Prawko z klonowym liściem. Jak jest w Kanadzie?

Kanada

Powiedzenie „Będziesz miał tu Kanadę” w języku naszych dziadków znaczyło dostatek, wygodę, beztroskie życie. Dziś Kanada nie jest już symbolem bogactwa i luksusu, ale kierowcom żyje się tam łatwiej niż w Polsce.

Słownik wyrazów obcych pamięta, że Kraj Klonowego Liścia był dla kolejnych pokoleń emigrantów ziemią obiecaną. Inne leksykony również przypominają, że potocznie, żartobliwie Kanada oznaczała „obfitość, dostatek, miejsce, w którym panują dogodne warunki do jakiejś zyskownej działalności”. Jaki jest współczesny obraz Kanady? Jednych zachwyca przyrodą, innych zniechęca surowym klimatem. Jeszcze inni narzekają na… genetycznie modyfikowaną żywność. A jak się jeździ po kanadyjskich drogach? Czy tamtejsi kierowcy mają fantazję za kółkiem? Co grozi piratom drogowym? Czy trudno jest zdobyć prawo jazdy?

Sprawdziliśmy to, korzystając z doświadczeń licznej kanadyjskiej Polonii. W Toronto, Ottawie, Montrealu, Vancouver, Winnipeg żyje prawie milion naszych rodaków. Część z nich to nowa emigracja. Młodzi ludzie, którzy kilka lub kilkanaście lat temu wyjechali za chlebem i wygodniejszym życiem.

Nie przepiszą ci driving licence

Większość z nich musiała zdawać w Kanadzie egzamin na prawo jazdy, bo tamtejsze przepisy nie pozwalają bezterminowo jeździć nawet na tzw. międzynarodowym prawku. Polskie uprawnienia do kierowania pojazdami są jeszcze mniej życzliwie traktowane.

– Tylko w dwóch prowincjach uznają polskie prawo jazdy. W Ontario można się z nim poruszać przez trzy miesiące, w Albercie przez rok – informuje Paweł Sztobryn, założyciel portalu eKanada.pl, pochodzący z Gdańska, a mieszkający w Winnipeg. – W pozostałych prowincjach potrzebne jest międzynarodowe driving licence. Jeździ się z tym dokumentem maksymalnie trzy miesiące.

Na polonijnych forach internetowych można znaleźć porady, jak bezstresowo załatwić sobie kanadyjskie prawko. Trzeba polski dokument wymienić na… angielski, który jest honorowany przez tamtejszych urzędników. Ta procedura kosztuje jednak ponad 60 funtów i może okazać się dość skomplikowana. Szczególnie dla tych, którzy nie przebywali dłużej na Wyspach Brytyjskich, więc załatwiają sobie lewy meldunek.

– Nie ma sensu kombinować, wysyłać aplikacji do znajomych w UK, czekać na dokumenty. Egzamin w Kanadzie jest bardzo prosty – przekonuje Ania, polska blogerka (PandaOverseas.com) z Toronto.

Jeździ od pięciu lat. Tak zwane pełne prawko zrobiła w czerwcu 2016 roku. Podkreśla, że teorię zdawać można w języku polskim. Wystarczy wcześniej zgłosić to w urzędzie. Po angielsku też nie jest trudno, nawet przy umiarkowanej znajomości języka.

Często zerkaj w lusterko

Pytania są banalne, mają prostą formę gramatyczną. Odpowiedzi niepoprawne zwykle są tak absurdalne, że od razu się je odrzuca. Chcecie sprawdzić? Przykładowy Driving Test – podzielony na Test Signs (ze znajomości znaków drogowych) i Test Rules (z przepisów drogowych) – można znaleźć na stronach internetowych regionalnej administracji, centrów egzaminacyjnych, szkół jazdy. Co powinni wiedzieć kandydaci na kierowców? Na przykład jak oznaczone jest przejście dla pieszych. Jak na skrzyżowaniu z kilkoma pasami ruchu skręcić w prawo. Co powinna zrobić osoba, która siadła za kółko zdenerwowana. Albo jak radzić sobie z tzw. blind spotem, czyli martwym polem.

