Zakładnicy instrukcji egzaminowania

egzamin na prawo jazdy

– Instrukcja ubezwłasnowolnia egzaminatorów, którzy powinni mieć większą swobodę i możliwość oceny sytuacji. Przygotowane przez teoretyków wytyczne nie sprawdzają się w praktyce i nie są właściwym sitem – twierdzi Łukasz Kucharski, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Łodzi oraz szef Krajowego Stowarzyszenia Dyrektorów WORD.

Przebieg egzaminu na prawo jazdy jest dokładnie opisany. Sprecyzowano nie tylko czas jego trwania. W instrukcji egzaminowania urzędnicy wyszczególnili także obligatoryjne manewry oraz sposoby ich prawidłowego wykonania.

Kto będzie lepszym kierowcą?

W teorii precyzyjne opisanie przebiegu egzaminu zabezpiecza zarówno egzaminatorów (wyklucza możliwość posądzenia ich o stronniczość), jak i egzaminowanych (zadania i kryteria oceny są jednakowe dla wszystkich). Niestety, instrukcja egzaminowania, która w założeniach miała być strażnikiem poprawności przeprowadzenia egzaminu, sprawia wrażenie kompletnie oderwanej od rzeczywistości.

– Egzamin na prawo jazdy powinien sprawdzać faktyczne predyspozycje do kierowania pojazdami, a nie umiejętność wykonania zadań egzaminacyjnych – zauważa Łukasz Kucharski, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Łodzi.

Kursant zdający egzamin za pierwszym razem wcale nie musi być lepszym kierowcą od osoby uzyskującej uprawnienia za szóstym podejściem. Pewne jest jedynie, że od razu wykonał wszystkie zadania egzaminacyjne zgodnie z instrukcją. Osoby, które odbierają uprawnienia do kierowania, często nie potrafią jeździć. Zaczynają się doskonalić pod okiem rodziców czy dziadków.

Związane ręce egzaminatora

– Niestety, instrukcja ubezwłasnowolnia egzaminatorów, którzy powinni mieć większą swobodę i możliwość oceny sytuacji – twierdzi Łukasz Kucharski. – Przygotowane przez teoretyków wytyczne nie sprawdzają się w praktyce i nie są właściwym sitem. Egzamin może zostać przerwany, jeżeli podczas włączania się do ruchu czy dojeżdżania do skrzyżowania kursant nie wykona wyraźnego ruchu głową. Sytuacja na drodze jest jednak dynamiczna. W konkretnym momencie do oceny sytuacji mogło wystarczyć spojrzenie w lusterka.

Instrukcja egzaminowania nie przewiduje określania wagi popełnianych przez zdających błędów.

– Skrajnie różny wpływ na bezpieczeństwo ruchu drogowego ma niewłączenie kierunkowskazu podczas zmiany pasa ruchu na głównej, trzypasmowej arterii od niesygnalizowania omijania przeszkody na ulicy o niewielkim natężeniu ruchu – zauważa Łukasz Kucharski. – Wystarczą dwa infantylne błędy, by nie zdać egzaminu. Zdarza się, że kursant zdaje sobie sprawę z niedociągnięcia, które popełnił ułamek sekundy wcześniej i natychmiast się do niego przyznaje. Egzaminator ma jednak związane ręce. Procedury zapisano w instrukcji, a błąd jest błędem.

W oczekiwaniu na weryfikację

Jeżeli instrukcja egzaminowania nie zostanie zweryfikowana, w niedalekiej przyszłości może jeszcze poważniej komplikować egzamin, a nawet utrudniać dobór samochodów egzaminacyjnych. Przyszli kierowcy są zobligowani do wykazania się umiejętnością ruszania pod wzniesienie. Czy będzie to możliwe do zweryfikowania, skoro standardem nawet w najmniejszych i najtańszych samochodach staje się asystent ruszania pod wzniesienia (hill holder)? A czy kierowca, który podczas manewrowania zrobi użytek z lusterek i kamery cofania – homologowanego elementu pojazdu – powinien zakończyć egzamin z wynikiem negatywnym, skoro instrukcja egzaminowania przewiduje tylko wykorzystanie lusterek? Czy próba zmiany położenia lusterek podczas manewrowania powinna dyskwalifikować kursanta, skoro w wielu modelach samochodów są one automatycznie opuszczane w momencie włączenia biegu wstecznego? Wątpliwości jest wiele i dla dobra wszystkich powinny zostać jak najszybciej wyjaśnione.

