Koreański towar deficytowy [cały tekst]

Kia rio

Chyba nikt nie spodziewał się, że wygrane przez dilerów Kii przetargi w ośmiu wojewódzkich ośrodkach ruchu drogowego przysporzą właścicielom OSK tak dużych problemów. Na nowe rio trzeba czekać nawet kilka miesięcy. Do tego trudno nazwać go niezawodnym. Auta potrafią się zepsuć po przejechaniu zaledwie 5 tys. km.

Nowa wersja kii rio pojawiła się na polskim rynku w pierwszym kwartale tego roku. Nie przeszkodziło to łódzkiemu dilerowi koreańskiej marki – firmie Marvel – wygrać rozpisanego wcześniej przetargu na dostawę 81 pojazdów egzaminacyjnych na kategorię B do pięciu wielkopolskich WORD-ów. Chodzi o ośrodki w Poznaniu, Pile, Kaliszu, Lesznie i Koninie. Cena zakupu aut to prawie 5,9 mln zł. Dodatkowo diler zobowiązał się do dwukrotnej wymiany pojazdów. Pierwsza ma się odbyć po 24, druga po 47 miesiącach od dnia podpisania umowy.

Dwa warianty. Kupowanie bardziej popularne niż podstawianie

Nowe pojazdy zaczęły się pojawiać w wielkopolskich WORD-ach od kwietnia. Jako pierwszy zaczął je wykorzystywać ośrodek w Lesznie. W maju kie rio zaczęły być użytkowane w Koninie i Kaliszu, w czerwcu – w Pile i Poznaniu. Większość WORD-ów postanowiła od razu wymienić cały tabor, inne zdecydowały się na tzw. okres przejściowy. Co to oznacza? Na przykład w WORD-zie w Poznaniu do końca roku kandydaci na kierowców będą mogli wybrać pojazd, którym chcą zdawać egzamin. Może to być nowa kia rio, ale także renault clio IV.

Co w momencie wymiany pojazdów egzaminacyjnych w WORD-ach mogą zrobić ośrodki szkolenia kierowców? Mają dwie możliwości. Pierwsza polega na pozostawieniu w ośrodku dotychczas użytkowanych pojazdów i podstawianiu ich na egzaminy. Jednak na taki krok decyduje się mniejsza część szkół jazdy. Dlaczego? Właściciele skarżą się, że ich pojazd zbyt długo stoi w WORD-zie. Bo przecież nie chodzi tylko o samą jazdę egzaminacyjną. Najpierw pracownicy WORD-u muszą go np. sprawdzić. Ponadto ośrodki egzaminacyjne nie dzielą się opłatami egzaminacyjnymi ze szkołami jazdy, które podstawiają swoje samochody. Dlatego większość szefów OSK wciąż uważa, że taki biznes jest dla nich nieopłacalny.

Jeśli szkoła jazdy nie myśli o podstawianiu swoich aut na egzaminy, musi podjąć decyzję o zakupie takich samochodów, jakie jeżdżą w WORD-zie. Dlaczego? Bo tego wymagają kandydaci na kierowców. Nikt nie chce odbywać szkolenia innym pojazdem niż ten, którym zdaje się egzamin praktyczny.

Droga przez mękę

Wielkopolskie szkoły jazdy zaczęły się więc zgłaszać do dilera, który wygrał w przetargu, żeby zamówić nowe pojazdy. I tutaj pojawił się problem. Na pojazdy trzeba było długo czekać.

– Zamówiłem je jakoś w połowie stycznia – opowiada Marcin Budych, szef OSK „Teddy” z Pniew. – Miały być u mnie na przełomie marca i kwietnia. Ale wszystko bardzo się przeciągało. W końcu auta dostałem pod koniec kwietnia.

Kilka miesięcy na pojazd musiała czekać także szkoła jazdy ze Śremu.

– Mam wrażenie, że pojazd do nas dojechał tylko dlatego, że bez przerwy się o niego dopominaliśmy, bombardowaliśmy dilera telefonami, zapytaniami – zdradza nam pracownica ośrodka szkolenia kierowców.

Nie inaczej wyglądała sytuacja szkół jazdy z Pomorza. Przetarg na dostawę do PORD-u w Gdańsku 20 samochodów wygrał sopocki diler marki Kia, firma JD Kulej. Zaproponowana przez nią cena to 3,99 mln zł. Umowa pomiędzy WORD-em a dilerem została podpisana w połowie maja. Kandydaci na kierowców egzaminy kią mogą zdawać od 3 lipca. Jednak na razie mają jeszcze możliwość wyboru innego auta, czyli toyoty yaris.

– Zamawianie nowych kii rio można opisać jednym wyrażeniem – droga przez mękę – uważa Radosław Surała, szef gdyńskiej Elka School. – Wszystko bardzo długo trwa, pojazdy kupowałem nie tylko od dilera, który wygrał przetarg, bo chciałem je mieć trochę szybciej.

