Rząd chce zaostrzyć prawo dla pijanych kierowców

wypadek samochodowy

Obowiązkowe alkomaty i wyższe kary dla pijanych kierowców to pomysł rządu na walkę z jeżdżącymi pod wpływem alkoholu. Czy to wystarczy?

Chyba nie ma w Polsce osoby, którą nie wstrząsnęła informacja, jaka obiegła kraj 1 stycznia, że pijany kierowca zabił w Kamieniu Pomorskim sześć osób. Rozpoczął się okres wymyślania najróżniejszych koncepcji eliminacji z naszych dróg tego typu zdarzeń. Szybko swoje stanowisko zajął również rząd. ? Nie możemy działać pod wpływem emocji, jeśli mamy przygotować skuteczne narzędzia prawne ? podkreślił premier Donald Tusk. Zdaniem premiera, po wypadku rozpoczął się nieograniczony przetarg na jak najbardziej radykalne i kontrowersyjne rozwiązania. Szef rządu wspomniał również, że jest rzeczą ważną, aby znaleźć jak najsensowniejsze rozwiązania i kontynuować te, które przynoszą efekty. Dodał, że od kilku lat notujemy wyraźny spadek wypadków, także najbardziej tragicznych, które powodują pijani kierowcy. Niedługo po wypadku rząd przyjął pierwsze rekomendacje, mające na celu redukcję zjawiska pijaństwa na polskich drogach. ? Plaga pijanych kierowców w Polsce to ciągle bardzo duże zagrożenie – wspomniał w swoim wystąpieniu premier Donald Tusk. Przedstawił również pakiet zmian, które proponuje rząd. Są to m.in. podwyższenie kar pieniężnych za jazdę po pijanemu i obowiązkowe alkomaty w samochodach.

Zmiany kulturowe

? Tym, co sprawia, że tak wiele osób w Polsce siada za kółkiem w stanie nietrzeźwym, jest to, że ludzie ciągle uważają, iż nie jest to nic takiego. Jestem przekonany, że za zmianami przepisów pójdą zmiany kulturowe ? mówił premier Donald Tusk podczas konferencji prasowej, która odbyła się 8 marca.

? Do tej pory ludzie, którzy tracili prawo jazdy, często wsiadali do samochodu i jeździli bez uprawnień, bo za to był mandat. Chcemy przenieść te przypadki z kodeksu wykroczeń do kodeksu karnego ? powiedział Donald Tusk.

Przyjrzyjmy się bliżej zmianom, które zaproponował rząd. Według propozycji, osoba pierwszy raz złapana za jazdę po alkoholu miałaby tracić prawo jazdy na od trzech do piętnastu lat i zapłacić nawiązkę ? co najmniej 5 tys. zł. Obecnie taka osoba traci prawo jazdy na czas od roku do dziesięciu lat. Jeżeli chodzi o recydywistów, czyli osoby, które na jeździe po pijanemu zostaną przyłapane więcej niż jeden raz, utrata prawa jazdy będzie groziła na okres od pięciu do piętnastu lat. Oprócz tego taka osoba musiałby zapłacić minimalnie 10 tys. zł nawiązki. Dodatkową karą miałoby być upublicznienie wyroku wraz z nazwiskiem.

 

Bez kar w zawieszeniu

Premier podkreślił również, że najpoważniejszym problemem, jeśli chodzi o wyroki w tego typu sprawach, jest stosowanie kar w zawieszeniu. ? Mamy propozycję, w tej chwili już finalizowaną, mówię o tzw. dużej zmianie w kodeksie karnym, która powinna spowodować, że generalnie korzystanie z tej formy kary, jaką jest kara w zawieszeniu, będzie dość wyraźnie ograniczone – dodał.

Kolejną zmianą ma być obowiązek wyposażenia pojazdu w alkomat. Premier uspokoił, że średni koszt takiego urządzenia to 5 ? 10 złotych. Jak motywuje to rząd? ? Wiąże się to przede wszystkim z intencją, aby ograniczyć tak zwanych przypadkowych nietrzeźwych. Ludzie w Polsce bardzo często siadają za kółkiem tłumacząc sobie, że są trzeźwi, bo pili poprzedniego dnia ? powiedział Tusk. ? Nie będzie obowiązku korzystania z alkomatu, ale obowiązek posiadania alkomatu, jak sądzimy, spowoduje radykalny wzrost korzystania z tego urządzenia prewencyjnie przez samych kierowców.

