Szkoleniowcy starli się z dyrektorem. W tle „Szkoła Jazdy”

Specjalnym gościem XVII Zjazdu Delegatów Stowarzyszeń Polskiej Federacji Stowarzyszeń Szkół Kierowców był dyrektor ministerialnego departamentu transportu drogowego Łukasz Twardowski. Środowisko związane z OSK wykorzystało jego obecność do druzgocącej krytyki resortu. Przy prezentowaniu swej argumentacji obie strony posługiwały się marcowym numerem „Szkoły Jazdy”.

Godzinne spotkanie rozpoczęło się wystąpieniem przedstawiciela strony ministerialnej. Twardowski mówił o niedawnej propozycji resortu, której celem jest karanie ośrodków szkolenia kierowców popełniających nadużycia.

– Wychodzi ona naprzeciw postulatom o podwyższeniu jakości szkolenia. Braliśmy pod uwagę średnią zdawalność w poszczególnych województwach. Takie zestawienie znajduje się w „Szkole Jazdy”. Chcielibyśmy, żeby starostwa obligatoryjnie kontrolowały ośrodki, których zdawalność wynosi ponad 15 proc. niżej niż średnia z województwa.

Łukasz Twardowski wypowiedział się także w kwestii ustanowienia ceny minimalnej za godzinę szkolenia.

– Odnieśliśmy się do tej propozycji w sposób krytyczny. Podniesienie ceny nie spowoduje wzrostu jakości szkolenia. Przykładem mogą być choćby stacje kontroli pojazdów. Czy ustalenie sztywnych cen wyeliminowało patologie? W żadnym wypadku, one się wręcz namnożyły. Poza tym ciężko byłoby wprowadzić cenę minimalną dla całego kraju. Choćby dlatego, że poziom zamożności ludzi jest w każdym rejonie Polski różny. Z kolei rejonizacja spowodowałaby turystykę kursową.

Z argumentami przedstawionymi przez dyrektora departamentu transportu drogowego zdecydowanie nie zgodził się Władysław Drzazga, prezes Stowarzyszenia Wykładowców i Instruktorów w Gorzowie Wielkopolskim.

– Za niską cenę nie powstanie wysokiej jakości produkt. Musi pan z nami współpracować. Jest źle, żyjemy na krawędzi nędzy, zamykamy ośrodki, a ministerstwo nie przyjmuje naszych argumentów.

– Obecnie obserwujemy nierówność podmiotów wobec prawa – wtórował Drzazdze Zbigniew Uszczyński, szef wałbrzyskiego Stowarzyszenia Instruktorów i Szkół Nauki Jazdy „Elka”. – Lekarze mają cenę minimalną, psychologowie też, czemu my nie? Mamy do czynienia z dumpingiem. Jeżeli cena realna za godzinę szkolenia to 80 zł, a ktoś wykonuje tę usługę za 40, to jak takie postępowanie nazwać? Turystyka? Egzaminacyjna już jest, ludzie jadą poza granice Polski i zdają za pierwszym razem. U nas mamy do czynienia z Golgotą!

Do dyskusji włączył się także honorowy prezes PFSSK, Janusz Ujma.

– Przeżyłem już kilku dyrektorów, a dalej nikt nas nie słucha. Nie chcemy być traktowani jak kula u nogi. Części członków Federacji już nie ma, bo pozamykali ośrodki. Koledzy chcą wyjść na ulicę. Jak to jest, że instruktorzy nauki jazdy zarabiają mniej niż sprzątaczki?

Będzie protest?

Podczas zjazdu delegaci zastanawiali się także nad sensem organizowania protestów, które byłyby wyrażeniem oburzenia spowodowanego brakiem chęci wprowadzenia przez ministerstwo ceny minimalnej.

– Musimy się zintegrować w słusznej sprawie – mówił Janusz Kuśmierek, prezes Stowarzyszenia Ośrodków Szkolenia Kierowców i Instruktorów Regionu Piotrkowskiego. – Potrzeba nam jasnych postulatów, jednakowych i nośnych haseł. Protesty można zorganizować na kilka sposobów. Chodzi o manifestacje przed siedzibami urzędów wojewódzkich i wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego, zablokowanie przejść dla pieszych, znajdujących się blisko WORD-ów. Jeśli to nie pomoże, powinniśmy spotkać się przed kancelarią premiera. Wyznaczmy konkretne terminy, konkretny kalendarz.

Do protestów nawoływał także Grzegorz Kuchciński, członek Stowarzyszenia Wykładowców i Instruktorów w Gorzowie Wielkopolskim.

– Doszliśmy już do ściany. Ministerstwo udaje, że z nami rozmawia i przed wyborami na pewno całkowicie nie skreśli naszego projektu. Protest jest koniecznością, część młodych ludzi z Gorzowa jest w stanie zablokować miasto. Działajmy jeszcze przed wyborami prezydenckimi.

– Jestem za protestem, jeszcze przed wyborami. Albo teraz albo nigdy. Białystok chce pokazać swoje niezadowolenie – wtórował mu Andrzej Sural, prezes białostockiego Społecznego Stowarzyszenia Szkolenia Kierowców.