– Egzaminatorzy bardzo pilnują, czy poprawnie trzymasz ręce na kierownicy, czy co kilka sekund zerkasz w lusterko, czy rozglądasz się, kontrolujesz sytuację wokół pojazdu – wspomina Ania.

Potwierdzają to inni zdający w prowincji Ontario, np. w mieście Aurora.

– Trzeba wyraźnie sygnalizować, że spojrzałeś w lusterko. W lewo, w prawo. Ruszać głową, nie tylko oczami – komentuje z humorem jeden z forumowiczów na Emigracjadokanady.ca. – Na skrzyżowanie, nawet na zielonym, wjeżdżaj ostrożnie. Ale gdy egzaminator skieruje cię na autostradę, musisz „cisnąć”, bo zbyt wolna jazda jest niezgodna z przepisami – radzi.

Podpowiada też, że egzaminy odbywają się na stałych trasach. Warto je przestudiować, pooglądać filmiki na branżowych portalach, popytać znajomych.

Egzamin automatem rodziców

To nie wszystkie ułatwienia. Egzamin zdaje się swoim autem, w praktyce – samochodem rodziców lub znajomych. Co ważne – nawet jeśli zrobimy prawko automatem, uzyskujemy uprawnienia do prowadzenia pojazdów również z klasyczną skrzynią biegów. Istotną informacją jest brak – w większości prowincji – obowiązkowych kursów dla kandydatów na kierowców. Wszystkie materiały edukacyjne są w Internecie, np. na stronie ministerstwa transportu. Driver’s Handbook znajdziemy w też księgarni.

– Książeczka do nauki dla kierowców kosztuje 16 dolarów (CAD). Można nie wydawać pieniędzy i wypożyczyć ją w bibliotece – stwierdza Ania.

A gdybyśmy jednak chcieli poćwiczyć trochę z instruktorem?

– Półtoragodzinna jazda to około 60 dolarów – wyjaśnia blogerka. – Jeśli chcemy się rozgrzać przed egzaminem, skorzystać z porad fachowca i zdawać jego autem, musimy liczyć się z wydatkiem na poziomie 200 dolarów.

Takie stawki obowiązują w Toronto. W Vancouver można znaleźć coś tańszego.

– Mój mąż za trzy godziny jazdy z instruktorem i wypożyczenie samochodu na egzamin zapłacił 150 CAD – wspomina Katarzyna Jeziorska, autorka bloga „Kanada się nada”.

150 dolarów kanadyjskich to ok. 430 zł. W Polsce taka usługa, z udostępnieniem pojazdu na kilka godzin, pewnie kosztowałaby niewiele mniej.

A jak kształtują się opłaty egzaminacyjne? W różnych prowincjach są różne cenniki. I różne kategorie oraz podkategorie driving licence. W Ontario tzw. pełne prawo jazdy – G (odpowiednik naszej kat. B) – kosztuje 87,75 CAD. Za poprawki płacimy 15,50 CAD (teoria) i 51,75 CAD (jazda). Do tego trzeba doliczyć drobne opłaty urzędowe, m.in. za zdjęcie i wydanie plastikowego dokumentu. W Kolumbii Brytyjskiej i Manitobie też zapłacimy ok. 100 CAD za prawko nazywane tam Class 5.