Łukasz Szewczyk

32 komentarze do “Zakładnicy instrukcji egzaminowania”

    1. WORDY to instytucje stworzone dla emerytowanych milicjantów, policjantów i wojskowych. Emeryci Ci są wyszkoleni na tzw regulaminie – z jego często „głupimi” zapisami. Wystarczy zatrudnić „normalnych” egzaminatorów i troszkę normalności doświadczymy na egzaminach. Niech redakcja szkoły-jazdy.pl dowie się jaki procent egzaminatorów to emeryci mundurowi. Jak poznać egzaminatora – emeryta mundurowego? Jeździ na egzaminie w czapce – to przyzwyczajenie z jazdy radiowozem! Ha Ha Ha

  1. W stanie prawnym jaki obowiązuje Egzamin jest to polowanie na błędy kursanta. Instrukcja egzaminowania jest wygodna dla egzaminatora , ale jeżeli egzaminator
    nie jest nadgorliwy to i na podstawie obowiązującej instrukcji można ocenić czy kursant da sobie radę w ruchu drogowym czy też nie , wszystko zależy od podejścia etyki i morale Egz .oraz Dyr. WORD-u
    który ma instrumenty i wpływ do kształtowania postaw i zachowań podległych mu pracowników. Zmieniając instrukcję należy zmienić podległość egzaminatorów.

  2. Jeżeli kolega z Gorzowa mówi o kolegach że żle szkolą pewnie tak jest w Gorzowie Wlkp.W Zielonej Górze instruktorzy szkolą dobrze żal mi kolegów z Gorzowa WLKP że mają niemądrego prymusa który plecie głupoty zamiast przyjrzeć się jak bronią się lekarze a teraz jak walczą o dobre imię prawnicy i wyciągnąć odpowiednie wnioski.
    Kolego z Gorzowa nastał czas abyś zaczął mierzyć częściej poziom oleju.

    1. Poddaję pod rozwagę i dyskusję następujące rozwiązanie : instruktor po zakończeniu szkolenia ,przeprowadza egzamin końcowy i jeżeli oceni ,że adept posiada umiejętności niezbędne do bezpiecznego uczestniczenia w ruchu drogowym ,podpisuje dokument ,na podstawie którego urząd wydaje prawo jazdy. Którz lepiej niż instruktor ,który z narażeniem życia i zdrowia ,spędza z osobą ubiegającą się o prawo jazdy w samochodzie kilkadziesiąt godzin ,ma lepsze możliwości, żeby ocenić czy tej osobie można dać prawo jazdy.Rozważcie moją propozycję bez uprzedzeń.

        1. Lekceważy pan instruktorów ,odmawiając im zdolności do dojrzałych i odpowiedzialnych decyzji.System zawarty już w ustawie załada monitorowanie efeków pracy instruktora przez łączenie w systemie informatycznym wszystkich wykroczeń popełnianych przez byłego kursanta z instuktorem ,który wydał mu zaświadczenie o ukończeniu kursu.Niech to nie będzie czcza formalość.Zastosujmy formułę : odpowiadam -decyduję -odpowiadam.Lekarz popełniający błędy w sztuce leczenia traci uprawnienia ,ale decyduje o naszym życiu i zdrowiu póki te uprawnienia ma.

          1. Przecież ta formuła już funkcjonuje. Osoba kończąca szkolenie otrzymuje zaświadczenie że jest przygotowana. To są te dojrzałe i odpowiedzialne decyzje. A czy są to widać po statystykach. Tam gdzie istnieje zależność finansowa tam nie obiektywności.
            Porównanie lekarza do instruktora też chyba nie trafione. Lekarz bezpośrednio odpowiada za to co robi, instruktor pośrednio i to mocno. A może karać nauczycieli akademickich na studiach medycznych za błędy swoich absolwentów :)?

