Jak ulepszyć egzamin praktyczny?

plac manewrowy

To realne umiejętności kierowcy powinny decydować o wyniku egzaminu, a nie indywidualna psychiczna odporność na obecne procedury.

W systemie, z którym styka się osoba będąca na drodze do uzyskania prawa jazdy, brakuje uregulowań, wpływających na realizację wyższej jakości szkolenia i egzaminowania. Chciałbym przedstawić kilka spostrzeżeń, które mogłyby nieco zmniejszyć nasz dystans do innych krajów Unii Europejskiej.

Nie jestem krytykiem głównych zasad egzaminu, ale zauważam potrzebę zmian niektórych procedur. Powinien być wzięty pod uwagę fakt, że bierze w nim udział człowiek, a nie zaprogramowany robot. Realizacja egzaminu powinna być bardziej komfortowa. Piszę to na podstawie udziału w kilkuset egzaminach praktycznych państwowych jako instruktor prowadzący.

Trzy próbne minuty

W egzaminach biorą udział kandydaci o niejednorodnym profilu społecznym, wykonujący różne zawody. Są wśród nich także psycholodzy, nauczyciele i prawnicy. Sukcesywnie przeprowadzam sondę wśród byłych kandydatów na kierowców. Moje pytanie brzmi: jaki element w drodze do prawa jazdy uważasz za najtrudniejszy? Większa część z nich odpowiada: egzamin. Stwierdzają, że sprawdzenie umiejętności było dla nich zbyt stresogenne, powodowało duży lęk. Byli kandydaci na kierowców sądzą, że wprowadzenie kilku prostych proceduralnych poprawek może egzamin praktyczny uczynić bardziej przyjaznym oraz obiektywnym. Jakich?

Bardzo racjonalnym rozwiązaniem byłaby możliwość próby urządzeń sterowania samochodu egzaminacyjnego (sprzęgło, hamulec, pedał gazu). Chodzi o trzy próbne minuty dla kandydata na kierowcę na ruszenie do przodu i tyłu po wyznaczonym pasie ruchu, czyli placu. Mało tego, każdy egzaminowany chętnie dopłaci za takie udogodnienie.

Takie uregulowanie zwiększa szansę odtworzenia wyuczonych umiejętności kierowcy. Dodatkowo byłoby ono zrównoważeniem szans z kandydatami, którzy będą zdawać egzamin samochodem szkoleniowym. Sprawę może załatwić samodzielny dojazd kandydata z pierwszej części egzaminu na kopertę pasa ruchu. Czasami takie rozwiązanie jest realizowane, prawo tego nie zakazuje.

Krótka informacja

Ważne byłoby również określenie maksymalnego czasu egzaminu. Kandydat nie może mieć poczucia, że był egzaminowany do pierwszego błędu… Podczas egzaminu część kandydatów ledwo wytrzymuje 35 – 40 minut dostatecznego skupienia uwagi. Badania wskazują, że już doświadczeni kierowcy w ciągu godziny prowadzenia samochodu popełniają przeciętnie kilka błędów.

Następnym czynnikiem mogącym wpłynąć na bardziej komfortowe zdawanie egzaminu jest bezpośrednia krótka informacja egzaminatora o rodzaju pierwszego dopuszczalnego błędu, który kandydat popełnił. Jest to standard w innych krajach Unii, u nas niestety nie. Zdający Polak może usłyszeć: „źle wykonane zadanie” albo po prostu: „błąd”. W takiej sytuacji kandydat kontynuuje egzamin pod zwiększoną presją i z mniejszą uwagą. Jest obciążony dodatkowym myśleniem o rodzaju popełnionego błędu. Powtórzenie takiej samej nieprawidłowości może zakończyć egzamin. Przykładowo, zdający, który podczas skrętu zapomina lub nieuważnie wyłączy kierunkowskaz, dowiaduje się, że „źle wykonał zadanie”. Moim zdaniem, egzaminowany powinien usłyszeć: „błąd – brak kierunkowskazu w manewrze skrętu”. Inny przykład. Przytoczę tu oryginalną rozmowę, która odbyła się podczas egzaminu. Egzaminator: Błąd.

Kandydat na kierowcę: A jaki błąd?

Egzaminator: Nie powiem panu.

Kandydat na kierowcę: Szkoda.

Egzaminator: A pan instruktor wie?

Ja: Panie egzaminatorze, pracuję w tej branży ponad trzydzieści lat…

Na szczęście egzaminowany wykonał na egzaminie tylko jeden błąd, więc go zaliczył. Moim zdaniem, egzaminator powinien jednak powiedzieć: „błąd – zła pozycja na drodze” i byłoby po rozmowie. Dodam tylko, że po egzaminie kandydat na kierowcę prosił egzaminatora: „no niech mi pan już teraz powie o tym jednym moim błędzie”. Co na to egzaminator? Odpowiedział: „niech powie panu instruktor”… Jakie jest rozwiązanie tej łamigłówki? Kandydat na kierowcę prowadził pojazd lewym pasem ruchu na jezdni o dwóch wyznaczonych pasach.

