Uważajmy na to, co jemy. Nawet w podróży!

Grzegorz Łapanowski

– Kawa, słodzone napoje, dużo słodyczy, wysoko przetworzona żywność – to niestety zazwyczaj serwują nam największe sieci gastronomiczne. Warto więc tak zaplanować sobie trasę, żeby gdzieś po drodze odwiedzić jakąś fajną knajpkę. Bo coraz więcej mamy w Polsce dobrych jakościowo lokalnych restauracji. Można też wcześniej przygotować sobie jakąś przekąskę – mówi w rozmowie ze „Szkołą Jazdy” Grzegorz Łapanowski, znany polski kucharz.

Jakub Ziębka: Tematyki kulinarnej będziemy się raczej starali unikać. Porozmawiamy o motoryzacji, dobrze?

Grzegorz Łapanowski: Jak najbardziej, bo to interesujący temat. Powiem więcej, chętnie bym się w tej dziedzinie rozwijał, ale trochę brakuje mi czasu. Poza tym pochodzę z rodziny, w której po prostu się nie majsterkuje.

Od kiedy uzyskałem prawo jazdy, staram się śledzić, co w trawie piszczy. Był nawet taki moment, że namiętnie kupowałem czasopisma motoryzacyjne. Ale staram się z tego leczyć.

Mówi pan o motoryzacji, jakby to była choroba.

Bo to niebezpiecznie hobby jest. Drogie, poza tym można sobie krzywdę zrobić.

Skoro już wspominał pan o prawie jazdy, zapytam o wspomnienia związane z egzaminem.

No tak, ale w tym przypadku trzeba byłoby mówić o egzaminach. Bo zdawałem cztery razy. Wcześniej wydawało mi się, że problem będzie z teorią. A tutaj mile się zaskoczyłem. Akurat z tym egzaminem nie miałem większych problemów. Ale praktyka to już co innego. Przekonałem się, że jazda na egzaminie ma niewiele wspólnego z tym, co widzimy na naszych drogach. To takie jeżdżenie, jakby to ująć, więcej niż poprawne. Poza tym na egzaminie wychodzi jeszcze stres i to, że liczba godzin szkolenia nie była znowu taka duża. Tak więc najpierw zdawałem w Warszawie, a gdy mi nie wychodziło, przeniosłem się do mojej rodzinnej Zielonej Góry. I tam ostatecznie udało mi się uzyskać prawo jazdy.

Słyszałem, że jeździ pan „automatem”. Tak jest wygodniej?

Uważam, że jeżeli nie jesteśmy kierowcami rajdowymi, zmienianie biegów jest zbędne. Chyba że ktoś to lubi. Natomiast jeśli poruszamy się po mieście, nie musimy przecież zajmować jednej ręki na manewrowanie dźwignią. Automatyczna skrzynia biegów to opcja zdecydowanie wygodniejsza.

Wiemy już, że pana samochód ma automatyczną skrzynię biegów, ale nie wiemy, jaki to model. Więc jaki?

To mercedes CLK 280. Trochę dziadzia, bo z 2004 roku, ale jeździ się nim naprawdę super. Ma bardzo dobre przyspieszenie, jest wygodny, tani w utrzymaniu, niespecjalnie się psuje. To coupé, ładna linia, duży bagażnik. Mam duży problem, żeby go zmienić, bo mocno się do niego przyzwyczaiłem. Nie mam mu prawie nic do zarzucenia. Mógłby być tylko trochę młodszy.

Pojawia się u pana św. Mikołaj i mówi, że dostarczy każde auto, które się Grzegorzowi Łapanowskiemu wymarzy. Na co by pan postawił?

A czy w pakiecie dołączyłby kartę paliwową i bezpłatny serwis? To może mercedes CL 500 albo, tu już bardziej poszalejemy, klasy E AMG? Fajny jest też bentley continental, ale jeszcze lepszy rolls-royce wraith. Klasyczną 911 od Porsche też bym nie pogardził. Ale trudno byłoby mi się zdecydować, więc okazałoby się, że zapełniłbym całą stajnię.

To odwróćmy teraz pytanie. Jakiego samochodowego prezentu za żadne skarby by pan nie przyjął?

