Kultura za kierownicą. Przydałaby się także instruktorom

Chcę podzielić się spostrzeżeniami dotyczącymi kultury za kierownicą. W ostatnim czasie, jeżdżąc prywatnym samochodem po ulicach Poznania, spotkałem się z tak chamskimi i idiotycznymi zachowaniami instruktorów prowadzących szkolenie, że postanowiłem to skomentować.

Zacznijmy może od tego, co należy rozumieć przez pojęcie kultury za kierownicą. Oczywiście każdy może mieć w tej kwestii inny pogląd, ale moim zdaniem to takie prowadzenie pojazdu, żeby każdy uczestnik ruchu drogowego bezpiecznie dotarł do celu. Specjalnie piszę o wszystkich uczestnikach ruchu drogowego, bo kultury należy wymagać nie tylko od kierujących samochodami, ale również motocyklistów, motorowerzystów czy rowerzystów i pieszych.

Czego uczyć kursantów? Kultury!

Klasyczne przykłady braku jakiejkolwiek kultury to oczywiście zajeżdżanie drogi, gwałtowne hamowanie w celu „nauczenia czegoś innego kierowcy”, głośne przejeżdżanie motocyklem obok małego dziecka idącego na spacer z rodzicami czy też terroryzowanie pieszych, jadąc rowerem po chodniku. W tym artykule chcę jednak skupić się na tym, w jaki sposób i jakich zachowań uczy się kursantów w czasie szkolenia. Przecież to jedno z zadań instruktora nauki jazdy. Chodzi o uczenie kandydata na kierowcę takiej jazdy, żeby sobie oraz innym nie wyrządzał szkody i zawsze bezpiecznie docierał do celu.

Przejdźmy do przykładów. Teraz postaram się opisać sytuacje, których świadkiem byłem w ostatnim czasie. Może wspólnie zastanowimy się, czy na pewno tak powinno to wszystko wyglądać…

Przykład numer jeden. Instruktor wymachujący rękami

Jadę zespołem pojazdów złożonym z najdłuższej wersji samochodu dostawczego oraz przyczepy o długości blisko 6 metrów, przystosowanej do przewozu motocykli. Wykonuję skręt w lewo na skrzyżowaniu. Wjeżdżam natychmiast po wyświetleniu sygnału zielonego na sygnalizatorze S-3 (sygnalizator kierunkowy). Sygnał dla kierunku, z którego jadę, trwa zaledwie kilka sekund (mało uczęszczany wjazd na skrzyżowanie). Skręt takim zespołem pojazdów trwa. W trakcie przejazdu dochodzi do zmiany świateł i sygnał zielony na sygnalizatorze S-1 wyświetlany jest dla pojazdów nadjeżdżających z mojej lewej strony. Kiedy zmienia się sygnał na S-1, moja przyczepa, podążając za pojazdem, jest jeszcze na skrzyżowaniu. Z kierunku, dla którego sygnalizator wyświetlił sygnał S-1, nadjeżdża pojazd nauki jazdy, trąbi, przyspiesza, instruktor wymachuje rękoma. Chyba chciał odpędzić moją przyczepę…

Zastanawiam się, co chciał osiągnąć? Wystarczyłoby, żebym się zatrzymał (na skutek zasłyszanego sygnału dźwiękowego) i z pewnością nowa kia rio uderzyłaby w przyczepę. Wina jednoznacznie leżałaby po stronie kierującego wjeżdżającego na skrzyżowanie, a dokładnie po stronie instruktora, który wyraźnie czegoś chciał nauczyć kursanta… No właśnie, czego?

Jestem przerażony tak idiotycznym i niebezpiecznym zachowaniem mężczyzny prowadzącego szkolenie. Ryzykował nie tylko mienie OSK, w którym pracuje, ale również zdrowie i życie kursanta oraz własne. Wystarczyło zdjąć nogę z gazu. Chcę podkreślić, że bezpieczny przejazd nie wymagałby zatrzymania elki po moim przejeździe.

Przykład numer dwa. Instruktorka poleca lekturę

Pojazd nauki jazdy jedzie w okolicy poznańskiego WORD-u. Kieruje nim kursant, na miejscu pasażera zasiada sympatyczna instruktorka. Przed nimi manewruje pojazd ciężarowy, a pracownik budowy wskazuje wyraźnym gestem zatrzymanie ruchu na drodze. Pewnie nie miał do tego uprawnień, ale uwierzcie mi, sygnał był wyjątkowo czytelny, a mężczyzna miał na sobie odblaskową kamizelkę. Elka mknie dalej, coraz szybciej. Pracownik budowy ucieka, kierujący pojazdem ciężarowym gwałtownie przerywa manewr cofania, pojazd nauki jazdy przejeżdża na milimetry. Poczekałem, pozwalając ciężarówce przejechać, dojechałem do pojazdu nauki jazdy na kolejnym skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną. Pozwoliłem sobie przez okno zapytać instruktorkę, czy nie uważa, że powinni się zatrzymać. Dowiedziałem się, że mieli pierwszeństwo przejazdu. A jak się nie znam na przepisach, to mam sobie poczytać. Cóż… Zaczynam czytać literaturę z psychologii, próbując zrozumieć takie zachowania ludzi za kierownicą i prowadzących szkolenie.

