Wycięty przepis

droga poza miastem

Z ustawy o ochronie przyrody zniknął zapis, z którego wynikało, że właściciel terenu ma prawo usunąć ze swojego terenu (w tym pasa drogowego) drzewa lub krzewy pod warunkiem, że nasadzi co najmniej tyle samo nowych. W zeszłym roku zwracała na to uwagę Najwyższa Izba Kontroli.

Wcześniej ustawa mówiła m.in. o tym, że właściciel terenu, również takiego, na którym znajduje się pas drogowy, ma prawo usunąć z tego pasa drzewa i krzewy pod warunkiem uzyskania zgody organu samorządu terytorialnego. W momencie, gdy nieruchomość jest wpisana do rejestru zabytków, pozytywną opinię musiał wydać wojewódzki konserwator zabytków. Wydanie takiego zezwolenia było uzależnione od tego, czy właściciel przesadzi usuwane drzewa lub krzewy bądź nasadzi przynajmniej tyle samo nowych.

Niebezpieczne drzewa

Opisując przepis bardziej obrazowo: jeśli właściciel uznał, że należy usunąć 44 przydrożne drzewa, mógł spotkać się z oczekiwaniem ze strony lokalnej administracji, żeby je przesadzić gdzie indziej lub nasadzić co najmniej tyle samo nowych, np. w tym samym miejscu lub innym wskazanym. Nie musiało tak być, ale mogło. I bywało. Zdarzało się nawet, że samorząd terytorialny formułował wymóg, żeby nowo nasadzanych drzew było trzykrotnie więcej niż wyciętych. I to w tym samym pasie drogowym!

Nie trzeba chyba podkreślać, jak duże zagrożenie stwarza gęste zadrzewienie przy drogach wąskich i niższej kategorii. Potwierdza to kontrola NIK, przeprowadzona w 2014 roku. Wykazała ona, że ogromny procent groźnych wypadków drogowych polega na zderzeniu pojazdów z przydrożnymi drzewami. A dzieje się tak wcale nie wyłącznie wówczas, gdy kierowca jest nietrzeźwy lub prowadzi pojazd z nadmierną prędkością. Wystarczy zły stan nawierzchni (o co w Polsce wciąż nietrudno) bądź po prostu widoczność ograniczona przez pnie i gałęzie, które nierzadko zakrywają też pionowe znaki drogowe.

Trzy zasady

Zdaniem prezesa NIK, przepisy ustawy o ochronie przyrody należało zatem sformułować tak, żeby pozwalały na zharmonizowanie potrzeb dbałości o środowisko naturalne z wymogami bezpieczeństwa użytkowników dróg. Uznał nawet, że przywołany wcześniej przepis jest niezgodny z konstytucją. Dlaczego? Bo naruszono trzy zasady. Chodzi m.in. o zasadę określoności, która wymaga, żeby przepisy prawa nie pozostawiały zbyt dużo miejsca na dowolność interpretacyjną. Przepis nie konkretyzował m.in. kryteriów, jakie miałyby mieć wpływ na wybór takiego czy innego postanowienia organu samorządu terytorialnego. Nie wskazywał też gatunków nowych drzew do nasadzenia, choć ten aspekt bywa bardzo istotny dla lokalnego ekosystemu.

Ale nie tylko. Zdaniem prezesa NIK, naruszono także zasadę zrównoważonego rozwoju, postulującą rozwiązania optymalne zarówno dla ochrony przyrody, jak i rozwoju cywilizacyjnego i ekonomicznego. A nasadzanie nowych drzew w miejsce starych jej przeczyło.

Według prezesa NIK, naruszono także zasadę proporcjonalności. Jeżeli dla bezpieczeństwa ruchu drogowego właściwe jest, żeby nowo nasadzonych drzew było mniej, to ustawa nie pozwala na wybór takiej drogi. Ma być ich co najmniej tyle samo lub więcej. A to nie tylko nie jest konieczne, nie chroni interesu publicznego, ale może go wręcz naruszać.

Sukces

Dlatego też NIK złożyła wniosek w tej sprawie do Trybunału Konstytucyjnego, on z kolei wszczął postępowanie. W końcu jednak nie musiał zajmować wobec przedstawionych przez Najwyższą Izbę Kontroli kwestii. Dlaczego? Bo na wskutek zmian w prawie, czyli nowelizacji ustawy o ochronie przyrody, zniknął kwestionowany zapis. Teraz nie ma mowy o tym, żeby właściciel terenu musiał posadzić co najmniej tyle drzew, ile pozwolono mu wyciąć.

– Nowe brzmienie przepisu znacznie ogranicza dotychczasową dowolność interpretacyjną, co w konsekwencji nakłada znacznie większe rygory na decyzje organów wydających zezwolenia – informuje NIK.

Jakub Ziębka

 

2 komentarze do “Wycięty przepis”

  1. Pingback: you can try these out

  2. Pingback: โปรโมชั่น LSM99

Dodaj komentarz