Długa droga do full prawka

Biorąc pod uwagę zarobki w Kanadzie, koszty uzyskania prawa jazdy nie są wysokie. Ale droga do tego celu bywa długa. Na Full Vehicle Licence pracuje się co najmniej dwa lata. Wcześniej jeździ się z supervisorem, czyli osobą, która od trzech-czterech lat ma prawko. Trzeba przestrzegać różnych ograniczeń dotyczących prędkości, liczby pasażerów, jazdy nocnej, jazdy po autostradach. Uczący się kierowca oczywiście nie siada za kierownicą po alkoholu. Obowiązkowe jest też oznaczenie pojazdu. W Kolumbii Brytyjskiej początkujący (Class 7L, Learner’s Permit) musi mieć tabliczkę lub naklejkę z białym L na czerwonym tle. I skończone 16 lat. Po 12 miesiącach praktykowania zdaje się test na wyższy poziom (Class 7, Novice Permit). Nowicjusz jeździ z literą N na zielonym tle. Nadal obowiązuje go zasada „zero alkoholu”. I może podwieźć tylko jednego pasażera. Z Novice Permit można korzystać maksymalnie pięć lat, natomiast egzamin na pełne prawko (Class 5) dozwolony jest po dwóch latach. Jeśli początkujący kierowca zdecyduje się na profesjonalny kurs nauki jazdy, może zdawać Class 5 po 18 miesiącach. Kogo dotyczą pozostałe kategorie? Class 6 to prawo jazdy na motocykle, Class 4 – na taksówki, mikrobusy. Class 3 – commercial heavy trucks (ciężarówki), Class 2 – autobusy (od 19 lat), Class 1 – wszystkie rodzaje pojazdów.

W Albercie początkującym (Class 7) może być już czternastolatek. Żeby uzyskać Class 5 GDL (Graduated Driver’s Licence), trzeba jeździć co najmniej rok i mieć ukończone 16 lat. Class 5 (Fully Licensed Driver) jest – najwcześniej – dla osiemnastolatków. Pod warunkiem, że dwa lata nie miało się poważnych wypadków, mandatów.

Piętnastolatek za kółkiem

W roli kierowcy można sprawdzić się po 16. urodzinach. Jeśli zaliczyło się szkolny program edukacji drogowej – pół roku wcześniej.

– Naukę teorii mają w szkole w wieku 15 lat, po dziewięciu miesiącach jeżdżenia z rodzicami mogą przystąpić do egzaminu z jazdy i kierować samodzielnie – wyjaśnia Paweł Sztobryn.

W Quebecu skuterami śmigają już czternastolatki, motocyklami – szesnastolatki. Ale przepisy dotyczące czterech kółek nie są już tak liberalne. Żeby starać się o Class 5, konieczna jest wizyta w szkole jazdy i zaliczenie kursu teorii składającego się z pięciu modułów. Później zdaje się coś w rodzaju egzaminu wewnętrznego – road theory test, z pytaniami wielokrotnego wyboru. Na Learner’s Licence prowadzi się w towarzystwie instruktora lub osoby, która ma pełne prawko. Do egzaminu teoretycznego przystępuje się po 10 miesiącach. Do praktycznego – po 12 miesiącach

Na Nowej Fundlandii i Labradorze, Wyspie Księcia Edwarda, w Nowej Szkocji i Saskatchewan za kółkiem siadają szesnastolatki. W tej ostatniej prowincji, żeby zdać z Class 7 do Class 5, trzeba mieć 18 lat. Podobnie w Ontario. Uzyskanie prawa jazdy G poprzedza G1 (test wiedzy, po którym uzyskuje się Learner’s Permit) oraz G2 (test praktyczny z podstawowych umiejętności). Z G1 jeździmy tylko w towarzystwie innego kierowcy z co najmniej czteroletnią praktyką. Z G2 możemy prowadzić samodzielnie (Ania korzystała z tego trzy lata), jednak jesteśmy pod specjalnym nadzorem, płacimy wyższe ubezpieczenie.