Ludzie jeżdżą różnymi samochodami, mają różne gusta, trzeba to szanować. Ale są oczywiście auta, do których nie czuję niczego złego, tylko nie budzą we mnie po prostu namiętności. Jakie? Choćby opel astra, ford focus, trochę bezpłciowe są volkswageny. Ale produkcja każdego z nich ma jakiś sens. Bo przecież ważne jest też użytkowanie auta, bezawaryjność, ekonomia, wiele różnych czynników. Na swój sposób ciekawy jest np. daewoo matiz.

To ciekawa opinia, dlaczego?

Bo jeździ się nim naprawdę nieźle, można go, w dużym uproszczeniu, uznać przecież za trochę wyższą formę gokarta. To przełożenie ze skrzyni biegów na kierownicę, silnik i koła jest tak bezpośrednie, że wrażenia są ciekawe.

Jak dużo czasu spędza pan w samochodzie?

Zdecydowanie za dużo. Ale mamy już wiosnę, więc jest okazja do tego, żeby przesiąść się na rower. To w mieście. Ale często muszę też, z racji wykonywanego przeze mnie zawodu, wyjechać w dłuższą podróż. Wtedy staram się, o ile to oczywiście możliwe, nie prowadzić. Często jadę pociągiem, zdarza mi się też lecieć samolotem.

A teraz mam pytanie związane trochę z tym, czym się pan na co dzień zajmuje. Przyjmijmy, że wyruszamy w długą samochodową trasę, np. przez całą Polskę albo do krajów Europy Zachodniej. Wiadomo, że w aucie spędzimy za kółkiem wiele godzin. Co w takim przypadku powinniśmy jeść i pić, żeby mieć siły, zachować odpowiednią koncentrację?

Nie wiem, czy chciałbym doradzać takim osobom, co powinny jeść, ale na pewno warto coś na długą podróż przygotować. Dlaczego? Bo punkty gastronomiczne, które znajdują się przy drodze, są na ogół marnej jakości. Szkoda byłoby przecież być nieprzygotowanym i zatrzymywać się w którymś z tych sieciowych przybytków. Bo serwowane tam jedzenie nas po prostu zabija. Pół biedy, jeśli jemy w takich miejscach okazjonalnie, powiedzmy raz na trzy miesiące. Gdy jednak wyruszamy w długie trasy częściej, np. kilka razy miesiącu, to wizyta w takich miejscach nie skończy się dla naszego organizmu za dobrze.

Kawa, słodzone napoje, dużo słodyczy, wysoko przetworzona żywność – to niestety zazwyczaj serwują nam największe sieci gastronomiczne. Warto więc tak zaplanować sobie trasę, żeby gdzieś po drodze odwiedzić jakąś fajną knajpkę. Bo coraz więcej mamy w Polsce dobrych jakościowo lokalnych restauracji.

W każdym razie przed rozpoczęciem podróży nie ma co za bardzo się najadać, żebyśmy nie byli ospali. Można także z sobą wziąć wcześniej przygotowaną sałatkę, może z ziemniakami, ciecierzycą, jajkiem lub tuńczykiem. Zawsze można ją schować do pudełka. No i napoje. Najlepiej, żeby była to woda, gazowana lub niegazowana.

 

Grzegorz Łapanowski – gotował od najmłodszych lat, najpierw w domu, a z biegiem lat w restauracjach. W sumie było ich kilkanaście. Miał przy tym okazję pracować z najlepszymi kucharzami – Kurtem Schellerem, Robertem Sową, Modestem Amaro.

Współpracował z telewizją TVN, TVP, Polsatem i Kuchnią TV. Realizował tam programy związane z kuchnią. W radiu TOK. FM współprowadził audycję o tematyce kulinarnej. Przez sześć edycji programu Top Chef pełnił w nim funkcję jurora i prowadzącego. Wydał kilka książek o tematyce kulinarnej.

Grzegorz Łapanowski organizuje m.in. warsztaty i pokazy kulinarne, realizuje projekty edukacyjne dla dzieci i młodzieży. Prowadzi fundację „Szkoła na widelcu”. Jej celem jest promocja wiedzy i świadomości na temat zdrowego żywienia wśród dzieci, rodziców, nauczycieli i personelu kuchennego w szkołach i przedszkolach.

1 komentarz do “Uważajmy na to, co jemy. Nawet w podróży!”

  1. Pingback: ยูเรเนียน

Dodaj komentarz