          2. Panie Eugeniuszu, jest jeszcze prostsze rozwiązanie! Obywatel przychodzi do Urzędu Gminy/Miasta i składa oświadczenie, że zna i rozumie przepisy ruchu drogowego, oraz potrafi bezpiecznie kierować pojazdem odpowiedniej kategorii w ruchu drogowym, do tego zdjęcie + 100 zł i za tydzień otrzymuje pocztą prawo jazdy. Prościej nie można. Zaświadczenie od psychologa było by już chyba zbyt dużą represją wobec kandydata, ale w tym punkcie skłonny jestem do dyskusji. Pozdrawiam ciepło Pana i wszystkich galerników branży szkoleniowo-egzaminacyjnej. Wesołych Świąt!!!

            1. Takie rozwiązanie zdaje się stosują w Meksyku ,kraju gdzie w samej stolicy żyje ,podkreślam żyje ,mimo takiego rozwązania, 30 milionów ludzi. Nie bójmy się myśleć i działać ,skoro system obecny ma tak mało beneficjentów ,a powinien mieć ich miliony.Mam na myśli system szkolenia i egzaminowania,ale to jest chyba oczywiste.Również ,życzę spokojnych Świąt oraz zdrowego i pomyślnego 2016. roku.

              1. Meksyk od nowego roku wraca do klasycznego egzaminowania kierowców żeby opanować obecny chaos na drogach.

                1. Chyba lepsza byłaby wersja niemiecka, tj. instruktor wydaje dokumenty PJ do urzędu, ale egzamin z EGZAMINATOREM (urzędnikiem starostwa) z tyłu na fotelu pojazdem OSK. = likwidacja WORD jest elementem nieodzownym w celu przywrócenia normalności. O bezsensowności placu kat.”B” nie wspomnę.

              1. Panie Rafale a ja bym chciał przyjść do WORD jak do sklepu i zamówić egzamin na określony dzień i godzinę, nie chcę czekać godzinami na korytarzach tej instytucji i się denerwować, to nie jest takie niemożliwe to sprawa zarządzania i dobrej organizacji oraz szacunek dla kursanta. WORD nie jest najważniejszy nie po to został utworzony ale najważniejsi są kursanci i naganiacze OSK i co Pan na to?

                1. Panie Eugeniuszu, rozważyłem Pan propozycję bez uprzedzeń. Pominę już te, powiem oględnie, niezbyt trafne uwagi o narażaniu życia przez instruktora, bo niby jak on te swoje życie naraża podczas szkolenia? Mam tylko jedno pytanie: Pan tak poważnie? Wyżej już ktoś opisał oczywiste konsekwencje, nie będę powtarzał, zastanawia mnie tylko, jak w ogóle mógł Panu wpaśćdo głowy tak absurdalny pomysł? Dramat i patologia.

                  1. Moi kursanci i instruktorzy uczestniczyli w ponad pięciuset kolizjach – w 99 % nie ze swojej winy.5 moich samochodów zostało skasowanych w trakcie szkolenia-zawsze z winy innych użytkowników dróg. Choćby dlatego twierdzę, że nawet najgorszy instuktor podczas swojej pracy naraża swoje życie i zdrowie.Patologia – ciężkie oskarżenie.Proszę o rzeczowe argumenty i konkretne własne propozycje.

                    1. Panie Eugeniuszu, nie wiem kim i jak Pan prowadzi naukę jazdy, ale proponuję się temu bliżej przyjrzeć, bo podana przez Pana statystyka jest porażająca. Nie chcę być niemiły, ale to tylko potwierdza Pana nienachalnie wysokie pojęcie o temacie, skoro nie widzi Pan oczywistych zagrożeń patologią w Pana pomyśle. Daj Pan spokój też z tą swoją merytoryką dyskusji na poziomie przykładu Meksyku, faktycznie trafiony argumenent.

                      1. Eugeniusz Kubiś

                        Proszę o propozycje rozwiązań pana autorstwa. Zajmowanie się mną personalnie może komuś chwilowo ulży ,ale to nie ja jestem problemem.Statystyki i ich interpretacja to trudny temat.Dla uspokojenia powiem tylko ,że funkcjonuję w branży ponad 25 lat ,mam duże zniżki w ubezpieczalniach ,po drogach Polski i Europy jeżdzi kilkanaście tysięcy osób wyszkolonych w moje firmie.