Zmiana zasad szkolenia i egzaminowania? Najpierw wykształćmy kadrę instruktorską

Jak mamy poprawić bezpieczeństwo na drogach, skoro w czasie kursu uczy się chamstwa, arogancji i braku myślenia za kierownicą? Po co nowe pomysły dotyczące zasad szkolenia i egzaminowania, skoro powinniśmy rozpocząć od podstaw, czyli przygotowania kadr instruktorskich do pracy.

Jestem przekonany, że mamy w Polsce profesjonalistów, którzy wyżej opisane sytuacje wykorzystaliby do tego, żeby nauczyć kursanta prawidłowego zachowania, jakie powinien prezentować defensywny kierowca. Jest mi bardzo przykro, że wielu kandydatów na kierowców trafia jednak na tak nieprofesjonalnych instruktorów.

Marzy mi się, żebyśmy jako kierowcy diametralnie zmienili tok myślenia. Przecież cmentarze są pełne tych, którzy mieli pierwszeństwo. Warto nauczyć naszych podopiecznych, przyszłych kierowców, że najważniejsze to bezpiecznie i bez szwanku dotrzeć do celu!

mgr inż. Marcin Kukawka, instruktor techniki jazdy, rzeczoznawca samochodowy

10 komentarzy do “Kultura za kierownicą. Przydałaby się także instruktorom”

  1. U nas w elce było ochrzanianie, o wszystko i za wszystko – jestem za to coraz bardziej wdzięczna. A teraz obserwacje zza szyby. Dwa razy wymusiła na nas elka bez kursanta (sam instruktor) na Hubach i dwa razy widziałam, gdy instruktor jechał co najmniej 50 w strefie 30 (w tym pod samym WORD-em…) Teraz elka z kursantem – dwa razy tacy wymusili na nas na znaku STOP, na Borku i na tzw. skrzyżowaniu śmierci (Karwińska/ Mościckiego), i był to ten sam,”wzorcowy” sieciowy OSK… A wjeżdżanie na pasy tuż za plecami pieszego? U nas za to był łomot. Strasznie mi przykro, jak nas uczą, a sami potem robią na opak.

  2. Jakich profesjonalistów instruktorów ma pan na myśli? Większość to emerytowani mundurowi, którzy przez 20 lat wydawali lub wykonywali rozkazy często pozbawione sensu. Wielu z nich przed emeryturą leczyło się na nerwicę? Teraz są egzaminatorami instruktorami?

  3. Rzadko mi się zdarza widzieć instruktora, który zdejmuje/zakrywa L-kę na dachu jak prowadzi auto. Przestałam już im zwracać uwagę, bo nawet jeśli znają Art 55 ust.1 i 2 PORD, to starają się go interpretować po swojemu, a już w ogóle nie przyjmują do wiadomości ,że są chamami, którzy wymuszają na innych szczególną ostrożność, kiedy nie ma do tego podstaw.

    1. nauczyciel jak ma osiągnąć efekt dydaktyczny to musi sam dawać przykład właściwego zachowania. A jeżeli sam uczy a przy tym sam nie umie/nie chce to co może przekazać drugiemu? Jak widzę instruktora piszącego sms za kierownicą z L ką na dachu to mnie mdli i nie dowierzam ale spotykam takie sytuacje

      1. Słowo kultura i wynikające z tego obowiązki i sposób zachowania są wspólne dla całego społeczeństwa.Wielokrotnie zwracałem uwagę ,że poziom kultury a w wielu przypadkach całkowity jej brak jest pochodna tego co obserwujemy w naszym codziennym życiu.Oczywiście powinniśmy zacząć od siebie i nie pouczać się na wzajem bo jak wiemy,że najciemniej jest pod latarnią

      2. Słowo kultura i wynikające z tego obowiązki i sposób zachowania są wspólne dla całego społeczeństwa.Wielokrotnie zwracałem uwagę ,że poziom kultury a w wielu przypadkach całkowity jej brak jest pochodna tego co obserwujemy w naszym codziennym życiu.Oczywiście powinniśmy zacząć od siebie i nie pouczać się na wzajem bo jak wiemy,że najciemniej jest pod latarnią

      3. Pingback: สล็อตวอเลท

      4. Pingback: Belcampo Anya Fernald scandal

Dodaj komentarz