Obywatelski zespół szykuje propozycje

Dokładne badania lekarskie, profil psychologiczny kierowcy, wywiad środowiskowy i jednolita wykładnia przepisów ruchu drogowego – to tylko niektóre postulaty, jakie zamierza umieścić w nowelizacji ustawy o kierujących pojazdami powstały właśnie zespół, który nazwał się obywatelskim.

Zespół składa się z doświadczonych instruktorów nauki jazdy i egzaminatorów. Twierdzą oni, że przepisy regulujące szkolenie kierowców tworzą ludzie zza biurek, którzy nie mają pojęcia o rzeczywistych problemach przyszłych kierowców i ich szkoleniowców.

– Rozporządzenia podsuwane do podpisania ministrowi są autorstwa osób kompletnie nieprzygotowanych do tworzenia prawa, osób całkowicie nieznających realiów szkolenia i egzaminowania kandydatów na kierowców – twierdzi Tomasz Kulik, instruktor nauki jazdy, jeden z członków inicjatywy. – Zakres naszych zainteresowań jest ogromny, bo dotyczy ustawy Prawo o ruchu drogowym, ustawy o kierujących pojazdami, rozporządzeń do tych ustaw i aktów prawnych bliskich naszej branży lub pośrednio z nią związanych.

Kursanci z problemami psychicznymi i kurzą ślepotą

Wszystko zaczęło się od dyskusji na branżowym forum internetowym. Pojawiło się wiele wątpliwości i problemów oraz argumenty, że zespół ekspercki działający przy ministerstwie i szykujący nowelizację ustawy o kierujących pojazdami nie konsultuje niczego ze środowiskiem. Tak narodził się pomysł stworzenia inicjatywy obywatelskiej, której zadaniem będzie napisanie projektu nowelizacji ustawy i zebranie pod nią 100 tys. głosów. Na czele inicjatywy stanął Filip Grega, prezes Fundacji SOS Odpowiedzialne Szkoły Jazdy. W jej skład wchodzą szkoleniowcy i egzaminatorzy. Jednak inicjatywa nie zamyka się na nowych członków i zaprasza wszystkich doświadczonych przedstawicieli branży.

Jak twierdzą członkowie zespołu, nie tylko system szkolenia wymaga poprawek. Problem pojawia się jeszcze zanim kursant wsiądzie pierwszy raz do samochodu.

– Nasze pomysły nie są innowacyjne ani abstrakcyjne – mówi Adam Żuchowicz, właściciel Szkoły Jazdy „Roy” ze Świnoujścia. – Wynikają z obserwacji i wieloletniego doświadczenia. Ja np. uważam, że niezmiernie ważne jest zrozumienie, że prawo jazdy to nie jest paszport. Nie każdy musi je mieć, nie każdy powinien. Badania pokazują, że ok. 7 proc. społeczeństwa nie nadaje się na kierowców. Z różnych powodów – problemów emocjonalnych, zdrowotnych. U nas się takich ludzi nie odsiewa, bo badania lekarskie zakrawają na kpinę.

Jak twierdzi Żuchowicz, zanim człowiek zostanie dopuszczony do kursu, powinien być dokładnie przebadany. Nie tylko przez okulistę, ale też przez psychologa, który mógłby wychwycić ewentualne problemy osobowościowe. Bo to one niejednokrotnie doprowadzają do tragedii na drodze.

– Nawet podstawowe badania lekarskie są u nas prowadzone po łebkach – denerwuje się. – Miałem kiedyś kursanta, który na zakręcie, podczas szarówki, jechał prosto na drzewo. Zahamowałem na czas, ale nie mogłem zrozumieć, co się stało. Okazało się, że człowiek drzewa nie widział, bo miał kurzą ślepotę, o której nie wiedział.

Zespół zamierza też zaproponować zmiany w przepisach, które pozwolą stworzyć portret psychospołeczny kandydata. Należą do nich wywiad środowiskowy oraz badanie mające stwierdzić, czy kandydat nie jest narkomanem, lekomanem czy alkoholikiem.

Jasna wykładnia przepisów

Zdaniem zespołu należy też zadbać o to, by przepisy, których uczy się kandydat na kierowcę, były jednoznaczne.

– Nie może być tak, że powstają różne szkoły interpretacji przepisów ruchu drogowego – mówi Rafał Górski, właściciel OSK w Jeleniej Górze. – Powstaje szkoła warszawska, krakowska, toczą się dyskusje dotyczące tego, jak interpretować kodeks ruchu drogowego – kiedy używać kierunkowskazu, jak jechać po rondzie. Chcemy, żeby powstało coś podobnego jak w ministerstwie edukacji – zatwierdzony kanon materiałów, które jednoznacznie określają wykładnię prawa. I z takich materiałów chcemy uczyć naszych kursantów, żeby potem nie było żadnych wątpliwości. Bo obecne interpretacje są często są sprzeczne.

– Razi brak zapisu skreślonego w 1997 roku, precyzującego zachowanie kierującego, który zawraca na drodze z pierwszeństwem, wobec kierujących na drodze podporządkowanej – podaje jedną z niekonsekwencji prawnych Tomasz Kulik. – Ustawa ta jednak wymaga znacznie mniej poprawek, niż gniot, jakim jest ustawa o kierujących pojazdami. Od początku napisana była wadliwie, bo urzędnicy ministerstwa (to była rządowa inicjatywa ustawodawcza) jawnie ignorowali wnioski składane podczas konsultacji społecznych.

Jakie są podstawowe zarzuty wobec ustawy?

Kierowca w okresie próbnym (będzie obowiązywał on czerwca przyszłego roku – przyp. red.) ma obowiązek wziąć udział w szkoleniu dodatkowym między czwartym a ósmym miesiącem od chwili otrzymania prawa jazdy. Szkolenie dodatkowe teoretyczne ma odbywać się w WORD-ach w wymiarze dwóch godzin i dotyczyć m.in. działania alkoholu i innych środków odurzających, a praktyka w ODTJ-ocie w wymiarze jednej godziny.

– Po pierwsze, po co powtarzać w WORD-zie teorię, która była na kursie prawa jazdy, po drugie, co da jedna godzina w ODTJ? Po trzecie: dlaczego zajęcia dodatkowe – jakże potrzebne – mają się odbywać między czwartym a ósmym miesiącem od odebrania prawa jazdy przez kierowcę, a nie między kursem prawa jazdy a egzaminem? – pyta Kulik.

Na razie zespół jest na etapie zbierania postulatów. Nie wiadomo jeszcze, w jakim czasie może powstać nowelizacja pierwszej ustawy, jednak członkowie są zgodni – zrobią wszystko, by nastąpiło to jak najszybciej.

Anna Łukaszuk