Koniec pory suchej – felieton Eugeniusza Kubisia

Wydaje się, że słońce spaliło prawie wszystko i dokona się dzieło ostatecznej zagłady. Tymczasem coś nowego wypełnia powietrze. Coś zaczyna się dziać na niebie, zaczyna padać rzęsisty deszcz, który nie ustaje, aż wszystko wokół ożywa. Niech żywi nie tracą nadziei.

„Blamaż Jarmuziewicz”, „Porażka Bogdanowicz”. Twarze polskiego BRD. Wiem, wiem – nie jestem hibernatusem (postać z filmu, zamarznięty wiele lat temu człowiek, który zostaje odkryty w bryle lodu – przyp. red.) ? hasło częściowo nieaktualne. Jarmuziewicza i Bogdanowicza zdymisjonowano, ale blamaż i porażka królują w najlepsze. Hasła zielonogórskich, gdańskich i pilskich protestów pozostają w 100 proc. aktualne. Minął rok. Zawierane na wariackich papierach umowy WORD-ów z dostawcami systemów teleinformatycznych kończą się, a „chłamliwa” ustawa o kierujących pojazdami nadal nie pozwala na powstanie państwowego egzaminu teoretycznego. Bo przecież bezprawie, które obecnie w WORD-ach udaje egzamin państwowy, z pewnością nie zasługuje na to miano. System teleinformatyczny, rzekomo jednolity, permanentnie awaryjny, nie chce od roku wejść w życie w skali kraju. Chociaż on, system, ma tyle przyzwoitości, że jako nielegalny, bo nieprzewidziany w ustawie, nie chce pchać się na afisz. W odróżnieniu od licznych „tfu-twórców” i współpracowników, którzy niecierpliwie przebierają nogami, bo tak się nakombinowali, nareformowali, że prawie przepracowali, a nagrody i odznaczenia się spóźniają, spóźniają…

Jestem niepoprawny. Przyznaję. Politycznie, i chyba tak w ogóle. Bardzo, ale to bardzo nie lubię rewolucjonistów, burzycieli. Taki najpierw podburzy, potem zburzy i… okazuje się, że nie ma nic dobrego do zaproponowania. Pcha się na afisz, choć nie potrafi. Ustawę o kierujących wymyślały, co rusz wyrzucając z siebie nowe pomysły, takie umysły jak Mózg ? Dyrektor, Twarz ? Wiceminister i Wyrobnik – Główny Specjalista, wspomagani przez użyteczne siły społeczne, nadzorowali wyselekcjonowani legislatorzy i w końcu klepnęli poinstruowani posłowie. Pośpiechu nie było. Lata całe zastępy zatroskanych o BRD pracowały, pochylały się, procesowały, następnie procedowały. Co wyszło? Sami sobie odpowiedzcie. Do rymu i rytmu.

