Komfortowo, bez ryzyka

Jerzy Engel

– Autokar z piłkarzami czasem zatrzymuje się z najprzeróżniejszych względów. Kiedyś, w środku nocy, nikt nie zauważył, że kogoś w nim brakuje. Chodziło o jednego z trenerów. Było gorąco. Na dodatek działo się to poza granicami kraju. Ale sprawa miała pozytywny finał. Trener przyjechał na lotnisko taksówką – wspomina w rozmowie ze „Szkołą Jazdy” Jerzy Engel.

Jakub Ziębka: Czy jazda samochodem sprawia panu przyjemność? A może jest to tylko konieczność?

Jerzy Engel: I jedno, i drugie. Staram się mieć przyjemność z jazdy samochodem, skoro muszę korzystać z niego codziennie.

Czy trenerzy też lubią jeździć szybkimi autami, tak jak piłkarze?

– Trenerzy nie ryzykują, jeśli nie muszą. Dlatego mają szybkie samochody, ale raczej rzadko korzystają ze wszystkich możliwości, jakie dają tego typu auta.

Który z zawodników, jakich miał pan okazję prowadzić, miał bzika na punkcie szybkich i drogich aut?

– Świetnymi samochodami jeździli prawie wszyscy piłkarze. Ale najszybszy miał chyba Tomek Hajto (obrońca, 62-krotny reprezentant Polski, zdobywca sześciu bramek, uczestnik mundialu w Korei i Japonii w 2002 roku, kiedy trenerem naszej kadry był Jerzy Engel. Występował w m.in. takich klubach, jak: MSV Duisburg, Schalke 04 Gelsenkirchen czy Southampton. Po zakończeniu kariery piłkarskiej zajął się trenerką – przyp. red). Kiedy grał w Niemczech, nie chciał tracić za dużo czasu, lubił szybko i sprawnie dostać się do Polski.

Jednym z miejsc, gdzie przeżywa się porażki albo świętuje sukces, jest autokar, który wiezie zawodników, sztab trenerski po zakończeniu meczu. Czy przypomina pan sobie jakąś ciekawą historię, związaną właśnie z tym pojazdem?

– Autokar czasem zatrzymuje się z najprzeróżniejszych względów. Kiedyś, w środku nocy, nikt nie zauważył, że w autokarze kogoś brakuje. Chodziło o jednego z trenerów. Było gorąco. Na dodatek działo się to poza granicami kraju. Ale sprawa miała pozytywny finał. Trener przyjechał na lotnisko taksówką.

Wróćmy do rozmowy o samochodach osobowych. Czym pan obecnie jeździ?

– Poruszam się audi.

Co możemy najczęściej znaleźć w bagażniku audi Jerzego Engela?

– Na pewno sportowe buty i bluzę od dresu.

A pierwszy samochód? Pamięta pan, jaka to była marka?

– Oczywiście, to renault dauphine (kompaktowy samochód osobowy, produkowany przez francuski koncern motoryzacyjny w latach 1956 – 1967 – przyp. red).

Na co zwraca pan uwagę podczas wybierania auta? Na wygląd, funkcjonalność, może gadżety?

– Liczy się wszystko. Przecież w samochodzie muszę się czuć komfortowo. Zresztą nie tylko ja, bo także moja rodzina. Właśnie z nią najczęściej jeżdżę.

Idealny samochód według Jerzego Engela musi być

– Bezpieczny i niezawodny. Zwracam także uwagę na wygodę. No i liczy się też ładny wygląd.

A istnieje jakaś marka, model samochodu, do którego nie wsiadłby pan za żadne skarby?

– Przyznaję, jest. Ale nie chciałbym zdradzać nazwy tej marki. Powiem tylko jedno: jest bardzo znana.

Co sprawia, że można nazwać się dobrym kierowcą? Czy uważa się pan za takiego?

– Dobry kierowca dba o bezpieczeństwo. Zarówno swoje, pasażerów, jak i innych użytkowników dróg. A ja? Wydaje mi się, że jestem niezłym kierowcą.

Jakie zdanie, w kontekście prowadzenia samochodu, ma pan z kolei o Polakach?

– Myślę, że dobrą cechą odznaczającą Polaków jest kultura jazdy. Ale, jak zawsze, jest też druga strona medalu. Chodzi mi o podejmowanie niepotrzebnego ryzyka.

Co podczas prowadzenia samochodu najbardziej potrafi wyprowadzić pana z równowagi?

– Wspomniane przeze mnie wcześniej ryzyko, podejmowanie przez ludzi nieposiadających chyba żadnej wyobraźni. Nie podoba mi się łamanie przez nich przepisów, licząc, że inni kierowcy to zaakceptują.

Czy lubi pan samochodowe podróże po Europie albo Polsce?

– Po Polsce jeżdżę często. Wycieczki do innych państw to już przeszłość. Teraz nie wybieram się tam samochodem.

Czy ma pan jakieś niezrealizowane dotąd motoryzacyjne marzenie?

– Oczywiście, mam nadzieję, że się ono urzeczywistni.

Na koniec pytanie o pana kurs prawa jazdy. Zostały jeszcze jakieś wspomnienia?

– Uczęszczałem na niego jeszcze w liceum, pamiętam, że jeździłem warszawą.

Jerzy Engel urodził się w 1952 r. we Włocławku. Najpierw został piłkarzem. Jako zawodnik występował w barwach Junaka i Kujawiaka Włocławek, AZS AWF Warszawa i Polonii Warszawa. W 1975 roku ukończył stołeczną Akademię Wychowania Fizycznego. Został trenerem. Prowadził drużyny Polonii Warszawa, Hutnika Warszawa, RKS Błonie oraz Polonii Bydgoszcz.

Kolejnym etapem jego kariery było kierowanie bankiem informacji Polskiego Związku Piłki Nożnej podczas eliminacji do mundialu w 1982 roku. Potem pracował jako trener w warszawskiej Legii oraz cypryjskich klubach Apop Paphos i Salamina Larnaca. W drugiej połowie lat 90. częściej niż na ławce trenerskiej zasiadał za biurkiem dyrektora sportowego. W sezonie 1995 – 1996 w takim charakterze pracował w Legii, która grała wówczas w Lidze Mistrzów, a później przez trzy lata – w Polonii. W zespole Czarnych Koszul tworzył duet z młodym wtedy szkoleniowcem Dariuszem Wdowczykiem. Ich wspólnym sukcesem było zdobycie w 2000 roku mistrzostwa Polski, Pucharu Ligi i Superpucharu Polski.

Zwieńczeniem jego kariery trenerskiej było objęcie funkcji selekcjonera polskiej reprezentacji, która zakwalifikowała się na koreańsko-japoński mundial w 2002 roku. Później Engel powrócił do pracy na stanowisku dyrektora sportowego, jako trener prowadził m.in. Wisłę Kraków, pracował również dla Polskiego Związku Piłki Nożnej. Obecnie współpracuje z TVP jako komentator meczów piłkarskich oraz analityk.

 

Dodaj komentarz