Komendy muszą być zrozumiałe!

Żeby uczynić egzamin bardziej komfortowym, przydałoby się ustandaryzowanie komend, które wygłasza egzaminator. Pamiętam, jak jeden z kandydatów na kierowcę denerwował się po niezdanym egzaminie: „egzaminator musi dawać proste komendy”.

Trzeba przyznać, że niektórzy egzaminowani są bardzo zestresowani i wylęknieni. Lepiej byłoby, żeby byli przygotowani na konkretne i znane im komendy. Przykładowo, większość egzaminatorów po wykonaniu parkowania prostopadłego mówi: „proszę kontynuować jazdę” lub „proszę zawrócić”. No i to jest logiczne. Takie właśnie komendy wygłaszam podczas szkolenia. Jednak egzaminator, który pokazuje ręką, gdzie jechać i mówi: „w lewo” lub „w prawo” nie jest do końca zrozumiany przez egzaminowanego. On nie jest pewien, czy do tyłu w lewo, czy przodem w lewo. Kandydat na kierowcę nie musi obserwować kończyn egzaminatora. Nieporozumienia podnoszą emocje i zmniejszają szansę na zdanie egzaminu.

Trzeba podkreślić, że to realne umiejętności kierowcy powinny decydować o wyniku egzaminu, a nie indywidualna psychiczna odporność na obecne procedury. Dlatego warto rozważyć przytoczone przeze mnie propozycje. Mój kolega po fachu z USA  powiedział mi: „Polacy, ruszcie tyłki i zmieńcie zasady na bardziej skuteczne”. Mnie pozostało tylko zamówić mszę w intencji poprawienia obecnych procedur egzaminu praktycznego.

Wiesław Lustyk

34 komentarze do “Jak ulepszyć egzamin praktyczny?”

      1. A dlaczego zlikwidować plac tylko dla kategorii B? Może jak likwidować to całkowicie. Po co pas ruchu na CE. Albo na D, przecież autobusy głównie poruszają się do przodu, od zawracania mają pętle i tak dalej..

      2. Też jestem za tym by przez dłuższy czas dać sobie spokój z wprowadzeniem jakichkolwiek zmian. Potencjalni kursanci zamiast przyjść i zapisać się na kurs będą wyczekiwać na lepsze czasy bo coś w tv powiedzą, że będzie już niedługo łatwiej itp. Nie rozumiem co jest strasznego w tym placu manewrowym, jak dobrze przygotujesz kursanta i on będzie znał swoje umiejętności to nie wiem co musi się wydarzyć by kursant mi nie zdał na placu. Chyba chcą zlikwidować plac instruktorzy, którzy mimo legitymacji dalej mają z nim problem i uczą na teczki, obroty kierownicą itp. Na chybił trafił. Nie dziwię się, że się tego obawiacie. Nie wyobrażam sobie opcji by instruktor siedział z przodu, a egzaminator z tyłu, kto w razie wypadku odpowiada za zdających i wóz? Egzaminator więc jego miejsce jest z przodu. Nie wchodźmy sobie w kompetencje. Pozdrawiam

        1. No właśnie! Zostawmy wszystkie zasady tak samo przez najbliższe sto lat. W konsekwencji przez sto lat będziemy nadal przed przodującą cywilizacją na ziemi. Fobia społeczna, brak wystarczającego szacunku dla kandydata, najniższa zdawalność w Unii. Proszę sobie odpowiedzieć na pytania. Czy nasi instruktorzy nie umieją szkolić? Może to egzaminatorzy źle wykonują egzaminy? Może jednak zasady szkolenia i egzaminu są nie spójne? Czy polscy kandydaci na kierowcę posiadają najniższe predyspozycje do prowadzenia samochodu w Unii?

      3. HH tak powinno być, plac jest zbędny tak nakazuje logika działania prawo jazdy to nie dyplom wyższej uczelni żeby był tak trudny to podstawowy dokument który powinien mieć każdy jeżeli jest zdrowy na ciele i umyśle a nie przywilej dla wybranych może w krótce trzeba będzie mieć dokument prawo do chodzenia jest też dużo wypadków z pieszymi to dobry interes dla państwa jestem ciekawy jak wyglądał by egzamin poprawkowy z chodzenia i czy potrzebny był by chodzony łuk tyłem powiecie że jest to głupie a ja pytam czy egz. na prawo jazdy jest mądry.