Prawo pisane bez emocji

Donald Tusk powiedział również, że choć statystyki nie są dramatyczne, oburzenie społecznie jest tu zrozumiałe. ? My te emocje podzielamy, ale nie możemy im ulegać. Nie możemy pisać prawa wyłącznie wskutek emocji. Musimy tak zmieniać przepisy prawa, aby przede wszystkim uzyskać efekt prewencyjny ? wspomniał premier. ? Chodzi o to, aby rzeczywiście systematycznie ubywało na drogach pijanych kierowców ? wyjaśnił. Odniósł się też- jak to określił ? do tych wszystkich, którzy po Kamieniu Pomorskim oczekują bardzo drastycznych i widowiskowych reakcji. ? Wiadomo, że zmiany w przepisach nie przywrócą nikomu życia. Dla nas najważniejsze jest to, żeby ograniczyć na przyszłość możliwość tego typu zdarzeń. Jestem przekonany, że za tymi zmianami, bo one w praktyce będą bardzo dotkliwe dla każdego, kto odważy się usiąść za kółkiem pod wpływem alkoholu, pójdą także zmiany kulturowe.

Premier wspomniał również, iż rząd zdaje sobie sprawę, że obligatoryjne 10 tys. zł nawiązki może być nie tylko dla sprawcy, ale i dla całej jego rodziny dotkliwe. Ale nie ma innego sposobu, aby wymusić na wszystkich, także na rodzinie, na wspólnotach, wyeliminowanie tolerancji dla picia kierowców. ? Zdajemy sobie sprawę, że w wielu przypadkach taka nawiązka może automatycznie oznaczać przepadek mienia, np. samochodu. Tak naprawdę, jeśli taka będzie konsekwencja, nie powinniśmy płakać nad tym faktem – dodał Tusk.

Jak zapowiedział premier, zmiany w prawie planowane są na początek 2015 roku.

Kary nie działają prewencyjnie

Swoje stanowisko na temat sytuacji na polskich drogach przedstawił również Marek Biernacki, minister sprawiedliwości. Zaprezentował statystyki z lat 2010 ? 2012, z których wynika, iż spadła liczba nietrzeźwych kierowców skazanych za spowodowanie wypadku z 1016 do 805 osób, a ciężkiego wypadku z 390 do 360. Natomiast liczba skazanych za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości z 73 tys. do 62 tys. osób. Przyznał jednak, że obecny sposób karania pijanych kierowców nie działa prewencyjnie, ponieważ rośnie liczba osób skazanych ponowie za jazdę po alkoholu. Dowodem na to jest liczba takich osób, która w 2011 r. sięgnęła 9,9 tys., a w 2012 ? 12,4 tys.

Minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz zapewnił: ? W ostatnich latach liczba kontroli trzeźwości kierowców wzrosła czterokrotnie, ale nadal będziemy ją zwiększać. Prewencja odgrywa kluczową rolę – dodał. Jak wyliczył resort, od 2009 r. liczba kontroli trzeźwości kierowców wzrosła z ponad 2,3 mln do ponad 8,8 mln rocznie. ? Nadal uważamy, że jest to liczba niewystarczająca dla skutecznej prewencji. Chodzi o stworzenie sytuacji, w której ktoś, kto kieruje pojazdem po spożyciu alkoholu, ma w tyle głowy przekonanie, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, iż zostanie skontrolowany na drodze ? powiedział Sienkiewicz. W tym celu ma m.in. zostać zwiększona liczba funkcjonariuszy prowadzących kontrolę drogową.

Zbyt łagodne zmiany?

Inne pomysły niż rząd na zaostrzenie kar dla pijanych kierowców mają przedstawiciele opozycji. Janusz Palikot, szef Twojego Ruchu, stwierdził, że pijanych za kierownicą trzeba leczyć, a nie karać. ? To nie jest osoba odpowiedzialna, ona wymaga leczenia, opieki i zajęcia się nią, a nie karania, wsadzenia jej do więzienia, pozbawienia prawa jazdy – przekonywał Palikot. Zapowiedział również, że jego klub zorganizuje debatę ekspercką, która będzie dążyła do – jak zapowiedział ? rozbudowania sfery, o której premier nie mówił ? kampanii społecznych, leczenia ludzi, którzy jeżdżą pod wpływem alkoholu.

Lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro powiedział natomiast, że jego zdaniem Polacy oczekiwali radykalnego zwalczania pijaństwa na drogach, zwalczania bezsensownych śmierci wielu niewinnych ludzi, którzy giną pod kołami aut pijanych kierowców. Nie ukrywał jednak, że szereg propozycji jest rozsądna i godna pochwały, np. wprowadzenie obowiązkowych alkomatów w samochodach.

