Grzechy główne motocyklistów

motocykle

Jeśli chcemy być profesjonalnymi instruktorami motocyklowymi, wskazujmy kursantom najczęściej popełniane przez motocyklistów błędy. A jest ich trochę. Ja skupię się na czterech grzechach głównych. Warto się ich wystrzegać!

Jestem motocyklistą. Niektórzy nawet twierdzą, że doświadczonym. I chyba mają rację. Moje doświadczenie bierze się z bacznej obserwacji otaczającego mnie motocyklowego świata, przeprowadzenia niezliczonej liczby szkoleń i bycia biegłym sądowym w dziedzinie wypadków drogowych ze szczególnym ukierunkowaniem na motocykle. Niestety, akta spraw sądowych z reguły zawierają to, co najgorsze. Ludzkie tragedie, śmierć i rozważania, co by było, gdyby… Kiedy trzymam w rękach akta sprawy, na rozważania jest już za późno. Poruszając się motocyklem trzeba myśleć. Tego myślenia musi zaś nauczyć motocyklistę nie życie i sytuacje na drodze, tylko dobry nauczyciel i fachowiec. Oczywiście chodzi mi o instruktora nauki jazdy.

Niedoświadczeni i nieodpowiedzialni

Ostatnimi czasy coraz częściej czytam tu i tam, jak to niesamowicie doświadczeni instruktorzy (posiadający uprawnienia od niespełna roku, ludzie, którzy jeszcze rok wcześniej uczestnicząc w organizowanym przeze mnie kursie nie potrafili wykonać zadań egzaminacyjnych na motocyklu, nie mówiąc o umiejętności jazdy) bez cienia pokory chwalą się swoimi „doskonałymi” umiejętnościami. Chwilę później publikują filmy rodzinne, na których widać, jak uczą dziecko jazdy na motocyklu. Bez kasku na głowie, w krótkich spodniach, klapkach i koszulce z krótkim rękawkiem. .„Przecież nic się nie stało” – odpowiadają na moje dość ostre komentarze. Ano stało się! Dlatego postanowiłem sporządzić listę grzechów głównych, które popełniają motocykliści.

Grzech pierwszy: prędkość

Potocznie mówi się, że „prędkość zabija”. Ale gdybyśmy chcieli dokładnie przeanalizować tę kwestię, to wyjdzie nam coś trochę innego. To nie ona zabija, ale jej nagłe wytracenie! Nadmierna prędkość to coś, co nierozerwanie związane jest z jazdą na motocyklu. To oczywiste, skoro w dzisiejszych czasach nikogo nie dziwią maszyny dysponujące mocą powyżej 100 KM przy wadze wynoszącej grubo poniżej 200 kg. Jazdą z dużą, a czasem bardzo dużą prędkością to nic złego. Trzeba jednak wyraźnie podkreślić, że na takie zachowanie absolutnie nie ma miejsca na drogach. Motocykliści w zdecydowanej większości twierdzą oczywiście, że ich styl jazdy i przekraczanie prędkości są zachowaniami, nad którymi w pełni panują. Naszym zadaniem (instruktorów nauki i techniki jazdy) jest im jednak pewne rzeczy uzmysłowić. Jakie? Ano np. takie, że hamowanie, skuteczne zatrzymanie motocykla i reagowanie na zmieniającą się sytuację na drodze ma ścisły związek z prędkością jazdy. Najbardziej obrazowe jest mimo wszystko przeliczanie prędkości z kilometrów na godzinę na metry na sekundę i wskazywanie, jak wiele metrów pokonuje się w ciągu każdej sekundy. Wiem to ze swojego doświadczenia.

Grzech drugi: niezachowanie odstępu

Odstęp jest niczym bańka bezpieczeństwa. Każdy kierujący powinien wiedzieć, w zasadzie bez względu na to, czym kieruje, że jego postrzeganie otoczenia i refleks są, jakie są. Czas reakcji jest czynnikiem, którego nie daje się skrócić. Łatwo zaś go wydłużyć. Zmęczenie, alkohol lub stres znacznie wydłużają refleks i podejmowanie prawidłowych decyzji. Zatem umiejętność utrzymywania właściwego odstępu jest najważniejsza dla bezpieczeństwa jazdy. Jaki powinien być ten odstęp? Zwyczajowo mówi się, że powinien wynosić co najmniej dwie sekundy od poprzedzającego pojazdu. Zauważmy, że przy prędkości jazdy 100 km/h to odległość ok. 55 metrów, z czego połowę przejedziemy w czasie reakcji na zaistniałe przed nami zdarzenie. Zatem zdecydowanie lepiej byłoby utrzymywać odstęp większy, wynoszący trzy lub nawet pięć sekund. Dlaczego? Dlatego, że powinniśmy jeździć tak, żeby zostawić sobie margines na błędy innych i nasze.

Podczas jazdy w grupie działa jeszcze inne prawo. Kiedy jedziemy zbyt blisko poprzednika i on popełnia błąd, to z reguły my również, podświadomie, go powielamy. Wiele treningu trzeba, żeby nauczyć się, że utrzymywanie właściwej odległości sprzyja poprawie bezpieczeństwa jazdy i zabezpiecza nas przed popełnieniem niepotrzebnych błędów.

Ważne zatem, żeby od pierwszych chwil nauki jazdy na motocyklu wpajać kursantom, że odstęp jest najważniejszy. Argumenty typu „bo tak wymagają egzaminatorzy” oczywiście nie pomogą. Jestem zaś przekonany, że przytoczenie kilku faktów i liczb, które podałem powyżej, pomogą wielu przyszłym i obecnym motocyklistom przemówić do rozsądku.