Taki manewr próbowało stosować wiele szkół jazdy, mimo że pojazdy kupione od dilera innego niż ten, który wygrał przetarg, są droższe. Dlaczego? Takie firmy nie mogą szkołom jazdy zaoferować rabatu, który wynosi ok. 8 proc. Ten przywilej mają tylko dilerzy obsługujący WORD.

Zamówione, niedostarczone

Niektórzy właściciele OSK tylko krzywią się na wspomnienie o zamawianiu nowej kii rio. Dla innych problem nadal istnieje.

– Moje zamówienie jest wciąż w trakcie realizacji – mówił w połowie sierpnia Wojciech Kiełbasa, szef gdańskiego ośrodka Go Auto. – Jeden pojazd dostałem, na dwa cały czas czekam. Zamówienie złożyłem w połowie maja. Wszystko pięknie wyglądało w momencie, gdy diler oferował nam auto. Teraz ciśnie mi się na usta słowo „pomyłka”.

Odległe terminy dostawy nowej kii rio proponowane są też szkołom jazdy z Elbląga i okolic, gdzie przetarg na dostawę nowych pojazdów również wygrała firma JD Kulej. Umowa została podpisana 8 sierpnia. Pierwsze nowe pojazdy mają pojawić się w WORD-zie do 30 września. A kiedy mogą otrzymać je ośrodki szkolenia kierowców?

– Może pod koniec roku, a może na początku następnego – denerwuje się Mirosław Marach, szef ośrodka Mar-Pol z Malborka. – To jakiś skandal! Czyli co, te pojazdy są na razie tylko wirtualne?

O problemach z dostawą kii rio nie słyszy się tylko w województwie lubuskim. Tam te pojazdy jeżdżą od niedawna w zielonogórskim WORD-zie.

– Przyjęliśmy od szkół jazdy zamówienia i są one realizowane na bieżąco – mówi Piotr Kaźmierczak, kierownik działu marketingu Grupy Gezet, która wygrała przetarg na dostawę pojazdów w WORD-zie Zielona Góra.

Bo Korea jest daleko

Skąd biorą się problemy z dostępnością kii rio? Zapytaliśmy o to osobę, która sporo wie o rynku samochodowym w Polsce. Zastrzegła, że wypowiedzieć się może tylko anonimowo.

– Auta są produkowane w Korei Południowej, więc ich transport do Polski trochę trwa. Z kolei dilerzy, którzy wygrali przetargi, nie wiedzieli, czy ich oferta okaże się najlepsza i w konsekwencji będą mieli dużą sprzedaż aut w segmencie szkoleniowym. A w koreańskiej fabryce Kii jest kolejka. Produkcja działa zgodnie z zamówieniami. Jeśli nagle dostaną sygnał z Polski, że potrzebna jest określona liczba aut, wyprodukują je, ale będzie to trochę trwało. Przecież muszą zaspokajać także inne rynki – europejskie i pozaeuropejskie. Gorzowski diler nie ma problemów z dostępnością aut z jednego powodu. Tamtejszy rynek nie jest duży. Proszę porównać sobie liczbę szkół jazdy w okolicach Zielonej Góry i w całej Wielkopolsce i Trójmieście.

To, że nowa kia rio jest produkowana tylko w Korei, potwierdza diler tej marki firma JD Kulej.

– Do Europy dostarczana jest drogą morską, potem transportem samochodowym do składu w Polsce. Tam w pojazdach dla OSK odbywa się montaż instalacji LPG. Ostatnim etapem jest transport samochodowy do dilera, u którego następuje ostateczne doposażenie elek, m.in. w dodatkowe zestawy pedałów do prowadzenia szkolenia – wyjaśnia Jakub Gołębiewski, koordynator ds. marketingu w firmie JD Kulej.

Powód braku pojazdów? Ich niesamowity sukces

Jak problemy z dostępnością kii rio dla szkół jazdy tłumaczą dilerzy, którzy wygrali przetargi w WORD-ach?

– Kia rio IV generacji osiągnęła niesamowity sukces nie tylko w Polsce, ale także w całej Europie – mówi Gołębiewski. – Problemów z zamówieniami w naszym salonie nikt nie doświadczy, chociaż przyznajemy, że czas ich realizacji w związku z ogromnym zapotrzebowaniem na to auto jest wydłużony. W przypadku zamówień dla ośrodków szkolenia kierowców terminy dostawy zależą m.in. od wybranej wersji oraz koloru pojazdu. Mimo tak ogromnego zapotrzebowania Kia Motor Polska stara się je realizować w możliwie krótkich terminach.

– Rzeczywiście na przestrzeni kwietnia i maja szkoły jazdy narzekały na dostępność samochodów, ale już w kolejnym miesiącu, czyli czerwcu, podwojone zostały miesięczne partie produkcyjne zamawianych pojazdów. Od tego momentu nie mamy problemu z bieżącą dostępnością pojazdów dla autoszkół w województwie wielkopolskim – twierdzi Paweł Białkowski, prezes zarządu firmy Marvel. – Wspólnie z Kia Motors Polska zadbaliśmy o odpowiednie zabezpieczenie magazynu tych samochodów. Aktualnie tylko na naszym stoku dilerskim posiadamy kilkadziesiąt kii rio do szybkiego odbioru. Zamówienia realizowane są na bieżąco.