        1. Właśnie powinien mieć każdy kto jest zdrowy na umyśle i dodatkowo, który zdobędzie wiedzę i umiejętności. Prawo jazdy to prawie taki sam dokument jak pozwolenie na broń, różni się tylko znaczkiem. Teraz młodzież uważa, że jej się wszystko należy i tyle. Jak wybierają ośrodek to główne kryteria to cena, a dopiero potem jakość. A jak zdać nie potrafią to płacz i wszyscy winni tylko nie oni.

      4. zlikwidować plac manewrowy ! powód jest prosty: to otworzy drogę do realnej konkurencji pomiędzy OSK. Kursant do szkoły w której będzie samochód o której marzy. W jednej będzie to Audi A3, w drugiej BMW 1, w trzeciej 20 letnia Toyota Yaris. Kursy będą też w różnej cenie w zależności od samochodu. Plac manewrowy to największe możliwe ograniczenie w innowacyjności i atrakcyjności OSK. A innowacyjność to podstawa dobrobytu

        1. też uważam ze plac to największa zakała z początku lat 90 tych ? Czy nie uważacie ze te poświęcone godziny (nawet te najlepsze bez uczenia na małpę itd) mimo wszystko trzeba tam pojechać na 2 czy 3 godzinki a czasami bywa że i na 5 i więcej..czy dla szeroko pojętego BRD lepiej te godziny spędzić w ruchu miejskim ? I tak jak ktoś wspominał warto rozważyć zupełnie luźną konkurencję odnośnie aut, bo to co jest obecnie jest jakimś światełkiem w tunelu aczkolwiek montowanie kamer i z tego co się słyszy wiele dyr.WORD wymagających jakiś superhiper z zapamiętaniem danych. Czy naprawdę środowisko egzaminatorów jest aż tak skorumpowane ?

      5. Boże drogi 30 lat praktyki w szkoleniu i jak tu się dziwić egzaminowanym….Szanowny Panie instruktorze…Na egzaminie nie ma komend bo to nie wojsko tyko polecenia dotyczące wykonywanych zadań egzaminacyjnych….Jeszcze do niedawna szum i zadyma o to by egzaminować na pojazdach szkoleniowych…i proszę jest…tylko co teraz teraz „próbne trzy minuty”…ciekawe kto będzie odpowiadał gdy przez te próbne trzy minuty kandydat na kierowcę wyskoczy przez płot tak jak w Częstochowie…i kolejna sprawa…maksymalny czas egzaminu…już sobie wyobrażam jak ktoś stoi w korkach 3/4 egzaminu a później w życiu nie odróżni nakazu jazdy prosto od drogi jednokierunkowej………..Proszę Pana…..szkolić a nie gadać tak jak ja staram się robić….pozdrawiam serdecznie…Instruktor z 3 letnim stażem…..

        1. Oj zabolało człowieka który nawet słowo „komenda” utożsamia z egzaminem…a to takie proste wystarczy spojrzeć do rozporządzenia….i faktycznie na tym skończę gdyż nawet nie chce mi się w wolnym czasie właśnie tego czasu tracić….

          1. macie sytuacje gdzie samochodami OSK można zdawać egzamin, sami możecie w egzaminie uczestniczyć i trenować do bólu z kursantami na placach manewrowych WORDów i nadal narzekacie. A winnym jest od lat tylko egzamin.

          2. Prawda i zgoda. Większość narzekają cech nie zna nawet rozporządzenia o egzaminowania i po prostu nie potrafi przygotować kursanta do ruchu drogowego i egzaminu. 70% instruktorów to skończone patałachy bez szkoły i ambicji. Dlatego narzekają na system egzaminowania zamiast spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć: źle szkolimy.
            Kiedyś szczyciłem się zawodem dziś wstydzę się w towarzystwie przyznać co robię – takich mam „kolegów po fachu”

            1. Jak wielu innych tak samo uważam , że pokonywanie łuku na placu manewrowym nijak się ma do efektu zdawania egzaminu praktycznego. Potęguje tylko niepotrzebny stres . Żeby prawidłowo cofać do tyłu , nie potrzeba jazdy pod linijkę , a niestety na egzaminie tak trzeba jechać.Jeżeli kursantowi nie powiedzie się taka jazda , niestety nie może już wyjechać na miasto , a za egzamin płaci niemałe pieniądze .