Również zdaniem Prawa i Sprawiedliwości proponowane zmiany są niewystarczające. Prawo powinno być surowe. Propozycje, które przedstawił premier Donald Tusk, surowe nie są ? powiedział po konferencji szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Podkreślił, że PiS w grudniu 2012 roku złożyło w Sejmie projekt zmian w kodeksie karnym, który nie wyszedł poza prace w komisji kodyfikacyjnej. PiS proponowało w przypadku recydywy (za jazdę po pijanemu) wyrok bez zawieszenia, wyrok bezwzględnego więzienia, konfiskatę samochodu jako karę finansową wobec potencjalnych zabójców.

Na łamach portalu Szkola-jazdy.pl zapytaliśmy naszych czytelników, co myślą na temat proponowanych przez rząd rozwiązań. Użytkownik o pseudonimie mjozwiak6 odniósł się do pomysłu obowiązkowych alkomatów w samochodach: „Co jakiś czas kierowca zmuszany jest wozić coś dodatkowego w aucie, np. gaśnicę którą można zgasić najwyżej papierosa (…), teraz kolej na alkomat. To wszystko nie ma większego znaczenia dla bezpieczeństwa, skutek będzie taki, że budżet zarobi na mandatach miliony, a pijani i tak będą, bo jest alkohol”.

Internauta podpisujący się Andrzej wspomniał natomiast o kwestii dopuszczalnego w Polsce stężenia alkoholu w wydychanym powietrzu podczas jazdy samochodem: „Dla mnie powinno być totalne 0, jak piję jednego dnia, to drugiego po prostu nie prowadzę. W czym kłopot? A jak ktoś tego nie rozumie, to może powinien chwilę zastanowić się nad sobą”.

Wzrost sprzedaży alkomatów

Nie wiadomo, jakie ostatecznie rząd zdecyduje się wprowadzić zmiany, jednak nawet deklaracje władzy wywołały pewien efekt. Mianowicie w wielu marketach od razu w ofercie pojawiły się alkomaty z tzw. niższej półki, czyli za kilkanaście, maksimum kilkadziesiąt złotych. Producenci i dystrybutorzy sprzętu mogą więc czuć się pierwszymi wygranymi. ? To dla nas wszystkich dobra informacja, ale potrzebne są konkretne przepisy i normy dla alkomatów, bo bez tego zamiast skutecznej kontroli będziemy mieli chaos i wysyp urządzeń, które alkomatami będą tylko z nazwy, nie z funkcji ? mówi w rozmowie dla portalu Puls Biznesu Mikołaj Witczak, współwłaściciel poznańskiej firmy Speed-Up, jednego z największych w kraju hurtowych dystrybutorów alkomatów.

Eksperci przestrzegają, aby nie ulegać presji i nie kupować od razu alkomatu w pobliskim markecie. To często słaby jakościowo sprzęt z Chin, który nie spełnia żadnych norm. Jeżeli zdecydujemy się na zakup urządzenia za kwotę od 100 do 500 zł, pamiętać należy, że – aby wynik był prawidłowy, należy je kalibrować co najmniej raz w roku, a to z kolei wydatek od 50 ? 80 zł – wylicza „Puls Biznesu”. Aby wszystkich Polaków wyposażyć w nawet jednorazowe alkomaty, trzeba wydać około 216 mln zł.

Maciej Piaszczyński

 

Rządowe rekomendacje w pigułce

• Zakaz prowadzenia pojazdów na okres od trzech do piętnastu lat dla osoby po raz pierwszy przyłapanej na jeździe po alkoholu.

• Utrata prawa jazdy na okres od pięciu do piętnastu lat dla osoby po raz kolejny przyłapanej na jeździe po alkoholu.

• Obowiązek wpłaty nawiązki w wysokości minimum 5 tys. przez osoby po raz pierwszy przyłapane na jeździe po alkoholu (maksymalna wysokość nawiązki to 100 tys. zł).

• Obowiązek wpłaty nawiązki w wysokości minimum 10 tys. przez osoby po raz kolejny przyłapanej na jeździe po alkoholu (maksymalna wysokość nawiązki to 100 tys. zł).

• Publikacja danych osoby przyłapanej na jeździe w stanie nietrzeźwości po ogłoszeniu wyroku.

• Alkomat obowiązkowy w każdym aucie.

• Prowadzenie samochodu bez uprawnienia traktowane jak przestępstwo (obecnie jest to wykroczenie).

 

2 komentarze do “Rząd chce zaostrzyć prawo dla pijanych kierowców”

  1. Pingback: sentencing act mental health treatment requirement

Dodaj komentarz