Z takim samym pytaniem zwróciliśmy się do centrali, czyli Kia Motors Polska. Nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Zapytaliśmy za to dilerów, czy w związku z wygranymi przetargami informowali centralę o zwiększonym zapotrzebowaniu na pojazdy.

– Auto zostało bardzo ciepło przyjęte przez rynek europejski, co wpływa na liczbę zamówień do fabryki – wyjaśnia Gołębiewski. – W Polsce nowe rio też zbiera same pochlebne recenzje. Przetargi do WORD-ów rozpisane zostały w podobnym okresie w wielu ośrodkach w Polsce i zostały wygrane przez rio. Spowodowało to wzmożony ruch zamówień przez OSK w całej Polsce. KMP robi wszystko, aby zaspokoić potrzeby OSK, jak i wszystkich klientów, którzy zamówili nowe rio w Polsce.

Problemy z przepustnicą

Problem z dostępnością kii rio to jedno. Ale te szkoły jazdy, które pojazdy już od jakiegoś czasu użytkują, głównie z Wielkopolski, skarżą się, że auta są awaryjne. I co najważniejsze, po bardzo krótkim okresie eksploatacji, co nie potwierdza słów koordynatora marketingu firmy JD Kulej.

Zacytujmy najpierw opinie właścicieli szkół jazdy, znalezione w mediach społecznościowych: „Sprzęgło i przepustnice siadają po 9 tys. (km – przyp. red.), po 20 grzeją się tarcze hamulcowe”, „U nas zastąpiło to (kia rio – przyp. red.) clio, które uważam za naprawdę wytrzymałe auto. A z tego to nawet trudno wysiąść z fotela pasażera. Poza tym po 2 tys. reklamowałem spalony silniczek wycieraczek. Moi koledzy też mieli już parę awarii. Nie wspomnę o braku części do tego auta”, „Ta kia to jakaś porażka. Słaba jakość wykonania, w serwisie sami mówią, że nie nadaje się na elkę. Po 8 tys. km zaczynają się problemy z autem. Żal”.

Podczas rozmów, które przeprowadziliśmy z właścicielami OSK, okazało się, że najczęściej występującą usterką jest awaria przepustnicy.

– Ja problemy z przepustnicą mam już po przejechaniu 5 tys. km! – denerwuje się właściciel poznańskiego OSK. – Czas oczekiwania na nową to ok. 5 tygodni. Auto zastępcze dają tylko na naprawy blacharskie i lakiernicze.

Co na to firma Marvel?

– Tak jak każda wiodąca marka motoryzacyjna, Kia dba o najwyższą jakość swoich produktów, a wszystkie pojawiające się usterki likwidowane są w najkrótszym możliwym czasie w ramach gwarancji – tłumaczy Paweł Białkowski. – Wspólnie z importerem pracujemy nad poprawieniem dostępności części, a wszelkie problemy są na bieżąco monitorowane. Rozumiejąc charakter eksploatowanych pojazdów, staramy się zapewnić możliwie najwięcej samochodów zastępczych, przystosowanych do szkolenia kierowców. Obecnie przekazaliśmy do użytku dla autoszkół w Poznaniu pięć takich pojazdów, a liczba ta będzie stopniowo zwiększana w zależności od potrzeb.

Chyba jeszcze żaden pojazd nie budził wśród właścicieli ośrodków szkolenia kierowców takich emocji, jak nowa kia rio. Na razie są one wyłącznie negatywne. Ciekawe, czy jest szansa, że w przyszłości coś się w tej kwestii zmieni…

Jakub Ziębka

9 komentarzy do “Koreański towar deficytowy [cały tekst]”

    1. Raczej likwidacja WORD- ów rozwiąże tą sytuację. Skoro prawo określa, że wystarczy 1 kamera w samochodzie egzaminacyjnym to np WORD Zielona Góra dopuszcza takie pojazdy ale trzeba przyprowadzić je godzinę wcześniej przed planowanym egzaminem. Z trzema kamerami – 30 min przed egzaminem. Jaka to różnica? To trzeba mieć ŁEB aby wymyślać takie poprzeczki. :). Ponadto, skoro większość OSK stawia swoje pojazdy na egzaminy to po co WORD – owi 15 samochód KIA? – No chyba że WORD prowadzi własny OSK. 🙂

  1. Szanowni Państwo, uważam, że samochody przeznaczone do nauki jazdy powinny być samochodami sprawdzonymi. Uważam za CHORE wyłanianie samochodów nowych. Owszem, niech będą nowe przy zakupie, ale produkowane od co najmniej dwóch – trzech lat. Pozwoli to wyeliminować „choroby wieku dziecięcego” tych samochodów. To po pierwsze, a po drugie powinny to być samochody produkowane/składane w Polsce. Na dzień dzisiejszy to my napędzamy koniunkturę innych krajom – dajmy zarabiać naszym rodakom w Polsce.
    Pozdrawiam

      1. Pingback: https://upx1688.online/

      2. Pingback: sig p320

Dodaj komentarz