          3. „Uciekajcie wszyscy z drogi bo pańcia płynnie cofa”. Szkoleniem zajmuję się nieprzerwanie od ponad 25 lat i jedno co mi się obecnie nie podoba, to wymóg płynnej jazdy tyłem. Na logikę przecież tutaj chodzi o bezpieczeństwo i zachowanie ostrożności podczas trudnego manewru jakim jest cofanie, czyli jazda w kierunku niezgodnym z ruchem. Każdy kierowca wie, że jazda do tyłu jest trudna a zarazem niebezpieczna, więc zatrzymanie i upewnianie co dzieje się wokół pojazdu jest niezmiernie istotne. Uważam nawet, że ważniejsze niż płynna jazda tyłem po łuku i prostej. Kolejny aspekt : „Panie jak ja mam płynnie jechać do tyłu, jak nogi mi z nerwów skakały więc samochód zaczął pędzić dlatego wjechałam(em) w linię”. To są słowa osób z którymi rozmawia się po egzaminie.

          4. W testach i kodeksie wyrażnie napisanym jest że jadąc do tyłu należy zachować szczególną uwagę i ostrożność, nie pisze nic o jeżdzie płynnej, to sztuczny twór i wymysł chorej wyobrażni urzędasa taka sytuacja może się zdarzyć tylko incydentalnie i bardzo rzadko dlatego ŁUK NAJEŻY ZLIKWIDOWAĆ jak poprzednie manewry i przenieść go do realu, wtedy będzie to miało jakiś sens.

            1. ja jestem zdania że podstawowe zagadnienia jak panowanie nad pojazdem można sprawdzać na placu. Szczególnie w przypadku że ośrodki egzaminowania takie place mają i spokojnie można wytworzyć na nich bardziej realne warunki niż tyczki i pachołki.

          5. Witam.
            Panowie jeżeli chodzi o zdawalność na egzaminach to zadajcie sobie proste pytanie : jakim cudem w waszych OSK na egzaminie wewnętrznym jest 100% zdawalności, po 30 godz. jazd ? Negujecie wszystkie przepisy dotyczące szkolenia. Najbardziej mi odpowiada zmiana dotycząca właśnie was (nie dotycząca szkolenia ) Panowie instruktorzy, sami sobie wywalczyliście zatrudnienie na umowę o dzieło , zlecenie itp.. Mnie jako właścicielowi OSK to się bardzo spodobało. Płacę moim instruktorom za godzinkę jazd max. 10 złociszy to mniej niż uczeń szkoły średniej dorabiający sobie na promocji w supermarkecie i nie myślę o jakiś dodatkowych szkoleniach dla pracowników, niech się doszkalają sami, o urlopach itd. Z mojego punktu widzenia ta zmiana to bardzo dobry pomysł !!!!!!! Oczywiście ironizuje i się trochę podśmiewam z kolegów.
            Pozdrawiam.
            CDN.

          6. Witam.
            Panowie czytam sobie w artykule że egzaminator powinien informować kandydata na kierowce o popełnionych błędach podczas egzaminu i omawiać na czym ten błąd polega w chwili popełnienia błędu. Przecież podczas egzaminu osoba egzaminowana jest informowana o popełnionych błędach, a po zakończeniu egzaminu egzaminator ma obowiązek omówić szczegółowo wszystkie popełnione błędy.
            I chyba to jest rozsądne rozwiązanie.
            CDN

          7. Ciąg dalszy.
            Czyżby autorowi artykułu chodziło o to że podczas EGZAMINU przy wykonywaniu np. lewoskrętu na drodze jednokierunkowej, kiedy kandydat nie ustawi pojazdu do lewej krawędzi jezdni, egzaminator powinien go nauczyć jak powinien się zachować w takiej sytuacji, a może jeszcze w dodatku powinien pojechać w tą samą ulicę i powtórzyć zadanie w tym samym miejscu żeby było śmiesznie. Panowie to jest EGZAMIN !!!! Wydaje mi się że od nauki jesteśmy my INSTRUKTORZY ! A egzaminator jest od sprawdzenia umiejętności kandydata na kierowce. Jeszcze raz piszę dużymi literami EGZAMIN !!!!!

            Jestem ciekaw czy na waszej maturze podszedł do was egzaminator i powiedział że macie błąd w zadaniu i że trzeba go poprawić w taki a nie inny sposób.
            Pozdrawiam.
            CDN.

          8. W artykule czytam żeby umożliwić osobą egzaminowanym samodzielne ustawianie pojazdu w kopercie na tzw. łuku. Miałoby się to przyczynić do lepszego zapoznania z pojazdem egzaminacyjnym. Panowie przecież to jest samounicestwienie się większości osób egzaminowanych. Większość instruktorów uczy cofania na jakieś sposoby ( obroty kierownicą przy pachołkach itp.) . Przecież osoba nauczona cofania na sposób na łuku nigdy sobie nie poradzi żeby samodzielnie ustawić pojazd w kopercie, jeszcze w momencie ustawiania uderzy w pachołka i egzamin przerwany. Pomyślcie lepiej nad lepszymi metodami szkolenia.
            Pozdrawiam.
            CDN.

          9. Pingback: buy Viagra online

Dodaj komentarz