Nastroje delegatów starał się tonować sekretarz Polskiej Federacji Stowarzyszeń Szkół Kierowców Jan Szymczak.

– Moim zdaniem nie wykorzystaliśmy jeszcze wszystkich dostępnych opcji. Mamy zapewnienie, że spotkamy się jeszcze z ministrem Zbigniewem Rynasiewiczem. Poczekajmy jeszcze trochę.

Do dyskusji włączył się także Władysław Drzazga, szef Stowarzyszenia Wykładowców i Instruktorów w Gorzowie Wielkopolskim.

– Jeśli cena minimalna zostanie wprowadzona, to wpłacę na PFSSK 5 tys. zł. Ale mam wrażenie, że tak się jednak nie stanie.

Co w końcu uradzili członkowie XVII Zjazdu Delegatów Stowarzyszeń Polskiej Federacji Stowarzyszeń Szkół Kierowców? Najpierw zarząd organizacji spotka się z ministrem Zbigniewem Rynasiewiczem. Jeśli nie otrzymają od niego żadnych dobrych wieści dotyczących sprawy minimalnej, to kwestia ewentualnego protestu będzie podejmowana w maju, podczas Komitetu Doradczego Zarządu PFSSK. Ten może zaproponować zarządowi organizację protestu. Jeśli będzie na to zgoda, pozostaje jeszcze omówić i skoordynować wszystkie szczegóły akcji. W tej sprawie mają być też zwołane zebrania wszystkich regionalnych stowarzyszeń, które wchodzą w skład Federacji.

O tym, czy protest przeciwko braku chęci wprowadzenia ceny minimalnej za godzinę szkolenia się odbędzie, dowiemy się więc w ciągu najbliższych miesięcy.

Jakub Ziębka

Obszerna relacja z XVII Zjazdu Delegatów Stowarzyszeń Polskiej Federacji Stowarzyszeń Szkół Kierowców, który odbył sie w Łowiczu ukaże się w kwietniowym numerze „Szkoły Jazdy”.

 

17 komentarzy do “Szkoleniowcy starli się z dyrektorem. W tle „Szkoła Jazdy””

  1. Przepraszam, ale znowu są powtarzane te same głupoty.
    Lekarze, psychologowie i stacje kontroli to ceny sztywne, a nie minimalne. Nie widzicie różnicy? Coście się tak do tego przyczepili i kolportujecie te bzdury.

    1. nie będę dywagował na temat skrajnie drogich 5cio minutowych pseudo-badań, ale to faktem jest że cena urzędowa sztywna a minimalna to zupełnie co innego. Niektórzy właściciele OSK nie umieją ustalić cen, aby kurs im się opłacał to marzy im się, aby Państwo ustaliło minimum, ale górna granica oczywiście dowolna. Przecież to absurd.

    2. Nasz kochany zatroskany „lekarz” Nawet nie marzymy o takiej stałej opłacie za 20 min pracy.Chciałbym zobaczyć minę lekarza po przepracowanym dniu za 100zł wynagrodzenia.Nie truj,że musiałeś studia skończyć bo nie Ty jedyny je skończyłeś,Walka jest o realne ustalenie ile za co powinno być zapłacone.Jeżeli word za egzamin bierze 140 zł(nie zawsze jest to godzina czasu) my chcielibyśmy chociaż 60-70 zł za pełną godzinę.

  2. setki mundurowych emerytów prowadzi swoje OSK dla przyjemności, aby nie nudzić się w domu. To prawda znana od dawna każdemu kto zna rynek. Jak ktoś chce świadczyć usługę za pół darmo bo lubi wozić młode kursantki to nie można mu tego prawnie zabronić.

    1. Jeżeli będą kary dla OSK to będzie wygodny sposób dla WORD aby uciszyć aktywnych działaczy, znaleziono rozwiązanie jak skutecznie uderzyć i uciszyć wojowników słusznych spraw, czy oto tu chodzi.?

    2. Ministerstwo chce nas karać za błędy- a kto ukarze ministerstwo za bzdury, które produkują w kolejnych ustawach? Przy kat. B, C teoria nie obowiązkowa, ale przy B+E, C+E, już tak- gdzie tu logika, ja się pytam. Kolejna kwestia- terminy testów kwalifikacyjnych do świadectwa kwalifikacji. Nie ma przepisu, który nakazuje wojewodzie wyznaczenie egzaminu w określonym terminie i rezultat jest taki że kursanci czekają czasami po 2 miesiące i dłużej, na egzamin. Pomysł z komisją jest strasznie nieżyciowy (zresztą, jak większość przepisów w naszym kraju). Żądzą nami urzędy i urzędnicy a obywatel może sobie co najwyżej ponarzekać na forum.

    3. Pingback: site

    4. Pingback: Bilad Alrafidain

    5. Pingback: https://www.mfitness.ru/bitrix/click.php?goto=https://ytow.net/

Dodaj komentarz