Barykady i salony

Spróbujcie pomyśleć nieszablonowo. Zapomnijcie, że jesteście Polaczkami nieudacznikami i… Przyszło wam do głowy, że w Wielkiej Brytanii, Niemczech i wielu innych krajach świata miliony kilometrów przejeżdżają bezpiecznie setki tysięcy Polaków wyszkolonych przez tych rzekomo beznadziejnych polskich instruktorów przed 19 stycznia 2012 r.? Chociaż na ogół nie brali w nowych krajach żadnych dodatkowych lekcji, nie odróżniają się od tubylców rażącym łamaniem przepisów i zwiększoną liczbą spowodowanych wypadków. Nie dajmy sobie wmówić, że jesteśmy Polaczkami duraczkami. Patrzmy na ręce tym, co z naszego wyboru lub zaniechania urządzają nam życie w ojczyźnie. Szanujmy ich za dokonania, nie za starania. Premier Tusk i minister Nowak z grubsza oczyścili interesujące nas pole. Dotychczas ufaliśmy, że nasi wybrańcy i wysocy urzędnicy zrobią coś dla nas bez naszego wysiłku. Gdybyśmy tylko obudzili się z ręką w nocniku, to byłby śmiech. Ale my tkwimy po szyję w szambie. Szefowie organizacji reprezentujących OSK mimo dziesiątków negatywnych doświadczeń i upokorzeń doznanych od Dyrektora i Wiceministra w przededniu protestów w Gdańsku, Zielonej Górze i Pile na gwizdek, w trybie alarmowym, popędzili na salony ministerstwa, zamiast na „barykady Gdańska, Zielonej Góry i Piły”. Panowie, czas pokazał, że źle wybraliście. Nie ma szybkiej ścieżki, która do świąt, do kwietnia, maja, miała załatwić, że ustawa o kierujących na podobieństwo tworu dr. Frankensteina ożyje. Nie ożyła, a szkolenie i egzaminowanie umiera. Albo dalej będziecie się dąsać i ciągać po sądach swoich krytyków, albo po męsku uderzycie się w pierś i zaczniecie rozmawiać z kolegami, którzy was wybrali. Wszystkimi. Pomóżmy nowemu dyrektorowi i wiceministrowi ruszyć z miejsca. Sytuacja wymaga radykalnych działań wykonanych z chirurgiczną precyzją. O szczegółach pisałem wielokrotnie. Projekt nowelizacji, który przygotowaliście z dyrektorem Bogdanowiczem i wiceministrem Jarmuziewiczem, nie uzdrowi sytuacji. Musieliby przyznać, że UOKP nie przewiduje jednolitego systemu teleinformatycznego, w tym PKK. Musieliby się przyznać, że ustawa uniemożliwia powstanie jednolitego w skali kraju, nadzorowanego przez państwo państwowego egzaminu teoretycznego. Błędów dyskwalifikujących ustawę i rozporządzenia jest znacznie więcej. Nie można tracić czasu na n-tą nowelizację, po której nadal zasadnicze problemy są nierozwiązane. To, czego obecnie doświadczamy, dobitnie pokazuje, że wasza strategia i taktyka przegrały. Nie jest hańbą przegrać, hańbą jest tkwić w błędach i niszczyć je wytykających. To nie przejdzie. Działając w dotychczasowym stylu niczego dobrego poza celebrą dla środowiska OSK nie jesteście w stanie zrobić. Masa waszej energii i naszych pieniędzy poszła tylko na to, żeby strona rządowa mogła odfajkować udział strony społecznej przy stanowieniu prawa. Tego, które, jak słusznie wykrzyczeli gdańszczanie, nadaje się tylko do kibla. Przedtem, jak tego żądali protestujący w Zielonej Górze, pewnie będzie musiała przejść przez czyściec Trybunału Konstytucyjnego, jeżeli minister Nowak nadal będzie taki opieszały.

 Nieświeże jaja

W naszym środowisku zaczyna się rozwijać kanibalizm, czyli żywienie się osobnikami tego samego gatunku. Przykłady? Proszę. Nagonisz tzw. Super OSK klientów na e-learning, dostaniesz ich, częściowo oskubanych na szkolenie praktyczne. Bo ty, kolego, jesteś z frajerów i sam, bez autobusu i ciężarówki, nie potrafiłbyś posłużyć się e-learningiem. Coroczne trzydniowe warsztaty, w dowolnym punkcie Polski, z użyciem wyłącznie osobówek, dla instruktorów wszystkich kategorii, byle pod płatnym patronatem Super OSK z ciężarówkami i autobusami. Sensowność tego trzydniowego przedsięwzięcia wyziera z ministerialnego programu. Na kilometr śmierdzi to nieświeżymi jajami. Tylko robione z ludzi przez ludzi mogą tak cuchnąć. Przy okazji kwiatuszek: ludzie, którzy robią 62-godzinny kurs na prawo jazdy kat. B za 1,1 tys. zł, chcą zdzierać z kolegów 550 zł za 10 godzin teorii i cztery praktyki. Rączki wyciągnięte po ostatni grosz nędzarzy, a paluszek w… kieszeni kolegi. Oj, paskudnie, nieładnie, kanibale nasi drodzy. Słyszę, że wam się należy, bo tyle zainwestowaliście w sprzęt do oskubania kolegów. A kto wam kazał? Przecież idea była taka, że to orły, sokoły będą uczyły niedouczone matoły po państwowych egzaminach. Orłami i sokołami mieliście być już wcześniej, przez lata ostrząc dzioby i pazury przy okazji prowadzonej nauce kandydatów na kierowców i kierowców wszystkich kategorii. Mieliście sprzedawać swoją lepszą wiedzę, lepszy warsztat. A że niektórzy nakupowali sprzętu i wykosztowali się specjalnie na okoliczność skubania kolegów frajerów? Błąd. Błąd i grzech. Żeby nie było wątpliwości. Uważam, że warsztaty powinny być prowadzone przez OSK, według dobrego rządowego programu, po zatrudnieniu specjalnie na tę okoliczność wykwalifikowanej kadry. Powinny odbywać się raz na pięć lat. A jeżeli co roku, to wystarczy jeden dzień. Do czasu uchwalenia znowelizowanej ustawy wymóg odbycia warsztatów powinien być zniesiony, żeby nie szerzyć wielce szkodliwych, demoralizujących praktyk.

