Mniej fotoradarów, więcej tragedii

skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną

Koniec łowów, samorządy stracą sporo pieniędzy, kierowcy odetchną z ulgą – w taki sposób na przełomie 2015 i 2016 roku media komentowały zmiany w prawie, które odebrały strażom miejskim i gminnym możliwość kontrolowania prędkości za pomocą fotoradarów. Radość trwała krótko. Twarde liczby nie pozostawiają złudzeń.

W styczniu 2016 roku fotoradary straży miejskich zostały wyłączone. Główny Inspektorat Transportu Drogowego nie był zainteresowany ich przejęciem. Wpięcie ich do funkcjonującego systemu wymagałoby poniesienia milionowych nakładów.

– Na pewno nie nastąpi pogorszenie stanu bezpieczeństwa na polskich drogach. W dalszym ciągu funkcjonują z powodzeniem przez 24 godziny na dobę fotoradary zarządzane przez Główny Inspektorat Transportu Drogowego. Zobaczymy, co stanie się z urządzeniami przenośnymi i stacjonarnymi dotąd nadzorowanymi przez straże – powiedział w TVN24 Marek Konkolewski, pracujący wówczas w Komendzie Głównej Policji, a obecnie szef Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym.

Zachęcanie do naruszania przepisów

Minęło półtora roku i niestety wiemy, że nastąpiło pogorszenie stanu bezpieczeństwa. Wyłączenie fotoradarów dało wielu kierowcom poczucie bezkarności. Szansa na spotkanie z policyjną „suszarką” jest mała, z reguły płaci pierwszy kierowca w zbyt szybko jadącej kolumnie, a ukaranie go zajmuje nawet kilkanaście minut. W tym czasie innym łamanie prawa uchodzi na sucho. Nie było o tym mowy w przypadku fotoradaru, który mógłby hurtowo wykonywać zdjęcia. Kto uważnie spogląda w lusterka, nie musi też specjalnie obawiać się nieoznakowanych radiowozów. Dodając do tego informacje z CB-radio czy aplikacji informujących o kontrolach drogowych kierowcy potęgują swoje poczucie nieuchwytności, co niektórych zachęca do rażącego łamania przepisów.

Straże miejskie nierzadko tak ustawiały urządzenia pomiarowe, by były niewidoczne. Media mówiły wówczas o maszynkach do robienia pieniędzy czy nagonce na kierowców. Nikt nie miał odwagi powiedzieć, że przepisowo jeżdżący nie musieli obawiać się mandatu, a praktyka ustawiania fotoradarów w sposób utrudniający ich zauważenie jest powszechna np. w Niemczech, gdzie szaro-zielone urządzenia stoją za przydrożnymi barierami bądź na poboczu. Na Węgrzech fotoradary można spotkać nawet nad autostradowymi wiaduktami. Tego typu działania, choć mogą budzić kontrowersje, działają prewencyjnie. Wizja jednej podróży nad morze lub w góry, po której drogowy pirat otrzymałby wezwania do zapłaty opiewające na setki złotych wraz z informacją o przypisaniu do jego konta wielu punktów, potrafiła uspokoić nawet najbardziej temperamentnych. 

Przygnębiająca analiza

Portal brd24.pl jako pierwszy dotarł do raportu Instytutu Transportu Samochodowego. Podczas jego przygotowywania analizie poddano 43 miejscowości, w których wyłączono fotoradary. Wyniki są zatrważające. W okresie od stycznia do sierpnia 2016 roku na drogach całej Polski doszło do 522 wypadków więcej niż w analogicznym okresie 2015 roku. To wzrost o 2,5 proc. O 51 osób, czyli 3,1 proc., zwiększyła się liczba zabitych, natomiast rannych o 602 osoby (2,3 proc.). Wyraźny przyrost zaobserwowano w okresie od początku maja do końca sierpnia, czyli wakacyjnego wzmożenia ruchu. Wówczas liczba rannych wzrosła o 8 proc., a zabitych aż o 14 proc. Przeciwnikom fotoradarów argumenty do dyskusji wytrącają liczby opisujących zmianę poziomu bezpieczeństwa w miejscowościach, w których urządzenia straży miejskich i gminnych zostały wyłączone. Liczba wypadków wzrosła o 180 (24 proc.). Na ich terenie zginęło 13 osób więcej, czyli aż o 46 proc. więcej. ITS odnotował też wzrost liczby rannych o 203 osoby (23 proc.) oraz liczby rannych pieszych o 44 osoby (24 proc.). W dniach 6-8 kwietnia 2016 roku w pięciu miejscach z wyłączonymi fotoradarami sprawdzono, jak kierowcy przestrzegają ograniczeń prędkości. Limit naruszyło aż 73 proc. z nich. Na przekroczenie dozwolonej prędkości o 10 km/h, co przy włączonym fotoradarze oznaczałoby ryzyko otrzymania mandatu, zdecydowało się 45 proc. kierujących. Tam, gdzie działają fotoradary ITD., mało kto decyduje się na tak szybką jazdę, mimo że tajemnicą poliszynela jest fakt, że urządzenia rejestrują większe wykroczenia od ustawowej tolerancji 10 km/h. Sytuacja jest wręcz odwrotna. Wielu kierujących zwalnia poniżej dozwolonego limitu.

Okres badań przeprowadzonych przed ITS był krótki. Zebrano też dane w relatywnie małej liczbie miejscowości. Tendencja została jednak wyraźnie zarysowana. Ostatnie zdanie raportu jest jego najlepszym podsumowaniem – dla zatrzymania negatywnych tendencji w wypadkowości należy zintensyfikować nadzór nad przestrzeganiem przez kierowców limitów prędkości.

Łukasz Szewczyk

2 komentarze do “Mniej fotoradarów, więcej tragedii”

  1. Widziałem te wypociny ITS. Nie wiem jaki wpływ na bezpieczeństwo mają fotoradary, ale z tej „analizy statystycznej” wykonanej przez tą panią nic nie wynika. Jest błędnie przeprowadzona i absolutnie nie można uznać, że wyłącznie fotoradary powodują taki wzrost albo spadek liczby wypadków.

  2. Pingback: ข่าวบอล

Dodaj komentarz