Grzech trzeci: brawura

Kilka dni przed napisaniem tego artykułu podróżowałem autostradą A2 w kierunku Świecka. Jechałem samochodem osobowym z prędkością rzędu 130-140 km/h. Ruch był bardzo duży, oba pasy zajęte przez jadące jeden za drugim samochody. Nagle zauważyłem w lusterku nadjeżdżający z tyłu motocykl. Kierujący zbliżał się z bardzo dużą prędkością. Mając na uwadze, że jechałem wówczas ok. 130 km/h, szacuję, że był rozpędzony do 180-200 km/h. Wyprzedzał samochody, jadąc między lewym i prawym pasem. Kierujący poruszający się przede mną postanowił zmienić pas ruchu z lewego na prawy. Kiedy spojrzał w lusterko, nie miał jeszcze prawa widzieć tego motocyklisty. Gdy wykonał ruch kierownicą, był właśnie obok niego. Rozpocząłem hamowanie. Na szczęście udało się! Motocyklista nie uległ wypadkowi. Ale niewiele brakowało.

I teraz najważniejsze! Po przejechaniu ok. 60 km spotkałem tego motocyklistę na stacji benzynowej. Był to mężczyzna w wieku ok. 50 lat, kierował motocyklem yamaha XJ600 diversion z końca lat 90. Zacząłem się zastanawiać, jak długo udaje mu się ujść z życiem przy takim stylu jazdy, jak długo będzie mu sprzyjało szczęście. Nie rozumiem takiego idiotycznego zachowania. Długo się nad tym zastanawiałem, ale do głowy przychodzi mi jedno. Jeżeli głupota potrafiłaby latać, on unosiłby się nad ziemią. I to na sporej wysokości.

To jest kolejne zadanie dla instruktorów. Warto spróbować tłumaczyć młodym ludziom, których najczęściej uczymy, że takie zachowania szybko prowadzą do wypadku. Że nie ma ludzi niezniszczalnych. Że brawura to rzecz zbędna w życiu, w szczególności na drodze.

Grzech czwarty: niedbalstwo

Przykre jest to, że większość z nas żyje w przekonaniu, iż „jakoś to będzie”, „jakoś się uda”. Moją wiedzę czerpię m.in. z wypraw szkoleniowo-turystycznych, bo organizuję ich bardzo dużo. Niektórzy uczestnicy wycieczek mają ze mną bardzo ciężko. Dbam, żeby zapięli kaski, sprawdzili codziennie ciśnienie w ogumieniu, nasmarowali łańcuch, nie jechali na motocyklu z cieknącym zawieszeniem i łysymi oponami.

Niestety, życie pokazuje, że większość motocyklistów nie dba o swoje maszyny. Montują na nich przeróżne gadżety, a zapominają o podstawowych i w sumie bardzo tanich rzeczach wpływających wprost na bezpieczeństwo jazdy. Z czego to wynika? Nie wiem. Wystarczy kilka dni przebywania z moją ekipą instruktorów na wyjeździe i średnio trzeciego dnia dla każdego uczestnika oczywiste jest to, żeby sprawdzić przed wyjazdem istotne punkty motocykla. Wtedy podróż jest przyjemna i bezpieczna. Bezpieczna dla wszystkich, bo przecież brak płynu hamulcowego to nie tylko niebezpieczeństwo dla kierującego, ale również dla jego kolegi, który pojedzie przed nim na górskiej serpentynie.

Zachęcajmy do dbania o sprzęt! Pokazujmy, jak to zrobić. Do dzisiaj zastanawiam się, dlaczego w ramach zadań egzaminacyjnych nie ma sprawdzenia ciśnienia w ogumieniu. Przecież to takie proste i ważne! Niestety, z moich obserwacji wynika również, że wiele, o ile nie zdecydowana większość szkół jazdy, nie dba o motocykle. Stan techniczny maszyn, stan opon, napędu jest często opłakany. Grzech niedbalstwa również zbiera wielkie żniwo. To przykre, ale bardzo prawdziwe.

Na koniec chcę wspomnieć o fantastycznym projekcie zorganizowanym we włoskim regionie Bolzano. W czasie wyjazdów zrobiłem kilka zdjęć przedstawiających kampanię społeczną, zachęcającą do rozwagi w czasie jazdy na dwóch kółkach. Są one ilustracją niniejszego tekstu.

mgr inż. Marcin Kukawka, instruktor techniki jazdy, rzeczoznawca samochodowy

8 komentarzy do “Grzechy główne motocyklistów”

  1. Ważny i ciekawy artykuł. Jest tylko jeden szkopuł – duża cześć instruktorów, to ludzie którzy z motocyklami niestety nie mają bić lub niewiele wspólnego… Ich wiedza ogranicza się do kryteriów zadań egzaminacyjnych. Nie mają pojecia o sprawach podstawowych i oczywistych (dla motocyklisty). I tacy ludzie szkolą… Trudno się dziwić, ze brawura króluje.

  2. Pingback: mental health services 90044

  3. Pingback: สล็อตเว็บตรง

  4. Pingback: 4hp yamaha outboard

  5. Pingback: ตกแต่งภายในหาดใหญ่

  6. Pingback: เว็บตรง bk8

  7. Pingback: ข่าวบอล

Dodaj komentarz