                      2. Też bym tak chciał! Jest to problem ekonomiczny, a nie organizacyjny. Trudno w „komentarzu” zaprezentować przemyślenia i kalkulacje „co będzie gdyby”. Liczę na to, że w końcu musi dojść do rzeczowej, bez uprzedzeń, dyskusji o kondycji WORD-ów i branży OSK.
                        Zmiany, które boję się nazwać nielubianym słowem „reforma” są niezbędne i nieuchronne.
                        Ważne, żeby emocje odłożyć na bok i pamiętać, kto jest suwerenem w naszej Ojczyźnie.

                    2. W ponad połowie skontrolowanych WORD-ów nie zapewniono bezstroności egzaminowania! Cytat z raportu NIK mówi nam wiele na temat funkcjonowania WORD.Trzeba się nad nim pochylić i zacząć poważnie rozmawiać na ten temat.Jak większość środowiska od dawna podzielam opinię ,że trzeba koniecznie wyciągać wnioski z zaistniałej sytuacji,

                        1. Wniosek jest jeden, z czego też zdaje sobie sprawę wielu egzaminatorów iż w obecnej formie WORDy długo nie pociągną 🙂

                          Zamordyzm i permanentna potrzeba kontroli obecnej władzy nie pozwolą na wyprowadzenia egzaminów z WORD. Powód? Brak sensownej alternatywy.

                        2. Nie zapewnienie bezstronności egzaminowania ? To że egzaminator nadzorujący na co dzień pracuje jako egzaminator to juz świadczy o braku zapewnienia bezstronności egzaminowania? Czy egzaminator nadzorujący rozpatruje skargi odnośnie przebiegu egzaminu, czy organ nadzoru w U .M ??? Żeby właściwe wnioski z raportu wyciągnąć trzeba mieć widzę i troszkę logicznie pomyśleć.

                        3. Jeżeli egzamin ma być uczciwy to dlaczego odgrodzono place manewrowe wysokimi płotami i barjerami a ochrona czuwa by nikt tego egzaminu nie podglądał. po co te ploty po co ta ochrona skoro WORDY mówią że dokładają starań aby egzamin był w przyjaznej atmosferze i nie było stresu paraliżującego.

                          1. A to uczciwość ma jakiś związek z płotami i ochroną? Płoty i ochrona są po to żeby na placu zachować bezpieczeństwo i dogodne warunki dla zdających. W małych ośrodkach i wysokich płotów i ochrony nie ma. A jak się ma zastrzeżenia i się jest instruktorem to i na egzamin można wpaść i nagranie zobaczyć …tylko z tych dobrodziejstw mało kto korzysta

                            1. Znieść plac manewrowy -nie będzie płotów .Ludzie ,którzy zdali egzamin państwowy parkując ” na raz” ,bez prawa do korekty ,tracili po kilkanaście godzin na placu manewrowym ,kosztem nauki w realnym ruchu drogowym, a parkować w mieście często i tak nie potrafili.Nie bójmy się normalności.Rozumiem ,że miło jest kasować 140 zł za pięć minut na plau ,następnym razem za 10 minut w mieście ,następnie znowu za pięc minut na placu itd.Potem jeszcze snuć opowieści ,że szkolą pod egzamin i takie szkolenie nic nie daje.Wyrzucić plac manewrowy ,tak skonstruować egzamin państwowy praktyczny ,żeby mieć pewność ,że ten co go zda , ma umiejętności niezbędne do bezpiecznego uczestnictwa w ruchu drogowym.A jak będzie na drodze zachowywał się aspołecznie, to szybko i sprawnie wychowa go policja ,skoro rodzice nie dali rady.

                          2. Panie Rafale widzę że spostrzeżenie NAGANIACZA są słuszne i to Pan wprawdzie nie w pros ale potwierdza że winna jest EKONOMIA, jeżeli jest to tak to rozumiem postawy dyr. WORD i nie mam złudzeń że coś się zmieni gdyż na pierwszym miejscu został postawiany ZYSK a jest się monopolistą, jako człowiekowi żal mi kursantów i egzaminatorów o wrażliwych sumieniach którzy muszą dbać o kondycję finansową przedsiębiorstwa / i o pracę bo jest bezrobocie/ i przykro mi że władza z człowieka robi się idiotę.

                          3. Pingback: botulinum toxin buy online

Dodaj komentarz