Na koniec chcę odnotować dwie ciekawostki. Wszystko to w ramach myślenia nieschematycznego. Powoli kończy się bajdurzenie o kuciu na blachę przed 19 stycznia i rewelacyjnej rewolucji w egzaminowaniu z teorii po tej dacie. Gdzieniegdzie poważni ludzie już głoszą, że jest to egzamin nielegalny, bardzo źle przygotowany i wdrażany. Zdycha też druga bajdura o niżu demograficznym jako głównej przyczynie obniżenia liczby chętnych (aż o 70 proc.) do zrobienia prawa jazdy kat. B. Fakt jest taki, że w tym roku jest o 10 proc. mniej osiemnastolatków, niż było w 2012. 60 proc. potencjalnych kandydatów na kierowców pokazało państwu polskiemu, że w stworzonej przez nie pseudoreformie nie chce robić za użytecznych idiotów. Myśląc o kolejnym spotkaniu z wami szukałem, także dla siebie, optymistycznej metafory, którą mógłbym się podzielić. Właściwie nie znalazłem niczego w pełni adekwatnego. Jeszcze nie straciłem wiary i nadziei, więc podzielę się obrazem, który w końcu przyszedł mi do głowy. Przypomniały mi się filmy przyrodnicze pokazujące, jak w porze suchej zanika życie na sawannie. Wydaje się, że słońce spaliło prawie wszystko i dokona się dzieło ostatecznej zagłady. Tymczasem coś nowego wypełnia powietrze, coś zaczyna się dziać na niebie, zaczyna padać rzęsisty deszcz, który nie ustaje, aż wszystko wokół ożywa. Niech żywi nie tracą nadziei.

Eugeniusz Kubiś

 

16 komentarzy do “Koniec pory suchej – felieton Eugeniusza Kubisia”

  1. e-learning to super alternatywa dla tradycyjnego podręcznika. Zamiast podrecznika z CD Kursanci wola e-learning, wola uczyć sie na komputerach to naturalne mlodzi lubia nowe technologie. Ale wprowadzenie e-learningu zamiast wykladow i to tylko dla jakis super OSK to jawna niesprawiedliwosc.

  2. Idąc tym tropem to róbmy studia też w e-leringu Zadam też pytanie jakiego absolwenta zatrudnilibyście czy tego po e-lringu czy kończącego studnia na uniwersytecie bez e -leringu Po naszemu jakiego kursanta lepiej uczyć czy tego po e-leringu czy tego który ukończył kurs teoretyczny normalnie bo ja jestem za normalnością a e-lering traktuję jako element uzupełniający wykłady i chętnie do niego odsyłam

  3. Kubis usoądz na d…. z izby cie wyrzucili zajmij się szkoleniem bo nawet nie jesteś instruktorem a kierowca takich jak TY uwielbia . rozwal wszystko niech Lendziony lataja samolotami A ciebie urzyteczny Idito wykorzystajA do zrobienia interesu. my sobie poradzimy

  4. 300 000 x 50zl= piętnaście milionów zlotych ! E-kierowca wyda kazde pieniadze na przelobbowanie tej ustawy. Pamietajcie drodzy instruktorzy: wy jestescie tylko pionkami w tej grze wartej miliony. Polska to kraj chamow i złodziei- mentalnosci nigdy nie zmienimy wiec uciekajcie z tego kraju

  5. Panie Kubiś proponuje skupić się bardziej na jakości szkoleń w pańskim ośrodku. Może spadek zainteresowania szkoleniami w Pańskim ośrodku spowodowany jest właśnie jakością szkoleń a nie ustawami. Nie mam pojęcia co Pan zarzuca formie egzaminu teoretycznego. W chwili obecnej kursant powinien, chodzi i chce chodzić na wykłady. (wcześniej uczył się na pamięć testów). Nie pochwalam oczywiście wszystkich zapisów ustawy o kierujących pojazdami ale na pewno nie jest ona powodem spadku ilość kursantów w szkołach.
    Ten, którego zbył Pan kiedyś słowami „nie interesuje mnie co ten instruktor robił w Pańskiej szkole”

  6. Pingback: กติกาของเกมไพ่บาคาร่า

  7. Pingback: ทางเข้า sbobet777

  8. Pingback: ระบบส่ง SMS

  9. Pingback: https://zabytye-slova.ru/koronavirus-v-stavropolskom-krae-na-18-maya-2021-goda-statistika-na-segodnya/

  10. Pingback: faw99 สล็อต

  11. Pingback: บอลยูโร 2024

Dodaj komentarz