Zaparkuj tyłem i nie stresuj się

Jak wygląda egzamin? Część teoretyczna – podobnie jak w Polsce. Idziemy do lokalnego wydziału komunikacji – centrum egzaminacyjnego, okazujemy dokument tożsamości i otrzymujemy arkusz z pytaniami. Albo siadamy przed ekranem komputera. W Kolumbii Brytyjskiej pytań jest 50. Należy odpowiedzieć poprawnie na przynajmniej 40. Na ewentualną poprawkę można zapisać się już następnego dnia.

W Ontario pytań jest 40, połowa dotyczy znaków drogowych (Road Signs Practice Test), kolejne 20 – zasad ruchu drogowego (Practice Knowledge Test).

– Można popełnić cztery błędy w każdej części, czyli w sumie osiem – tłumaczy Ania. – Wypełnienie testu zajmuje 30 minut, lecz limitu czasu nie ma.

Inaczej niż w naszych wojewódzkich ośrodkach ruchu drogowego, jazda egzaminacyjna danego kandydata na kierowcę zwykle odbywa się wiele miesięcy po zaliczeniu teorii. Dlaczego? Bo jak wynika z kategoryzacji kanadyjskich praw jazdy, przejście z litery L (uczeń po zaliczeniu testu) do N (nowicjusz) zajmuje np. rok, a zdobycie uprawnień full może trwać jeszcze 24 miesiące. Jeśli skorzystamy z usług szkoły jazdy albo mieliśmy wcześniej polskie, niemieckie czy hiszpańskie prawko – procedury przyspieszają.

A sam egzamin za kółkiem? Drive Test rozpoczynamy, parkując auto przy urzędzie. Miejsca postojowe są oznaczone cyframi. Informujemy urzędnika, na jakim numerze stoimy, podajemy rejestrację i czekamy na egzaminatora.

– Radzę stanąć na parkingu tak, abyście mogli wyjechać przodem. Mniej stresu na początek – śmieje się Ania.

Sugeruje przyjechać pół godziny przed wyznaczonym terminem, bo w urzędzie może być kolejka. Bo miejsca parkingowe mogą być zajęte. Bo egzaminator może przyjść chwilę wcześniej. Pracę zacznie od sprawdzenia kierunkowskazów, światła stop, klaksonu. Jazda na kategorię G2 trwa nie dłużej niż 30 minut. Oprócz przejazdu przez kilka skrzyżowań kierowca zalicza m.in. parkowanie równoległe, awaryjne zatrzymanie i tzw. zawracanie na trzy.

– W Albercie miałem też parkowanie przodem, tyłem i na wzniesieniu – wspomina jeden z forumowiczów na Emigracjadokanady.ca.

– Moja jazda egzaminacyjna to 20 minut po mieście i parkowanie równoległe tyłem – dodaje Paweł Sztobryn z Winnipeg. – Teoria też była prostsza niż w Polsce. Mniej znaków i przepisów do nauczenia.

W Toronto egzamin na pełne prawko (G) to m.in. dwa wjazdy na autostradę.

– Egzaminator pytał też, ile godzin w ciągu ostatnich 90 dni spędziłam na drogach szybkiego ruchu. Musiałam podpisać stosowne oświadczenie – podkreśla Ania. – Sprawdzał też, czy umiem zaparkować równolegle przy krawężniku, między słupkami. A później pojechaliśmy w rejon szkół, gdzie wolno jeździć maksymalnie 40 km/h.

Jeżdżą grzecznie, ale… na rondach pod prąd

Ignorowanie znaków słono kosztuje, szczególnie w strefach zamieszkania, przy placówkach oświatowych.

– Mandaty za prędkości przy szkole albo miejscu robót drogowych są podwójne! – podkreśla Sztobryn.

– W Vancouver najważniejszy limit prędkości to 30 km/h przy szkołach – potwierdza autorka bloga „Kanada się nada”.

Dyscyplinowaniu piratów drogowych służą m.in. mobilne fotoradary. A punkty karne wpływają na koszty ubezpieczenia.

Katarzyna Jeziorska ocenia, że Kanadyjczycy są kulturalnymi, życzliwymi kierowcami.

