruktora nauki jazdy. A może w tym szaleństwie jest metoda? Im bardziej poobijana elka, tym więcej wskazuje na to, że mamy do czynienia z autem szkoleniowym? Im bardziej zapuszczony instruktor, tym zrobi na kliencie lepsze wrażenie, bo sprawia wrażenie zapracowanego? Na instruktorów oszustów nie mam słów. Środowisko powinno wyraźnie dać do zrozumienia, że ich nie toleruje!

Marcin Zygmunt, instruktor nauki jazdy, właściciel OSK