– W ruchu drogowym naczelną zasadą jest uprzejmość i ustępowanie sobie, co prowadzi do kuriozalnych sytuacji. Samochód staje, żeby wpuścić na rondo rowerzystę – opowiada z humorem pani Katarzyna.

Na blogu Panda Overseas również można przeczytać o kulturalnych kierowcach w Toronto. Ania przekonuje, że nawet po zakorkowanym centrum miasta jeździ się spokojnie. A kanadyjskie drogi są szerokie, bezpieczne.

– Jedyny problem to blokowanie lewego pasa. Nie każdy pamięta, że ta część jezdni służy do wyprzedzania – żartuje blogerka.

Paweł Sztobryn dostrzega więcej wad kanadyjskich kierowców. Mówi, że rzadko używają kierunkowskazów, nie potrafią włączać się do ruchu, zmieniać pasów. Mają problem na autostradach. Boją się wyprzedzać.

– Kierowcy w Polsce są dużo lepiej wyszkoleni. Mimo przekraczania prędkości, niebezpiecznych manewrów, wyżej oceniam ich umiejętności – mówi gdańszczanin, który przeprowadził się do Winnipeg.

Zwraca uwagę, że Polacy nauczyli się już jeździć „na suwak”.

– W Kanadzie to niestety bardzo kuleje – stwierdza Sztobryn. – A najgorzej jeździ się w weekend, zwłaszcza w niedzielę przed południem, kiedy na drogi wyjeżdżają emeryci. Ledwo widzą, poruszają się irracjonalnie, z zawrotną prędkością 40 km/h – ironizuje.

Podkreśla, że zmotoryzowani w prowincji Manitoba nie radzą sobie na rondach. W Winnipeg ten typ skrzyżowań pojawił się dopiero kilka lat temu.

– Dużo czasu minęło, zanim przestali wjeżdżać pod prąd – podsumowuje z humorem Sztobryn.

Polscy kierowcy wiedzą, że ruch okrężny oznacza jazdę w prawo. Ale mogliby mieć kłopot na kanadyjskich skrzyżowaniach równorzędnych.

– Pierwszeństwo ma ten, kto dojechał pierwszy. Na kolejnych macha się ręką i przepuszcza. Albo i nie – żartuje Katarzyna Jeziorska.

Tomasz Maciejewski

 

Po alkoholu za kierownicą

W Toronto, największej metropolii Kanady, kierowcy do 21 lat nie mogą siadać za kółkiem nawet po małym piwie czy lampce wina. Limit dla starszych to 0,08 mg/l (czyli 0,16 promila). Za nieznaczne przekroczenie dozwolonego poziomu grozi mandat 180 CAD i zawieszenie prawa jazdy na trzy dni. Druga wpadka oznacza taki sam mandat, zawieszenie uprawnień do kierowania i kurs reedukacyjny. Trzecie naruszenie przepisów oznacza… skierowanie na odwyk. A do tego grzywnę i zakaz prowadzenia pojazdów przez co najmniej miesiąc.

Seniorzy do kontroli

W prowincji Ontario pod szczególnym nadzorem są też starsi kierowcy. Po 80. roku życia trzeba stawić się na badania i obowiązkowe sesje edukacyjne, podczas których zdaje się testy. Pozytywny wynik oznacza przedłużenie uprawnień, jednak tylko na maksymalnie dwa lata.

Limity prędkości

Każda prowincja ma swoje przepisy drogowe. Ale – generalnie – w miastach obowiązuje 50 km/h. Na osiedlach, przy szkołach 30 lub 40 km/h. Poza terenem zabudowanym 90 km/h. Na autostradach do 110 km/h.

2 komentarze do “Prawko z klonowym liściem. Jak jest w Kanadzie?”

  1. Pingback: จำนำไอคราว

  2. Pingback: ดูซีรี่ย์ออนไลน์

Dodaj komentarz